***
Hermiona przewróciła się na bok, wyciągnęła rękę w stronę szafki nocnej i wyłączyła budzik, który obwieszczał, iż pora wstawać. Była siódma, śniadanie miało rozpocząć się za godzinę. W głowie Hermiony pojawiały się przeróżne myśli dotyczące głównie wczorajszej ceremonii. Nie można było zlekceważyć faktu, iż na stanowisko Hagrida przyjęto profesor Grubbly Plank. Kasztanowłosa próbowała być dobrej myśli.
To zapewne chwilowa nieobecność nauczyciela opieki przed magicznymi stworzeniami...
Natomiast drugą niepokojącą wiadomością był nie kto inny niż Dolores Umbridge. O tak, postać grubej, małej kobiety o ropuchowatej twarzy i różowym ubiorze zapadł jej mocno w pamięci. Hermiona czuła, że Umbridge nie przysłano tu przypadkowo. Fakt ten potwierdziło to, że nowa nauczycielka obrony przed czarną magią była z ministerstwa. Widocznie Knot naprawdę uznał Dumbledora za świrniętego jeżeli kazał Umbridge wszystko kontrolować. Cóż, dzisiaj się zresztą okaże jakie intencje ma ta wymalowana ropucha. Gryfonka oderwała wzrok od czerwonego baldachimu swojego łóżka. Podniosła się i ostrożnie wstała z posłania uważając, aby wyminąć śpiącego smacznie Krzywołapa. Ogarnęła wzrokiem pomieszczenie. Larender i Parvati zdążyły już nabałaganić. Na biurku leżały sterty kosmetyków, a przy ich łóżkach ubrania, książki i perfumy. Westchnęła. W odróżnieniu od swoich współlokatorek Hermiona była perfekcjonistką i nie znosiła przebywać w nieposprzątanym pomieszczeniu. Jedynie śpiąca Fay Dunbar utrzymała porządek obok siebie. Orzechowooka uklękła przy swoim kufrze, aby wyjąć szaty i mundurek. Starała się nie hałasować, aby nie obudzić trzech śpiących koleżanek. Popatrzyła tęsknie na swoje nowe markowe ubrania. Na początku lipca pani Granger wpadła do domu i rzuciła hasło "ZAKUPY". Chciała sprawić córce radość, w końcu Hermiona nigdy nic sobie nie kupowała, więc Jane Granger postanowiła jej to wynagrodzić. Nie dało się ukryć, że poprzednia garderoba Gryfonki prezentowała się dość kiepsko:
rozciągnięte, stare swetry, zdarte spodnie i wyniszczone topy. Za to po niemal pięciu godzinach łażenie po sklepach dziewczyna nie mogła narzekać. Ubrania, które kupiła wraz z mamą były o niebo modniejsze, ładniejsze i zarazem bardziej eleganckie.
rozciągnięte, stare swetry, zdarte spodnie i wyniszczone topy. Za to po niemal pięciu godzinach łażenie po sklepach dziewczyna nie mogła narzekać. Ubrania, które kupiła wraz z mamą były o niebo modniejsze, ładniejsze i zarazem bardziej eleganckie.
Nie było się co dziwić, w końcu w kufrze znajdowała się połowa rzeczy z Calvina Kleina i Gucciego. Pani Granger nie oszczędzała chcąc sprawić córce nowe ciuchy, zmieniając przy tym jej dotychczasowy ubiór z szarej myszki na piękną, młodą kobietę.
Hermiona porwała kosmetyczkę i wyszła z dormitorium do łazienki posyłając przy tym śpiącej Lavender znienawidzone spojrzenie. Wczoraj po uczcie pokłóciła się z nią. Cóż, Brown uważała, że Harry kłamał mówiąc o powrocie Voldemorta, więc Hermiona niezwłocznie wdała się w dyskusję zacięcie broniąc przyjaciela.
Po piętnastu minutach opuściła toaletę. Przed tym mimo swojej wrodzonej skromności doszła do wniosku, że całkiem ładnie się prezentuje. Nie miała nic do zarzucenia swoim kręconym, połyskującym w świetle włosom, tak jak i nieskazitelnej cerze oraz wesołych orzechowych oczach. Opuszczając swoje mieszkanko usłyszała poranne rozmowy budzących się rówieśników. Weszła powoli do okrągłego pokoju wspólnego przeszła obok drewnianych stolików, czerwonych, miękkich foteli i zatrzymała się odruchowo przed tablicą ogłoszeń. Widząc białą kartkę papieru wytrzeszczała oczy z niedowierzania. Zerwała szybko ogłoszenie. Akurat w tym momencie Ron i Harry, a za nimi paru chłopców weszło do pokoju. Gryfoni ochoczo podeszli do swojej przyjaciółki, przystanęli jednak raptownie widząc oburzoną minę kasztanowłosej.
- Coś się stało? - spytał zdezorientowany Harry.
- Niech zgadnę - zaczął Ron sarkastycznym głosem. - Wstałaś o świcie i poszłaś do biblioteki, a tu okazało się, że jest zamknięta!
- Nie! - warknęła, podeszła do nich wymachując im ulotką przed oczami:
Po piętnastu minutach opuściła toaletę. Przed tym mimo swojej wrodzonej skromności doszła do wniosku, że całkiem ładnie się prezentuje. Nie miała nic do zarzucenia swoim kręconym, połyskującym w świetle włosom, tak jak i nieskazitelnej cerze oraz wesołych orzechowych oczach. Opuszczając swoje mieszkanko usłyszała poranne rozmowy budzących się rówieśników. Weszła powoli do okrągłego pokoju wspólnego przeszła obok drewnianych stolików, czerwonych, miękkich foteli i zatrzymała się odruchowo przed tablicą ogłoszeń. Widząc białą kartkę papieru wytrzeszczała oczy z niedowierzania. Zerwała szybko ogłoszenie. Akurat w tym momencie Ron i Harry, a za nimi paru chłopców weszło do pokoju. Gryfoni ochoczo podeszli do swojej przyjaciółki, przystanęli jednak raptownie widząc oburzoną minę kasztanowłosej.
- Coś się stało? - spytał zdezorientowany Harry.
- Niech zgadnę - zaczął Ron sarkastycznym głosem. - Wstałaś o świcie i poszłaś do biblioteki, a tu okazało się, że jest zamknięta!
- Nie! - warknęła, podeszła do nich wymachując im ulotką przed oczami:
Galeony Galeonów!
Brakuje ci kieszonkowego na wszystkie wydatki?
Chcesz zrobić coś ekstra?
Skontaktuj się z Fredem i Georgem Weasleyami (pokój wspólny Gryfonów).
Oferujemy proste, bezbolesne prace dorywcze!
(Chętni biorą na siebie ryzyko).*
- Ron musimy coś z tym zrobić! - oświadczyła śmiertelnie poważnym głosem Hermiona.
