wtorek, 5 sierpnia 2014

Bezsenna noc ~ rozdział 12

              Ludzie szukają szczęścia, zapominając, że najpierw trzeba coś zgubić, by móc szukać. W tej ciągłej pogoni umyka nam, że to, co najważniejsze mamy pod nosem. Bo tak naprawdę do szczęścia potrzebny nam jest drugi człowiek. Dłonią dotknij dłoni, a dotkniesz szczęścia.
             Ospałe słońce wzniosło się mozolnie na firmament nieba, rozpalając swój blask dotąd stłumiony chłodem. Drobinki śniegu roziskrzyły się, przypominając okruchy niebiańskiego pyłu. Blade promienie słoneczne wdarły się powoli, jakby nieśmiało do Szkoły Magii i Czarodziejstwa, a w tym do dormitorium dziewcząt na siódmym piętrze. Pewna szesnastoletnia Gryfonka o burzy kręconych, kasztanowych włosów i oczach dojrzewających orzechów skrzywiła się nieznacznie czując owe promienie na twarzy. Odwróciła się na drugi bok, tym samym uciekając od natarczywego blasku słońca. Za nic w świecie nie chciała opuścić łóżka, które zdawało się wytwarzać jeszcze więcej ciepła, niż zazwyczaj. Niestety w tejże chwili rozbrzmiał dźwięk budzika, przypominający o tym, iż pora już wstawać. Hermiona wydała ze siebie cichy okrzyk irytacji, po to, aby po chwili wyłączyć nieznośne urządzenie. Nie opuściła jednakże swojego posłania, wpatrując się w czerwony baldachim nad swoja głową i rozkoszując się ostatnimi minutami spokoju. Poczuła się jakoś inaczej. Jakby wydarzyło się coś, co wywarło na niej duże wrażenie. Z początku nie miała pojęcia skąd się wzięło to dziwne, nieznane uczucie, ale po chwili, gdy jej mózg zaczął dokładnie przetwarzać wszystkie informacje, zrozumiała. Wczoraj faktycznie wyszła z Malfoy'em poza teren szkoły. Wczoraj faktycznie leciała z nim na miotle. Wczoraj faktycznie była z nim w oranżerii. Wczoraj faktycznie rozmawiała z nim o miłości, o zmianach. I wreszcie wczoraj, a właściwie dzisiaj o drugiej w nocy wróciła do swojego dormitorium. Co o tym wszystkim myślała? Cóż, z początku w ogóle nie wiedziała, co ma o tym sądzić. Wczorajszy wieczór zaliczał się mimo wszystko do udanych. Arystokrata w jakimś minimalnym stopniu był do niej przyjaźnie nastawiony, nawet poprosił ja do tańca. Ten taniec wbrew pozorom był bardzo romantyczny. Pewnie każda nastoletnia dziewczyna marzy o tańcu z  przystojnym chłopakiem w pełni księżyca, w obecności miliona kwiatów zarówno i jak miliona rozkosznych wróżek. W jej przypadku tym przystojnym chłopakiem był Draco Malfoy, a najgorsze w tym wszystkim było to,  że ten fakt wcale jej nie przeszkadzał. Wręcz przeciwnie, w duchu cieszyła się, że to właśnie on, jednakże zepchnęła to uczucie na dalszy plan. Postanowiła udawać, że wszystko jest tak jak powinno być, czyli miedzy nimi jest wyłącznie nienawiść . Nawet się tak umówili, nieprawdaż ? Ubiegłej nocy zawieszenie broni, czy też różdżek, a dzisiaj już wszystko wraca do normy. Wolała się już o nic nie łudzić i kompletnie nie rozważać żadnych rozmów, ani zdarzeń. Jak to się  mówi : było, minęło. Tym razem była pewna, że poradzi sobie z ta rozłąką lepiej, niż wcześniej. Teraz nie miała o nic żalu do Ślizgona. Zresztą sama zobaczy jak on się będzie  zachowywał. Wiedziała w głębi duszy, że z niego nie zrezygnuje. Udowodni mu, że każdy ma wybór oraz, ze każdy może się zmienić. Może spełni to postanowienie za miesiąc, za rok. Jak na razie Lord Voldemort nie daje o sobie żadnego znaku życia, próbując wszystkich przekonać, ze Harry kłamie. Ale kasztanowłosa i tak wie, iż on się gdzieś tam czai. Myśli na temat Czarnego Pana nieco ja zasępiły, ale po chwili przywołała w swojej głowie obraz Dumbledore'a i od razu się uspokoiła. Poukładawszy sobie już wszystko w głowie wstała niezgrabnie z łóżka, po czym rześko się przeciągnęła. Jak zawsze z rana podeszła do swojego kufra i wyciągnęła z niego gruby, wełniany sweter oraz szatę. Miała na uwadze zajęcia na dworze, trzeba się ciepło ubrać. Wychodząc do toalety usłyszała jeszcze wesołą melodyjkę ; budzik Lavender. Orzechowowoka zawsze pierwsza wstawała i opuszczała dormitorium, no może czasami wyprzedzała ja Fay Dunbar. Po odświeżeniu się i przebraniu, spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Dzisiaj wyjątkowo zamiast burzy sterczących loków, jej włosy spływały falami na ramiona. Orzechowe tęczówki błyszczały jakby spodziewały się czegoś niezwykłego w nadchodzących godzinach. Wyszła z łazienki pełna optymizmu.
 Może to głupie, ale nie mogła doczekać się już lekcji. Z dwóch powodów. Po pierwsze była bardzo spragniona nowej wiedzy. Po drugie chciała go zobaczyć... Tak zamyślona natknęła się na Ginny. Siostra Rona też była w wyśmienitym humorze. 
- Coś się stało, Gin ? - zapytała troskliwie Hermiona, gdy schodziły po schodach do Wielkiej Sali - Tryskasz dziś energią.
- Czy coś się musi dziać, abym była radosna ? - odparła z figlarnym uśmiechem - Między innymi wczoraj spędziłam z Michaelem trochę czasu. - zdradziła tajemniczo. 
- Rany, coś szczególnego ? 
- No wiesz, rozmawialiśmy o wszystkim i poruszyliśmy parę istotnych tematów. Opowiadał mi o swoim uczuciu do mnie i... A zresztą nie będę wdrażać cię w szczegóły. - przerwała i posłała jej tajemniczy uśmiech.
Kasztanowłosa przewróciła oczami. I tak wiedziała, że ruda wcześniej, czy później i tak jej wszystko opowie, mimo tego, że nie będzie od niej tego wymagać. Ale młodsza Gryfonka taka już była : na początku milczała jak zaklęta, a potem  nie mogła przestać nawijać.
- Ale widzę, że ty też jesteś wesolutka. Niech zgadnę ! Przeczytałaś jakąś ekscytującą książkę, czy zdążyłaś uszyć trochę skarpetek dla skrzatów ? - zapytała powstrzymując śmiech.
Hermiona zmarszczyła czoło i posłała swojej rozmówczyni znudzone spojrzenie.
- Dla twojej wiadomości, ani jedno, ani drugie. - rzekła posępnie - Po prostu się wyspałam i cieszę się perspektywą wolnego. A tak na marginesie to mogłabyś mi pomóc z tymi wszystkimi czapeczkami, co ? To świetna zabawa, a potem masz satysfakcję  z tego, że pomagasz zniewolonym skrzatom.
- Niewątpliwie. - mruknęła wymijająco Ginny.
Weszły właśnie do Wielkiej Sali. Usiadły przy stole Gryfonów nie zwracając uwagi na ciekawskie spojrzenia. 
Obydwie mimowolnie po raz kolejny zlustrowały całe pomieszczenie wzrokiem. Dekoracje świąteczne w tym roku były niezwykle bogate . W rzędach po obu stronach sali stały choinki udekorowane w przeróżne bombki, aniołki i gwiazdy. Jednakże nad wszystkimi górowała ogromna choinka mieszcząca się na początku Wielkiej Sali - obok stołu nauczycielskiego. Wyglądała najlepiej, jakby została wyciągnięta z bajki - chybotliwy blask płonących świec, śnieżnobiałe ozdoby, purpurowe bańki,  słomiane aniołki, czerwono -biały łańcuch. Całe to drzewko iskrzyło się tak, jak perełki śniegu na dworze. Strojna i piękna ozdoba topiła się w śnieżno-kolorowych barwach. Do tego w całym pomieszczeniu wisiało mnóstwo przeróżnych łańcuchów. Świąteczny nastrój potęgowały także duchy. Podczas każdego posiłku śpiewały smętne, a zarazem pogodne pieśni i kolędy. 
- Jak ja nie mogę doczekać się już  piątku. - burknęła pod nosem Ginny nalewając sobie kawy - Marzę już wyłącznie o wolnym. Ci profesorowie nie powinni nas tak męczyć. Święta za pasem, a oni jakby na złość zadają nam  coraz więcej !
- Zrozum ich. Za rok masz sumy i musisz się porządnie przygotować. - odpowiedziała Hermiona zajadając naleśniki z owocami.
Ruda wymownie spojrzała w sufit. Jeżeli chodziło o naukę to nigdy  nie mogła wyżalić się kasztanowłosej, która traktowała to wszystko z czcią. Przybycie Harry'ego i Rona jak zwykle spowodowało duże poruszenie wśród uczniów. Chłopcy zajęli miejsce obok przyjaciółek.
- Czy wy musicie się wiecznie spóźniać ? - spytała zdawkowo Hermiona.
- My się nie spóźniamy to wy zaczynacie za wcześnie. - powiedział Ron, po czym pochwycił cały talerz z tostami.
- Poszliśmy późno spać i jakoś tak wiecie... - wyjaśnił Harry - Chwilę na ciebie czekaliśmy, Hermiono. Ale w końcu daliśmy za wygraną. O której w ogóle wróciłaś ? 
- Byłaś gdzieś  ? - zdziwiła się ruda.
Jak na komendę cała trójka popatrzyła na nią podejrzliwie. Kasztanowłosa zaczerwieniła się lekko i wbiła wzrok w swój pusty już talerz, tym samym uciekając od pytających spojrzeń przyjaciół.
- Tak, byłam.... Na Wieży... No wiesz, projekt. Sama nie wiem o, której wróciłam. Byłam tak zmęczona, że od razu poszłam spać... Zaraz zaczyna się opieka, więc pójdę  po płaszcz.- wstała natychmiastowo od stołu i prawie  wybiegła z Wielkiej Sali. Nie wiedziała jakim cudem udało się jej po raz kolejny ich skłamać. Poczuła ukłucie w pobliżu serca, gdy pomyślała o Ginny, Harry'm, Ronie... Byli jej jedynymi przyjaciółmi, a ona tak im się za to odwdzięczała. Ale co innego mogła zrobić ? Cała trójka nienawidziła Malfoya. Ba ! Najchętniej patrzyliby na jego śmierć, a ona tak po prostu... W jej oczach zgromadziły się łzy bezradności. Wyrzuty sumienia wróciły z jeszcze większą mocą, niż wczoraj. Nie znosiła tego uczucia. Zawsze starała się być uczciwa, ale teraz była w sytuacji bez wyjścia. Kiedy  się tak zmieniła ? Kiedy zaczęła okłamywać wszystkich wokół ? I kiedy stała się takim tchórzem ? Bała się  ich reakcji, odrzucenia. W głębi duszy wiedziała jednak, że zarówno  Harry jak Ron i Ginny nigdy jej nie odrzucą, za to pewien Śizgon może zrobić to w każdej chwili.




