poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Jaśniejsza od gwiazd ~ rozdział 24

 I w tym tkwi sedno cierpienia, że świat wyrzeka się ludzi uwięzionych.
~ Cesare Pavese

                            Za oknem szalała burza, podczas gdy pewna Gryfonka o kasztanowych włosach leżała w swoim łóżku i beznamiętnym wzrokiem wpatrywała się w zarys czerwonego baldachimu nad głową. Nie próbowała już nawet odpłynąć. Sen, jak widać, przestał być jej sprzymierzeńcem – nie chciał w ogóle nadejść, a jeśli już to robił, męczył ją samymi koszmarami.
Wskazówki zegara stojącego na szafce nocnej, zdawały się przesuwać zbyt szybko – najpierw pierwsza, a za chwilę druga w nocy…
                           Ona jednak nie czuła tego upływu czasu. Miała wrażenie jakby dopiero co wysiadła z latającego pojazdu, który przywiózł ją z powrotem do Hogwartu. Czasami, gdy zamykała oczy, myślała, że znowu znajduje się w labiryncie – słyszała jęki Marlona, widziała zaniepokojone oczy Dracona, a nawet czuła zapach sadzy. Nie wiedziała czy do reszty jej odbiło. Było jasne, że jest w szoku i na jakimś dziwnym etapie, którego nie mogła nawet określić. Obawiała się, że ten stan nigdy nie minie. Co jeśli już zawsze będzie się jej śnił Marlon, patrzący na nią pokrzepiającym wzrokiem i proszący cicho o śmierć? Miała się pogodzić z jego obrazem w głowie, czy wciąż go od siebie odpychać i wszystkiego żałować?  Czy Draco postąpił dobrze, spełniając jego jedyną prośbę? Tego nie wiedziała i nie mogła się dowiedzieć. Nigdzie nie było napisane, kiedy można było pozbawić kogoś  życia, a kiedy nie. Nie było ustalonej żadnej reguły do postępowania w takiej sytuacji. A co by było gdyby wstrzymali się z decyzją jeszcze chwilę? Może Zakon Feniksa pomógłby także brunetowi?
                          Jednego można było być pewnym, Zakon Feniksa uratował jej życie, tak samo jak Malfoy'owi. Z różdżką Greybacka daleko by nie zaszli. Sześciu członków stowarzyszenia walczyło z Nieustraszonymi na śmierć i życie, kiedy przybyła dyrektorka Dashwood i kazała wycofać się swoim ludziom. Wytłumaczyła krótko, że ta dwójka bez pozwolenia przekroczyła granicę i gdyby nie ich głupota, wszystko byłoby dobrze. Nawet ich nie przeprosiła za zaistniałą sytuację, nie przejęła się zwłokami swojego ucznia i po prostu kazała im wszystkim opuścić teren szkoły. Odzyskali swoje różdżki, które na szczęście były całe po tym okropnym zamieszaniu i torebkę z pelerynę niewidką.
                          W drodze powrotnej Snape zażądał wyjaśnień od swoich podopiecznych. Malfoy, który był wciąż blady na twarzy, krótko wytłumaczył, że Falcon był akademią wariatów, gdzie przygotowywało się jakąś armię i, że chcąc pomóc koledze, przedostali się na drugą stronę muru. Na koniec dodał, że grono pedagogiczne Hogwartu zapłaci  za to, że wysłali ich tam na pewną śmierć. Mówiąc, cały czas trzymał za rękę siedzącą obok Gryfonkę, która tępo patrzyła się przed siebie. Arystokrata udawał, że nie widzi, albo może faktycznie nie widział zdziwionych spojrzeń innych, które były głównie skierowane na ich złączone ręce. Potem Lupin przejął pałeczkę i zaczął opowiadać, jak to Opiekun Slytherinu dostał rozkaz, aby wyciągnąć ich z Falconu razem z eskortą. Nie chcieli jednak wyjawić jak znaleźli się w labiryncie. Hermiona uznała, że ktoś musiał im pomóc.
                           Kiedy znaleźli się na terenie Hogwartu zostali przywitani przez profesor Umbridge, która z wrednym uśmiechem oznajmiła, że nie należało wcześniej przywozić prefektów przez ich kaprys. Hermionę w tamtej chwili zaniepokoił brak obecności Dumbledore'a. Dowiedziała się jednak o jego zniknięciu, gdy parę chwil później została przywitana przez swoich przyjaciół, którzy mimo późnej godziny, czekali na nią. Ta wiadomość sprawiła, że na długą chwilę straciła oddech, ale wierzyła, że dyrektor ich nie opuścił.
                 Kolejny dzień spędziła w Pokoju Wspólnym Gryfonów, przepytywana przez profesor McGonagall, która posyłała jej od czasu do czasu spojrzenia pełne współczucia. Oznajmiła jej także, że aurorzy rzekomo przeszukali teren Falconu i niczego podejrzanego nie znaleźli. Zapewniła ją także, że Zakon Feniksa ma tam swoich szpiegów, co bardzo zdumiało dziewczynę. Później Granger musiała udać się na przesłuchanie do Umbridge, odnośnie Gwardii Dumbledore'a. Zaczęło się od ostrych słów naganny dyrektorki i skończyło na licznych karach. Gryfonka jednak przyjęła wszystkie uwagi spokojnie.
                        Dobrze było oderwać się chociaż na chwilę od nieprzyjemnych wydarzeń i spędzić całą niedzielę w towarzystwie Harry'ego, Rona i Ginny. Wspaniałomyślnie nie dręczyli jej pytaniami, tylko opowiadali co się działo w Hogwarcie podczas jej nieobecności. Tyczyło się to głównie nakrycia Gwardii Dumbledore’a w Pokoju Życzeń. Chłonęła ich słowa na początku z wielką gorliwością, ale potem jej myśli zmieniły kurs. Jej przyjaciele nie widzieli dokładnie, co się wydarzyło. Słyszeli, że stało się coś złego, a Ginny przybliżyła im informacje o klątwie ciążącej na akademii. Nie rozumieli braku zainteresowania Hermiony sprawami, którymi wcześniej zaprzątała sobie głowę. Dziewczyna ze zgrozą zdała sobie sprawę, że jedyną osobą, która cierpiała równie mocno jak ona i która wiedziała o wszystkim był wyłącznie Draco Malfoy. Tylko on mógł ją zrozumieć. Nie widziała go jednak przez cały weekend i bała się go spotkać. Bała się tego, że  ta mocniejsza więź, która się między nimi wytworzyła, teraz całkowicie straci znaczenie. 