- Bo? - zdziwił się.
- Bo jesteśmy prefektami! - krzyknęła.
Ruszyli w stronę wyjścia. Przeszli szybko przez dziurę pod portretem. Hermiona w czasie drogi do Wielkiej Sali prawiła im kazania na temat obowiązków prefektów i dziecinnego zachowania braci Rona. Z kolei z ponurej miny rudzielca było widać, że nie zamierza ruszyć palcem w tej sprawie. Co go obchodziło, co robią jego bracia? Ich sprawa, nie będzie przypominał Percy'ego i upominał ich na każdym kroku. Według niego Gryfonka mocno przesadzała, a poza tym, była strasznie sztywna.
- Harry, coś się stało? - spytała nagle kasztanowłosa dostrzegając przygaszone spojrzenie przyjaciela.
- Nic - mruknął chłopak, widząc jednak surowy wzrok przyjaciółki wyrzucił z siebie:
- To nic, naprawdę... Wczoraj pokłóciłem się z Seamusem... Wierzy w te bzdury wypisywane na mój temat w Proroku.
Dziewczyna nabrała powietrza do ust.
- Nie zwracaj na niego uwagi. - poradziła z rozsądnym wyrazem twarzy. - Nie interesuj się zdaniem innych, to TY wiesz jaka jest prawda i tyle. Pamiętacie co powiedział Dumbledore w tamtym roku?
Chłopcy zaprzeczyli ruchem głowy.
- O SAMI-WIECIE-KIM. - uściśliła - ,, Posiada wielki talent siania niezgody i wrogości. Możemy mu przeciwstawić tylko równie silne więzi przyjaźni i zaufania..."*
- Jak udało ci się to zapamiętać? - spytał Ron patrząc na nią z podziwem.
- Bo ja słucham uchem, a nie brzuchem - odpowiedziała nieco zgryźliwie. - Recz w tym, że SAMI-WIECIE-KTO wrócił zaledwie dwa miesiące temu, a my już zaczynamy się nawzajem gryźć. Tiara Przydziału nas ostrzegała...
- Jeśli to znaczy, że mamy zaprzyjaźnić się ze Ślizgonami to odpada - mruknął Ron.
- A według mnie to wielka szkoda, że nie próbujemy nawiązać choćby jakiś nici przyjaźni między domami. - wycedziła Hermiona ze złością.
Byli już u stóp marmurowych schodów. Przez salę wejściową przechodziła grupka czwartoklasistów z Ravenclawu; na widok Harry'ego zbili się w grupkę, jakby bali się, że ich zaatakuje.
- Rzeczywiście. Powinniśmy się starać nawiązać przyjaźń z takimi jak oni. - zadrwił Harry.
Weszli za Krukonami do Wielkiej Sali. Odruchowo zerknęli na stół nauczycielski. Profesor Grubbly Plank gawędziła z profesor Sinistrą. Jeśli chodziło o Hagrida, rzucała się w oczy tylko jego nieobecność. Zaczarowane sklepienie nie poprawiło im humorów ;było ponuro szare. Zajęli miejsca przy stole Gryfonów. Po chwili dosiadła się do nich Angelina Johnson informując Harry'ego o tym, że została kapitanką drużyny quidditcha. Podczas jedzenia, przez górne okno wleciały z szumem sowy i zaczęły krążyć nad głowami uczniów, rzucając swoim właścicielom listy. Hermiona odsunęła swój puchar z sokiem, aby zrobić miejsce dla wielkiej sowy płomykówki z trzymającej w dziobie egzemplarza ,,Proroka Codziennego".
- Po co ty to nadal kupujesz? - zapytał ze złością Harry, kiedy Hermiona wkładała knuta do skórzanego woreczka przywiązanego do nóżki sowy - Kupa bzdur...
- Trzeba wiedzieć, co mówi nieprzyjaciel - burknęła dziewczyna rozwijając gazetę.
- Rzeczywiście. Powinniśmy się starać nawiązać przyjaźń z takimi jak oni. - zadrwił Harry.
Weszli za Krukonami do Wielkiej Sali. Odruchowo zerknęli na stół nauczycielski. Profesor Grubbly Plank gawędziła z profesor Sinistrą. Jeśli chodziło o Hagrida, rzucała się w oczy tylko jego nieobecność. Zaczarowane sklepienie nie poprawiło im humorów ;było ponuro szare. Zajęli miejsca przy stole Gryfonów. Po chwili dosiadła się do nich Angelina Johnson informując Harry'ego o tym, że została kapitanką drużyny quidditcha. Podczas jedzenia, przez górne okno wleciały z szumem sowy i zaczęły krążyć nad głowami uczniów, rzucając swoim właścicielom listy. Hermiona odsunęła swój puchar z sokiem, aby zrobić miejsce dla wielkiej sowy płomykówki z trzymającej w dziobie egzemplarza ,,Proroka Codziennego".
- Po co ty to nadal kupujesz? - zapytał ze złością Harry, kiedy Hermiona wkładała knuta do skórzanego woreczka przywiązanego do nóżki sowy - Kupa bzdur...
- Trzeba wiedzieć, co mówi nieprzyjaciel - burknęła dziewczyna rozwijając gazetę.
Po dokładnym oglądnięciu oznajmiła, że nic specjalnego w niej nie ma. Gdy nałożyła sobie sałatkę odruchowo spojrzała na wejście do Wielkiej Sali, przez które właśnie wchodził Draco Malfoy z Pansy Parkinson. Chłopak szedł luźnym, pewnym krokiem. Miał prostą postawę, nie to co Ron, który bez przerwy chodził zgarbiony. Obrzucił znudzonym spojrzeniem dziewczyny, które utkwiły w nim wzrok, nie wysilił się nawet, żeby obdarzyć je uśmiechem. Jego szata była odpięta, ukazywała szarą kamizelkę i krawat w zielone pasy. Kasztanowłosa przyznała, że Draco wyglądał zabójczo w ciemnych rzeczach. Czerń świetnie kontrastowała z bladością jego skóry. Nagle Ślizgon przeniósł swoje zdziwione spojrzenie na nią. Na jego ustach pojawił się kpiący uśmiech. Hermiona zdała sobie sprawę, że gapi się na swojego wroga z zainteresowaniem. Zapłonęła rumieńcem i szybko spuściła wzrok. Nawet nie zauważyła, gdy profesor McGonagall położyła przed nią jej nowy plan lekcji. Szybko go przestudiowała.