***



                 Lekcje przebiegły jej w bardzo szybkim tempie. Nim się obejrzała zjadła obiad i skierowała się do lochów na popołudniową lekcję eliksirów. Harry i Ron podczas drogi dyskutowali zawzięcie co będą robić podczas świąt w Norze.

- Mógłbyś mi pożyczyć miotłę, Ron. Umbridge skonfiskowała mi Błyskawicę...
- Stara jędza ! - fuknął rudzielec - Rozumiem, że cię wywaliła z drużyny, to znaczy nie rozumiem..! Ale chodzi mi o to, że powinna ci zostawić chociaż miotłę.
- Chciała pozbawić mnie całkowitego latania. Ale myślę, że i tak zagramy w qudditcha. - powiedział z nadzieją brązowowłosy.
- Nie martw się stary. Będzie niezła zabawa. - po czym zwrócił się do Hermiony - A ty ? Będziesz jeździła na tych deskach, nie ? 
- Nartach. - poprawiła go  i wzniosła oczy ku niebu. 
Akurat, gdy znaleźli się przed klasa od eliksirów, profesor Snape wpuszczał wszystkich do środka. 
- Ron przez ciebie znowu byśmy się spóźnili. Musisz ograniczyć swoje posiłki. - syknęła ostro kasztanowłosa, kiedy zajmowali ostatnie miejsca w ławce. 
- To nie moja wina. Gdybyś nie czytała tych bzdur w Proroku to na pewno szybciej by nam poszło...
- Gryffindor traci 10 punktów. - usłyszeli za sobą szyderczy, zimny głos - Lekcja to nie czas na rozmowy, Weasley. Myślę, że Granger też się tego w końcu nauczy...
- Przecież lekcja się jeszcze nie zaczęła ! - powiedział z oburzeniem rudzielec - To nie fair...
- Gryffindor traci 5 punktów. Naucz się nad sobą panować, Weasley. - warknął nauczyciel, po czym z trumfującym uśmiechem podszedł do katedry - Na dzisiejszej lekcji powtórzymy sobie składniki do eliksiru niewidzialności, a następnie będziecie mieli okazję się wykazać, bądź wręcz przeciwnie - tu spojrzał na Harry'ego - ośmieszyć. Dobrze, sprawdzę, więc teraz obecność, a wy w międzyczasie otwórzcie podręcznik na stronie siedemdziesiątej czwartej i przeczytajcie notatkę.
Ani Harry, ani Ron nie spełnili polecenia profesora. Byli całkowicie wyprowadzeni z równowagi, no przynajmniej ten drugi. Zachowanie Snape'a już od dawna odbiegało od normy. Nie trudno było zgadnąć, że żywi on niezwykłą urazę do Gryfonów, dlatego też na każdej przydarzającej się okazji odbiera im punkty. Przecież wszyscy rozmawiali, a on zwrócił uwagę tylko na nich. To naprawdę było wredne i niesprawiedliwe. 
Tymczasem orzechowooka otworzyła podręcznik, lecz szybko odbiegła od lektury. Czytała to już wszystko po parę razy, a składniki zarówno jak i przepis znała na pamięć. Uniosła lekko głowę i wlepiła wzrok w tył blond głowy Malfoya. 
- Kto zatem wymieni mi wszystkie składniki ?   
Ręka Hermiony poszybowała w powietrze, nim zdążył  zrobić to ktokolwiek inny. A tak się złożyło, że nikt się nie zgłosił.
- Słucham, Granger ? - spytał oschle.
- Krew żaby, sproszkowany róg dwurożca, kręgosup skoropeny, korzeń Asfodelusa. - odpowiedziała głośno, a paru Ślizgonów prychnęło z pogardą.
- Zgadza się. Otwórzcie teraz zeszyty. Opiszemy każdy składnik z osobna.
Po dwudziestu minutach żmudnej pracy wszyscy zabrali  się za warzenie mikstury. 
Hermiona wraz z Harry'm i Ronem poszła do składziku, tak jak inni.
- Chętnie zrobiłbym taki eliksir w domu - zaczął rudzielec, gdy  czekali, aż tłum uczniów się przerzedzi - Nieźle nastraszyłbym Freda i George'a.
- Z pewnością. Gdybyś umiał go tylko przyrządzić. - mruknęła Gryfonka i podeszła do kredensu, a w ślad za nią dwójka przyjaciół.
- Myślisz, że nie umiem ? - kontynuował chłopak oziębłym głosem - Zaraz, jakie były składniki ? 
-  Korzeń Asfodelusa...- powiedział w zamyśleniu brązowowłosy, wziął do ręki roślinę o dużych karbowatych liściach.
- Harry, to jest ślaz. - odezwała się spokojnie kasztanowłosa i wzięła do ręki szkielet skoropeny - Wiesz co to jest korzeń ?
 - To ? - spytał niepewnie Ron i wskazał na ziele z pręcikami.
Hermiona westchnęła ciężko tym samym wyrażając swoja dezaprobatę.
- Nie, Ronald. To jest korzeń Irysa Kosasica. A korzeń, którego potrzebujemy jest tu...- odwróciła się i sięgnęła ręką na wyższą półkę.
Inna osoba też miała taki zamiar, przez co Gryfonka natrafiła dłonią na czyjąś dłoń. W tym samym czasie przez jej ciało przeszedł dziwny prąd. Spojrzała od razu na ową osobę i okazało się, że to nikt inny, niż Draco Malfoy. Na twarzy dziewczyny momentalnie pojawił się wyraz niezadowolenia, nie zwróciła uwagi na fakt, że jej serce zatrzepotało. Szybko zgarnęła korzeń i cofnęła rękę, unikając wzroku arystokraty. Wprawdzie Malfoy o dziwno patrzył na nią przyjaźnie, lecz jego twarz nadal zdobił kpiący uśmieszek.
- Uważaj, Granger. Nie chcę  się od ciebie...
- Zarazić mądrością. Tak wiem. - przerwała mu z figlarnym uśmiechem, po czym odwróciła się na pięcie i odeszła z gracją do swojej ławki, zostawiając rozbawionego Dracona i bezradnych Gryfonów samych.
- Ehm... To co jeszcze tam było ? - zagadnął Ron Harry'ego nie zwracjąc zupełnej uwagi na Ślizgona.
- Bo ja wiem ? Kręgosłup skorupuny...
- Skoropeny, Potter. - poprawił go odruchowo blondyn, po czym odszedł z wrednym uśmieszkiem na twarzy.
Brązowowłosy i rudzielec wpatrywali się w niego z zaskoczeniem, a jeszcze bardziej się zdziwili, gdy Draco Malfoy przechodząc obok stolika Hermiony, posłał jej szczery uśmiech, a ona się zarumieniła.
- Dziwne się rzeczy dzieją, stary. - odezwał się Ron i spojrzał na swojego przyjaciela ni to z przerażeniem, ni z  niedowierzaniem. 
- Weasley, Potter macie zamiar tu tak sterczeć i tracić czas, czy może zabierzecie się w końcu do roboty ? - zagrzmiał za nimi profesor Snape.
Dopiero teraz zorientowali się, że stoją od dobrych paru minut w miejscu i wpatrują się w Gryfonkę i Ślizgona z niemałym zdumieniem, podczas, gdy każdy pracuje.
- Ach, tak ! - uzmysłowił sobie Harry i wziął ze schowka to co miał pod ręką, po czym wręcz pobiegł do ławki, tak samo jak Ron.
- Harry, mówiłam ci, że to ślaz... Nie będzie ci potrzebny... - upomniała go orzechowooka wznosząc oczy ku niebu, po czym popatrzyła z niezrozumieniem na  składniki Rona - Po co ci serce krokodyla ? 