***

                       Draco Malfoy zawsze cenił sobie ciszę i spokój. Często zdarzało się, że przesiadywał w swoim dormitorium cały dzień, kiedy był już do reszty znudzony towarzystwem Ślizgonów. Wykorzystywał wówczas ten czas na ćwiczenia, odpoczynek, a nawet na naukę.
Nigdy jednak nie spędził dwóch dni, leżąc w swoim łóżku i nie odzywając się do nikogo. Gdy przybył do Hogwartu, wymienił jedynie krótkie „Cześć” z Blaisem. Czarnoskóry, który jako jedyny dzielił z nim pokój, wielokrotnie próbował nakłonić blondyna do rozmowy, ale ten milczał jak zaklęty. Po paru godzinach siedzenia razem w zupełnej ciszy, niezadowolony Zabini wyszedł z dormitorium, mocno trzaskając za sobą drzwiami. Sfrustrowanie murzyna było całkiem zrozumiałe – nie dość, że Malfoy zapomniał chyba jak się mówi, to w dodatku z jego twarzy nie dało się kompletnie nic odczytać. Miał na sobie maskę obojętności, pod którą ukrywał doszczętnie wszystkie swoje emocje i jak widać nie miał zamiaru się nimi z nikim dzielić.
                     Dobrze było przez niecałe dwie doby tylko leżeć i nie zaprzątać sobie głowy żadnymi tajemniczymi sytuacjami, chorymi osobami czy nauką. Choć tym ostatnim prawie nigdy się nie przejmował.
Wolał uciec niż stawić czoło temu, co się stało. Może było to tchórzliwe zachowanie, ale miał to naprawdę głęboko w poważaniu. Nie obchodziło go zdanie Ślizgonów na temat jego zamknięcia się w czterech ścianach, o czym Blaise cały czas mu nawijał.
Draco wiedział, że i tak źle zinterpretują jego nieobecność. On jeden zdawał sobie sprawę z tego, co uczynił. Jego ręce były splamione krwią. Zabił kogoś. A właściwie to nie kogoś, tylko chłopaka, którego wbrew pozorom nawet polubił. Wprawdzie Adams prosił go o to z tak wielkim bólem. Więc czemu tak bardzo rozmyślał nad tym tematem? Powinien wypowiedzieć zaklęcie od razu, bez mrugnięcia okiem. On jednak myślał tam, w tym labiryncie dużo myślał. Czy czuł teraz wyrzuty sumienia? Może i tak, ale nie chciał
tego przyznać przed sobą samym. Tą całą żałość i rozdarcie, jakie teraz go ogarnęło było oznaką słabości. Był tak wiele lat uczony, że musi sobie radzić sam, że musi zawsze być lodowaty i bezduszny w stosunku do innych. Czy nie powinien po tych wszystkich lekcjach życia być przygotowany i nic nie czuć? Dlaczego twarz Marlona bezustannie prześladowała go w  myślach?
                      Przecież przyszłość Dracona miała opierać się na śmierciożerstwie. Miał zabijać ludzi z zimną krwią. Winnych, niewinnych czy całkiem bezbronnych. Jego ofiary nie będą go prosić o śmierć, tak jak Adams. Będą go prosić o litość. To co zrobił piątkowej nocy było dopiero początkiem, przedsmakiem. Za rok, a może nawet szybciej, będzie miał wypalony na lewym ramieniu Mroczny Znak i będzie się pławił w czarnej magii.
Nagle przed oczami stanęła mu Granger. Przypomniał sobie ich rozmowę w labiryncie i jej pytanie: „Ty też uważasz, że to jest słuszne, widząc tak wielką krzywdę wyrządzoną innym?”
Pamiętał, że dyskutowali o tym, czemu Nieustraszeni są tacy bezwzględni, kiedy nagle Gryfonka uzmysłowiła sobie, że Draco przecież nie jest po jej stronie.
Oczywiście, że nie uważał zabijania i mutowania ludzi za dobre. To było chore, wręcz go obrzydzało. To Śmierciożercy ich złapali i zaprowadzili na polanę. Potem mieli pozbyć się całej trójki. Ludzie, do których miał dołączyć, niemal nie zabili jego i dziewczyny, na której zależało mu bardziej niż na czymkolwiek innym na całym świecie. I co miał teraz myśleć o Czarnym Panie? Nie miał wyboru. Wybór o jego przyszłości podjęli już rodzice, gdy był mały. Służba w szeregach Pana Ciemności była zaszczytem.
                       Nie mógł już znieść tych myśli, więc wstał leniwie z łóżka i przeszedł do drugiego pokoju, w którym mieściła się toaleta. Wziął szybki prysznic. Ubrał jedną z wielu swoich szarych koszul i czarne spodnie. Przelotnie spojrzał na siebie w lustrze. Jego twarz była bledsza niż zwykle. Tylko ciemne cienie pod oczami wskazywały, że zarwał parę nocy. Przeczesał nerwowo włosy wychodząc z dormitorium.
                     Luźnym krokiem wszedł do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Z początku nikt na niego nie zwrócił uwagi. Wszyscy byli zajęci swoimi sprawami.
Zobaczył Blaise'a siedzącego na czarnej kanapie i zaczął iść w jego kierunku.
                     – Proszę, proszę… – powiedział męski, zdecydowany głos za jego plecami. – Draco Malfoy zaszczycił nas swoją obecnością! Myśleliśmy, że już nigdy się nie pozbierasz…
W pomieszczeniu zaległa grobowa cisza. Draco bezgłośnie westchnął. Odwrócił się do niego, zakładając na swoją twarz maskę objętności.
Spojrzał wyniośle w czarne oczy Theodora Notta. Chyba każdy członek Domu Węża wiedział, że ci dwaj bardzo się nienawidzili i od roku rywalizowali ze sobą. A raczej Nott chciał wcisnąć się przed Dracona w ich ślizgońskiej hierarchii. Kiedyś się przyjaźnili, ale potem ich drogi na zawsze się rozeszły.
                     – Masz jakiś problem, Nott? – zapytał Malfoy, siląc się na obojętny ton. 
                     – Owszem – odpowiedział, skwapliwie kiwając głową. – Jestem bardzo ciekaw jak się czujesz, Draco, bo nie wyglądasz najlepiej. Słyszałem, że Granger także nie prezentuje się dobrze. Może opowiesz nam wszystkim, co między wami się wydarzyło? Przecież byliście zupełnie sami w jakiejś nawiedzonej szkole…
                    Mówiąc to, trzymał mocno różdżkę w ręce, jakby szykując się do ataku.

                   – Nie wiem jakie obrazy tworzy sobie twoja chora wyobraźnia, Nott, ale między mną a Granger nigdy do niczego nie doszło i nie dojdzie, więc przestań się już tak głupkowato uśmiechać – wyrzucił z siebie, a jego szare oczy niebezpiecznie zalśniły.
Tłumek gapiów wstrzymał oddechy. Kto wygra w tej słownej konfrontacji? Malfoy często ośmieszał publicznie Theodora, gdy ten mu się stawiał, jednakże teraz sytuacja prezentowała się nieco inaczej.
                 Arystokrata był pewien, że wszystkim tutaj obecnym przypomniała się scena z meczu, kiedy to Hermiona powstrzymała go przed bójką z Potterem. Już wtedy niektórzy mieli wątpliwości, co do jego relacji ze szlamą. Natomiast teraz zostali wysłani razem na wymianę i Bóg wie co mogli ze sobą robić. Szatyn umiejętnie wykorzystywał sytuację, żeby odegrać się na swoim wrogu.
                  – Zobaczymy czy twoje słowa okażą się prawdą. Wcześniej też tak mówiłeś…
                  – Lepiej nie kończ tego zdania…
                  – Obsewowałem was od pewnego momentu i nie tyko ja zauważyłem…
                    Draco w zadziwiająco szybkim tempie znalazł się tuż przed Theodorem.
              – O co ci kuźwa chodzi, co? – warknął – Po co wcinasz się w cudze sprawy? Twoje życie jest aż takie nudne i żałosne? – dodał spokojniej. – Myślisz, że komuś tutaj zaimponujesz? Już ci kiedyś mówiłem coś na temat Granger, ale do ciebie to najwyraźniej nie dochodzi.
Nott nie cofnął się ani kroku. Mierzył Dracona pogardliwym spojrzeniem.
                  – Ja wiem, że…
                 – Gówno wiesz – przerwał mu ostro. – Próbujesz tylko robić zamęt. Ostrzegam cię po raz ostatni. Jeśli jeszcze jeden raz będziesz pieprzył takie głupoty, to rozwalę ci tą krzywą buźkę.
               Odwrócił się od niego i rozejrzał po twarzach Ślizgonów, którzy ze strachem unikali jego wzroku. Zabini stał z boku i przyglądał się swojemu przyjacielowi z dumnym uśmiechem.
                – Jestem Draco Malfoy – przemówił stentorowym głosem. Jego słowa zdawały się dochodzić do każdego zakamarka w pokoju. – Czarodziej czystej krwi w porównaniu z innymi, gorszymi wyrzutkami. Mogę robić co mi się żywnie podoba, a wam nic do tego. Granger nie powinna was obchodzić, a nawet jeśli macie jakieś podejrzenia, to wasz problem, bo nie mam zamiaru się nikomu tłumaczyć. Nie zapominajcie jednak, że nie trawię szlam i mugolaków, tak samo jak zbyt pewnych siebie, zarozumiałych śmieciów. -  Popatrzył znacząco na Notta.
              – Jesteś śmieszny, Malfoy! Myślisz, że zastraszysz nas swoim nazwiskiem? – wybuchnął szatyn.
              Draco bez żadnego ostrzeżenia zrobił zamach pięścią i z całej siły walnął Notta w twarz.
             – Ja was nie zastraszam, tylko przypominam z kim macie do czynienia – odparł bardzo powoli i wyraźnie.
           Minął skręcającego się z bólu Notta i skierował się do wyjścia. Nie zwrócił uwagi na zlęknione i pełne respektu spojrzenia. Ważne, że Ślizgoni na nowo się go bali. U jego boku od razu pojawił się Blaise z bladym uśmiechem. Zdarzało się, że czarnoskóry karcił swojego kumpla za takowe publiczne kłótnie, które kończyły się krwią i płaczem, ale teraz nie miał nic przeciwko.
            – Dobrze, że wróciłeś, stary. -  Wyszczerzył zęby w uśmiechu i poklepał go przyjacielsko po plecach.
           – Też mi cię brakowało, ale jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie starym, to rzucę na ciebie klątwę – zagroził Draco poważnym głosem.
          Zabini jedynie uśmiechnął się jeszcze bardziej i wyszedł za nim na korytarz.
            – Trochę się tutaj pozmieniało. Chcesz się zabawić i pozbawiać Gryfonów punktów, przy każdej nadarzającej się okazji? 
            – Niby jak?
            – Umbidge, jako nasza nowa, kochana dyrektorka, powołała Brygadę Inkwizycyjną – zaczął murzyn z ironią. – Czyli „doborową” grupę uczniów wspierających Ministerstwo Magii, mająca na celu zaprowadzenie porządku wśród uczniów. Ale tak naprawdę to mogą zapisać się tylko Ślizgoni.
            – W końcu mówisz coś sensownego, Diable.
            Draco poczuł, że Blaise skutecznie odciąga jego uwagę od sytuacji zaistniałej w Falconie. Postanowił sobie, że postara się o tym nie myśleć. Wiedział jednak, że postać Marlona będzie prześladować go jeszcze przez bardzo długi czas. Tak samo miało być z pewną, kasztanowłosą Gryfonką. Jak miał teraz traktować Hermionę Granger po tylu ważnych rozmowach, postanowieniach i wspólnie spędzonych nocach?