Z kolei Draco Malfoy usiadł powoli przy stole z nieodgadniętym wyrazem twarzy. Nie ukrywał przed sobą, że nieco się zawiódł. Hermiona Granger nie wytrzymała jego spojrzenia, a miał już taką ochotę pozabijać ją wzrokiem. Taka mała walka na spojrzenia. Natomiast Gryfonka się zarumieniła. Zaraz, dlaczego dziewczyny się rumienią? Czyżby panna Granger się zawstydziła? W końcu patrzyła na niego z wielkim zaciekawieniem. Nie podobało mu się to spojrzenie. Mimo wszystko wychodziło na to, że Draco Malfoy może podobać się nawet nic nie wartej szlamie. Przecież sam wiedział, że jest boski, więc co tu się dziwić, że nie da się oderwać od niego wzroku.
- Stary, masz zamiar to wypić? - z zamyśleń wyrwał go głos Zabiniego. Dopiero teraz zauważył, że trzyma w ręce puchar od jakichś trzech minut i gapi się w przestrzeń.
- Może tak, może nie - odpowiedział sucho i napił się czerwonego napoju. Blaise wywrócił oczami.
- To co partyjka pokera wieczorem, co nie? - spytał czarnoskóry połykając w całości kanapkę. Zabini nigdy nie zwracał uwagi na humorki Dracona, przyzwyczaił się do jego chłodnych odzywek. Cóż, nie zmienisz człowieka, taka natura.
- No to raczej - burknął Malfoy z cwaniackim uśmiechem. - Nie zapomnij ognistej. Tylko tym razem nie możesz upić się tak jak ostatnio...
Murzyn raptownie wyprostował się na siedzeniu.
- Rok temu dostaliśmy niezły szlaban i to wcale nie była moja wina...Może lepiej sobie odpuścić? Nie chcę znowu wylądować w gabinecie Snape'a przez nadużycie akoholu - zaczął niepewnie, Draco wzruszył ramionami.
- Stary, masz zamiar to wypić? - z zamyśleń wyrwał go głos Zabiniego. Dopiero teraz zauważył, że trzyma w ręce puchar od jakichś trzech minut i gapi się w przestrzeń.
- Może tak, może nie - odpowiedział sucho i napił się czerwonego napoju. Blaise wywrócił oczami.
- To co partyjka pokera wieczorem, co nie? - spytał czarnoskóry połykając w całości kanapkę. Zabini nigdy nie zwracał uwagi na humorki Dracona, przyzwyczaił się do jego chłodnych odzywek. Cóż, nie zmienisz człowieka, taka natura.
- No to raczej - burknął Malfoy z cwaniackim uśmiechem. - Nie zapomnij ognistej. Tylko tym razem nie możesz upić się tak jak ostatnio...
Murzyn raptownie wyprostował się na siedzeniu.
- Rok temu dostaliśmy niezły szlaban i to wcale nie była moja wina...Może lepiej sobie odpuścić? Nie chcę znowu wylądować w gabinecie Snape'a przez nadużycie akoholu - zaczął niepewnie, Draco wzruszył ramionami.
- Mam w dupie szlabany. Jestem prefektem - odrzekł takim tonem jakby ten przywilej pozwalał mu nawet na upijanie się po nocach.
- Jak sobie życzysz, Smoku. - mruknął Zabini z błyskiem w oku.
Chwilę później Ślizgoni otrzymali pergaminy z rozkładem swoich zajęć. Draco zaklął głośno nie zwracając uwagi na otaczających go Ślizgonów.
- Cztery godziny z Gryfonami. - wytłumaczył arystokrata widząc pytające spojrzenie kolegi.
- No to co? Ja się tam cieszę. - mruknął tajemniczo Zabini wyszczerzając zęby w uśmiechu.
W Hogwarcie panowała zgodna opinia, że historia magii jest najnudniejszym przedmiotem.
Profesor Binns, jedyny duch wśród nauczycieli, miał tak usypiający głos, że zwykle po dziesięciu minutach każdego ogarniała śpiączka. Jedynie Hermiona opierała się usypiającej mocy głosu Binnsa. Robiła staranne notatki na temat powstania olbrzymów. Gdy dziewczyna zobaczyła, że Harry i Ron w najlepsze grają w wisielca posłała im oburzone spojrzenie. Po skończonej lekcji wyszli na dziedziniec i skierowali się do lochów. Przywitało ich chłodne powietrze. Zakryli się szczelnie szatami i prawie wbiegli do podziemni. Dyskutowali co, też Snape wymyślił na pierwszą w tym roku lekcję. Gdy byli niemal na miejscu natknęli się na Cho Chang, która uśmiechnęła się uroczo do Harry'ego i mruknęła coś pod nosem na powitanie. Ron głośno prychnął, gdy Krukonka ich mijała. Hermiona wyraźnie niezadowolona z wrogiego podejścia do niej, zaczęła go pouczać. Z tego wszystkiego się pokłócili, a Harry słuchał ich ze znudzeniem. Do lekcji było jeszcze pięć minut. Granger i Weasley nie zdawali sobie sprawy, że stoją już przed klasą, zagradzając przejście na drugą stronę korytarza. Tak jak brązowowłosy, który był myślami przy Cho. A co najważniejsze nie zauważyli, że za nimi nagle stanął Malfoy ze swoimi gorylami. Chciał przejść, a dwójka Gryfonów mu to uniemożliwiała.
- Czemu z góry dajesz jej przegrane szanse?! - drążyła uporczywie Hermiona.
- Bo co ona sobie myśli?! Jak zachowała się rok temu, a teraz nagle taka milusia? I o co ci chodzi, Hermiono, do jasnej ciasnej!! - wybuchnął Ron.
- Cóż widzę, że Granger próbuje znaleźć ci dziewczynę,Weasley. Najwyższa pora, ale na twoim miejscu nie liczyłbym na to.
Harry, Hermiona i Ron zamarli słysząc chłodny głos Malfoya za sobą. Odwrócili się, a Ślizgon z Goylem i Crabbem, przeszli obok nich. Może wszystko potoczyłoby się dobrze, gdyby nie to że Draco przechodząc zahaczył umyślnie Hermionę ramieniem. Dziewczyna zaskoczona zatoczyła się do tyłu. Nie trzeba było długo czekać na reakcję Rona. Chłopak rzucił się na Ślizgona z chęcią pozbawienia go życia. Rozjuszył go jeszcze jego ten głupkowaty uśmiech i wzrok; patrzył na rudzielca z wyższością. Gryfon miał ochotę porządnie mu przywalić. Draco zatrzymał Crabba i Goyla, którzy chcieli go zasłonić, a sam czekał na cios Weasleya. Nie doszło jednak do spektakularnej walki, gdyż Harry złapał Rona i pociągnął go do tyłu, a Hermiona ujęła za dłoń. Ubolewała nad tym, że jej przyjaciela jest tak łatwo wyprowadzić z równowagi.
Wokół trzech Ślizgonów i trójki Gryfonów powstało małe koło uczniów. Przyglądali się ze strachem, czekając na rozwój wydarzeń. Za Draconem stali Ślizgoni, a za Hermioną garstka Puchonów i Gryfonów, chociaż paru z nich trzymało się z daleka od Harry'ego.