*** 



            Reszta dnia przebiegła jej normalnie. Po lekcjach, jak zwykle udała się do biblioteki, tylko tym razem towarzyszyła jej Ginny. Przynajmniej ruda czasami wykazywała jakieś chęci do nauki, w odróżnieniu od Harry'ego i Rona, którzy grali sobie teraz w szachy czarodziejów.

Dwie przyjaciółki wróciły do Pokoju Wspólnego o dwudziestej pierwszej. Jak się okazało brązowowłosy i rudzielec nadal siedzieli w fotelach przed kominkiem, tylko, że tym razem towarzyszył im Neville, Dean i Seamus.
- Co on tam robi ? - spytała wściekle Ginny, patrząc na tego ostatniego - Jeszcze niedawno wyzywał Harry'ego od łgarzy, a teraz tak po prostu sobie z nim siedzi ? 
- Nie widzisz jego skruszonej miny ? Chodź, dowiemy się o co chodzi.
Jak powiedziała tak też zrobiły. Usiadły w wolnych fotelach obok Neville'a i wlepiły wzrok w Seamusa, który właśnie coś mówił, lecz miał wyraźny kłopot z wysłowieniem. Żaden z chłopców nie skomentował ich przybycia. 
- No więc... Ja... Chciałbym... Harry... - plątał się Gryfon z zakłopotaniem.
- Och, wykrztuś to wreszcie. - zirytował się Ron.
- Chciałbym cię przeprosić za moje zachowanie... Na początku roku bezpodstawnie oskarżyłem cię o kłamstwo. Wierzyłem w to co piszą w Proroku Codziennym. Teraz nawet moja mama mówi, że to zwykły szmatławiec. No wiecie, odkąd opublikowali ten artykuł o dobrych zamiarach Umbridge względem Hogwartu...
- Uważasz, że teraz tak po prostu ci...- zaczął Ron z urażoną miną, tak jakby on ucierpiał najbardziej, lecz nie skończył, gdyż Harry uderzył go łokciem w żebro.
- Nie ma sprawy, Seamus. Nie ma się co dziwić, że większość osób mi nie wierzy. Nie chcą   powrotu Voldemorta - tu wszyscy się wzdrygnęli - a poza tym teraz jestem znany jako Chłopiec, który skłamał. - zakończył ze smętną miną. 
- Nie przejmuj się. - pocieszył go Neville - My wiemy jaka jest prawda. Moja babcia już od dawna nie czyta Proroka. Zresztą ona zawsze była za Dumbledore'em.
Zielonooki uśmiechnął się ciepło do wszystkich, po czym wstał i powiedział przepraszająco: 
- Jestem zmęczony, pójdę się już położyć.
I zaczął odchodzić w stronę dormitoriów chłopców. Hermiona odruchowo zerwała się za nim. Coś jej nie pasowało w zachowaniu przyjaciela. Może innych potrafi zmylić, ale ona i tak zawsze go rozszyfruje. Postawa chłopaka wydała się nienaturalna, wskazywał na to chociażby sztuczny uśmiech i przygaszony wzrok zielonych tęczówek.
- Harry, zaczekaj ! - zawołała za nim i już po chwili go dogoniła.
- Coś się stało, Hermiono ? - zapytał przystanąwszy.
- Mam wrażenie, że coś cię dręczy...- wyznała z troską, lecz nie dane było jej skończyć.
- Nic się nie dzieje. Jestem po prostu zmęczony. Zasnąłem późno, jak ci już wspomniałem. - wytłumaczył uważnie się jej przyglądając.
Kasztanowłosa odwróciła wzrok i przeczesała nerwowo włosy. Była pewna, że Harry wie, że ich skłamała ; wiedział, iż nie spędziła wieczoru z Amelia na Wieży.
Znał ją doskonale i zdawał sobie sprawę, kiedy kłamie. W odróżnieniu od brata Ginny był obserwatorem. Nie chciał jednak zmuszać przyjaciółki, aby zdradziła mu prawdę. Nigdy nie wtykał nosa w nie swoje sprawy, ale miał dziwne wrażenie, ze Hermiona się zmienia, przez co najprościej w świecie się o nią martwił.
- Ehm.. Wiesz, że zawsze możesz mi powiedzieć, jak coś się dzieje, prawda ? - przerwała tą niezręczną ciszę.
- Jasne, Miona. - zapewnił ją, a na jego twarz wpłynął blady uśmiech - Ty mi też możesz o wszystkim mówić...- w tym momencie nachylił się do niej i pocałował ją delikatnie w policzek. - Do jutra. 
Rzucił na pożegnanie i już go nie było. Wpatrywała się w jego znikającą sylwetkę nieco speszona, nieco smutna. Czuła, że z nim też dzieje się coś złego, a do tego prześladowało ją sumienie, które co chwilę przypominało o tym, że powinna być uczciwa. 
- Wszystko w porządku ? - prawie podskoczyła, gdy usłyszała za sobą niepewny głos Rona.
Przyszedł za nią, gdyż trochę się zaniepokoił.
- Tak. - odparła i obdarowała go serdecznym uśmiechem - Martwię się tylko o Harry'ego...
- Ja też. - przerwał jej, a atmosfera momentalnie stała się poważna - Ostatnio budzi się bez przerwy z krzykiem... Potem nie może spać. Trwa to już od dłuższego czasu, ale nie chciał żebym ci mówił.
- Serio ? - zasępiła się.
- Tak, ale nie w tym rzecz. Wiesz jaki on jest. Nigdy na nic nie narzeka, ale coraz częściej chwyta się za ta bliznę. Nie wiem o co w tym wszystkich chodzi, ale myślę, że ma  to związek z Sama- Wiesz- Kim. - rzekł z zaniepokojoną miną.
- Czy ja wiem... W każdym razie powinien iść do Dumbledore'a. Może on by na to coś zaradził ? - zapytała retorycznie, na co jej rozmówca wzruszył ramionami - Dobra, ja też idę spać. Do jutra. - rzuciła i podeszła jeszcze do Ginny, aby także się pożegnać.
Gdy pół godziny później kładła się do łóżka, nie mogła wyzbyć się  dziwnego uczucia, że stanie się coś złego.  Wydawało się nierzeczywiste, że jeszcze z rana była w tak dobrym humorze. Nie mogła w tej chwili pojąć skąd wzięły się jej obawy. Może to głupi wymysł jej wyobraźni, lub intuicja ? Z takim oto pytaniem została porwana do krainy snów, w której dręczyły ją  różnorakie zmartwienia i lęki.




***



- Umówiłem się o 23 z bliźniaczkami Wilson. - powiadomił Blaise z diabelskim uśmiechem - Myślę, że jedna mnie zadowoli, więc mogę ci drugą odstąpić, Smoku. 