***

           Poniedziałek przywitał wszystkich promieniami słońca, niepewnie przebijającymi się przez gęstą warstwę chmur. Ładna pogoda nie mogła jednak poprawić kiepskich humorów uczniów. Niemal nikt nie czuł się swobodnie pod czujnym okiem profesor Umbridge, która wydawała się śledzić krok każdego adepta.
          Wszyscy mieli wyznaczony plan dnia, który zakładał, że po lekcjach ma się obowiązek przebywania w pokojach wspólnych, ewentualnie w bibliotece. Cała szkoła była pełna ogłoszeń, informujących o tym, że Wielki Inkwizytor zastąpił Albusa Dumbledore'a. Wyższe stanowisko Umbridge  nijak wpłynęło na nauczycieli, którzy odnosili się do niej tak samo jak wcześniej, czyli z lodowatą obojętnością, o ile nie gorzej. Podczas wspólnych posiłków czy przerw, często można było usłyszeć przyciszone szepty uczniów, którzy z przejęciem mówili o tajemniczym zniknięciu dyrektora.
          Harry, Ron i Hermiona szli powolnym krokiem na niższe piętra. Wszelki pośpiech nie miał sensu. Na hogwarckich korytarzach panował wielki chaos; wszyscy uczniowie przedzierali się przez gęsty tłum, próbując dotrzeć do swoich sal. Za parę minut miała rozpocząć się ich lekcja eliksirów.
        Granger zaciskała nerwowo dłonie na swojej torbie, próbując się uspokoić. Gdyby tylko mogła, uciekłaby do swojego dormitorium i zakopała się w łóżku. Chyba jeszcze nigdy w życiu tak bardzo nie chciała spotkać się ze Ślizgonami i Snapem. Niestety mimo wielkiego ruchu na korytarzach, zbliżali się całkiem szybko do lochów. Harry i Ron rozmawiali między sobą o qudditchu. Nie mieli pojęcia czy odegrają się jeszcze jakiekolwiek mecze w tym roku. Byli całkowicie nieświadomi tego, co przeżywała ich przyjaciółka. Brązowowłosy posłał jej jedynie pogodny uśmiech, gdy znaleźli się w zimnych, ciemnych podziemiach.
Snape'a jeszcze nie było, więc wszyscy uczniowie stali pod salą.
          Gryfonka starała się ignorować ciekawskie i wrogie spojrzenia Ślizgonów kierowane w jej stronę. Wiedziała, że po tej całej wymianie, na której była z ich rzekomym przywódcą, jej osoba stanie się tematem wielu kpin i plotek, jeszcze bardziej niż to było wcześniej. Była zła na swoich przyjaciół, że oparli się normalnie o ściany, nadal rozmawiając, zamiast schować się w jakimś ciemnym kącie i czekać na profesora będąc niezauważonym. Dziewczyna nie miała pojęcia, czy chłopcy w ogóle nie zauważają tych wszystkich pogardliwych spojrzeń w ich kierunku, czy tylko udają, że nic nie dostrzegają. Albo może to ona zaczynała wpadać w paranoję? Odkąd przyjechała, wydawało się jej, że każdy ją obserwuje, ale przecież zawsze tak było ze względu na Harry'ego, który zazwyczaj był w centrum uwagi. Teraz jednak czuła, że wiele osób zawiesza na niej swoje oczy, słyszała towarzyszące temu szepty i wcale nie czuła się z tym dobrze. Może chodziło o jej zmianę w wyglądzie? Tak bardzo schudła, jej oczy straciły cały blask, a skóra zdrowy koloryt. Jej zachowanie także odbiegało od normy – już nie zgłaszała się na lekcjach tak jak dawniej i uciekła od większego towarzystwa. Ron, Harry i Ginny, a nawet bliźniacy podczas posiłków czy spędzenia czasu w Wieży Gryffindoru, przypatrywali jej się z wyraźnym zmartwieniem.
          Podniosła głowę, gdy zapanowała dziwna cisza. Do lochów wszedł nikt inny niż Draco Malfoy z Blaise'm Zabinim u boku.
         Hermiona zamarła niezdolna do żadnego ruchu. Minęły niecałe trzy dni od ich ostatniego spotkania. Od ich przyjazdu nie doszło między nimi do żadnej konfrontacji, nawet nie popatrzyli sobie w oczy. Unikali się na innych lekcjach, a na korytarzach mijali bez słowa. Teraz jednak Draco zwrócił na nią swoje szare oczy i ich spojrzenia się spotkały. Wydawało się jej jakby czas stanął w miejscu. Chłopak, któremu ostatnimi czasy zaufała i  powierzyła na wyjeździe swoje życie, stał przed nią i dzieliły ich wyłącznie metry. W pierwszej chwili miała ochotę do niego podbiec i mocno uściskać. Była tak bardzo szczęśliwa, że wyszedł cało z labiryntu… Patrzeli sobie w oczy nie potrafiąc odnaleźć się w tej sytuacji. Hermiona zdawała sobie sprawę, że jego spojrzenie jest beznamiętne, a usta mocno zaciśnięte. On także nie wyglądał zdrowo – jego skóra miała biały, chorowity odcień, a oczy były mocno podkrążone. Odwrócił się na pięcie zwracając się do reszty swoich przyjaciół. Zaczął rozmawiać z Pansy Parkinson i po chwili śmiał się sztucznie z jakiegoś żartu Goyle'a. To nie był prawdziwy Draco Malfoy, który uśmiechał się wesoło, troszczył się nade wszystko o Granger, bronił ją  i przytulał do siebie, kiedy płakała. To nie była ta sama osoba. Ta sama osoba, z którą Gryfonka spędziła tydzień w Falconie, nigdy nie odwróciłaby się do niej plecami, widząc tak niewyobrażalny ból w orzechowych oczach. Czując na sobie wścibskie spojrzenia innych, wlepiła wzrok w posadzkę. Łzy zapiekły ją w oczach, a odrzucenie uderzyło w twarz. Nie sądziła, że blondyn kompletnie ją zignoruje i zaszczyci swoim pustym spojrzeniem przez parę sekund. Musiała się jednak pogodzić, że od teraz tak będzie wyglądać ich relacja… Przecież wielki Draco Malfoy nie zniży się do poziomu szlamy i nie będzie z nią rozmawiał. A te wszystkie słowa, które zostały wypowiedziane przez niego w akademii, straciły znaczenie, gdyż już nie byli sami.
         Snape otworzył salę wtedy, gdy zadzwonił dzwonek.
       Granger przez chwilę rozważała możliwość ucieczki, ale szybko odbiegła od tego pomysłu. Wagary kompletnie nie były w jej stylu. Co więcej miała uciekać przed Malfoy'em, który ją olewał?
         Weszła do klasy z ciężkim sercem i zajęła swoje stałe miejsce w tyle razem ze swoimi przyjaciółmi.
        Jak w transie zaczęła sporządzać swój eliksir, całkowicie nie zwracając na nic uwagi. Nie pamiętała potem czy ktoś do niej coś mówił albo czy Ślizgoni wciąż się na nią gapili, uśmiechając się kpiąco. Wszystko przestało się dla niej liczyć. Na koniec ustawiła się w kolejce do oceny mikstury i gdy po chwili wracała powrotem na swoje miejsce, znalazła na swoim stanowisku zwitek papieru. Dopiero wtedy ocknęła się ze swojego otępienia i rozejrzała czujnie po całej klasie, w której zostało tylko paru uczniów stojących w kolejce. Dziewczyna trzęsącymi się dłońmi rozwinęła wiadomość. Jej serce zaczęło bić jak szalone, gdy rozpoznała staranne pismo arystokraty.
Spotkaj się ze mną o 20 na Wieży Astronomicznej.
D.M