- Co Weasley wymiękasz? Boisz się? Uciekasz? Łatwiej mówić trudniej zrobić, ty odrażający tchórzu! - wyrzucił ze siebie wyzywająco Malfoy patrząc z politowaniem jak Harry i Hermiona próbują go powstrzymać. Ron jeszcze bardziej się wkurzył.
Nic nie trzymało go przed rozbiciem mu tej bladej mordy prócz Harry'ego i Hermiony. Więc jakim prawem Ślizgon mógł mu sugerować, że wymiękał?! Ron prawie dorównywał mu muskulaturą, jednak nie wiedział, że chłopak ma za sobą milion treningów. Draco z mdłościami obserwował jak Granger pochyla się nad Gryfonem i szepcze mu coś do ucha, po czym on wyraźnie się uspokaja i posyła jej blady uśmiech. Harry puścił Rona i w tym samym momencie drzwi od klasy otworzyły się hukiem i wyłonił się z nich Snape z kurtyną tłustych włosów i ziemistą cerą. Omiótł spojrzeniem cały korytarz zatrzymując dłużej wzrok na Malfoyu i Harrym. W tejże chwili zadzwonił dzwonek i nauczyciel wrócił do sali, a za nim zaczęli pośpiesznie wchodzić uczniowie. Ron wszedł jako pierwszy, za nim Ślizgoni i Krukoni. Hermionie przypadło iść za Malfoyem. Była nadal na niego zła, że w ogóle ją dotknął. Zebrała w sobie odwagę i nachyliła się lekko, po czym szepnęła mu do ucha:
- Jeżeli jeszcze raz mnie dotkniesz, to gorzko tego pożałujesz.
Zaskoczony Draco odwrócił się za siebie, ale dziewczyna
- Jak sobie życzysz, Smoku. - mruknął Zabini z błyskiem w oku.
Chwilę później Ślizgoni otrzymali pergaminy z rozkładem swoich zajęć. Draco zaklął głośno nie zwracając uwagi na otaczających go Ślizgonów.
- Cztery godziny z Gryfonami. - wytłumaczył arystokrata widząc pytające spojrzenie kolegi.
- No to co? Ja się tam cieszę. - mruknął tajemniczo Zabini wyszczerzając zęby w uśmiechu.
***
W Hogwarcie panowała zgodna opinia, że historia magii jest najnudniejszym przedmiotem.
Profesor Binns, jedyny duch wśród nauczycieli, miał tak usypiający głos, że zwykle po dziesięciu minutach każdego ogarniała śpiączka. Jedynie Hermiona opierała się usypiającej mocy głosu Binnsa. Robiła staranne notatki na temat powstania olbrzymów. Gdy dziewczyna zobaczyła, że Harry i Ron w najlepsze grają w wisielca posłała im oburzone spojrzenie. Po skończonej lekcji wyszli na dziedziniec i skierowali się do lochów. Przywitało ich chłodne powietrze. Zakryli się szczelnie szatami i prawie wbiegli do podziemni. Dyskutowali co, też Snape wymyślił na pierwszą w tym roku lekcję. Gdy byli niemal na miejscu natknęli się na Cho Chang, która uśmiechnęła się uroczo do Harry'ego i mruknęła coś pod nosem na powitanie. Ron głośno prychnął, gdy Krukonka ich mijała. Hermiona wyraźnie niezadowolona z wrogiego podejścia do niej, zaczęła go pouczać. Z tego wszystkiego się pokłócili, a Harry słuchał ich ze znudzeniem. Do lekcji było jeszcze pięć minut. Granger i Weasley nie zdawali sobie sprawy, że stoją już przed klasą, zagradzając przejście na drugą stronę korytarza. Tak jak brązowowłosy, który był myślami przy Cho. A co najważniejsze nie zauważyli, że za nimi nagle stanął Malfoy ze swoimi gorylami. Chciał przejść, a dwójka Gryfonów mu to uniemożliwiała.
- Czemu z góry dajesz jej przegrane szanse?! - drążyła uporczywie Hermiona.
- Bo co ona sobie myśli?! Jak zachowała się rok temu, a teraz nagle taka milusia? I o co ci chodzi, Hermiono, do jasnej ciasnej!! - wybuchnął Ron.
- Cóż widzę, że Granger próbuje znaleźć ci dziewczynę,Weasley. Najwyższa pora, ale na twoim miejscu nie liczyłbym na to.
Harry, Hermiona i Ron zamarli słysząc chłodny głos Malfoya za sobą. Odwrócili się, a Ślizgon z Goylem i Crabbem, przeszli obok nich. Może wszystko potoczyłoby się dobrze, gdyby nie to że Draco przechodząc zahaczył umyślnie Hermionę ramieniem. Dziewczyna zaskoczona zatoczyła się do tyłu. Nie trzeba było długo czekać na reakcję Rona. Chłopak rzucił się na Ślizgona z chęcią pozbawienia go życia. Rozjuszył go jeszcze jego ten głupkowaty uśmiech i wzrok; patrzył na rudzielca z wyższością. Gryfon miał ochotę porządnie mu przywalić. Draco zatrzymał Crabba i Goyla, którzy chcieli go zasłonić, a sam czekał na cios Weasleya. Nie doszło jednak do spektakularnej walki, gdyż Harry złapał Rona i pociągnął go do tyłu, a Hermiona ujęła za dłoń. Ubolewała nad tym, że jej przyjaciela jest tak łatwo wyprowadzić z równowagi.
Wokół trzech Ślizgonów i trójki Gryfonów powstało małe koło uczniów. Przyglądali się ze strachem, czekając na rozwój wydarzeń. Za Draconem stali Ślizgoni, a za Hermioną garstka Puchonów i Gryfonów, chociaż paru z nich trzymało się z daleka od Harry'ego.
- Co Weasley wymiękasz? Boisz się? Uciekasz? Łatwiej mówić trudniej zrobić, ty odrażający tchórzu! - wyrzucił ze siebie wyzywająco Malfoy patrząc z politowaniem jak Harry i Hermiona próbują go powstrzymać. Ron jeszcze bardziej się wkurzył.
Nic nie trzymało go przed rozbiciem mu tej bladej mordy prócz Harry'ego i Hermiony. Więc jakim prawem Ślizgon mógł mu sugerować, że wymiękał?! Ron prawie dorównywał mu muskulaturą, jednak nie wiedział, że chłopak ma za sobą milion treningów. Draco z mdłościami obserwował jak Granger pochyla się nad Gryfonem i szepcze mu coś do ucha, po czym on wyraźnie się uspokaja i posyła jej blady uśmiech. Harry puścił Rona i w tym samym momencie drzwi od klasy otworzyły się hukiem i wyłonił się z nich Snape z kurtyną tłustych włosów i ziemistą cerą. Omiótł spojrzeniem cały korytarz zatrzymując dłużej wzrok na Malfoyu i Harrym. W tejże chwili zadzwonił dzwonek i nauczyciel wrócił do sali, a za nim zaczęli pośpiesznie wchodzić uczniowie. Ron wszedł jako pierwszy, za nim Ślizgoni i Krukoni. Hermionie przypadło iść za Malfoyem. Była nadal na niego zła, że w ogóle ją dotknął. Zebrała w sobie odwagę i nachyliła się lekko, po czym szepnęła mu do ucha:
- Jeżeli jeszcze raz mnie dotkniesz, to gorzko tego pożałujesz.