Draco, który dotąd leżał na swoim łóżku ze złotym pucharem w ręce, posłał zażenowane spojrzenie swojemu współlokatorowi. Bliźniaczki Wilson były oczywiście Ślizgonkami. Pięknymi, wrednymi Ślizgonkami, niestety ich intelekt w żadnym wypadku nie dorównywał urodzie. Ba ! Były jeszcze głupsze, niż Crabbe i Goyle razem wzięci. Tak to niestety było ; mądrość i piękno nie zawsze szły w parze. Jeżeli chodziło o Dracona to akurat mógł być zadowolony, że zalicza się do kategorii bystrych i przystojnych. Problem jedynie tkwił w tym, że już od jakiegoś czasu zaczęło mu się nudzić towarzystwo pustych panienek, w tym Pansy, której ostatnio starał się unikać, jak  ognia. Ni stąd, ni zowąd w głowie arystokraty pojawił się obraz Granger. Ona przynajmniej była mądra i dość ładna. Nie grzeszyła wprawdzie urodą, ale nie była ordynarna tylko delikatna i naturalna.... Stop ! Chyba na dzisiaj już wystarczająco dużo się napił. Odstawił Ognistą whisky na szafkę nocną, przy okazji posyłając butelce spojrzenie  pełne żalu, jakby to ona była przyczyną jego zwariowanych myśli.
- Dzisiaj będziesz musiał obejść się beze mnie, Blaise. - odpowiedział po chwili milczenia - Mam już lepsze zajęcie.
Czarnoskóry, który dotąd próbował się uczyć, choć skutki tego były nikłe, gdyż na razie bezczynnie gapił się w sufit, spojrzał z zainteresowaniem na swojego przyjaciela.
- Wyrywasz jakąś gorętsza laskę ? - zaczął zgadywać.
Draco zaśmiał się sceptycznie.
- Pełnię dziś dyżur. - olśnił go chłopak, po czym wstał i zaczął przebierać się w szkolną szatę.
- Z kim go pełnisz ? 
- Z jakimś Puchonem. - odpowiedział obojętnie.
- Miłej zabawy, więc wam życzę. - odparł Zabini, po czym zaśmiał się w głos.
Malfoy skitował to milczeniem. Na odchodne usłyszał jeszcze :
- Na twoim miejscu trzymałbym się z daleka od McSztywnej. Jak wyczuje, ze piłeś będziesz miał przejebane.
Blondyn przewrócił oczami i wyszedł z dormitorium. Gdy przechodził przez Pokój Wspólny wszyscy w nim obecni wlepili w niego wzrok. Nie zwrócił uwagi na pożądliwe spojrzenia żeńskiej części zarówno jak i na wrogie i pełne podziwu części męskiej. Wyszedł na korytarz równo z biciem zegara ; 22. Skierował się na wyższe piętra. Zamek wydawał się być już całkiem pusty. Wraz z ciszą nocną wszyscy chowali się w swoich dormitoriach, bądź Pokojach Wspólnych. Minął po drodze chłopaka z którym pełnił dyżur, lecz nie zaszczycił go nawet jednym spojrzeniem. Odruchowo zatrzymał się dopiero na siódmym piętrze. Z przyjemnością ukarałby jakiegoś Gryfona.  Niestety nie spotkał nikogo, już miał iść na szóste piętro, gdy nagle usłyszał jakiś głos, a ściślej  mówiąc głosy. Jego optymiz powrócił tak szybko, jak się pojawił i ruszył zdecydowanie w stronę owych dźwięków. Gdy wyszedł zza zakrętu nieco się zawiódł. Okazało się, że to profesor McGonagall, lub jak to mówi Blaise McSztywna. Nie była jednak sama, gdyż za rękę prowadziła Potter'a. Chłopak był chorobliwie blady, a z jego twarzy spływał strumień potu, jakby wykonywał niezwykle ciężką czynność. Do tego wzrok miał nieco zamglony. Za nim podążali Weasleye : Ron, Ginny, Fred oraz George. Nikt nie zwrócił na niego uwagi. Wszyscy byli bowiem bardzo czymś przejęci i zaniepokojeni. Stanęli przed gargulcem prowadzącym do gabinetu dyrektora, a po chwili zniknęli za ścianą. Draco patrzył się na to wszystko w niemałym osłupieniu. Do głowy nasunęły mu się dwa pytania. Po pierwsze co się do cholery stało ? I po drugie gdzie jest Granger ? Byli Weasleye i Potter, a do ich grupki brakowało tylko kasztanowłosej. W sumie to nie ma się co dziwić. Wszyscy szli do dyrektora, więc pewnie coś przeskrobali, a Gryfonka nigdy nie pakowała się w kłopoty. Jednakże to  wytłumaczenie nie do końca go przekonało.




***



- Co mu się dzieje ? 