***

             Nie wiedział czy postąpił właściwie, zostawiając Granger wiadomość. Ich znajomość, która ostatnimi czasy stała się zbyt bliska i emocjonalna, powinna się jak najszybciej skończyć. Czuł, że ona także nie chce już z nim mieć niczego do czynienia. Gdy spojrzał jej dziś w oczy, poczuł, że coś w nim pęka. Patrzyła na niego zlęknionym wzrokiem i wyczekiwała jego reakcji. On jednak zostawił ją samą z całym ciężarem i bólem. Mógł sobie wyobrazić jej zawód i wściekłość do niego. W Falconie obiecał, że jej nie opuści. Musiało być jej ciężko po tych wszystkich wydarzeniach, on ledwo sobie radził. W każdym razie, nie mógł jej pomóc. Wszystkie uczucia, które do niej żywił musiały pójść w niepamięć. W Hogwarcie nie mogli się zapomnieć. Byli teraz czujnie obserwowani. Najczęściej Ślizgoni posyłali w ich kierunku ukradkowe spojrzenia. Bóg jeden wie o co ich podejrzewali. Nott musiał już zadbać o to, żeby zaczęli wątpić w szczerość Malfoya – tępiciela szlam i mugolaków oraz przyszłego Śmierciożercy. Musiał dbać o reputację, a Granger tylko mu ją psuła. Wychodził na Wieżę Astronomiczną z zamiarem zerwania wszelkiej znajomości z dziewczyną o kasztanowych włosach i dużych, orzechowych oczach.
            Zawahał się przed otwarciem wysokich, drewnianych drzwi, które miały zaprowadzić go na zewnątrz. Rozkazał sobie w duchu, wziąć się w garść. Wraz z przekroczeniem progu drzwi, uderzyło go w twarz zimne powietrze. Rozejrzał się dookoła i z chwilą, gdy ją ujrzał, jego cała pewność siebie wyparowała.
          Hermiona stała pod zadaszeniem i opierała się o barierkę. Nie odwróciła głowy, kiedy wszedł, tylko patrzyła się  w czarne niebo, usiane gwiazdami. Miała na sobie beżowy płaszcz, czarne jeansy i wysokie kozaki.
          Zbliżył się do niej cicho i stanął blisko po jej prawej stronie. Wiedział, że powinien rzucić teraz jakąś kąśliwą uwagę albo chamski komentarz, tak jak robił to zawsze. Przyszedł tutaj, żeby zerwać z nią kontakt, więc przystałoby mu zachowywać się niemiło w stosunku do niej. Po chwili poczuł, tak dobrze mu znaną, woń jej fiołkowych perfum. Nie mógł otworzyć ust – zapomniał kompletnie co miał powiedzieć.
W końcu zwróciła na niego swój wzrok. Miała zaczerwienione oczy i zaciętą minę. Obserwowała go z rezerwą i wyczekiwaniem, tak jakby wiedziała, co miało za chwilę nastąpić.
          – Masz mi coś do powiedzenia, Malfoy?
         Przerwała ciszę bolesnym szeptem. Draco skrzywił się, słysząc jej głos. Tak bardzo nie chciał, żeby cierpiała…
          – Jak się czujesz? – spytał całkiem poważnie, nie spuszczając z niej wzroku.
         Granger prychnęła głośno.
         – A obchodzi cię to jeszcze? – Jej głos był pełen wyrzutu. – Po tym wszystkim co razem przeszliśmy znalazłeś dla mnie chwilę czasu po trzech dniach! Traktowałeś mnie jak powietrze, jakbym była nikim…
          – Ty robiłaś to samo, Granger. Myślisz, że mi nie jest ciężko? Zabiłem człowieka. – odparł szorstko.
          Gryfonka gwałtownie wciągnęła powietrze do ust i spuściła głowę na dół.
           – Gdyby nie ja, nigdy nie musiałbyś tego robić… Marlon…
          – Nie będziemy teraz o tym rozmawiać. Zrobiliśmy to, co było konieczne– przerwał jej prędko. Obawiał się, że dziewczyna zaraz wybuchnie płaczem.
          – Konieczne? – powtórzyła za nim z oburzeniem. – Odkrycie tego wszystkiego nie było konieczne! Przyznaj, że to wszystko jest moją winą, Draco. Swoimi czynami zabiłam biednego Marlona, a teraz ty ponosisz za to odpowiedzialność…
        – Pamiętaj co powiedział Marlon w labiryncie. Nikogo za nic nie winił. Powiedział, że to i tak by się zakończyło…
         – A co miał innego…
       – Dość! – warknął blondyn. – Po prostu o tym zapomnijmy. Zapomnijmy o tym wszystkim, co się tam wydarzyło. Musimy uwolnić się od ciężaru tych wspomnień, bo inaczej do końca życia będziemy się obarczać.
          Hermiona utkwiła w nim swoje uważne spojrzenie.
        – Zapomnijmy o tym wszystkim, mówisz? Masz na myśli jeszcze coś więcej niż labirynt i… – Umyślnie nie dokończyła.
         Ślizgon westchnął ciężko i rozejrzał się dookoła. Wieża Astronomiczna zawsze mu się źle kojarzyła. To w tym miejscu, po meczu z Gryfonami, powiedział Granger, że nie mogą już dłużej utrzymywać żadnych kontaktów. Teraz miało być tak samo. Miał jednak zamiar wytrwać w tym do końca.
        – Puśćmy w niepamięć wszystkie nasze rozmowy, zachowania. To nas do niczego nie zaprowadzi. Najlepszym rozwiązaniem będzie teraz zerwanie tego, co nas łączy – odpowiedział Malfoy chłodnym głosem.
           Reakcja Hermiony go zaskoczyła – odskoczyła od niego jak oparzona, a w jej oczach zalśniły łzy. Draco zignorował bolesny uścisk w piersi na ten widok.
          – Mogłam się tego spodziewać, Malfoy. Widziałam, że jak dzisiaj tutaj przyjdę, usłyszę z twoich ust takie słowa… – mówiła z goryczą. – Nie byłam pewna czy będziesz na tyle bezczelny, żeby w takiej chwili… Jesteś egoistycznym dupkiem…
           – Słucham? – rozzłościł się. – To co twoim zdaniem miałbym ci teraz powiedzieć? Przecież wiesz, że nie powinniśmy…
           – Oczywiście! Wiem, że wielki Draco Malfoy nie mógłby poświęcić ani trochę uwagi zwykłej szlamie! Twoi Ślizgoni pewnie by ciebie zabili, gdyby zobaczyli nas teraz razem. Przyznaj, że twoje słowa o tym, że mi zawsze pomożesz i przy mnie będziesz były kłamstwem! Wszystko co robisz jest na pokaz! Nawet twoje zachowanie przy twoich przyjaciołach jest nieszczere!
          Draco, ignorując wściekłość i zirytowanie Gryfonki, przybliżył się do niej i zmroził ją swoim wzrokiem.
          – Nie waż się mnie osądzać, Granger! Nic o mnie nie wiesz i ani trochę mnie nie znasz. I po cholerę odgrywasz teraz takie sceny? Czego się spodziewałaś, co? Dobrze wiesz, że byłem gotowy zrobić dla ciebie wszystko, ale teraz jesteśmy w Hogwarcie.
          – Właśnie, Malfoy. Teraz jesteśmy w Hogwarcie i możemy się nienawidzić. Nie chcę cię więcej widzieć! – krzyknęła. Jej oczy piorunowały go wzrokiem.
         Odwróciła się na pięcie i rzuciła w stronę wyjścia. Draco nie wiedział czemu za nią ruszył. Nie tak to sobie wyobrażał. Czyżby dała mu przed chwilą do zrozumienia, że liczyła na coś z jego strony? Dlaczego jego słowa tak bardzo ją wkurzyły? A może miała na myśli tylko to, że zerwał z nią całą znajomość wtedy, kiedy go najbardziej potrzebowała? Wyprzedził ją, stając przed nią i zasłaniając tym samym drzwi.
         – Przepuść mnie, Malfoy, albo zaraz ci coś zrobię! Chcę stąd iść! 
          Po jej policzkach płynęły słone łzy, które starała się zasłonić dłonią.
         – Uspokój się, Granger… Ja tylko nie rozumiem…
         – Miałam już dość tego udawania, że nic między nami nie ma… Tak wiele razy wmawiałam sobie, że nic dla mnie nie znaczysz… Chciałam…– Zaczerpnęła powietrze, próbując powstrzymać łzy. – Ale to już nieważne, bo teraz widzę, że ty masz to gdzieś i…
          Mówienie przychodziło jej z trudem. Jej wypowiedź była tak bardzo chaotyczna, ale Malfoy od razu pojął co Hermiona chciała mu przekazać.
          Coś za nią przyciągnęło jego uwagę. Podniósł swój wzrok na ciemne niebo i zauważył spadającą gwiazdę, która płonęła czerwonym blaskiem w locie. Mimowolnie przypomniało mu się jak przed świętami był na błoniach z Granger. Rozmawiali szczerze i obserwowali gwiazdy. Jedna spadała, a on pomyślał sobie życzenie, tak jak kazała mu Gryfonka.
Chciałbym... spędzić jeszcze choć jedną noc z dziewczyną, na której mi zależy...Chciałbym ją lepiej poznać. Mógłbym słuchać jej śmiechu całymi godzinami. Mógłbym słuchać jej opowiadań bez przerwy. Mógłbym bez końca wpatrywać się w jej bursztynowe oczy. Mógłbym się codziennie przy niej budzić. Chciałbym żyć z myślą, że jest bezpieczna, szczęśliwa.. Chciałbym, choć na chwilę zapomnieć o murze nienawiści, wrogości...Choć przez chwilę być obok niej."
          To było jego marzenie. Pragnął Hermiony Granger. Całym swoim sercem i duszą. Jego uczucie do niej powinno być pierwszorzędne. Czyż nie powiedziała mu przed chwilą, że też miała dość tego udawania? Podtrzymywania wrogości, której już dawno między nimi nie było? Czy nie mógł być Przywódcą Slytherinu, będąc razem z nią?
         – Malfoy! Błagam cię, daj mi wyjść! Nie wiem o co ci chodzi, ale nie mam ci nic więcej do powiedzenia... – mówiła z rozpaczą, nieświadoma wewnętrznej walki jaką toczył w sobie arystokrata.
        – Nie, czekaj. Musisz mnie posłuchać…
        – Nic nie muszę!
        – Ale…
        – Jesteś arogancki, władczy i…
         Nie mogąc dłużej znieść słów Hermiony, Draco pokonał w sekundę odległość, która go z nią dzieliła i mocno ją  pocałował. Nie było w tym nawet momentu zawahania. Z chwilą, gdy jego twarde usta dotknęły jej, Granger myślała, że przestanie oddychać. Z gardła chłopaka wydobył się dźwięk, ni to warknięcie, ni jęk. Przeszły ich dreszcze przyjemności i paniki, gdy blondyn pogłębił pocałunek, rozdzielając wargi dziewczyny. Przestał myśleć. Przycisnął mocniej do siebie Gryfonkę, a ona zatopiła ręce w jego miękkich włosach. Obydwoje poczuli, że odżyli – mieli wrażenie, że ich serca niedługo eksplodują z nadmiaru uczuć i doznań, które doprowadzały ich do szaleństwa. Malfoy rękoma złapał ją za biodra i uniósł jakby była z powietrza. Ona otoczyła nogami jego talię, a ręce zawiesiła na jego szyi. Ich usta jeszcze długo się dotykały. Zupełnie jakby nie mogli się dostatecznie sobą nacieszyć. Od tylu miesięcy rosło w nich uczucie, które za wszelką cenę próbowali w sobie zabić. Nie udawało się to, a teraz powróciło ono z podwojoną mocą.
       Kiedy się od siebie oderwali, mocno dyszeli. Draco nadal trzymał Hermionę w ramionach. Spojrzał na nią i zobaczył, że jej oczy świecą niezwykłym blaskiem. Nie było już śladu po jej bólu i rozpaczy. Wydała mu się być całkiem inną osobą z kręconymi, kasztanowymi włosami, zaróżowionymi, mokrymi policzkami i zdumionymi, pięknymi oczami. Patrzył na Hermionę Granger z uwielbieniem i miłością. Była teraz dla niego jaśniejsza od wszystkich gwiazd razem wziętych. I był pewien, że ona pragnie go równo mocno, co on jej. Zaczął się ich nowy początek.