Zaskoczony Draco odwrócił się za siebie, ale dziewczyna
już siadała przy ostatniej ławce wraz z Potterem i Weasleyem. Nie dała mu nawet szansy odpowiedzieć. Ale co go to obchodziło? On miał ostatnie słowo...
***
Harry pierwszy opuścił lochy. Nie było mu się czego dziwić. W końcu Snape potraktował go niesprawiedliwie opróżniając jego kociołek z eliksirem spokoju, przez co z góry był przegrany. Nauczyciel uczepił się akurat jego, choć wywar wcale nie był najgorszy. Ron jak z procy wystrzelił za przyjacielem chcąc jakoś podnieść go na duchu. Jedynie Hermiona wyszła ostatnia z klasy;
stała na samym końcu kolejki do oceny mikstury.
Była nieco wkurzona na Rona, że wybiegł z sali zostawiając ją samą, ale nie dziwiła mu się. Wyszła pośpiesznie z klasy. Chciała jak najszybciej znaleźć się w Wielkiej Sali i zjeść obiad. Gdy skręciła w drugi korytarz prowadzący do wyjścia z podziemni, poczuła szarpnięcie. Ktoś złapał ją za bark i przygwoździł do ściany. Spanikowana podniosła wzrok na swojego oprawcę.
Wytrzeszczała oczy widząc Dracona Malfoya. Chłopak nie dawał jej możliwości na ucieczkę. Złapał ją mocno za ręce powstrzymując przed gwałtownymi ruchami. Kasztanowłosa stała jak sparaliżowana. Czego do cholery chciał od niej Malfoy?! I jakim prawem napadł ją w ciemnym korytarzu?
Wytrzeszczała oczy widząc Dracona Malfoya. Chłopak nie dawał jej możliwości na ucieczkę. Złapał ją mocno za ręce powstrzymując przed gwałtownymi ruchami. Kasztanowłosa stała jak sparaliżowana. Czego do cholery chciał od niej Malfoy?! I jakim prawem napadł ją w ciemnym korytarzu?
Chłopak mimo panującego mroku widział jej zdezorientowanie i strach w oczach.
Uśmiechnął się pogardliwie, a jego zęby błysnęły przerażająco. Hermiona zebrała w sobie zimną krew.
- Puszczaj mnie, Malfoy! - rozkazała sucho, próbując się wyrwać, przez co jedynie Ślizgon mocniej zacisnął palce na jej rękach.
Uśmiechnął się pogardliwie, a jego zęby błysnęły przerażająco. Hermiona zebrała w sobie zimną krew.
- Puszczaj mnie, Malfoy! - rozkazała sucho, próbując się wyrwać, przez co jedynie Ślizgon mocniej zacisnął palce na jej rękach.
Żałowała, że nie wyszła wcześniej z lochów, teraz wszyscy byli na obiedzie...Gdy Gryfonka przestała się szarpać chłopak spojrzał w jej orzechowe oczy.
- Powiedz mi, Granger... - zaczął tajemniczym głosem. Specjalnie mówił wolno, aby Hermiona poczuła się bardziej upokorzona swoim położeniem. Ach! Gdyby tylko dorwała różdżkę w swoje ręce...
- Powiedz mi, Granger... - zaczął tajemniczym głosem. Specjalnie mówił wolno, aby Hermiona poczuła się bardziej upokorzona swoim położeniem. Ach! Gdyby tylko dorwała różdżkę w swoje ręce...
- Co miałaś na myśli mówiąc, że pożałuję, jeżeli cię dotknę? - spytał niewinnie, szerzej się przy tym uśmiechając i zbliżając do dziewczyny.
Stykali się prawie ciałami. Dziewczyna od razu zrozumiała, o co chodziło Draconowi. Chciał jej pokazać, że jest bezsilna wobec niego. Nie mogła mu nic zrobić. On za to mógł ją krzywdzić, wyzywać, gdy była sama, a ona mogła tylko stać... Nie chciała nic mówić. W odróżnieniu od Rona umiała panować nad targającymi nią emocjami i w odróżnieniu od Rona bała się cholernie kolejnego ruchu Ślizgona. Teraz był stanowczo zbyt blisko niej. Naruszał jej prywatną przestrzeń. Z trudem powstrzymywała się, żeby nie wygarnąć mu tego, co o nim myśli. To znaczenie pogorszyło by sytuację.
- Nie słyszałem odpowiedzi Granger, czyżby panna wiem to wszystko nie wiedziała? - zakpił.
Draco upajał się jej strachem i złością, nawet nie zwracając uwagi na to, że zbyt mocno zacisnął palce na rękach Gryfonki. Hermiona uporczywie spoglądała na ziemię. Bała się, że jak na niego spojrzy, to się rozpłacze z bezsilności i trwogi.
- Słuchaj szlamo, nie radzę tobie mi grozić, bo jesteś niczym. Nie składaj obietnic, których nie możesz...
- To nie była żadna obietnica, Malfoy! Ani groźba! Tylko ostrzeżenie! Nie życzę sobie abyś mnie dotykał, ani się do mnie zbliżał! Twoje zachowanie zawsze było niedopuszalne, ale w tej chwili jest nienormalne! - wybuchnęła nagle. Złość i irytacja wygrały.
Malfoy był wyraźnie ucieszony z tego, iż dziewczyna się do niego odezwała.
Zbliżył się do niej wolno, i zatrzymał tuż przed jej twarzą. Kasztanowłosa zamarła w bezruchu z mocno bijącym sercem widząc tak blisko twarz Ślizgona. Pierwszy raz jego twarz była niemalże przy jej... Bladość jego skóry była ogromna... Popatrzyła w jego szare oczy i zalała ją fala goryczy. Wiedziała o co chodziło innym, gdy mówili o Draconie jako człowieku bez emocji. Jego spojrzenie było po prostu puste, martwe. Z jego oczu nie dało się zupełnie nic odczytać. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że przez całe życie widziała w nich tylko jedno: pogardę. Żadnej radości... Nic... Zastanawiała się czy chłopak doświadczył choć trochę ciepła w życiu. Może przez to teraz taki był... Przypominał coraz bardziej swojego ojca słynącego z zupełnej bezwzględności. Może by i zatonęła w tych pięknych, szarych, smutnych oczach, ale jego wzrok działał na nią jak płachta na byka. Chciała uciec, uciec od tego pustego spojrzenia.