- Nie wiem, ale coś złego, wiesz, że od dłuższego czasu wariuje...
- Podobno darł się na cały głos i mówił ciągle o Sami-Wiecie-Kim.
- A na koniec zwymiotował...
- Longbottom pobiegł po McGonagall.
Hermiona zezłoszczona odwróciła się na bok. Odkąd do dormitorium przyszła Lavender i Parvati nie mogła zasnąć. Położyła się i tak stosunkowo szybko, ale to nie powód żeby nie dawać jej spać. Już chciała ich upomnieć, gdy nagle zrozumiała sens wypowiadanych słów.
Zerwała się na równe nogi. Nietrudno zgadnąć o kim była mowa. 
Drzwi od dormitorium były otwarte, a w ich progu stała Fay, Lavender i Parvati. 
- Co się stało ? O kim mówicie ? - zapytała z panika w glosie.
- Harry miał jakiś koszmar, czy coś w tym stylu. Wydzierał się na cale gardło, a potem zwymiotował. McGonagall właśnie po niego przyszła. - oświadczyła Parvati ze smutną miną.
Orzechowooka poczuła skurcz w żołądku. Zacisnęła wargi próbując się uspokoić. Wiedziała ! Czuła, że stanie się coś złego. W sumie to tylko jakiś głupi koszmar... Ale gdyby to był tylko koszmar to McGonagall by po niego nie przychodziła. Musiało się w tym kryć jakieś drugie dno.
- Weasleye też poszli. Nie wiem po co... - zaczęła Lavender, lecz Hermiona jej już nie słuchała, gdy usłyszała wzmiankę o Weasleyach od razu się zreflektowała i prędko wybiegła z dormitorium. 
Teraz była pewna, że musiało stać się coś złego ! W Pokoju Wspólnym było mnóstwo osób, które zawzięcie dyskutowały o całym zajściu. Harry faktycznie musiał głośno wrzeszczeć skoro powstało takie poruszenie. Rozglądnęła się bezradnie na boki, ale nigdzie nie znalazła tego, kogo szukała. Nagle przed nią pojawił się Neville, chciał coś powiedzieć, lecz dziewczyna go wyprzedziła.
- Gdzie jest Harry lub Ron ? 
- Wszyscy poszli do dyrektora... Harry nie wyglądał dobrze. Mówił coś o tacie Rona i wężu, ale kompletnie nie wiem o co chodziło...
Gryfonka wydała ze siebie zduszony okrzyk. Wąż. Voldemort. Niebezpieczeństwo. Pan Weasley. Zadanie Zakonu Feniksa.
Szybko skojarzyła fakty. Nie czekając na nic więcej wybiegła z Wieży Gryffindoru, aby po chwili biec w stronę gabinetu Dumbledore'a. Nie miała pojęcia co zrobi dalej. Przecież nie wejdzie ot tak do pokoju dyrektora. Ale może na nich zaczekać, aż wyjdą. Nie ulegało wątpliwością, ze ktoś jest w niebezpieczeństwie, a to wszystko miało ścisły związek z Czarnym Panem. 
- Granger ?!
Przystanęła raptownie. Przeniosła swoje spojrzenie na chłopaka, którego przed chwilą minęła, ale kompletnie nie zwróciła na niego uwagi.
- Nie teraz, Malfoy. - rzuciła i pobiegła dalej.
Stanęła przed gargulcem, który strzegł przejścia do gabinetu. Hermiona w odróżnieniu od Harry'ego nigdy tam nie była i  tym bardziej nie wiedziała jakie też może być hasło. Musiała, więc spokojnie zaczekać. Wydała ze siebie głośny dźwięk niezadowolenia i usiadła na zimnej posadce, ukrywając twarz w dłoniach. Było jej wszystko obojętne. Jedyne czego teraz pragnęła to zapewnienia, ze z Harry'm wszystko w porządku i wyjaśnienia zaistniałej sytuacji. Ni stad, ni zowąd poczuła, że ktoś siada obok niej. Szybko podniosła głowę i okazało się, że to Malfoy. Coś widocznie kazało iść mu za tą przerażoną dziewczyną.
- Co tu robisz ? - zapytała cicho, patrząc w jego oczy, które w tym momencie posyłały jej zmartwione spojrzenia.
- Pełnię dyżur. - powiedział zgodnie z prawdą - Ważniejsze pytanie co ty tu robisz ? 
- Przyszłam tu bo... - w sumie to czemu nie może powiedzieć mu prawdy ? Jutro pewnie cala szkoła będzie o tym wszystkim huczeć - Harry miał jakiś zły sen czy coś i podobno z nim źle. Widziałeś go ? - spytała z nadzieja.
- Tak. Szedł z McGonagall. Był cały spocony i jakiś nieobecny. Za nimi podążali Weasleye.
Hermiona westchnęła głęboko pocieszając się w duchu, że zaraz wszystkiego się dowie. 
- Tyle zamieszania o jakiś głupi sen ? - zdziwił się Draco, a rysy jego twarzy wyostrzyły się - Potter robi za duże zamieszanie wokół siebie. Strasznie jest delikatny jak na...
- Nic o nim nie wiesz, więc się zamknij ! - warknęła poirytowana, nieco ostrzejszym tonem, niż zamierzała.
Ślizgon popatrzył na nią z rozbawieniem.
- Wszyscy jesteście w nim zapatrzeni. Rzekomy bohater...
- Wiesz, że Voldemort powrócił i wiesz, że Harry naprawdę z nim walczył ! Jak w ogóle możesz mówić po tym coś takiego...
Chłopak momentalnie spoważniał i wstał jak oparzony. Nie spodobało mu się, że Granger wymawia to imię. Jak reszta była zbyt zuchwała. Zachowywała się całkiem inaczej, niż wczoraj. Zresztą czego on się spodziewał ? Broniła przyjaciela, to wszystko. Nagle usłyszeli stukot obcasów roznoszących się echem po korytarzu. Hermiona natychmiastowo wstała z ziemi. Po chwili z cienia wyłoniła się Umbridge z Filchem u boku. Miała na sobie zielony płaszcz spod, którego wystawała różowa koszula nocna. Jej oczy ciskały błyskawice. Musiała usłyszeć o tym całym zajściu. Zdumiała się nieco widząc przed sobą dwójkę wychowanków.
- Co wy tu robicie ? - warknęła do nich.
- Pełnimy dyżur... To znaczy ja pełnię. - poprawił się szybko. Przecież Granger była w piżamie...
- A ty ? - zwróciła się do Gryfonki. Teraz już nawet nie próbowała udawać uprzejmości - Wiesz, że nie można się pałętać po zamku, Granger ? Gryffindor traci 20 punktów. A teraz panie Malfoy proszę dopilnować, aby panna Granger wróciła do swojego dormitorium.
Hermiona nie miała wyboru. Posłusznie ruszyła w stronę portretu Grubej Damy, a za nią poszedł Malfoy. Dziewczyna odwróciła się na koniec i zobaczyła jak Umbridge wchodzi po spiralnych schodkach prowadzących do gabinetu. Trzymała kciuki za Harry'ego i resztę. Miała nadzieję, że ta wredna ropucha nie przysporzy im kłopotów.
Zza zakrętem przystanęła. Nie miała zamiaru wracać do pokoju. Postanowiła obserwować dalszy przebieg wydarzeń z ukrycia.
- Granger, co ty robisz ? 
- Stoję. - odpowiedziała.
Draco przewrócił oczami słysząc jej banalną odpowiedź.
- Rusz tyłek. Jest już 23, a ja nie będę tu sterczał z tobą....
- Nikt ci nie każe tu ze mnę czekać. - warknęła.
Ślizgon spojrzał wymownie w sufit, modląc się w duchu o cierpliwość.
Nagle z pomieszczenia wyszła Umbridge z Filchem, a za nią McGonagall z posępną miną.
Dwie pierwsze osoby odeszły w przeciwnym kierunku, a opiekunka Gryfonów powędrowała w ich stronę. Hermiona bez wahania do niej podbiegła.
- Pani profesor ! Gdzie jest Harry i...
- Panna Granger ? - zdziwiła się nauczycielka na widok dziewczyny, po czym przeniosła zdumiony wzrok na Dracona stojącego dalej - Powinnaś być w łóżku, moja droga.
- Najpierw proszę mi powiedzieć co z Harry'm. - zażądała twardo. Gdyby nie te okoliczności nigdy by nie odważyłaby się tak powiedzieć. Profesorka chyba zrozumiała jej położenie, gdyż postanowiła wyjawić jej prawdę.
- Pan Potter wraz z panami Weasleyami i panienką Weasley zostali odesłani do domu. - wyznała i spojrzała znacząco na Malfoya, dając jej tym samym do zrozumienia, że nie może więcej wyjawić w jego obecności - W takich okolicznościach stało się to konieczne. Pan Artur Weasley został poszkodowany, lecz znajduje się już w Świętym Mungu, więc nic mu nie będzie. 
Kasztanowłosa wytrzeszczyła oczy. Sama nie wiedziała co w tym momencie czuje. Na pewno ból, współczucie, niezwykły smutek...
- Rozumiem...- bąknęła niepewnie.
Wiedziała, że więcej się nie dowie, dlatego też wróciła do swojego dormitorium. Po drodze spojrzała jeszcze ze smutkiem na Dracona. W Pokoju Wspólnym nadal panowało wielkie poruszenie, chociaż wiele osób zdążyło już iść spać. McGonagall jednak zajeła się reszta, gdy wparowała do pokoju i wszystkich surowo upomniała. Nikomu poza Hermiona niczego nie zdradziła. Nie ma się co dziwić. 
Kasztanowłosa położyła się szybko do łóżka, uciekając od wścibskich spojrzeń współlokatorek. Skuliła się w kłębek i ukryła twarz w poduszkach. Próbowała nie przypominać sobie roześmianej twarzy rudej, wesołego Rona i Harry'ego, rozrabiających bliźniaków. Jeszcze wszyscy z rana byli w takich świetnych humorach ! A teraz taki nóż w plecy... Ich tata miał wypadek. Do tego pani Weasley... Taka odważna, niewinna kobieta. Nie zasłużyli sobie na takie coś. Najgorsza była w tym niewiedza. Zacisnęła mocno powieki powstrzymując potok łez cisnący się do oczu. Nagle uzmysłowiła sobie, że została całkiem sama w Hogwarcie... Bez Harry'ego, Rona, Ginny, a nawet bliźniaków czuła się niezwykle samotnie. Wprawdzie do wolnego zostało jeszcze osiem dni, ale to zawsze coś. Do tego listy są kontrolowane i na pewno wszystkiego się dowie dopiero po przerwie świątecznej. Była naprawdę zdołowana tym wszystkim. Pragnęła cofnąć czas i jakoś temu wszystkiemu zaradzić. Wyrzuty sumienia i niepokój dręczyły ją do samego rana. Teraz jej jedynym marzeniem było przetrwanie nadchodzących dni i spotkanie przyjaciół.

____________________

Od razu mówię,że może być dużo błędów. Rozdział wysłał mi się bez polskich znaków i nie wiem, czy udało mi się wszystko poprawić. Ogólnie to jestem ciekawa co o nim myślicie.
Ostatnio mam trudności z pisaniem. Nie chcę zgrywać męczennicy, ale bądźcie dla mnie wyrozumiali. Może się zawiedliście, że Draco nadal zachowuję się tak samo. Jeżeli tak, to od razu mówię, że jego relacje z Hermioną się zmieniły, ale stanie się to dopiero widoczne w następnej notce. Dotąd nie opisywałam wielu lekcji, a jak już to bez Snape'a. Osobiście uwielbiam jego postać, więc postaram się go jakoś częściej wdrożyć.
Kolejny rozdział mam już gotowy na telefonie. Ale minie trochę czasu, zanim go prześlę i sprawdzę. Prawdopodobnie za niedługo wyjeżdżam do Wiednia, więc będę miała mniej czasu. Powinien pojawić się w przyszłym tygodniu, zresztą napiszę datę publikacji w Proroku tak jak zawsze.
Życzę Wam miłej lektury i czekam na Wasze komentarze :)

Nela.