„Po­całunek jest jak obiet­ni­ca, jak milion słów w jednej sekundzie. To jak­byś po­wie­dział: Tak, będę Cię kochać.”

----------------------------------------------------------------------

Przy wklejaniu tekstu, coś się stało z akapitami i teraz bardzo trudno to naprawić, a edytacja nic nie daje...

Rozdział zbetowała E. (klik) Bardzo jej dziękuję! 

Myślę, że końcowa scena w pełni Was usatysfakcjonowała. Wiele osób wyczekiwało pocałunku. Nie myślicie, że nastąpiło to odrobinę za szybko?
Od teraz notki będą pojawiały się jeden raz w miesiącu, ewentualnie dwa. Proszę, nie zapomnijcie skomentować! :)
Pozdrawiam,
N.

64 komentarze:

  1. Ty kretynko! Za szybko?! Za szybko?! Czy ty do reszty... (dokończ sama). I raz w miesiącu kolejna notka?! Za co ty nas tak każesz?! Ech, zresztą... Świetny, super, za**bisty rozdział. Nie moge się doczekac kolejnego.
    Życzę weny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju...Ale mnie przestraszyłaś na początku. Och, jestem przyzwyczajona do tej nienawiści głównych bohaterów, więc wątpliwości zawsze będę mieć. Ale jasno dałaś mi do zrozumienia, że nie mam się o co martwić ;D
      Częstotliwość dodawania rozdziałów będzie zależeć od nauki.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!;*
      N.

      Usuń
    2. Wspaniały blog :) piekny rozdział :) przy okazji zapraszam na mój nowy blog o Dramione :) proszę poleć go innym :) http://kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com/

      Usuń
  2. Rezerwuję miejsce!
    I przy okazji zapraszam do mnie na nowy rozdział! :)
    http://hogwart-oczami-kate.blogspot.com/2015/08/18-dom-tajemnic_24.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze: przepraszam, że z komentarzem przychodzę tak późno, ale niestety nie miałam czasu na skomentowanie go… Niestety szkoła jest coraz bliżej, co mnie bardzo załamuje, ale przejdźmy do rzeczy.

      Jak ja cię kocham! Myślałam, że już się nie doczekam ich pocałunku, a tu proszę! Końcowa scena opisana jest wspaniale, cudownie, zajebiście! Przepraszam za takie słowa, ale naprawdę tak jest! I dlatego ja się pytam: DLACZEGO TAK KRÓTKO? Kurczę, właśnie się rozkręcałam, a ty przerwałaś w takim momencie! Aż zaparło mi dech w piersi i nie wiem co napisać! Piszesz cudownie, cieszę się, że dotarłam na tak cudownego bloga, jakim jest twój. Nie mogę doczekać się ciągu dalszego!