- Nie słyszałem odpowiedzi Granger, czyżby panna wiem to wszystko nie wiedziała? - zakpił.
Draco upajał się jej strachem i złością, nawet nie zwracając uwagi na to, że zbyt mocno zacisnął palce na rękach Gryfonki. Hermiona uporczywie spoglądała na ziemię. Bała się, że jak na niego spojrzy, to się rozpłacze z bezsilności i trwogi.
- Słuchaj szlamo, nie radzę tobie mi grozić, bo jesteś niczym. Nie składaj obietnic, których nie możesz...
- To nie była żadna obietnica, Malfoy! Ani groźba! Tylko ostrzeżenie! Nie życzę sobie abyś mnie dotykał, ani się do mnie zbliżał! Twoje zachowanie zawsze było niedopuszalne, ale w tej chwili jest nienormalne! - wybuchnęła nagle. Złość i irytacja wygrały.
Malfoy był wyraźnie ucieszony z tego, iż dziewczyna się do niego odezwała.
Zbliżył się do niej wolno, i zatrzymał tuż przed jej twarzą. Kasztanowłosa zamarła w bezruchu z mocno bijącym sercem widząc tak blisko twarz Ślizgona. Pierwszy raz jego twarz była niemalże przy jej... Bladość jego skóry była ogromna... Popatrzyła w jego szare oczy i zalała ją fala goryczy. Wiedziała o co chodziło innym, gdy mówili o Draconie jako człowieku bez emocji. Jego spojrzenie było po prostu puste, martwe. Z jego oczu nie dało się zupełnie nic odczytać. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że przez całe życie widziała w nich tylko jedno: pogardę. Żadnej radości... Nic... Zastanawiała się czy chłopak doświadczył choć trochę ciepła w życiu. Może przez to teraz taki był... Przypominał coraz bardziej swojego ojca słynącego z zupełnej bezwzględności. Może by i zatonęła w tych pięknych, szarych, smutnych oczach, ale jego wzrok działał na nią jak płachta na byka. Chciała uciec, uciec od tego pustego spojrzenia.
Za to Draco zaglądając w jej orzechowe oczy, nie mógł zrozumieć czemu nie może oderwać od nich wzroku. Nagle te zazwyczaj ciepłe oczy z iskierkami szczęścia, zamrażały go wzrokiem. Granger już się nie bała. Za wszelką cenę chciała odejść, wyrwać się z jego szponów...
- Uważaj na to co mówisz... - szepnął cicho, po czym puścił Gryfonkę, a ona nie czekając na nic zerwała się jak oparzona, przytrzymywała torbę niemal biegnąc. Nie poszła do Wielkiej Sali, tylko do wieży Gryffindoru...
Draco stał w miejscu. Jeszcze przed chwilą miał ją na wyciągnięcie ręki. Przypomniał sobie jej uśmiech, gdy słuchała wskazówek McGonagall, a przed momentem patrzyła na niego z taką niechęcią... Może ta cała sytuacja powinna wywołać w nim wyrzuty sumienia, ale prócz dziwnego otępienia, pozostawał obojętny.
W powietrzu nadal można było wyczuć woń jej perfum - fiołków.
Odwrócił się na pięcie i powędrował do Wielkiej Sali. Zaśmiał się bez krzty wesołości. Osiągnął to, co chciał. Zastraszył tą szlamę.
___________________________________________
* fragment Zakonu Feniksa
Czytasz? Komentuj i obserwuj! :)
NIE ZDĄŻYŁEŚ PRZECZYTAĆ 1 ROZDZIAŁU? KLIKNIJ TU.
/ Nela
- Uważaj na to co mówisz... - szepnął cicho, po czym puścił Gryfonkę, a ona nie czekając na nic zerwała się jak oparzona, przytrzymywała torbę niemal biegnąc. Nie poszła do Wielkiej Sali, tylko do wieży Gryffindoru...
Draco stał w miejscu. Jeszcze przed chwilą miał ją na wyciągnięcie ręki. Przypomniał sobie jej uśmiech, gdy słuchała wskazówek McGonagall, a przed momentem patrzyła na niego z taką niechęcią... Może ta cała sytuacja powinna wywołać w nim wyrzuty sumienia, ale prócz dziwnego otępienia, pozostawał obojętny.
W powietrzu nadal można było wyczuć woń jej perfum - fiołków.
Odwrócił się na pięcie i powędrował do Wielkiej Sali. Zaśmiał się bez krzty wesołości. Osiągnął to, co chciał. Zastraszył tą szlamę.
___________________________________________
* fragment Zakonu Feniksa
Czytasz? Komentuj i obserwuj! :)
NIE ZDĄŻYŁEŚ PRZECZYTAĆ 1 ROZDZIAŁU? KLIKNIJ TU.
/ Nela
Jestem znowu zaskoczona Twoim sposobem pisania :D, były literówki i drobne błędy, ale liczy się tekst i logiczność, na serio ten rozdział ma to coś. Szkoda tylko, że trochę krótki :), grr, Dracoo to niegrzeczny chłopak! I like it! Nie mogę doczekać się co będzie dalej, fajnie, że skupiasz się także na Harrym i Ronie , w innych opowiadaniach jest ich za mało, a ty utrzymujesz klimat Rowling , za co duży plus :D. Wiem z Twego komentarza, że w kolejnych rozdziałach będzie więcej DRACO ! ojejuu <33 za ile następny? :)) Przeszłaś samą siebie :>.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Dziękuję bardzo :).
UsuńPięknie, z klasą. Uff jak dobrze, że Was obserwuję, bo tak to nie wiedziałabym o nowym rozdziale :D , świetnie opisałaś uczucia Miony i te jej ''iskierki w oczach'', nie pozostaje nic innego niż czekać, w komentarzu pod pierwszym rozdziale napisałaś, że masz już czwarty :o Jestem ciekawa jaki będzie przebieg akcji :3 haha niezłe dialogi :D , ok , dłuższee rozdziały tylko :C
OdpowiedzUsuńDialogów będzie więcej. Dzięki :)
UsuńFajny <33 czekam na większą dawkę , świetnie opisałaś sytuację w lochach ;3
OdpowiedzUsuńPonieważ na razie jedziesz schematem (co również ja robię- jest tyle Dramiońskich fanfików, że inaczej się nie da :D) nie będę oceniać fabuły- poczekam aż akcja się rozwinie. Co do formy... wow. Masz niezwykle bogaty w ozdobniki styl, rozbudowane zdania, co jest plusem- wiele opowiadań jest napisane językiem prostym do bólu, co sprawia że są... płytkie. Uważałabym tylko z tą kwiecistością; jesteś dość blisko przekroczenia granicy między bogactwem językowym a wydumaniem... Ciężko by się czytało opowiadanie napisane w ten sposób: Spojrzał w jakiś sposób na jakąś, jakąś oraz jakąś osobę, która robiąc coś, robiła coś i coś, i uśmiechnął się w jakiś sposób wyrażający coś i coś.... Rozumiesz sama, prawda? :)
OdpowiedzUsuńSpokojnie, to nie krytyka, bo jak na razie nie przekroczyłaś "zakazanej" granicy, tylko taka przestroga :)
Spróbuj zwiększyć też ilość dialogów. Malowniczy opis spuentowany interesującym, dosadnym dialogiem- to jest to! :D
Bardzo podoba mi się sposób w jaki przedstawiłaś Malfoya. Mrok, pogarda i szyderstwo... Cały Drrraco.