62 komentarze:

  1. Pierwsza, a teraz lecę czytać :33
    :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę długo mi to zajęło, bo zajmuję się jeszcze swoją malutką kuzynką i stąd dopiero teraz daję koma xD
      Hahaha, czytałam na głos kuzynce żeby zasnęła i dzięki Bogu udało się. Jak to dzieci nawet nie zaczaiła o co biega.
      Ja natomiast rozpłynęłam się na początku.
      Jak Hermiona wstawała...A tak a propos to świetny początek ! Z tym słońcem, często też budzą mnie promienie słoneczne, więc rozumiem Mionę ;p
      Ładnie i zgrabnie. Głębokie przemyślenia na temat nocy z Malfoyem <3
      łudziłam się na to, że opiszesz ich drogę powrotną do zamku, chciałabym przełużyć ten magiczny moment <3
      Ale jak widzę zaczęłaś od poranku, ale też jest świetnie. Uuu wróciła o 2 w nocy. Nasza Mionka rozrabia. Początek był wesoły, zmuszał nawet do refleksji. Ginny też wydała sie być w idealnym nastroju. Potem opis tych ozdób świątecznych. No, normalnie poczułam się jakbyśmy mieli zimę za oknem ( na szczęście nie). Potem zaczęło robić się trochę smutno. Takie małe przesłuchanko i jeszcze pytanie Gin : ,,Byłaś gdzieś?" ja na miejscu Hermiony chyba bym zaczerwieniła się jak piwonia. Zrobiło się niezręcznie, a ona znów musiała ich oszukać :(. Co by było gdyby Ginny się jakoś dowiedziała ? Wtedy się pokłóciły jak jej wyznała a teraz co by było ?
      Czyli prościej mówiąc rozumiem położenie Hermi .
      Dalej, opis lekcji. Ron jak zawsze mnie rozjebał tymi deskami a Miona narty xd. Albo potem jak powiedział, że umie zrobić tą miksturę i sam spytał jakie składniki. Utrzymujesz komizm :D
      Też lubię Snapa. Dobrze odwzorowałaś go z książki i z tym ośmieszeniem jak na Harryego spojrzał o odjęcie punktów Gryfonom normalka. Ale najbardziej w tym wątki spodobało mi się to :
      ,,Brązowowłosy i rudzielec wpatrywali się w niego z zaskoczeniem, a jeszcze bardziej się zdziwili, gdy Draco Malfoy przechodząc obok stolika Hermiony, posłał jej szczery uśmiech, a ona się zarumieniła.
      - Dziwne się rzeczy dzieją, stary. - odezwał się Ron i spojrzał na swojego przyjaciela ni to z przerażeniem, ni z niedowierzaniem.
      - Weasley, Potter macie zamiar tu tak sterczeć i tracić czas, czy może zabierzecie się w końcu do roboty ? - zagrzmiał za nimi profesor Snape.
      Dopiero teraz zorientowali się, że stoją od dobrych paru minut w miejscu i wpatrują się w Gryfonkę i Ślizgona z niemałym zdumieniem, podczas, gdy każdy pracuje.
      - Ach, tak ! - uzmysłowił sobie Harry i wziął ze schowka to co miał pod ręką, po czym wręcz pobiegł do ławki, tak samo jak Ron.
      - Harry, mówiłam ci, że to ślaz... Nie będzie ci potrzebny... - upomniała go orzechowooka wznosząc oczy ku niebu, po czym popatrzyła z niezrozumieniem na składniki Rona - Po co ci serce krokodyla ? "
      Hah, myślałam, że Gryfoni zrobią awanturę o to spojrzenie a oni tak fajnie i naturalnie <3 !
      Potem no jejku ten koszmar Pottera :(
      Dobrze to rozegrałaś serio ! :D
      Miona przy okazji spotkała Dracona. Czułam też jej emocje i zdenerwowanie.
      Owsze,, została sama w Hogwarcie więc liczę na jakieś jej zbliżenie. Bo nie będzie musiała nic udawać ;>.
      Napisałaś że nie widać ze Draaco zmienił zachowanie ; widać bo się do niej uśmiechnął ! ACH!
      Ok kończę bo moja Ewcia się budzi .

      Czekam na dalszy rozdział :)
      Weny :)))

      Usuń
    2. Wow, jaki długi komentarz. Ariano, wspierasz mnie od samego początku i...jestem wzruszona za każdym razem tym co napiszesz. Doskonale mnie zrozumiałaś . Dziękuję <3

      Usuń
  2. Skoro już odliczamy to druga ! :D
    Rozdział mistrzowski !: DDD
    Hermiona zachowała sie jak najbardziej na miejscu, gdy ruszyła za przyjaciółmi do dyrektora. Pech chciał, że nie zdążyła się z nimi pożegnać :(
    Malfoy chłodny i wyrafinowany i przystojny<3 Żyć nie umierać dla niego <33
    Jak dotknął Hermiony na eliksirach to myślałam, że zemdleję i się do niej uśmiechnął !! <3 Leżałam na podłodze jak Harry i Ron w osłupieniu się na nich gapili, a Snape ich upomniał. Masz wyczucie do uczuć i emocji. Mieszasz smutek z wesołością. Widziałam parę literówek ale je już poprawiłaś jak widzę. Koniec może być nieco niedopracowany ale ogólnie czyta się przjemnie z uśmiechem na twarzy ;). Dodajesz często rozdziały i rozumiem Cię że możesz mieć mniej czasu i jeszcze jak Jasper Ci nie pomógł. Czekam na datę publikacji.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po prostu KOCHAM I WIELBIĘ.
    Twoje Dramione jest niesamowite i urocze !! :**
    Żal mi Hermiony, została sama, ale myślę, że Draco wykorzysta sytuację :D
    Jestem ciekawa, co przyniesie nowy rozdział !
    Fenomenalny i komiczny.
    Dziś krótko bo zaraz strace wfi więc pozdrawiam i ja czeeekaam !!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest ! Rezerwuje kometarz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem niezwykleee poruszona tym rozdziałem, jak zawsze. Mój ulubiony moment ? Wszystko ! Rozmowa Dracona z Mioną na korytarzu boska ! :*
      Nie było za dużo tej sympati, ale Hermiona się zdenerwowała. Zachowała w miarę zimną krew i ładnie opisałaś to jej rozbicie. Sama miałam bloga i rozumiem jak ciężko jest to wszystko utrzymać. Tobie sie to udaje. Nie ma równych moja droga. McSztywna ! :)
      Blaise w swoim żywiole wyrywa laski. Jestem ciekawa, z kim będzie i czy jego wątek miłosny też jakoś rozwiniesz ?
      Pisałas wczesniej że Ginny bedzie z Harry'm i nie mg sie doczekać kiedy ich miłość tez powoli wpowadzisz ! Ach , jestem ciekawa twoich genialnych pomysłów :D
      Ten rozdział zachował klasę i delikatnosć i naturalnosć !
      Czekam z utęskieniem na resztę ;*

      Usuń
    2. Hah<3 Cieszę się, że Ci się tak spodobało !
      Dzięki <3

      Usuń
  5. Nieźle kilka dni, a już 2 rozdziały zaległe mam, hah.
    Oczywiście spodobał mi się moment, gdy Dracze dotykał Miony - dzisiaj za mało słodkości przeczytałam, więc taki element od razu wywołał u mnie uśmiech. Zgrabnie też przedstawiłaś zaskoczenie Rona, był sobą, a to jest naprawdę cenne, bo jak widzę, że z Rona robi się potwora, z Harry'ego ciołka albo w ogóle zlewa się wszystkich innych poza Mioną i Draco, to się we mnie gotuje. Nie idziesz na łatwiznę i chwała Ci za to.
    Pozdrawiam ciepło,
    http://precious-fondness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, staram się ich nie zmieniać :)
      Dziękuję ;3

      Usuń
  6. Hej ! Jestem w drodze z Kasią ;). Na szczęście mamy zasieg, ale się nie rozpisze ;/
    SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER I JESZCZE RAZ SUPER.
    Gdybym była nauczycielką w Hogwarcie to dałabym Ci WYBITNY !
    jest extra, akcja sie toczy. Ostatnio leciał Zakon Feniksa w tv i aż potem wszystko czytałam u ciebie i wszystko ładnie przekształcasz. A zwłaszcza sie rozpisujesz bo bez szczegółów to sie nie zapisuje w pamieci !
    Cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobry rozdział. Nie był najlepszy. Szkoda, że nie wydarzyło się nic ciekawego. A Draco i Hermiona znowu się oddalają. Ściśle trzymałaś się fabuły, jedynie końcówka odpowiednio zmieniona do sytuacji o Harrym i jego śnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie czytałeś książki, bo nie trzymała się fabuły. Sama to wymyśliła :). Przeczytaj a potem mów :D

      Usuń
    2. Tak Jasper nie czytał książki, ale to nic :).

      Usuń
    3. Nie jestem wielkim fanem HP, tylko go lubię ;))
      + sen (z tatą Rona i wężem) Harry'ego był w filmie (i także chyba w książce).. Raczej Nela tego sama sobie nie wymyśliła Amatis, pomyśl zanim coś napiszesz.

      Usuń
    4. Haha hejt na Jaspera xd

      Usuń
  8. Fajny rozdział !
    Niech ten twój Jasper zrozumie, że nie musi się nic dziać żeby było ciekawie ;). Dobry autor nie potrzebuje akcji żeby było ciekawie. A tu było ciekawie. Nie wiem czy Jasper czytał HP skoro interesuje się czym innym ale Rownling pisała właśnie tak samo jak ty ! Mój ulubiony fragment :
    Inna osoba też miała taki zamiar, przez co Gryfonka natrafiła dłonią na czyjąś dłoń. W tym samym czasie przez jej ciało przeszedł dziwny prąd. Spojrzała od razu na ową osobę i okazało się, że to nikt inny, niż Draco Malfoy. Na twarzy dziewczyny momentalnie pojawił się wyraz niezadowolenia, nie zwróciła uwagi na fakt, że jej serce zatrzepotało. Szybko zgarnęła korzeń i cofnęła rękę, unikając wzroku arystokraty. Wprawdzie Malfoy o dziwno patrzył na nią przyjaźnie, lecz jego twarz nadal zdobił kpiący uśmieszek.
    Ukazujesz ważne wartości np.rozmowa z Harry'm <3
    Pięknie. Czekam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest Dramione, a nie inna historia Harry'ego Potter'a ;)

      Usuń
    2. Zauważyłam. Mam już za sobą wiele blogów dramione. Wydałam już nawet swoją ksiażkę, więc znam sie lepiej od Ciebie ;).
      A powiem Ci, że Nela ma niezły talent. Harry'ego Pottera kocham od dzięsięciu lat i twierdzę, że Nela świetnie to wszystko przekształaca i nie trzyma się ściśle fabuły, ale trudno nie czytałeś...
      Draco się zmienił w tym rozdziale, ale musisz czytać uważnie żeby zrozumieć :)

      Usuń
    3. Dzięki Kiki <3
      Faktycznie masz duże doświadczenie, że to wszystko zauważasz ;).
      Gratuluję wydania książki. Ale uważam, że każdy ma własne zdanie. Jak chcecie popisać to może nie tutaj ;)
      Dzięki jeszcze raz ;3

      Usuń
    4. Wcale nie czytam uważnie. Wcale nie wiem, co było w tym rozdziale -.-
      Nie muszę się rozpisywać w komentarzu, żeby wszyscy widzieli, jaki super był ten rozdział. Łał ale świetny, niezwykle opisałaś tą sytuację, ACH ich rozmowa!! <3
      Nie i nie mam zamiaru tak pisać ;)

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. Nie zgodzę się z Jasperem. Nie potrzebujesz wiele akcji żeby coś się działo. Kto czyta dokładnie ten zauważy ;). W rozdziale dużo się wydarzyło - Hermiona postanowiła, że będzie się trzymać tej nienawiści, czuła wyrzuty sumienia, potem lekcje ze Snape"em, a na nich Draco spojrzał na Mionę PRZYJAŹNIE, potem rozmowa Seamusa, rozmowa Hermiony i Harry'ego, rozmowa Blaise"a i na koniec ten sen...
      Wszystko ciągnie za sobą tyle emocji i uczuć... Jasper jest jedynym chłopakiem więc zrozumiałe, że tego nie rozumie, ale my czytelniczki, które mamy po 19 lat idealnie to wszystko odczytujemy. Oczywiście, że Draco zachowuje sie inaczej ! Jest tylko świetnym aktorem i ukrywa to wszystko. Bogate opisy co jest bardzo ważne ! Pozwala przenieść się nam do tego. Fabuła bardzo, bardzo dobra ! Nigdy tego nikomu nie powiedziałam, ale przypominasz Damę Kier. Pniesz się w górę kochana. Brakuje Ci jeszcze troszkę, z każdym rozdziałem idzie Ci lepiej.

      Pozdrawiam <3

      Usuń
    2. Nie musicie wszyscy pisać, że się ze mną nie zgadzacie i mnie krytykować. Po prostu zachowajcie to dla siebie ;)

      Usuń
    3. Lily Evans! Też myśle że Nela przypomina Dame Kier

      Usuń
    4. A co do tego ze nikt nie zgadza sie z Jasperem to myśle że kazdy pisze jaki to ten rozdzial jest cudowny ponieważ z niecierpliwością na niego czekał.
      Z wlasnego doświadczenia wiem ze jak ktos kogo uwielbiam dodaje rozdział to nawet jak nie zaczelam czytac to prawie skacze na krześle i nie moge pisac nic sama. A jeśli na dodatek rozdzial jest dobry to wgl JDKEODMDI <3
      A wedlug mnie pan Jasper po prostu nie jest dziewczyną która wyczekuje na niego w podekscytowaniu i jakos u niego emocje nie ingerują w ocene.

      Usuń
    5. Dzięki Verrsace ;)

      Usuń
    6. Właśnie, każdy ma inne zdanie i odczucia. Nie widzę potrzeby aby krytykować zdanie Jasprera. Nie przypominam Damy Kier :o.

      Usuń
    7. przypominasz według mnie. Znaczy masz o wiele "milsze" opowiadanie. Ja dame kier przeczytałam i zakazałam Lorze czytać koniec. Bo był taki smutny ze chyba wolałam zostać przy tym jak Draco i Hermiona byli szczęśliwi...
      Ale BO ODBIEGAM OD TEMATU przypominasz. Też niesamowicie to wszystko opisujesz... :)

      Usuń
    8. Co dziennie sobie tu wchodzę i przeglądam wszystkie komentarze aby słuchac "A window to the past" bo póki co na telefon nie ściągnę :C <3

      Usuń
    9. Ona lepiej opisywała ;D. TEŻ KOCHAM TĄ PIOSENKĘ ! <3 Wgl uwielbiam muzykę klasyczną. Odpowiedziałam ci więcej na temat Damy Kier na twoim blogu w zakładce o nominacji :)

      Usuń
  10. OOO DO WIEDNIA TAM MIESZKA LORA!!!
    btw. mam taki humor przez ten rozdział że nie moge dalej pisac.

    ROZDZIAŁ SUPER i właśnie dla tego nie moge pisać bo dostałam jakiegoś szaleństwa... krótki ale super :D

    - Uważaj, Granger. Nie chcę się od ciebie...
    - Zarazić mądrością. Tak wiem. - przerwała mu z figlarnym uśmiechem, po czym odwróciła się na pięcie i odeszła z gracją do swojej ławki, zostawiając rozbawionego Dracona i bezradnych Gryfonów samych.
    - Ehm... To co jeszcze tam było ? - zagadnął Ron Harry'ego nie zwracjąc zupełnej uwagi na Ślizgona.
    - Bo ja wiem ? Kręgosłup skorupuny...
    - Skoropeny, Potter. - poprawił go odruchowo blondyn, po czym odszedł z wrednym uśmieszkiem na twarzy.
    Brązowowłosy i rudzielec wpatrywali się w niego z zaskoczeniem, a jeszcze bardziej się zdziwili, gdy Draco Malfoy przechodząc obok stolika Hermiony, posłał jej szczery uśmiech, a ona się zarumieniła.

    Taki mały fragment a potrafi sprawić że będe się usmiechała przez pół godziny!! <3
    Początek rozdziału bardzo mi się podobał szczególnie akapit o szczęściu. Przebudzenie Hermiony jak zwykle magiczne ale liczyłam że przedłużysz noc i opiszesz powrót i pożegnanie :( Draco po tej nocy się zmienił widać go no bo proszę!!! Miało być jak dawniej a jest tak uroczo <3 <3 <3
    Hermiona pouczająca Harrego i Rona LOVE IT.
    A tak poza tym Lekcje Snape'a zawsze mi się podobały wiec mozesz je robić normalnie co rozdział. Dobra wracam pisac rozdział bo chciała bym go dodać jutro rano lub dzisiaj wieczorem.
    Powodzenia w dalszych rozdziałach i weny życzę
    - Verrsace

    www.theeternalexile.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, wiem, że mieszka tam Lora <3 Ja mam tam z kolei rodzinę ;)
      Dziękuję, że zawsze mnie doceniasz.
      Fajnie, że zobaczyłaś, że się zmienił ! Nie wszyscy są tak spostrzegawczy żeby to zrozumieć :D
      Jutro będzie rozdział ?!! No ja się rozpłynę zaraz <3
      Jutro też jadę do Krakowa na parę dni, więc skomentuję od razu w wolnej chwili. Czekam więc i pozdrawiam <3

      Usuń
    2. Oczekuj go wieczorem bo aktualnie boli mnie tak mozg od wszystkiego ze musialam przestac xd