      Życzę weny i chęci na pisanie!
      Pozdrawiam, V

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję, brakowało mi Cię tutaj!;*

      Usuń
  3. Przeczytałam i z ciekawości wróciłam jeszcze raz do tytułu... jaśniejsza od gwiazd. Wyobrażasz sobie złamaną kobietę, która płacze ni to ze szczęścia ni to ze smutku. TAK TO WŁAŚNIE JA! Po pierwsze jestem zła... za krótko! Jak mogłaś mi coś takiego zrobić, jak?! :C Byłam okropnie ciekawa jak potoczą się ich relację w Hogwarcie. Wiedziałam, że początki będą trudne. Czekałam, aż w końcu zwróci na nią uwagę i proszę... ten liścik. Ucieszyłam się jak głupia, a potem zalałam łzami, gdy zaczęło się spotkanie. Scena pocałunku... przekroczyłaś wszystkie granice, stworzyłaś wspaniały opis, który poruszył mnie jak nic wcześniej. Wiesz, że teraz mam ochotę wsiąść do busa i przyjechać do Ciebie i cię zamordować! Albo przed tym jeszcze wyciągnąć informację o kolejnych rozdziałach! Jak mogłaś mi to zrobić? Jak ja mam teraz zasnąć?! Wrrrr...
    Kończę bo wiem, że nie skleję już sensownego zdania! Życzę Ci dużo weny i chcę szybko rozdział! Nie ma, że raz na miesiąc :D jesteś teraz fejmem Nela <3 Muszą być wcześniej, bo ja nie wytrzymam przecież!!

    http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Onnawen, moja kochana...Czytam już ten komentarz trzeci raz i nadal nie mogę się nacieszyć. Tak, tak Ty płakałaś ze szczęścia czy smutku, a ja szczerzę się jak głupia do ekranu :D. Nie wiem czym sobie zasłużyłam na te pochwały. Aż zaraz sama się popłaczę...Opis pocałunku wydawał mi się strasznie nijaki i banalny, tak jak cały ten rozdział, ale nie będę narzekać. Jestem bardzo zadowolona, że notka Ci się spodobała!;*
      Nie ma sprawy, wsiadaj w busa i już za dwie godziny będziesz mogła mnie dorwać!;)
      Pozdrawiam!;*
      N.

      Usuń
  4. Nela! Coś ty ze mną zrobiła?! To ostatnie...Zawsze pisałaś, że zakochiwanie się wrogów musi chwilę potrwać. Tyle już było rozdziałów, że coś między nimi się zmieniło, ale nie sądziłam, że się doczekam..pocałunku! Zrobiłaś specjalnie żebyśmy myśleli, że Draco chce zerwać z Mioną kontakt co nie? A wyszło coś całkiem odwrotnego! Ty spryciulo. Wiesz jakie teraz mam myśli o nich. I wracam do opisu tego, tego pocałunku...Wreszcie!;**
    Kocham!
    Anette

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że zakochiwanie się Dracona i Hermiony trochę trwało .-.
      Wszyscy wyczekiwali tego pocałunku, więc nie chciałam dłużej zwlekać. Zamierzam wkrótce skończyć bloga, więc ich pocałunek musiał wreszcie nastąpić.
      Dziękuję ;)
      N.

      Usuń
  5. OMGOMGOMGOMG!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    JFCJFCJFCJFCJFC!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Moje filsy aaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Nie zrobiłam se popcornu, ale to pewnie dobrze, bo z emocji nie mogłabym jeść.
    Co do rozdziału... Od razu wiedziałam, że bd świetny. Ale kochana! Końcówką rozwaliłaś system!!!! Hihi!!! Draco i Hermiona się całowali!!!!! Rozumiesz ty to???!!!!! Całowali!!!!! Wymieniali śliną i bakteriami!!!! OMFG!!!!
    Mój ulubiony rozdział... Albo i nie... Wszystkie kocham!!! Są idealne i każdy z nich zasługuje na miłość!!!
    Marlon... Dobrze, że zginął. Świetnie, że zabił go Draco. I może wychodzę na potwora, ale wielbię wyrzuty sumienia bohaterów (pomińmy fakt, że wielbię to opowiadanie i jego autorkę ... ale o tym chyba już wspominałam)!!!
    Także ten... Nie jest jakoś koszmarnie krótko (oczywiście zawsze może być dłużej ;) )!!! Szkoda, że rozdziały bd się pojawiać raz w miesiącu, ale dobrze!!! Ucz się!!! Nie wiem, w której klasie i szkole jesteś, ale rozumiem cię w stu procentach. Ja w tym roku też muszę się za sb wziąć...
    Ale wracając!!!
    Weny!!!
    Powodzenia w szkole!!!
    Weny jeszcze raz!!!
    No i czekam z niecierpliwością!!!

    P.S. Uwielbiam tego bloga i autorkę!!! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, Milkeme! Jednak wpadłaś!<3
      Zaczynam się uzależnić od Twoich zwariowanych i kochanych komentarzy ;')
      Widzę, że przeżyłaś pocałunek, albo ,, wymienianie się śliną i bakteriami " bardzo emocjonalnie ;* Poprawiłaś mi humor tym ciekawym doborem określeń. Idę do liceum ( teraz powinna paść odpowiedź,, dopiero?!'. W większości przypadków tak właśnie się dzieje).
      Tobie także życzę powodzenia w szkole i samych wybitnych ocen!
      N.

      Usuń
  6. Jejku, cudowny. Na prawdę wspaniały, zresztą jak każdy. Uwielbiam Twojego bloga. Żaden nie wciągnął mnie tak jak ten.. Trochę późno zobaczyłam, że jest kolejny rozdział, ale nie mogłam juz czekać do rana, musiałam go przeczytać. Na każdą kolejną część opowiadania czekam z niecierpliwością, a jak już się pojawi to skaczę z radości, zaczynam czytać i nic nie ma prawa mi przeszkodzić. ;)
    Pozdrawiam gorąco i będę wypatrywać kolejnego rozdziału. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! Bardzo się cieszę, widząc, że skomentowałaś już tyle notek ;D Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną do końca. Zabiorę się za rozdział chyba jeszcze w tym tygodniu.
      Pozdrawiam ;)
      N.

      Usuń
  7. Rozdział jest naprawdę dobry, kochana. A zresztą, po co to mówię? Myślę, że doskonale to wiesz, zbierasz tyle dobrych opinii, że głowa mała. Nie będzie więc niczym nadzwyczajnym jeśli powiem, że możesz być z siebie dumna, ponieważ odniosłaś ogromny sukces. Poza tym dodałaś tak szybko ten rozdział! Mimo że jest krótszy niż poprzedni, jego długość jest zadowalająca. Skończyłaś w dobrym momencie, przez cały rozdział budowałaś napięcie, aż w końcu doszłaś do momentu kulminacyjnego - i jest to, na co wszyscy czekali. Pocałunek. Jedno słowo, a tak wiele znaczy w opowiadaniu. Nie zawiodłam się, tak podejrzewałam, że zanim do niego dojdzie, Hermiona i Draco będą mieli ostrą wymianę zdań... Jestem tylko ciekawa jak będzie wyglądała ich relacja później, skoro Draco chciał jeszcze tylko jedną noc dla nich... Czyżby chłodna obojętność i przekonywanie siebie, że nic nie miało miejsca? Nie wiem jak to rozegrasz, ale jestem bardzo ciekawa, więc mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się w miarę szybko. Fajnie także "wplotłaś" wydarzenia z piątego roku do wydarzeń w Twoim opowiadaniu podczas pobytu Hermiony i Malfoya w Falconie. Co jeszcze? Było więcej opisów, więc jestem zadowolona, nie zapominaj o nich. Śmieszy mnie opinia, że opisy nudzą, spotkałam się z taką opinią już kilka razy; najpierw trzeba je umieć pisać - Ty umiesz, więc to wykorzystuj.
    Chyba na dzisiaj to koniec komentarza, wybacz, że tak krótko, ale naprawdę straciłam ochotę na... cokolwiek.
    Czekam na kolejny rozdział, trzymaj się,

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie wiem jak to rozegram. Cieszę się, że mam jeszcze chwilę do kolejnego opublikowania rozdziału ;) Opisy mi nie idą, więc...Bardzo dziękuję, że zawsze zostawisz taki długi komentarz. One zawsze mi pomagają!;)
      Pozdrawiam,
      N.