Jestem ciekawa Twoich pomysłów i z pewnością będę zaglądać :)
Pozdrawiam i życzę weny, Zjawa :)
http://taksobiewymyslam.blogspot.com
Bardzo dziękuję, wezmę sobie Twoje słowa do serca:), wiem, że na razie mało dialogów,lecz zacznie się to powoli zmieniać :). Spróbuję zmienić nieco mój styl pisania, z tym wydumaniem :), ale to dopiero w kolejnych rozdziałach, gdyż mam już parę nowych.Wiem, że na razie trzymam się schematu, żeby drugi rozdział nie był nudny... W sumie to na razie wieje nudą, ale wierzę, że da mi się z tego wyjść. Oczywiście, zajrzę na Twojego bloga :D. Jeszcze raz dziękuję i zapraszam ;3.
Usuń/ Nela
Nie wieje nudą Nelo! Więcej wiary w siebie :)
UsuńJuż myślałam, że Mionka zrobiła się tak pewna siebie , po tym jak powiedziała do Draco w sali... ale potem. Sama nie wiem. Chyba dobrze, że się go boi. W końcu to nasz Malfoy, który ma trochę z psychopaty :3 Rozdział bardzo mi się podobał i czekam na kolejny. :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie,
http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/
Dziękuję bardzo :D, oczywiście zajrzę :3
Usuńno nie zły! w lochach najlepsze, dawaj nowy jak najszybciej bo się niecieprliwie!!
OdpowiedzUsuń~~Austin
Hermionie Granger zawalił się cały świat.
OdpowiedzUsuńNajpierw straciła ukochanego mężczyznę, a potem odwrócili się od niej najlepsi przyjaciele.
Odrzucona przez wszystkich szuka zemsty na jedynym człowieku, który według niej odpowiada za wszystko Dracona Malfoya.
Gdy znajduje się u kresu sił, wtedy niespodziewanie otrzymuje szansę na zmianę swojego losu.
Jednak wszystko co piękne szybko się kończy.
Pojawia się niebezpieczeństwo potężniejsze niż do tej pory.
Kim jest człowiek stanowiący nowe zagrożenie dla świata czarodziejów?
Jak potoczą się losy Draco i Hermionny, kiedy rodzi się nowa wojna?
Zapraszam serdecznie na nowe opowiadanie : amara-ultionis.blogspot.com!
Życzę przyjemnej lektury.
P.S. zapowiada się ciekawe dramione.
Obiecuje zajrzeć przy następnej okazji
Dziękuję! Też zajrzymy z chęcią ;)
UsuńScena z Malfoyem...no słów mi brak!!! Tak dobrze opisany...czuło się wszystko naprawdę. Jestem pod wielkim wrażeniem ...Wszystko jest tak dobrze opisane. Genialnie.
OdpowiedzUsuńJednak ...trochę można by coś dodać,żeby nie było tak pospolicie. Coś tajemniczego.Jakąś akcję która nie jest nam znana z 5 cz. HP.
Ale tak to jest świetnie!
Dzięki że byliście u mnie i zapraszam również do obserwowania ,bo wkrótce nowy rozdział a będzie się w nim działo..będzie xD
:D
Dziękujemy!:)
UsuńNie musicie się martwić, bo jak wspominałam wcześniej - wszystko powoli będzie się zmieniać. Wiem, że akcja nie jest za bardzo zaskakująca i zachwycająca, ale nie zniechęcajcie się;)
Cudny rozdział! Czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę ;)
Bardzo dziękujemy! :)
UsuńPostaramy się, aby kolejny rozdział był jak najszybciej!;)
Ja pierdziele! Uwierzysz jak napiszę , że aż się poryczałam?! Kurde mać! TO JEST NAPRAWDĘ...NIESAMOWITE! DZIEWCZYNO RZĄDZISZ...-.- CHCĘ PISAĆ JAK TY, zazdro to po pierwsze, czułam to wszystko, do tego ta muzyka...Chcę więcej! Błagam nie karz mi czekać, poprawka , nam czekać, nam wszstkim twoim fanom! Błagam daj jak najszybciej rozdział?? Proszę, proszę! Co będzie dalej? Ja pierdziele, mam 17 lat i nadal lubię Dramione, wiem wstyd, no ale, ale! Jak można nie zakochać się w Draconie Malfoyu? DO TEGO JAK TY GO OPISAŁAŚ! AKCJA JEST ŚWIETNA I ZASKAKUJĄCA. Super , że trzymasz się fabuł, bo jak niekiedy ktoś coś wymyśli to ja niemogę :D....BOGATY STYL PO PROSTU..! DAJ SZYBKO NOWY ROZDZIAŁ! ZPRĘŻCIE SIĘ :d, jak dacie to zachęcę moich ziomków ( i tak ich zachęcę) moja kuzynka też kocha dramione...nie do bez jaj, dawać mi tu nowy!!
OdpowiedzUsuńProszę i pozdroo :***
Po pierwsze bardzo dziękuję! :D Cieszę się, że tak bardzo Ci się spodobało. Po drugie wcale nie jesteś zbyt ,,stara'' na Dramione. Uwierz mi znam starsze osoby :). Po trzecie co do rozdziału trzeciego to wszystko zależ od Jaspera. On musiałby go przepisać, ja nie mam do tego możliwości. A z tego co wiem, co Jasper nie ma czasu ;/. Ja osobiście mam już gotowy 4 rozdział, a 5 jak na razie piszę. Ja i Jasper mam trochę mało czasu, to znaczy musimy się uczyć, więc nie sądzę żeby rozdział pojawił się jeszcze w tym tygodniu. Przepraszam :( :*
UsuńPozdrawiam :)
Przecztałam, zapowiedź, 1 i 2 rozdział i kobieto kurna to jest prze! Ari ma rację :**. ACH I OCH! twój Malfoy<3 Hermionę opisałaś bardzo subtelnie! tak powinna wyglądać kobieta! Dajesz nowy rozdział! Jak mniemam Jasper ci musi pomóc skoro przyjaciel. Błagam zrób to dla nas! Wygląd stronki mnie zaskoczył : boski a do tego ta muza. Gratuluję Jasperkowi ! :* Dajcie nowy rozdział, to będzie nowa dawka, haha jak koki **.