      Usuń
  11. lekcja eliksirów cudowna!
    No i zgrabnie opisana sprawa z atakiem na Artura.
    Oczywiście jak zwykle jest świetnie! Cieszę się, że zaczęli ze sobą gadać, ale nie od razu są wielkimi zakochanymi- przez to to takie naturalne!
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  12. BOSKI! Uważam, że ten rozdział wyszedł Ci wspaniale! A wręcz najlepiej ze wszystkich. Jestem ciekawa dalszych wydarzeń... w końcu Hermiona bez odstawy? Draco musi to wykorzystać :D Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, dodaj szybko... proszę :3
    Życzę weny oraz udanego wyjazdu. Zapraszam do mnie,
    http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Onnawen naprawdę dzięki Tobie wyzbywam się wszystkich zmartwień i wątpliwości. Poprawiłaś mi humor tym komentarzem. Nawet nie wiesz, jak bardzo zależy mi na Twoim zdaniu ! <3
      Postaram się jak najszybciej dodać ;*
      Dziękuję. Wiesz ile znaczy dla bloggerki taki komentarz ! <3

      Usuń
  13. Ła, widzę, że tam na górze zrobiła się dość napięta atmosfera.
    Rozdział bardzo mi się podobał. Jest cudowny, naprawdę. Każdy kolejny rozdział jest coraz lepszy i każdym kolejnym rozdziałem widać, że coraz bardziej się rozwijasz i po prostu się starasz. Poza tym piszesz na telefonie - wow - mało osób potrafiłoby się aż tak poświęcić. Ja na przykład nie potrafię pisać na telefonie, bo zwyczajnie nie mogę zebrać myśli. A Ty - wręcz przeciwnie. Podziwiam Cię. ;) Ogólnie to chyba się powtarzam. xD
    A więc rozdział jest cudowny... Draco uśmiecha się w stronę Hermiony. A więc ten wieczór już coś zapoczątkował. Boję się jedynie, że chłodne oblicze Malfoy'a wciąż się gdzieś kryje i czeka, aż Draco podwinie się noga. Boję się, że Draco pod wpływem jakiegoś zdarzenia ponownie zmieni się w chłodnego dla wszystkich arystokratę, a po życzliwych uśmiechach posyłanych w stronę Hermiony, nie będzie już śladu. Ale nie martwię się na zapas! Na razie wszystko zapowiada się dobrze.
    Och, współczuję Hermionie. Została na cały tydzień sama w Hogwarcie. Nie ma Ginny, Harry'ego, a nawet Rona! Coś czuję, iż ona poczuła się trochę... odrzucona przez przyjaciół? Nikt jej nie powiadomił, że coś się stało - przypadkowo usłyszała rozmowę Lavander i Parvati. Jest mi jej bardzo szkoda.
    O jeju, Draco usiadł na schodach obok Hermiony! Haha, teraz będę się jarać każdą wymianą zdań między nimi. :D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
    Ja również życzę udanego wyjazdu.
    http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ! :**
      Piszesz, że każdy rozdział jest lepszy, ale ja mam wręcz przeciwne odczucie. Wydaje mi się, że mam coraz mniejszy zasób słów. Czasami naprawdę źle mi się pisze na telefonie, do tego piszę na razie w notatkach i czasami się cholernie powtarzam, więc dlatego najczęściej zaczynam w zeszycie, a potem przepisuję ;).
      Hm, chłodne oblicze Malfoya zawsze się będzie gdzieś tam kryć ;). W następnym rozdziale będzie milszy a w następnym nie wiem. Chcę utrzymać jego wyrafinowanie, ale też zmienić jego nastawienie do Miony.
      Dziękuję za szczery komentarz.
      Czekam również na rozdział u Ciebie ( zlituj się nad Sophie, odwala mi chyba ) XD.
      <3

      Usuń
  14. świetny rozdział jak zawsze, jest w nim trochę mniej akcji, ale za to jest taki naturalny. Ogólnie bardzo fajnie;) Już nie mogę się doczekać, kiedy opiszesz jakąś akcję z Draco i Hermioną. A tak w ogóle z czystej ciekawości jak daleko masz zamiar poprowadzić tego bloga ? w sensie na której części chcesz skończyć ?? ;) Bo jak dla mnie historia po Hogwarcie byłaby spoko ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby taki krótki komentarz, ale sprawia mi tyle radości !
      Hmm, na początku miałam taki pomysł żeby opisać trzy kolejne części, czyli skończyć na wojnie. Wtedy by było naprawdę dużo rozdziałów. Nie wiem też, czy starczy mi tyle weny i wytrwałości. Postanowiłam sobie, że w Pierwszej Księdze będzie Zakon Feniksa, w Drugiej Księdze Książę Półkrwi, a w trzeciej Insygnia śmierci. Chciałam jakoś złączyć to w całość, ale jak już wspomniałam było by za dużo notek. Jeszcze nic nie wiem, oprócz tego, że szybko nie skończę tego bloga ;)

      Usuń
    2. dobra miałam nadzieję na "skończę na nowym pokoleniu", ale taka odpowiedź też mnie satysfakcjonuje ;P

      Usuń
    3. Hah :D. Wszystko jest możliwe :). Powoli się zaczynam zastanawiać jakby to było po wojnie. Jeżeli ktoś to jeszcze będzie czytał to się zobaczy :3

      Usuń
    4. Ja będę czytać na pewno ;)

      Usuń
  15. Poruszający rozdział.
    Najpierw tyle radości i szczęścia, a później ból i cierpienie.
    Widać zmiany u Draco. Staje się taki.. milszy?
    Szkoda mi Pana Weasley i jego rodzinny ;/
    Czekam na kolejny rozdział.
    Życzę weny i pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, dziękuję ! :*
      Tak najpierw było trochę wesoło ( byłam w dobrym humorze xd), a potem wszystko się zepsuło. Są też dobre strony : Hermiona bez obstawy ;).
      Także czekam na rozdział u Ciebie :*

      Usuń
  16. Rozdział świetny. :) Uwielbiam to opowiadanie za trzymanie się kanonu, bo dzięki temu wydaje się, jakby to wszystko na prawdę się zdarzyło. :)
    Początek jak zwykle skłania do reflekcji, co bardzo lubię. :)
    Draco nam chyba powoli mięknie. :3
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Effy.
    PS. Wiedeń, zazdroszczę. *.* Udanego wyjazdu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Draco mięknie, powoli, ale zawsze coś :)
      Dziękuję <3
      Ps: Ja też kocham Wiedeń xD Życzę udanych wakacji i wypoczynku ;*

      Usuń
  17. Wejdę w wolnym czasie ;D

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rodział. Harmonia i naturalność, czego chcieć więcej ? Jestem ciekawa jak się teraz wszystko potoczy ;*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Super rozdział :)
    Pozdrawiam i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Przeczytałam Twojego bloga w 2 dni. Tak się wciągnęłam, że masakra XD. Niezwykle opisujesz przeżycia swoich bohaterów. Mam za sobą tyle przeczytanych Dramione jednak Twoja historia bardzo mnie zaintrygowała. Ciesze się, że 'zmieniasz' oryginalną fabułę HP- jest to o wiele ciekawsze. Z "reguły" nie komentuję blogów jednak Twój, aż się prosił o komentarz. Nie będę Ci się więcej podlizywać. Buźka Mia ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku !! Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że skomentowałaś, że w ogóle mi ! Dałaś mi dużo wsparcia, kochana <3. Dziękuję za każde miłe słowo...Staram się jak mogę :). Jeżeli masz ochotę to skomentuj też inne rozdziały, jeśli chcesz :).
      DZIĘKI ;*

      Usuń
  21. Przepraszam, że tak późno, ale już jestem.
    Rozdział niczego sobie. Podobały mi się sceny pomiędzy Draco i Hermioną. Są takie.. inne.;)
    Snape jest Snapowaty.:D Dzięki ci .:D
    Zastanawia mnie tylko czy mówi się Weasleye czy Weasleyowie?:D To taka moja dzisiejsza rozkmina.:D
    Pozdrawiam serdecznie.
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie szkodzi, wiem, że miałaś problem z laptopem :).
      Upss mogłam się pomylić co do Wealeyów, raczej to drugie :))

      Pozdrawiam ;3

      Usuń
  22. A mnie tam zachowanie Draco nie dziwi zmienia się ale nie z dnia na dzień ale gdyby nagle zaczął być dla wszystkich super miły , zagadywać do Pottera czy publicznie rozmawiać z Granger a nie jej ubliżać to zapewne zostałby odesłany do wariatkowa a co do sceny na eliksirach to miałam żywo przed oczami miny Rona i Harrego. Brawo :)

    OdpowiedzUsuń