      Usuń
  8. OŁ MAJ GASZ! CZYTAĆ, CZYTAĆ, CZYTAĆ!! :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdrajca. Zawsze zatajasz informacje o rozdziale żebym była w tyle!

      Usuń
    2. Cicho tam! :* Haha taka ja wredna.


      O BOŻE NELA! ALE MNIE ZASKOCZYŁAŚ?! WIESZ?!! ONI...WRESZCIE...POCAŁUNEK! BĘDĄ RAZEM?! SŁODKIE SŁÓWKA PRYTULASY I WOGÓLE! ROZDZIAŁ JEST NAJLEPSZY. POD WZGLĘDEM UCZUĆ, REFLEKSJI I DLA MNIE MOGLIBY ZAWSZE JEŹDZIC DO FALCONU A POTEM WRACAĆ I TAKIE BUM! JEŚLI NOTT COŚ MI SPRÓBUJE ZEPSUĆ W ICH RELACJI TO GO WYŚLĘ DO MUNGA :DD Hehe <3
      Powodzenia w szkole, Pilna uczennica z cb :/
      pozdrawiam :*

      Usuń
    3. Arianaa, dziękuję!;*

      Usuń
  9. Czytam twojego bloga tak około z 2 dni i już wszystko przeczytałam nawet nie wiesz jak się ucieszyłam jak zobaczyłam , że jest nowy rozdział :) Mega są twoje rozdziały no i ogólnie blog. Czytam bardzo dużo blogów w tej tematyce i twój jest najlepszy. Większość osób po ok.7 rozdziałach przestaje pisać , ale co do rozdziału pewnie Cię to Cię nie zdziwi , bo chyba każdy tak piszę że to jest to MEGA. Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Twoje słowa bardzo mi schlebiają ;D
      Mam nadzieję, że jeszcze zobaczę Twój komentarz.
      Pozdrawiam,
      N.

      Usuń
  10. Nela...
    Mi się chcę płakać. Jak czytałam końcówkę miałam załzawione oczy.
    Spodziewałam się takiego końca, ale pomimo tego...niesamowicie mnie poruszyłaś. Nie wiem do dzisiaj jak ty to robisz. Nie wiem nie wiem nie wiem.... A ty nie wiesz w jakim teraz jestem stanie.
    To było przepiękne.
    Długo na to czekaliśmy wszyscy. Ale się doczekaliśmy./ Jest cudownie.
    Verka.
    To tak jak bym sama to przeżywała. Jak bym sama tam stała, pod peleryną niewidką..Ale równocześnie była w sercach Hermiony i Draco.
    Przestań wreszcie uważać że jesteś amatorką bo nią nie jesteś..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Verka..<3 Wiesz wszystko, co chciałabym Ci powiedzieć :*

      Usuń
  11. No Nela dodawaj tak rozdziały co cztery dni i będę zadowolona mega! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i tak trafiłaś później skarbie :))

      Usuń
    2. Pożeram Twoje słowa jak czytam Nela. Rozdział genialny. Bardzo wczułam się w emocje, uczucia opisane przez Ciebie. Czyli, że po prostu dużo płakałam. :) Bałam się o stan emocjonalny naszego Dracze, dla którego notabene jestem gotowa zrobić wszystko żeby mnie tak podniósł i pocałował!! uwaga to będzie chwila uniesienia i szczęścia :
      ŚWIETNY MOMEMNT NA POCAŁUNEK! JESTEŚ GENIALNA! KCKCKC
      Okej, już pełna kontrolka. Mimo, że rozdział jest krótszy i mniej "obładowany" akcją i tak jest piękny. W tym rozdziale uczucia miedzy Draco i Hermioną są tak subtelne, że aż boki rwać. Kocham, kocham! A Theo mnie wkurza. Zawsze myślałam że to cicha woda. ale tacy są najgorsi. Nie lubie go ale będzie się działo, oj będzie! Olej naukę, ucieknij do mnie i będziesz pisaaać! <3
      A TY ARIANA..WRRR. POLICZĘ SIĘ Z TB OSOBIŚCIE.
      Pozdro! :*
      Mmmm

      Usuń
    3. Chciałabym uciec od szkoły i pisać xD
      Rozdział faktycznie był spokojniejszy i cieszę się, że mimo to Ci się spodobał. ;)
      Pozdrawiam,
      N.

      Usuń
  12. Po raz kolejny jestem zachwycona rozdziałem. Początek jest spokojniejszy i bardzo uczuciowy, ale takie też się przydają. Z każdym zdaniem miałam wrażenie, że przeżywam to wspólnie z główną bohaterką, a jest to rzecz, która jest ważna kiedy czytam rozdziały, książki etc. Jestem rozczulona. Mimo wszystko skończyło się dobrze, ale nadal jest taka smutna aura. O Marlonie nikt szybko nie zapomni, a przeżycia w Falconie zostawią po sobie ślady. Draco ma Hermionę, a ona jego. To jest najważniejsze. Opis pocałunku był bezkonkurencyjny. Jest w nim smak i to jest najlepsze. Perspektywa Draco była ciekawa. Pokazałaś, że nie jest do szpiku kości zepsuty i także przeżywa śmierć Adamsa. Do nikogo się tak długo nie odzywał. Nie możesz z niego zrobić Śmierciożercy. :( Zmienią się teraz jego poglądy w związku z Hermioną? To raczej nie był jednorazowy pocałunek. Zrozumiał, że mu na niej zależy.
    Pozdrawiam i życzę weny (jak zwykle) ;}
    Lily Evans

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, to nie był jednorazowy pocałunek. Draco będzie musiał wybrać Granger albo Czarnego Pana..
      Dziękuję za opinię!;**

      Usuń
  13. Nawiązanie do rozdziału " Spadająca gwiazda" bardzo mnie ucieszyło. To mój ulubiony. Zawsze musi być ten pierwszy pocałunek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że zwróciłaś na to uwagę. Dziękuję za komentarz ;*

      Usuń
  14. WItam serdecznie.
    Mało jest dzisiaj dobrych Dramione dlatego cieszę się, że trafiłam na Twojego bloga. Na początek styl/ Umiesz zaintrygować czytelnika. Piszesz interesująco i wciągająco. Jestem pod wrażeniem dokładności opisów i wspaniałych dialogów. Podobają mi się złożone postacie nie tylko pierwszo ale i drugo planowe. Szczególną uwagę zwróciłam jakżeby inaczej na naszą dwójkę. Zaintrygowało mnie morderstwo popełnione przez Dracona. Niby z historii możnaby wywnioskować inaczej, ale dość trafnie chyba dobrałam zwrot. Wyczuwam w nim wyrzuty sumienia, ale i inne odczucia. Jestem również ciekawa jak zmieni ta sytuacja relacje tej dwójki. Od początku nie są one łatwe i widać również wiele napięcia. Mi również bardzo podobał się pocałunek! AJ takie momenty uwielbiam. Osobiście jestem pod szczerym wrażeniem!

    www.storyline-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że wpadłaś. Dziękuję za miłe słowa. Postaram się zajrzeć także do Ciebie.
      Do następnego ;)

      Usuń
  15. Przeczytałam i jestem cała w skowronkach! Najlepszy moment, to wtedy gdy draco zdaje sobie sprawę, że zależy mu na mionie! Skopiowaoabym zdanie ale pisze z tel. Ale to o podtrzymywaniu nienawiści, której już nie ma od dawna! Piękne zdanie!
    C

    OdpowiedzUsuń
  16. Idealny!

    #eddie

    OdpowiedzUsuń
  17. Widzę, że wielkie poruszrnie po tym rozdziale. Idę czytać!;33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Ten fragment podobał mi się niesamowicie.
      Słowa nie oddadzą emocji, które mnie targały od początkowego smutku po końcowe wzruszenie.
      Zwłaszcza zachowanie Dracona. Rany, jak on mi się spodobał! Widziałam prawdziwego Malfoya, taki kochany!:*

      Usuń
    2. Cieszę się, że zachowanie Dracona wyszło Twoim zdaniem naturalnie. Dziękuję:)
      Pozdrawiam,
      N.