OdpowiedzUsuńFabuła boska, świetnie piszesz Nelo!
Właśnie! Prosimy Was, tak bardzo wciągneliśmy się w akcję, że nie możemy czekać. Wiecie jak to jest czytać coś tak niesamowitego i nie wiedzieć co będzie dalej? Ja się popłaczę, proszę dajcie nowy rozdział do jutra :). Wiem, że nie jest łatwo, ale proszę! :/
OdpowiedzUsuńZgodzę się z powyższymi komentarzami! To nie zależy od Neli bo jak wiem rozdział jest już w garści, ktoś go jednak musi przepisać : JASPER! PROSZĘ . PROSIMY . DAJCIE SZYBCIEJ. NIE WYTRZYMAM TEŻ. Chyba sama też zacznę pisać...:/ Jas <3 , poświęć się i daj go. Kochamy CIĘ!
OdpowiedzUsuńJasper kobietom się nie odmawia! Prosimy Cię ! :*
OdpowiedzUsuńNo no no! Dobrze gadacie! i to jest to, no kurde Jasper weź się w garść! :d
OdpowiedzUsuńZmowa fanek, nie? :D o mama mia!
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, ale jak wiecie dobrze to nie zależy ode mnie :/. Wątpię żeby udało przekonać się Wam Jaspera, chociaż kto wie, no bo czego nie robi się dla fanów. Na marginesie bardzo się cieszę, że rozdziałki się tak Wam spodobały :). A jeżeli udałoby się Wam uprosić Jaspera to rozdział byłby w poniedziałek najwcześniej, ale ja nic nie obiecuję. To zależy od niego.
UsuńJa czuję, że Jasper ma dobre serce i też tak bardzo kocha Dramione, że dla nas przyśpieszy całą akcję! <3 Wierzę w niego xD
OdpowiedzUsuńKurna dziewczyny, ale naciskamy! Bez jaj, nie wiem czy to w ogóle coś zmieni...Wiecie jacy są mężczyźni :/
OdpowiedzUsuńJasper na pewno da radę do poniedziałku :D hehe
OdpowiedzUsuńPożyjemy, zobaczymy :), i tak jestem zadowolona że mam możliwość czytania tego, ale ciągle wchodzę na tego bloga i patrzę czy nie ma komentarza typu : ,, Niespodzianka! Trzeci rozdział już będzie'' tak jak to było z drugim :/, Jasper jest zaskakujący tak jak Nela...Tylko o jedno Cię prosimy Jasperze ;/ . Do poniedziałku :((( please :**
OdpowiedzUsuńWystąpiły drobne błędy, ale wiem że te rozdziałki pisałaś wtedy inaczej wiec trudno. Czuję,że sie zakochuję. Nie czytałam takiego dobrego dramione :D
OdpowiedzUsuńAch w lochach!! :oo
Doskonale opisujesz tą pustkę aż mam ciarki :D
Hm, akcja dzieje się na piątym roku tak? Pojawiły się drobne błędy, ale rozdział jest ciekawy. Więcej napiszę pod ostatnim rozdziałem.:) Nie obrażajcie się, ale trudno jest komentować każdy rozdział na telefonie, mam nadzieję, że was to nie obrazi.:)
OdpowiedzUsuńOpis scenki Malfoy-Granger genialny;)
OdpowiedzUsuńDopiero teraz wzięłam się do czytania bo ciężko z czasem,ale nie żałuje,przynajmniej mam kilka rozdziałów do nadrobienia;)
Masz interesujący,bardzo dojrzały styl pisania,podoba mi sie;*
Kejtidzi
http://niekoniecznie-rywalizacja-dramione.blogspot.com/
Mrr , nie moge się doczekać aby przeczytać resztę. Kilka literówek ale nie przeszkadzaja one w czytaniu
OdpowiedzUsuńTak wiem, muszę je jak najszybciej poprawić :)
UsuńCudnie *.* kocham opowiadania z serii Dramione , a twoje jest jak narazie jednymz lepszych . Lece czytac dalej by nadrobic zaleglosci :)
OdpowiedzUsuńDziękuję !! <3
UsuńOd zaczepek zawsze się zaczyna ^^
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział !
Piszesz po prostu świetnie ;)
Czytając twojego bloga czuje się jakbym czytała książkę
~Sandra
Jejuniu! Taka perełka... Sceny z Malfoy'em są bezbłędne!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jakoś się otworzą przed sobą, cokolwiek wspólnie zrobią i utworzą nić porozumienia.
Czytam dalej. :)
Pozdrawiam, Braknes.
Przez chwilę miałam wrażenie, że czytam książkę ;P Scena z Malfoyem super, bardzo trzymająca w napięciu. A już miałam nadzieję na coś więcej...;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny!
Bardzo się cieszę że o mnie pamiętasz i tu wróciłaś <3
UsuńDobrze. Draco jest w większości kanoniczny, Hermiona też. Jest trochę błędów interpunkcyjnych, głównie przecinki. To da się wypracować. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo znowu ja :) Napiszę tak czapki z głów moi drodzy. Draco wyszedł ci dokładnie taki jaki nie tyko po części jest ale także jaki chcę być widziany prowokator, okrutnik bez serca i uczuć.
OdpowiedzUsuńScena między nim a Harmione kurcze to był majstersztyk. Iskierki pędziły od jednej osoby do drugiej. Draco jako Pan i Władca kontrolujący sytuacje. Odniosłam wrażenie że jemu to naprawdę się podobało. Ta władza , mógł zrobić z nią co tylko zechciał , strach to go napędzało. Takiego Draco znam i takiego lubię :)
Teraz już całkowicie rozumiem fascynację Twoim blogiem :) Nie będę się rozpisywać, bo pewnie nie napiszę nic nowego. Wiedz tylko, że od teraz zostałam Twoją wierną czytelniczką :D
OdpowiedzUsuńPs. Właśnie taki Draco jak u ciebie jest najlepszy!
Pozdrawiam <3
Macie kolejną wierną czytelniczkę :)
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest bardzo fajne szybka akcja, postacie mają swoje charaktery uwielbiam!
Ciekawi mnie dlaczego Draco straszy Hermionę
Pozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
dopiero zaczęłam czytać twoje opowiadanie a już się w nim zakochałam <3 :D
OdpowiedzUsuńJedna rzecz, która uderzyła mnie w oczy:
OdpowiedzUsuńBlaise nie jest murzynem, a MULATEM. Jest różnica
Cóż, w tym blogu jest on murzynem i mam nadzieję, że jakoś przebolejesz ten fakt i nie wpłynie on jakoś szczególnie na całość opowiadania :)
Usuń