      Usuń
  18. Kazałaś nam tak długo czekać na ten pocałunek! w pewnych momentach byłam pewna, że ona wyjdzie, że z tego nici i on naprawdę ją zostawi. zaskoczyłaś mnie niesamowicie...
    Boję się tego, co będzie potem. W końcu zwykle w takich momentach zaczynają się komplikacje... wtedy, kiedy wszystko wydaje się być na dobrej drodze. Mam tylko nadzieję że problemy będą dotyczyły "ciemnej strony" i Dracona, a nie na przykład sporów między Draconem a Hermioną. Cokolwiek Draco ma wspólnego z całym tym złem, to razem przez to przebrną... prawda? ^^
    Jestem coraz bardziej zakochana w Twoim pisaniu.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A cytat na końcu <3

      Usuń
    2. Jakieś komplikacje muszą być zawsze :(. Dziękuję!;*

      Usuń
  19. Za wcześnie? Czy twoim zdaniem 24 rozdział to wcześnie?! To jest cudowne, zakochałam się w twoim opowiadaniu od pierwszego rozdziału nie mogłam przerwać czytania a teraz jestem w siódmym niebie. Scena pocałunku jest opisana doskonale, tak żywo. Szkoda, że wcześniej ja tak potraktowal ale pocałunkiem sobie nadrobil. Jestem ciekawa jak ich relacja potoczy się dalej. Czy pomimo przeciwności będą razem? Czy Draco zostanie śmierciożercą ponad wszystko, a może zostanie z Hermiona albo tak jak Snape będzie spiegiem dla Zakonu. A Draco nie był zdziwiony, że Lupin się tam pojawił? No wiesz tu mają przybyć z Hogwartu a pojawia się Remus z innymi, bo chyba nie wiedział kto należy do Zakonu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! Twoja ocena jest dla mnie bardzo ważna!;)
      Napisałam chyba, że było sześciu członków Zakonu Feniksa. Nie chciałam już opisywać, co Draco myślał na ten temat. Głównie chodziło mi o to, żeby ukazać niepewność i wyrzuty sumienia nim targające. W każdym razie, myślę, że w moim rozdziale, byłby obojętny i nie rozwodził się tak nad osobami, które go uratowały. Jeju, jesteś bardzo spostrzegawcza. Bardzo się cieszę, że tak uważnie czytasz ;)
      Pozdrawiam,
      N.

      Usuń
    2. No i wyrzuty sumienia nim targały, było to widać szczególnie wtedy gdy leżał w swoim dormitorium na łóżku albo wtedy juz nie pamiętam dobrze, ale coś takiego było, że zastanawiał się czy Hermiona może z nim być chwile przed pocałunkiem. No wiesz... Sherlock robi swoje xd a poza tym sama jestem autorką, co prawda nie mam bloga, ale może kiedyś założę coś o tematyce dramione :P no ale już oko trochę wylapuje, a do tego Sherlock i wiesz mózg wyprany 😂 Dużo po przeczytaniu zostaje ;) czekam na następny rozdział 😊

      Usuń
  20. Rozdział świetny! Nie mogłam się oderwać, Draco powinien przestać dbać o swoje ego i nie przejmować się opinią innych! Mam nadzieję, że tak będzie. Jedynie czego nie przetrawię to to, że rozdziały będziesz dodawać raz czy dwa razy na miesiąc :/ Mimo tego czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz!;*
      Też jestem ciekawa, co mi wyjdzie z tego Dracona po tym wszystkim ;D
      Pozdrawiam ;*
      N

      Usuń
  21. Nela przepraszam że dopiero teraz wchodzę! Byłam w pracy i wiesz..Przeczytałam już trochę i masakra co się dzieje.:D

    OdpowiedzUsuń
  22. Tak sobie podczytuje to Twoje opowiadanie i powiem Ci, że dawno dla żadnego nie poświęciłam całej nocy i przerwy w pracy by doczytać do końca. Dlatego jeśli można mobilizować to prosiłabym o szybciutkie pisanie rozdziałów. Dlatego rzadko kiedy decyduję się na czytanie opowiadania trwającego, jestem osobą strasznie niecierpliwą.

    Rozdział jest intrygujący, szczerze mówiąc ich chwili oczekiwałam wcześniej w wielu momentach ale chyba moment załamania nerwowego był najlepszym jaki mogłaś wybrać na takie wydarzenie, bo faktycznie jest to swego rodzaju obietnica czegoś na przyszłość.

    Pozdrawiam ciepło
    Karmelek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz! Naprawdę bardzo się cieszę, że zwróciłaś uwagę akurat na tego bloga. Twoje słowa bardzo mi schlebiają!;)
      Kolejny rozdział już piszę. Pojawi się w przyszłym tygodniu.
      Pozdrawiam,
      N.

      Usuń
  23. Dam sobie rękę uciąć, że nie widziałam tego rozdziału. Od razu biorę się za czytanie! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały rozdział był na prawdę dobry. Ładnie przedstawiłaś uczucia bohaterów. Nie wracają od razu do swojego normalnego życia po sprawie z Falconem. Ostatnią sceną tak bardzo mnie rozczuliłaś i zaskoczyłaś, że oblałam się herbatą. Serio, serio!
      Pisz szybciutko kolejny rozdział.
      Lexa ;)

      Usuń
    2. Dziękuję za komentarz!;)

      Usuń
  24. Witaj!

    Z tej strony administratorki Katalogu Granger. Pewnie właśnie w tej chwili zastanawiasz się po co piszemy, otóż sprawa jest prosta – Wasza aktywność na katalogu, który prowadzimy. Nie oczekujemy wiele, pragniemy tylko, aby nasza praca, jaką wkładamy w rozwój katalogu, oraz czas, jaki poświęcamy, był szanowany, ponieważ inaczej, jeśli sprawa będzie dalej tak wyglądała, będziemy zmuszone zawiesić działalność katalogu. Oczywiście zanim do tego dojdzie, będziemy walczyć – waleczne z nas kobietki, więc nie poddamy się tak łatwo. Po prostu potrzebujemy właśnie Twojej pomocy, inaczej nie damy rady. Do działania katalogu potrzebne są dwie strony; my – administratorki, oraz wy – nasi katalogowicze. Bez Was to wszystko nie ma sensu. Mamy nadzieję, że ta wiadomość wzbudzi w Was choć odrobinę zainteresowania.

    PS. Kiedy obchodzisz urodziny? Zachęcamy do zapisywania się w zakładce „Urodziny” – dzięki temu już nikt z katalogu nie zapomni o Twoich urodzinach!

    Zapraszamy także do korzystania ze wszystkich zakładek na katalogu. Uczestniczcie w życiu katalogu! Nie zawiedźcie nas.

    Pozdrawiamy,

    Załoga Katalogu Granger.

    OdpowiedzUsuń
  25. Jaram się jaram się jaram się jaram się jaram się jaram się jaram się, nie potrafię nic normalnego napisać więc tylko tak tu tutaj zostawię i pójdę jarać się dalej... ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  26. Jaram się jaram się jaram się jaram się jaram się jaram się jaram się, nie potrafię nic normalnego napisać więc tylko tak tu tutaj zostawię i pójdę jarać się dalej... ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  27. Cudowny blog, z powodu ograniczeń czasowych czytałam kilka dni, inaczej pewnie spędziłabym nad nim całą noc.
    Historia jest na prawdę ciekawa, akcja dobrze prowadzona i sam styl pisania nie ma sobie nic do zarzucenia. Idealnie umiesz opisać uczucia bohaterów a i same opisy są do przeczytania (osobiście ich nie lubię i mam w zwyczaju je pomijać, ale nie Twoje dziewczno!).
    Nie rozpisuję się więcej bo obrośniesz w piórka. Powiem jedynie, że z niecierpliwością czekam na kolejną notkę. Obyś wrzuciła ją jak najszybciej. I dużo weny życzę!
    PS. Ja właśnie zaczynam pisać, jakbyś miała ochotę zajrzeć i rzucić okiem na moje bohomazy to zapraszam: http://dramione-czyli-za-jakie-grzechy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń