„Prawdziwe „Ja” jest w
każdym z nas bez względu na wszystko. Tylko trzeba to zauważyć; umieć spojrzeć
głębiej. Ludzie są ofiarami wobec losu, czasu, a zwłaszcza uczuć. Zawsze
nadejdzie moment, gdy maski opadną ukazując nasze wnętrze...”
~Autor
nieznany
Draco ze zmartwieniem przyznał, że po Granger
nie było ani śladu. Po tym jak zobaczyła go z Lauren na klatce schodowej,
wybiegła i przepadła. Zniknęła całkiem jak kamień rzucony w wodę. A on szukał
jej po budynkach mieszkalnych i dworze z coraz to narastającymi wyrzutami
sumienia, co właściwie było dziwne, bo nic takiego nie zrobił. Panował już
nieprzenikniony mrok, a godzina policyjna zbliżała się wielkimi krokami. Mimo to,
na polu kręciła się nadal nieliczna garstka uczniów. Arystokrata pytał
wszystkich spotkanych po drodze o swoją współlokatorkę, ale jak na złość nikt
jej nie widział. Był świadomy tego, że może w tej chwili za bardzo panikuje czy
przesadza. Gdzie podział się jego stoicki spokój? Chociaż z drugiej strony
chodziło teraz o nią…
Granger z pewnością pragnęła zostać sama,
rozumiał to doskonale, ale nie miał zamiaru jej na to pozwolić.
Bezustannie miał przed oczami obraz
kasztanowłosej z przed chwili – mgliste spojrzenie orzechowych oczu, blada jak
kreda twarz oraz czerwone pręgi na jej szyi. Dyskusji nie ulegał fakt, że
musiało ją spotkać coś złego. A w najgorszym przypadku musiała zostać przez
kogoś skrzywdzona, podczas gdy blondyn wracał beztrosko do mieszkania. Czując,
że powoli ogarnia go irytacja, jeszcze większa bezradność i trwoga, podszedł ze
złością do ogromnych drzwi katedry z zamiarem dostania się do środka. Choć
wątpił, że dziewczyna udała się akurat tam, wolał sprawdzić każdy kąt. Ale
niestety, ku jego wielkiemu niezadowoleniu akademia okazała się być zamknięta
na wszystkie spusty. Kierowany impulsem zaklął głośno i wyciągnął różdżkę z
kieszeni. Nie zamierzał tak łatwo się poddać.
–
Draco? Co ty robisz? – usłyszał za sobą oburzony, niepewny głos.
Odwrócił się z wielką niechęcią, rozpoznając
głos Elizabeth Dashwood. Dziewczyna stała parę metrów dalej, zapewne
przystanęła w drodze do swojego pokoju. Na jej twarzy malował się jeden wieki
wyraz bulwersu.
–
Nie możesz tam wejść. Katedra jest zamykana na noc – wyjaśniła, nie robiąc sobie
nic z nieprzyjaznego spojrzenia Malfoya.
–
Zauważyłem – warknął. – Tylko nie wiem po jaką cholerę to robicie!
–
Uspokój się – upomniała go opanowanym tonem. – Mamy teraz obowiązek być u
siebie, więc...
–
Wiesz gdzie mam ten obowiązek? – przerwał jej gwałtownie; jego głos wprost ociekał
jadem.
–
Coś się stało? – zapytała szatynka wciąż nie zwracając uwagi na wrogie
zachowanie swojego rozmówcy.
Draco już otwierał usta, aby udzielić jej
jednej ze swoich typowych, niegrzecznych odpowiedzi, ale ostatecznie się
powstrzymał.
–
Może ty widziałaś Granger? – zapytał konkretnie, z ledwo wyczuwalną nadzieją.
Córka dyrektorki dopiero teraz dostrzegła
niepokój w szarych oczach Ślizgona i mimowolnie zadrżała.
–
Dopiero co się z nią minęłam – wyznała ze zdziwieniem.
–
Dokąd szła? – spytał chłopak niby od niechcenia.
Elizabeth wskazała dłonią na końcowe
domy, niebezpiecznie blisko muru.
– Nie wiem co się stało, ale lepiej
wróćcie prędko do…
Ale on już jej nie słuchał. Wyminął
szatynkę bez słowa, nie dając po sobie poznać, jaką ulgę poczuł po
wiadomości o kasztanowłosej. Miał nadzieję, że faktycznie znajdzie ją we wskazanym
miejscu. Musiał się dowiedzieć, co się stało; zresztą mieli sobie bardzo
dużo do wyjaśnienia. W zadziwiająco szybkim tempie dotarł na drugą stronę
Falconu. Zamiast średniowiecznych budynków przed jego oczami rozciągnął się
widok mnóstwa suchych drzew, a w oddali
majaczył zarys kamiennego ogrodzenia. Wyciągnął różdżkę i zaczął iść dalej
przed siebie, a śnieg nieznośnie skrzypiał mu pod nogami. Wytężył zmysły
krocząc głębiej. Wyczuł nagle przed sobą jakiś ruch. Dotarł
do miejsca, gdzie drzew już nie było. Panowały egipskie ciemności, ale
mimo tego, bez problemu ją zauważył.
***
Hermiona nie
pamiętała kiedy ostatni raz czuła się taka samotna i opuszczona.
Od zawsze trwała w przekonaniu, że może
liczyć na wsparcie bliskich. Już jako mała
dziewczynka była oczkiem w głowie rodziców. Pamiętała
jak mówili o niej dumnie swoim znajomym – wzorowa uczennica i córka. W dodatku
przejawiająca młody geniusz. W domu rodzinnym nauczyła się pracowitości, a
zwłaszcza zaznała dużo miłości, która ją ukształtowała.
Z kolei w Hogwarcie, zrozumiała czym jest
poświęcenie i odwaga. Wielokrotnie los zastawiał na nią coraz to nowsze
pułapki, ale ona zawsze potrafiła sprawnie znaleźć wyjście z sytuacji, nawet w
najbardziej krytycznych momentach swojego życia. Jak dotąd udało jej się
rozwiązać wszystkie łamigłówki, które napotkała w Hogwarcie. Wbrew pozorom w
murach zamku nadal kryła się starodawna magia, o której potędze nikt nie zdawał
sobie sprawy. Uczniowie, a nawet profesorowie nie mogli przypuszczać, co skrywa
w sobie ta nadzwyczajna, angielska szkoła – ile jeszcze sekretów przyjdzie im
poznać?
Bądź co bądź, niezależnie od wydarzeń, u
swojego boku miała trójkę niezastąpionych przyjaciół. Harry wraz z Ronem i
Ginny od zawsze okazywali jej ogromne wsparcie. W trudnościach byli dla niej
prawdziwą podporą.
Podsumowując, w
swojej szkole czuła się bezpiecznie i wyjątkowo, dzięki obecności zdolnych
czarodziejów i zaufanych osób.
Niestety, tego samego nie można było
stwierdzić o tajemniczym, wręcz mrocznym, Falconie.
Tutaj sytuacja diametralnie się różniła,
nabierając całkiem inny obrót wydarzeń niż w Hogwarcie. Praktycznie rzecz
biorąc, teraz nie posiadała żadnej wiedzy o środowisku, w którym obecnie
przebywała. Nie miała również
pojęcia jaką mroczną tajemnicę ma
w sobie Akademia Władania Magią, nie wspominając już o braku znajomości
przeszłości szkoły. Dziwne sytuacje, niewyjaśnione krzyki wieczorami i
podejrzane poszlaki nie dawały jej w ogóle wytchnienia ani spokoju.
Prościej mówiąc, całe to miejsce stało dla niej pod jednym wielkim znakiem
zapytania. Ku jeszcze większej rozpaczy kasztanowłosej, jej jedyni przyjaciele
znajdowali się miliony mil dalej, a ona tkwiła tutaj ze swoim wrogiem.
Wprawdzie od pewnego czasu żywiła do Dracona Malfoya pozytywniejsze uczucia.
Wątpliwości jednak nie ulegał fakt, że blondyn to nadal przebiegły Ślizgon,
któremu do końca nie należy się ufać. W tej chwili, z do końca niewiadomych
powodów,
czuła niepohamowaną złość do arystokraty. Zaledwie dwadzieścia minut temu
została brutalnie zastraszona przez Erica Dashwooda. Chłopak dał jej jasno do
zrozumienia, żeby zaprzestała swojej zabawy w detektywa. Nadal czuła jego
szorstkie dłonie, które zaciskały się mocno na jej szyi, tym samym
uniemożliwiając jej dostęp do powietrza. Gdy syn dyrektorki zniknął, czym
prędzej udała się do swojego mieszkania, ledwo trzymając się na nogach. Jakimś
nieszczęśliwym trafem wpadła w holu swojego domu mieszkalnego na Malfoya, który
właśnie miał zamiar obściskiwać się z jakąś uczennicą.
Co za
ironia;
ona resztkami sił stara się dotrzeć do swojego pokoju i nie popaść w załamanie
psychiczne, a tymczasem blondyn, jak gdyby nigdy nic, się zabawia. Oczywiście
Hermiona nie mogła mieć do niego przez to żadnych wyrzutów, a przynajmniej
starała się ich nie mieć. Przecież mógł
robić co mu się żywnie podobało, nie zwracając przy tym na nic uwagi… Tylko
szkoda, że ona akurat w tym samym momencie potrzebowała tak bardzo jego
wsparcia i samego zapewnienia, że wszystko będzie dobrze. W głębi serca była
przekonana, że nie jest do końca obojętna Draconowi. Lękała się samotności, nie
chciała stać się jej ofiarą, ale jak się okazało, było już za późno.
Nawet nie zauważyła, że znajduje się w
tylnej części akademii. Daleko za sobą zostawiła budynki szkolne, a wokół
siebie miała jedynie suche drzewa. Nie zwracając najmniejszej uwagi na panujący
chłód i nieznośny śnieg, usiadła na ziemi, opierając się o pień. Cały czas siłą
woli powstrzymywała łzy, ale dłużej nie potrafiła już wytrzymać. Nie dość, że znalazła
się zupełnie sama, w żałosnym położeniu, to jeszcze nie umiała sobie z tym
poradzić. Zapłakała gorzko, chowając twarz w dłoniach. Jej serce zalała
niewysłowiona fala żalu i rozpaczy.
Zbierając w sobie resztki siły, wstała
niezdarnie z ziemi. Nie mogła się załamywać ani tym bardziej użalać nad swoim
losem. Od lat widziała jak bliscy wokół niej dążyli do celu. Harry pokazał jej
czym tak naprawdę jest wytrwałość. Chłopak tyle wycierpiał w życiu, ale zawsze
jakoś się podnosił po upadku. Hermiona uparcie powtarzała sobie w myślach, że
sprawy wcale nie mają się, aż tak źle. Nagle usłyszała szelest za sobą.
Przerażona odwróciła się i zobaczyła Dracona Malfoya wyłaniającego się z pośród
drzew. Szczerze się zdumiła widząc jego osobę, ale mimowolnie
poczuła ulgę. Nie miała teraz ochoty na rozmowę z nikim innym, a obecność
blondyna działała na nią motywująco. Przy nim łatwiej jej było udawać, że
wszystko jest w porządku. Zlustrowała go krótkim spojrzeniem zwracając uwagę na
powagę malującą się na jego bladej twarzy i tak rzadko spotykany w jego oczach
niepokój. Szczerze mówiąc, nie spodziewała się, że Ślizgon za nią przyjdzie. Co
prawda, wyraźnie słyszała, że ją wołał po tym jak wybiegła, ale żeby po tym
zadawał sobie taki trud w szukaniu jej? Zacisnęła lodowate dłonie w
pięści, powstrzymując tym samym ich trzęsienie się.
Podszedł powoli
do trwającej w bezruchu kasztanowłosej i stanął tuż obok. Od razu poczuł
charakterystyczną woń perfum Gryfonki – fiołki. Udzielił mu się jej pozorny
spokój, a jego cała dotychczasowa złość
nagle się ulotniła. Milczeli przez jakiś czas, obserwując bezgwiezdne niebo, aż
Draco w końcu nie wytrzymał i spojrzał na Hermionę. Prezentowała się fatalnie.
Nieobecny wyraz twarzy i zamglone spojrzenie nie wyglądało zbyt dobrze, nie
wspominając już o tym, że cała drżała. Wydało mu się, że specjalnie unika jego
wzroku.
– Nie musiałeś robić sobie kłopotu,
Malfoy – odezwała się zachrypniętym głosem, przerywając ciążącą im ciszę.
– Co masz na myśli? – zapytał łagodnym
głosem, powodując jeszcze większe zdziwienie Hermiony.
– Nie udawaj – prychnęła lekceważąco. –
Tamta dziewczyna na pewno będzie zawiedziona, że tak szybko ją zostawiłeś.
Na ustach arystokraty mimowolnie zawitał
blady uśmiech, gdy zrozumiał, do czego dąży ta rozmowa. Chodziło jej o Lauren.
Chciał jak najszybciej jej wytłumaczyć,
że jest w błędzie. Nie mógł znieść tego
obojętnego wyrazu orzechowookiej. Jej zachowanie było całkowicie nienaturalne i
daleko odbiegało od normy.
– Nie sądzę żeby to była twoja sprawa,
Granger. Ale nie musisz się tak przejmować. Jeden numerek w te, czy we wte, nie
zrobi mi różnicy – odparł z rozbawieniem,
jednak widząc irytację i oburzenie Gryfonki dodał prędko:
– A tak w ogóle, to ta debilka sama się
do mnie przyczepiła – wyznał, na co ona uśmiechnęła się lekko z politowaniem. –
Nie musisz się martwić. Nie jestem nikim zainteresowany i nie mam zamiaru
niczego robić z jakimiś pustymi blondynkami…
Przerwał jednak raptownie, dochodząc do
wniosku, że jego wypowiedź znacznie uwłacza jego godności. Doszło do tego, że
zapewniał Granger o swojej niedostępności dla innych kobiet.
Niejeden chłopak powiedziałby tak swojej
dziewczynie, gdy ta nakryłaby go z inną na zdradzie. Hermiona z kolei nic nie
odpowiedziała. Nie byli przecież parą, więc szarooki nie miał żadnych powodów
żeby się jej tłumaczyć, a tym bardziej jej powinno to w ogóle nie
interesować.
– A tak w ogóle… Uważam, że niestety
nadeszła najwyższa pora żeby poważnie porozmawiać.
– Nie wydaje mi się, Malfoy. – warknęła
wściekle dziewczyna – Traktujesz mnie jak intruza. Zbywasz swoim zachowaniem i
w dodatku grozisz, a teraz naszła cię ochota na rozmowę? – żachnęła się.
Przywódca Slytherinu zmarszczył czoło,
dochodząc do wniosku, że właściwie ma ona po części rację.
– Granger, nie rozumiesz czemu zachowuje
się tak, a nie inaczej. W każdym razie nie mam zamiaru ci niczego tłumaczyć –
powiedział oschle.
Czy to naprawdę było aż takie trudne do
zrozumienia? Przecież umyślnie zachowywał się w taki sposób. Przedwczoraj
chciał ją tylko przekonać żeby się uspokoiła i porzuciła tą całą zabawę w
detektywa. Musiał ją przestraszyć żeby poskutkowało, ale jak widać
niepotrzebnie się wysilał.
Stali wciąż obok siebie niemal stykając
się ramionami. Draco obserwował uważnie swoją towarzyszkę.
– Koniec tej bezsensownej rozmowy.
Powiedz mi, kto ci to zrobił – zażądał głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Reakcja Hermiony była do
przewidzenia. Oburzona, ale też niepewna, posłała Ślizgonowi pytające spojrzenie.
– Co takiego?
– Nie jestem ślepy, Granger. Powiedz mi co się stało – powtórzył
spokojnie.
– Nie wiem o co ci chodzi, Malfoy –
zirytowała się, a jej głos niedostrzegalnie drgnął.
Arystokrata przeniósł na kasztanowłosą
swój wzrok. Kompletnie nie umiała kłamać. Sam wyraz jej orzechowych oczu mówił
mu, że nic nie jest w porządku. Bardzo delikatnie i powoli się do niej zbliżył.
Zaskoczona Gryfonka osłupiała, nie mogąc wykonać żadnego ruchu. Blondyn
odgarnął włosy z jej szyi i lekko się nad nią pochylając, popatrzył jej głęboko w oczy.
– Więc skoro nie wiesz o co mi chodzi, to
może wytłumaczysz mi skąd te ślady?
Przez sekundę wydało mu się, że Granger
się rozpłacze, ale było to jednak mylne wrażenie. Gwałtownie strąciła jego
rękę, po czym się odsunęła. Nie przypuszczał, że jego dociekliwość tak bardzo
wyprowadzi ją z równowagi.
– Nie twój interes! – krzyknęła
wojowniczo, zasłaniając sobie z powrotem szyję.
– Tak się składa, że to jest mój interes.
– stwierdził beznamiętnie.
Chciał jeszcze coś dodać, ale zamilkł,
dochodząc do wniosku, że nie może pokazać kasztanowłosej jak bardzo się o nią
martwi. Dlatego też, zamiast rozpaczania i próby błagania
dziewczyny, aby cokolwiek mu zdradziła, zaśmiał się jedynie bez krzty
wesołości.
Hermiona niepewnie stanęła naprzeciw
niego, krzyżując
ręce na piersi. Widząc zbyt pewne siebie zachowanie Malfoya,
zacisnęła wściekle zęby.
– Muszę cię rozczarować, ale…
– Posłuchaj, Granger – przerwał jej
blondyn z rozbawieniem. – Jesteśmy tutaj razem, rozumiesz? I jeżeli masz jakiś
problem, to możesz, a wręcz musisz mi o nim powiedzieć. Oczywiście, jak jest to
coś ważnego, bo nie chcę słuchać w kółko o tym, że ta szkoła napawa cię
ogromnym lękiem.
– W takim razie nie mam żadnych innych
problemów. A teraz muszę wracać do pokoju… –
powiedziała ze sztucznym uśmiechem.
Próbowała go wyminąć, ale Draco złapał ją
za rękę, tym samym zatrzymując w miejscu.
– Wiesz, że ja zawsze dostaję to, czego
chcę.
– Przykro mi, nie tym razem. To moja
sprawa. Jasno dałeś mi do zrozumienia, że mam się w nic nie mieszać.
Teraz oczekujesz, że ze wszystkiego ci się zwierzę, bo, jak mówisz, jesteśmy tu razem?
– Głos
Hermiony niebezpiecznie drżał, a w jej oczach wręcz tańczyły iskierki gniewu. –
Jestem ci wdzięczna za troskę, ale nie chcę twojej litości.
Zaległa głucha cisza, podczas której
obydwoje wpatrywali się w siebie, próbując nawzajem rozszyfrować swoje myśli. Draco widział,
że pod tą maską złości kasztanowo włosa jest naprawdę rozbita. Nie
mógł znaleźć słów, aby udzielić jej jakieś sensownej odpowiedzi. Gdzie podziała
się jego pewność siebie? Czemu nagle stał się taki miękki?
– Nie masz zamiaru mi niczego powiedzieć.
– Było to raczej stwierdzenie niż pytanie.
Granger pokiwała od razu głową, nie
zauważając groźnego błysku w oczach przywódcy Slytherinu.
– Dobrze. Możesz sobie milczeć – zgodził
się.
Coś w wyrazie jego twarzy podpowiedziało
jej, że zaraz nastąpi coś nieprzyjemnego. Wiele razy budził w niej strach, ale
teraz było zupełnie inaczej. Nie mogła rozszyfrować uczuć blondyna. Jego szare
oczy wydały jej się być puste; obojętne, niezdradzające żadnych emocji.
Dopiero później przez ułamek sekundy wydało jej się, że dostrzegła w nich
niezmierny żal.
Draco pochylił
się w jej stronę po raz kolejny,
cały czas trzymając jej dłoń w żelaznym uścisku. Zatrzymał się na tyle blisko
jej twarzy, że była w stanie policzyć plamki w jego tęczówkach. Mimowolnie cała
się spięła, zapominając całkowicie o doskwierającym jej chłodzie.
– Możesz sobie milczeć – powtórzył bardzo
cichym, złowieszczym głosem. – Tylko, że ja i tak się dowiem, co ci się stało.
Nie pozwolę żeby ktoś źle ciebie traktował. Może cię to dziwić, ale nie
zamierzam dać nikomu tej satysfakcji. A teraz… nie zostawiasz mi wyboru.
Hermiona z opóźnieniem zrozumiała sens
jego słów. Już miała spytać, co chce zrobić, gdy blondyn niespodziewanie zaczął
coś szeptać, nie spuszczając z niej wzroku.
– Legre mens.
Cała zesztywniała, kiedy pojęła, co
chłopak właśnie robi. Z niedowierzaniem i złością zaczęła mu się wyrywać, ale
było już za późno.
Wiedział, że Granger być może jeszcze
bardziej go po tym znienawidzi, ale nie miał wyboru. Nie mógł pozwolić, żeby
ktoś dotykał ją w taki krzywdzący sposób.
Wypowiadając zaklęcie leglimencji,
wiedział na co się porywa. Wtargnął bez zgody do cudzego umysłu. Poczuł jak
Hermiona zaczyna ciężko oddychać, jak próbuje mu się bezskutecznie wyrwać. Nie
mogła odwrócić wzroku.
W pierwszej chwili zobaczył tylko urywki
nakładających się na siebie wspomnień. Przeleciała mu przed oczami niewyraźna
twarz Pottera i Wiewióry. Potem rozpoznał obraz Wieprzleja, siedzącego
prawdopodobnie w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. Musiała myśleć o przyjaciołach. Z
pewnością bardzo za nimi tęskniła. Miał przed sobą prawdziwą
plątaninę wspomnień ; obrazy wirowały mu przed oczami, nie mogąc uformować się w nic konkretnego. Nie
był zbyt dobry w tej dziedzinie, ale i tak wyczuł, że coś jest nie tak. Wyraźna
blokada ciążyła w umyśle dziewczyny. I nie miało to nic wspólnego z próbami
obrony Granger, nie znała bowiem oklumencji. Nie miał pojęcia, co to może
oznaczać, ale jedno było pewne – nie był pierwszą osobą, która czytała jej w
myślach. Robienie czegoś wbrew
kasztanowłosej wcale nie sprawiało mu przyjemności, więc poczuł coś w rodzaju
ulgi, kiedy wreszcie coś wyłapał.
Zamazane kolory przestały się ze sobą zlewać i usłyszał w głowie jej
zduszony szloch, a potem jak przez mgłę
mignęła mu twarz Erica. Pochylał się nad nią i wprost syczał słowa groźby.
Granger znowu musiała przeskrobać. Nadal
węszyła, nie miała zamiaru odpuścić. W zamian za to, młody Dashwood postanowił
się zemścić. Chyba żadne określenie nie mogło odzwierciedlić tego, co w tej
chwili poczuł. Miał ochotę znaleźć tego drania i zadać mu niesamowity ból; mógłby
z przyjemnością się nad nim znęcać i słuchać jego krzyków rozpaczy z chorą
satysfakcją.
Momentalnie puścił Hermionę, wybawiając
ją równocześnie z siły zaklęcia. Jak zwyczajny tchórz stanął do niej plecami,
obawiając się jej spojrzenia. Nie miał ochoty na nią patrzeć. Nie chciał
zobaczyć w jej oczach tej niechęci i zawodu do swojej osoby. Wiedział, że mu
tego nie daruje. Czuł przez moment jej wzrok na sobie. Kątem oka zauważył , że
cała się trzęsie, ledwo trzymając się na nogach. Kręciła głową na boki jak
obłąkana, nie mogąc zrozumieć zachowania Malfoya.
– Jak mogłeś… – Jej lodowaty szept zdawał
się rozedrzeć gęste powietrze na kawałki.
W
jej głosie było tak wiele jadu i wstrętu. Od tak dawana nie zwracała się do
niego w ten sposób. Nie czekając na nic więcej ruszyła biegiem do ich
mieszkania, chcąc jak najszybciej uciec od tego nieobliczalnego Ślizgona. Nie
obchodziło jej, że naruszył jej prywatność tylko dlatego, bo się o nią martwił.
Stał, wpatrując się beznamiętnym wzrokiem w
otaczającą go ciemność. Wiedział, że za bardzo przejął się jej losem. Zdawał
sobie także sprawę, że zrobi wszystko żeby w tym miejscu nie musiała cierpieć.
Obiecał sobie ją ochronić, a teraz sam pozwolił żeby Dashwood jej zagroził. W
dodatku osobiście przed momentem zadał jej ból. Jeszcze nigdy nie bał się
spojrzeć jej w oczy, aż do teraz. Obawiał się tego co mógłby w nich zobaczyć.
Wystarczył ton jej głosu, żeby czuł niechęć do siebie.
Będąc tak opuszczony i samotny,
zrozumiał, że zależy mu na Hermionie Granger. Zależało mu na niej jak na żadnej
innej kobiecie. I mimo to, że właśnie ją do siebie zraził, odwrócił
się i ruszył zdecydowanie przed siebie. Wprawdzie czuł przemożną potrzebę
zamordowania Erica, ale porzucił te plany na kolejny dzień. Przecież noc
dopiero się zaczęła. Musiał zrzucić gdzieś w dal swoją maskę obojętności i
zacząć wreszcie prawdziwe walczyć o kasztanowłosą Gryfonkę, póki jeszcze nie
było za późno.
***
Hermiona nie wiedziała, co tak właściwie się z nią
działo. Pragnęła teraz jedynie uciec od wszystkich problemów i nieprzyjemnych sytuacji,
po czym zaszyć się w bezpiecznym miejscu. Z daleka od wszystkich. Z daleka od
ludzi, którzy mogliby zadać jej ból swoimi czynami. Czuła
się wyczerpana i w rzeczy samej taka właśnie była. Opuściły ją wszystkie siły. Tak
bardzo się zawiodła! W jakimś stopniu zaufała Malfoy'owi, wytworzyła się nawet
między nimi specyficzna więź porozumienia. Może przez ostatnie dni nawzajem nie
traktowali się zbyt przyjaźnie, ale to nie oznaczało, że teraz musiał podchodzić do niej w taki bezwzględny
i władczy sposób. Jakim prawem mógł posunąć się do zajrzenia w głąb jej umysłu,
tym samym ignorując jej zdanie i przestrzeń prywatną? Nie sądziła, że może
okazać jej tak wielki brak szacunku. Utwierdziła się tylko w
przekonaniu, że to bezwzględny arystokrata, któremu nie można odmawiać, bo
inaczej siłą wydusi z ciebie potrzebne informacje. Doskonale zdawała sobie wcześniej
sprawę z natury Ślizgona; czemu w takim razie o tym zapomniała i
nazbyt się przed nim otworzyła? W Hogwarcie od zawsze zastraszał innych uczniów
wyłącznie w celu zabawy bądź dostania czegoś w zamian. Była to naprawdę chora
taktyka a Hermiona czuła się w tym momencie jak potencjalna ofiara, chociaż
Ślizgon zobaczył jedynie jedno
wspomnienie.
Wchodząc do swojego obecnego pokoju na
poddaszu,
zatrzasnęła za sobą głośno drzwi. Skierowała się natychmiastowo do łazienki.
Pilnując się żeby nie spojrzeć na swoje odbicie w lustrze, przemyła twarz zimną
wodą. Jak najprędzej przebrała
się w czarne dresy i założyła naciągnięty sweter, po czym od razu udała się do łóżka. Dopiero wtedy zorientowała się jaka
była przemarznięta. Poczuła paraliżujące ciepło, kiedy przykryła się swoją
kołdrą pod samą szyję. Powoli przestawała się trząść. Była świadoma tego, że
teraz z pewnością nie zaśnie. Gdy tylko zamykała oczy, widziała przerażającą
twarz Erica, albo puste spojrzenie oczu Malfoya, co było chyba jeszcze gorsze. Pragnęła jednakże odpłynąć, nie chciała bowiem
już żadnej konfrontacji z blondynem. Uznała, że wtedy najlepszym wyjściem będzie unikanie arystokraty, choć w głębi serca wiedziała,
że i tak nie będzie w stanie długo wytrwać w tym postanowieniu. W
tamtym momencie czuła się zbyt zmęczona i sfrustrowana żeby analizować tą całą,
rzekomą troskę Malfoya. Nie chciała się zastanawiać, czy faktycznie chciał jej
pomóc i tylko dlatego wtargnął w jej myśli. Bądź co bądź, nic nie
mogło zmienić faktu, że tak czy siak, źle rozegrał tą sytuację.
Leżała, trwając w niczym niezmąconej
ciszy. Próbowała przestać zadręczać się niepotrzebnymi sprawami. Jutro
przyjdzie pora na rozważenie tego całego dnia, który na szczęście dobiegł już
końca.
Jakie wielkie było jej zdumienie, gdy
nagle drzwi od mieszkania otworzyły się delikatnie i do środka wszedł Draco.
Był na tyle bezczelny żeby teraz tak po prostu wracać. Perspektywa wspólnego
mieszkania jeszcze bardziej załamała Gryfonkę. Odwróciła się
powoli na bok, kuląc się przy tym w kłębek i zamknęła oczy. Miała jedynie
nadzieję, że chociaż dzisiaj zostawi ją w świętym spokoju.
Usłyszała jak od razu przeszedł do
sypialni. Tak po prostu, bez żadnego wahania. Potem usiadł na swoim posłaniu i
trwał tak przez nieokreślony czas. Hermiona była ciekawa, co teraz sobie o tym
wszystkim myśli.
Jak na złość, jej ciężki, przerywany
oddech było słychać w całym pomieszczeniu. W dodatku głośne bicie jej serca
także mąciło ciszę. Nie mogła zaplanować nad swoim przyśpieszonym oddechem, z
niewiadomych powodów nie potrafiła się uspokoić, co było dość dziwne, gdyż tak
naprawdę nic jej w tej chwili nie groziło. Czuła się strasznie nieswojo,
dochodząc do wniosku, że blondyn cały czas trwa w bezruchu i prawdopodobnie się
jej przygląda. Miała przemożną ochotę żeby wykrzyczeć mu w twarz wszystko, co o
nim myśli, ale w porę się powstrzymała. Jutro to przemyśli, a teraz najwyższa
pora, aby udać się spać. Jednak ani trochę nie czuła senności. Przez napiętą atmosferę,
jedynie denerwowała się jeszcze bardziej, pobudzając do czuwania.
– Granger… – musiało minąć sporo czasu,
albo może tak tylko się jej wydawało, nim usłyszała głos Malfoya.
Momentalnie znieruchomiała, przeklinając
siebie w myślach, że zwykłe wypowiedzenie jej nazwiska przez niego potrafi
wzbudzić w jej sercu tak wiele niespotykanych uczuć. Uznała, że będzie obstawać
przy swoim postanowieniu – ignorancja była w tej chwili najlepszą obroną
zarówno jak i atakiem na Ślizgona.
– Myślę, że… Musimy jeszcze coś ustalić,
jeszcze dziś – powiedział skruszonym głosem.
Kasztanowłosa oniemiała ze zdziwienia.
Nie przypominała sobie, kiedy ostatni raz słyszała go takiego niepewnego czy
delikatnego. Poczuła bolesne ukłucie w sercu. Jej cała złość stopniowo zaczynała
zanikać. Jedynie siłą woli powstrzymała się żeby milczeć.
Draco chyba zrozumiał, że nie będzie mu
tak łatwo jej nakłonić do rozmowy, bo westchnął ciężko.
– Posłuchaj… – zaczął, można było
zauważyć, że próbuje taktowanie dobrać słowa, co zaimponowało w pewien sposób
Hermionie – Masz rację, Granger. Ostatnio całkiem cię olałem i nie doceniłem
powagi tej sprawy. No wiesz, ciągle mi nawijałaś o tym, jak tu podejrzanie, a ja
zamiast przy tobie być… Prościej mówiąc naraziłem cię na gniew tego… – Zacisnął
zęby,
powstrzymując się od użycia niezbyt grzecznego określenia. – Powinniśmy razem próbować
coś zdziałać zamiast w pojedynkę, bo to naprawdę niebezpieczne miejsce… no
i ludzie.
Kasztanowłosa mogła sobie wyobrazić, ile
trudu kosztowała go ta wypowiedź. Nie dość, że otwarcie przyznał jej rację, to
jeszcze powiedział, że powinni razem współpracować, nie wspominając już o tym,
że sam obarcza się za to, co zrobił jej Dashwood. Chciała mu coś odpowiedzieć,
przecież blondyn na to czekał! Głos jednak uwiązł jej w gardle. Zdumiona nagłą
postawą swojego współlokatora, musiała powstrzymać łzy cisnące jej się do oczu.
Wzruszenie z niewiadomych powodów złapało ją za gardło. Przepełniały ją skrajne
emocje. Z jednej strony potrzebowała rozmowy z tym pozytywnie nastawionym Malfoy'em,
lecz z drugiej nadal nie mogła się przemóc i tak zwyczajnie puścić w niepamięć tego
co uczynił.
– Nie chcę żeby od teraz nasza znajomość
wyglądała w ten sposób – wyznał bardzo cicho, mówił nienaturalnie spokojnie i
szczerze. – Nie jesteśmy w Hogwarcie, nie musimy siebie w kółko unikać. Jeden
raz zachowujmy się tak jak chcemy. – Wziął głęboki wdech. – Wiem, że teraz
całkowicie zawaliłem… Pamiętaj, że nie jesteś sama – zakończył z ledwo dosłyszalnym smutkiem.
Z pewnością nie tego się po nim
spodziewała. Sam sposób mówienia blondyna, był dla niej zupełnie obcy – taki
delikatny, wręcz czuły… Naprawdę w jednej chwili zagubiła się w swoim położeniu.
Czuła ciepło w sercu, ale w ogóle nie wiedziała, co zrobić dalej. W jej głowie ciągle pobrzmiewały
ostatnie słowa Dracona: „Pamiętaj, że nie jesteś sama".
Ale praktycznie rzecz biorąc nie miała obok siebie żadnego przyjaciela.
Wprawdzie Malfoy sam dał jej do zrozumienia, że chce być jej wsparciem, ale
jaką miała gwarancję, że znowu nie zrobi czegoś wbrew jej woli? Była załamana i
rozbita do tego stopnia, że nawet nie zauważyła, gdy z jej oczu zaczęły obficie
wypływać gorzkie łzy. Dopiero, gdy jej ciało przeszedł dreszcz, zorientowała
się, że właśnie pokazuje jaka jest słaba i bezsilna. I choć chciała się
uspokoić, stało się to niemożliwe. Dała upust wszystkim swoim emocjom, które
dławiła w sobie od początku. Nagle wszystko straciło sens. Leżała, głośno
szlochając.
Niespodziewanie poczuła lekki dotyk na
swoim ramieniu. Draco podszedł do niej i złapał ją pocieszająco za ramię. Chyba
nie wiedział jak do końca ma się zachować, gdyż stał tak parę chwil w miejscu i
z zamyśleniem patrzył na Granger. Nie strzepnęła jego ręki, co więcej, gdy
blondyn nagle znalazł się tuż obok niej, także go nie zatrzymała. Mianowicie
Ślizgon położył się na łóżku Hermiony i choć leżała do niego tyłem, trochę
niepewnie ją objął. Nie zareagowała, za bardzo przejęta. Momentalnie jednak się
spięła.
Czując jak jego ramiona mocno ją oplotły,
doszła do wniosku, że nie siedzi w tym wszystkim sama. Przez krótką chwilę
uwierzyła w słowa, które przed momentem od niego usłyszała.
Doszedł do niej wyraźnie zapach jego
mocnych perfum. Jego ciało przylegało do niej; miała wrażenie, że idealnie się
w niego wpasowała, jakby jego ramiona były wprost stworzone do przytulania jej.
– Granger… Cii…– powtarzał cały czas z
ogromną czułością i smutkiem.
Hermiona wiedziała, co to znaczy. Była
świadoma, że jego obecność zarówno jak i dotyk, są jej potrzebne. Chociaż wciąż
w jakimś najmniejszym stopniu go nienawidziła, to pragnęła żeby teraz i zawsze
przy niej trwał. Marzyła żeby pokazywał jej to, co czuje – tak samo, jak przed
chwilą się przed nią otworzył. Zapomnieli obydwoje o wszelkich uprzedzeniach do
siebie.
Po jakimś czasie zalała ją fala spokoju,
a jej panika bezpowrotnie zniknęła. Blondyn cały czas ją oplatał, zatapiając
swoją głowę w jej kasztanowych włosach. Dzisiaj chyba nie miał zamiaru jej
puścić. Czuła na plecach jego szybko bijące serce i twardy tors. Byli tak
blisko siebie… A potem zasnęła z Draconem obok siebie, przekonując się, że
blondyn już dawno wkradł się do jej serca. Była pewna, że od teraz sprawy
przybiorą lepszy obrót wydarzeń. Przynajmniej będzie miała kogoś obok siebie.
***
Biały puch już od wielu miesięcy pokrywał
rozległe tereny, ale mimo to codziennie przybywało go coraz więcej. Jak się
okazało z rana, w nocy musiała mieć miejsce prawdziwa burza śnieżna, ponieważ
przez ogromną ilość białych drobinek, nie było w ogóle sposobu żeby poruszać się po błoniach. Zegar
wybił właśnie godzinę dziewiątą, podczas gdy ona stała przy jednym z okien, w
Pokoju Wspólnym Gryfonów i zamyślonym wzrokiem oglądała rozległe widoki.
Normalnie o tej porze miałaby lekcję zielarstwa, ale z powodu braku możliwości
dostania się do cieplarni, została odwołana. Profesor Sprout nie była z tego
faktu zadowolona. Twierdziła, że czwarta klasa
musi się uczyć, a nie otrzymywać dodatkowy czas wolny.
Ginny Weasley westchnęła przeciągle i zerknęła
przez ramię na garstkę uczniów przebywających w pomieszczeniu. Jej wzrok
zatrzymał się Harry'm i Ronie. Mieli akurat przerwę i wykorzystywali ją w pełni
na odrabianie zaległych zadań z transmutacji. Jak widać nieobecność Hermiony
robiła swoje – od czterech dni chłopcy uczyli się po nocach, nie potrafiąc
umiejętnie zaplanować sobie czasu. Brązowowłosy wyłapał jej znużone spojrzenie
i nim zdążyła się odwrócić, rzucił książki, po czym natychmiast pojawił się
obok niej. Lekko zaskoczona, odruchowo przeczesała dłonią długie włosy.
–
Wszystko dobrze, Ginny? – zapytał Gryfon z troską.
– Tak – odparła od razu, uśmiechając się
delikatnie.
Uwielbiała właśnie w Harry'm tą empatię i
troskę o wszystkich wokół. Zignorowała swoje przyśpieszone bicie serca na widok
jego szczerego uśmiechu.
– Jesteś pewna? – drążył z
powątpiewaniem.
– Tylko… Trochę się o nią martwię –
przyznała cicho, doskonale wiedząc, że zielonooki zrozumie, kogo ma na myśli. –
Nie dziwi cię
to, że sowy przyniosły z powrotem listy, które jej napisaliśmy? Obiecała mi
wcześniej, że na pewno do mnie napisze kiedy tam przyjedzie, a tymczasem…
– Może ma mało czasu albo wypadło jej to
z głowy – zasugerował chłopak bez przekonania.
Obydwoje dobrze wiedzieli, że Hermiona na
pewno o nich by nie zapomniała i sama z pewnością wysłałaby im chociaż
najkrótszą wiadomość. Ginny stwierdziła, że jeżeli Harry nawet boi się o swoją
przyjaciółkę, to i tak doskonale ukrywa swoje emocje.
– Chyba sam w to nie wierzysz – mruknęła
posępnie i wlepiła wzrok w zaśnieżone błonia.
– Myśl pozytywnie. Gdyby coś się jej
stało… To przecież nie jest tam sama.
– Chodzi ci o Malfoya? – prychnęła
lekceważąco – Nie wiem, czemu pokładasz w nim takie nadzieje, Harry. Dobrze
wiesz jaki on jest… Chamski i wredny. Nigdy nie zrozumiem dlaczego Dumbledore
zgodził się na ten chory pomysł Umbridge. Nie dość, że ta ropucha coraz
bardziej się rządzi, to jeszcze chwila, a wyśle na warunkowy Hagrida! Czemu
Dumbledore pozwala jej na taką władzę? To wiadome, że Sam-Wiesz-Kto powrócił po
ucieczce śmierciożerców – zakończyła z oburzeniem.
– Dobrze cię rozumiem – westchnął Harry z
mieszaniną smutku i złości w głosie. – Musimy czekać na jego dalszy ruch, tak
twierdzi Syriusz… Co do Hermiony… Myślę, że najlepiej będzie porozmawiać o tym
z McGonagall. Śmiało możemy się jej spytać, co wie na jej temat.
– Masz rację – zgodziła się. – Podejdę do
niej jeszcze dziś.
– Pójdę z tobą – zaproponował.
Brązowowłosy Gryfon poklepał ją
pokrzepiająco po plecach i odwrócił się z zamiarem wrócenia do Rona, który
kończył swoje wypracowanie.
– Harry – zatrzymała go jeszcze
niepewnie.
Chłopak przystnął i popatrzył w jej piwne
oczy.
– Widziałam cię wczoraj z Cho –
powiedziała, karcąc siebie w myślach, że zaczyna ten temat. – Jak się wam
układa?
Zielonooki nagle się zaczerwienił, co
spowodowało, że siostra Rona cała się spięła. Znała go na tyle dobrze, że
umiała poprawnie odczytać jego reakcje. Wyglądało, że miał wobec Krukonki plany.
– No wiesz… zaprosiłem ją do Hogsmeade w
walentynki. Oficjalnie nie jesteśmy jeszcze razem, ale nie wiem, czy ona w
ogóle tego chce… –bąknął nieśmiało pod nosem.
Rudowłosa wymusiła na sobie sztuczny
uśmiech.
– Wydaje mi się, że zależy jej na tobie.
Ale i tak uważaj… Żebyś tylko był z nią szczęśliwy – szepnęła. Zabrzmiała przy
tym wyjątkowo smutno, co Harry zauważył ze zmarszczonymi brwiami.
– Pytam tylko z ciekawości. – Ucięła
pośpiesznie temat, widząc jak Ron zbiera swoje rzeczy. – Musicie już iść na
lekcje – dodała szybko, uprzedzając chłopaka, który właśnie chciał coś
powiedzieć.
Odwróciła się do niego plecami, z
powrotem zwracając się do okna. Czuła się upokorzona. Od zawsze była zakochana
w Potterze, ale ostatnimi czasy udało jej się to skrzętnie ukrywać. Swojego
obecnego chłopaka, Michaela, traktowała jak bliskiego przyjaciela. Tymczasem
gdy codziennie walczyła z potęgującym się w niej uczuciem rozpaczy i tęsknoty
na widok Gryfona, on zwracał jedynie uwagę na Cho Chang, która,
jej zdaniem,
leciała tylko na jego sławę i chciała jakoś pocieszyć się po zmarłym chłopaku.
Zielonooki niespodziewanie się do niej zbliżył, przerywając tym samym zgorzkniałe myśli dziewczyny.
– Nie martw się, Ginny – szepnął
jej do ucha, drażniąc przy okazji swoim oddechem jej policzek.
Powstrzymała głębokie westchnięcie i jak
zawsze zignorowała bicie swojego oszalałego serca. Gdy z powrotem się odwróciła
w Pokoju Wspólnym nie było już ani Harry'ego, ani Rona.
Ze zrezygnowaniem udała się do swojego
dormitorium żeby przeglądnąć notatki z zaklęć. Na szczęście cały pokój okazał
się pusty. Położyła się wygodnie na swoim łóżku, biorąc do dłoni książki. Nie
mogła jednak się skupić. Odgoniła od siebie natrętne myśli na temat Harry'ego,
ale cały czas zastanawiała się nad tym, co słychać u Hermiony. Nagle jej kartka
z zapiskami zaczęła płonąć. Ginny nie rozumiejąc co się dzieje, momentalnie ją
puściła i szybko sięgnęła po różdżkę, w celu ugaszenia ognia. Jednak gdy z
powrotem się odwróciła, jej notatki leżały zwyczajnie na łóżku. Rudowłosa
Gryfonka zdumiona sięgnęła po nie ostrożnie ręką. Formułki zaklęć wciąż na niej
widniały, ale z drugiej strony było coś napisane. Zaintrygowana, doszła
do wniosku, że ktoś przekazał jej wiadomość. Wstrzymując oddech, przebiegła
wzrokiem po niezbyt długim tekście,
rozpoznając pismo swojej przyjaciółki.
Kochana Ginny!
Nie mam zbyt wiele czasu.
Ogniowy pył to jedyny sposób, w jaki mogłam się z Tobą skontaktować. Falcon
jest całkiem inny niż myślałam. Pełno tutaj podejrzanych osób i niepokojących
wydarzeń. Mogłabyś poszukać czegoś o tej szkole i niezwłocznie mi napisać przez
pył, czego się dowiedziałaś? Wiem, że już szperałyśmy w bibliotece, ale nie
udało nam się niczego ustalić.
Uściskaj ode mnie Rona i
Harry'ego.
Pozdrawiam,
Hermiona.
Panna Weasley parokrotnie przeczytała
krótki liścik. Poczuła ulgę – Hermiona szczęśliwie dotarła do celu. Jej obawy
jednak się potwierdziły. Z tą całą akademią było coś nie w porządku. Sam fakt,
że Granger musiała tak dyskretnie wysłać jej jakąkolwiek wiadomość, napawała ją
lękiem. Postanowiła, że musi po raz kolejny dostać się do Działu Ksiąg
Zakazanych i czegoś się dowiedzieć. Wcześniej przekaże wszystko Harry'emu i
Ronowi. Liczyła na to, że Hermiona cały czas na siebie uważa.
Spakowała szybko swoje książki do torby i
poprawiła swoją szatę. Przed wyjściem z dormitorium przejrzała się w lustrze –
proste, rude włosy opadały jej nienagannie na ramiona, a piwne oczy błyszczały
z przejęcia.
Opuściła Pokój Wspólny z zamiarem udania
się do biblioteki. Czuła się o wiele lepiej, mając przed sobą jasną misję. Nie znosiła
bezczynnego siedzenia, a ostatnio robiła to zbyt często. Trzymała cały czas w
ręce kartkę z notatkami wraz z krótkim listem. Raz po raz na niego zerkała, dlatego
też rozkojarzona, nie zauważyła zza zakrętem pewnej osoby, w skutek czego
zderzyła się z nią i z łoskotem upadła na posadzkę, przy okazji puszczając
trzymaną stronę. Spojrzała z wyrzutem przed siebie i jej wzrok spoczął na Zabinim.
– Uważaj jak chodzisz, Weasley –
powiedział szorstko Ślizgon, wyciągając niespodziewanie rękę do Ginny, aby
pomóc jej wstać.
Dziewczyna nie pokazała, jak ten gest
bardzo ją zdziwił.
– Poradzę sobie – prychnęła lekceważąco,
odrzucając jego ofertę, po czym szybko podniosła się z ziemi.
Blaise posłał jej rozdrażnione
spojrzenie. Już miał ją minąć, gdy zobaczył, że siostra Rona szuka czegoś
wzrokiem. Zorientował się, że chodzi o kawałek papieru, który chwilę temu
wypadł jej z rąk. Zauważając go wcześniej niż ona pod rzeźbą Jedookiej
Czarownicy, podszedł do posągu i podniósł kartkę. Zamierzał go jej wręczyć, gdy
nagle jego wzrok zatrzymał się na krótkim liściku. Widząc podpis "
Hermiona" momentalnie znieruchomiał.
– Hej! – warknęła wściekle panna Weasley,
widząc jak czarnoskóry czyta jej własność. – Nikt cię nie nauczył, że nie
dotyka się cudzych rzeczy?!
Pośpiesznie do niego ruszyła. Próbowała
wyrwać mu swoją własność, ale Ślizgon odwrócił się do niej tyłem, wciąż
czytając treść listu skierowanego do Ginny.
Rudowłosa niewiele myśląc skoczyła na
Zabiniego.
– Oddawaj to! – krzyczała, równocześnie łapiąc się jego
pleców i przy okazji zasłaniając mu oczy.
– Zwariowałaś? Złaź ze mnie! – oburzył
się, starając się strącić z siebie dziewczynę.
Nigdy nie przypuszczał, że jest na tyle
śmiała i bezczelna żeby się go tak uczepić. Jednym ruchem delikatnie ją z
siebie zrzucił. Weasley podczas lądowania na ziemi wyrwała mu zwitek papieru z
dłoni i schowała go bezpiecznie do torby.
– Odbiło ci? – zapytał groźnie, mrożąc ją
wzrokiem.
Ginny zadowolona, że wygrała, podniosła
się po raz kolejny z posadzki i spojrzała hadro w oczy swojemu wrogowi,
zadzierając przy tym do góry głowę z prowokacją.
– Nie masz prawa czytać cudzej
korespondecji!
– Właśnie że mam, Weasley – odparł
spokojnym tonem. – Jeżeli to moja sprawa, mam do tego prawo.
– Twoja sprawa? – powtórzyła dziewczyna
wytrzeszczając oczy. – To wiadomość do mnie od Hermiony jakbyś nie zauważył!
– A z kim Granger tam jest? Z Malfoy'em!
A Malfoy to mój przyjaciel jakbyś zapomniała – powiedział oschle, nie
spuszczając gniewnego wzroku z rudowłosej.
– Co ma do tego Malfoy? Hermiona nic o
nim nie napisała, a zresztą ta fretka w ogóle mnie nie obchodzi.
– Uważaj lepiej na to, co mówisz…
– Nie, nie będę uważała, bo nie mam ku
temu powodów – stwierdziła wojowniczo, lekceważąc groźny uśmiech Blaise'a. –
Myślisz, że mnie zastraszysz tak jak każdego innego, a potem dostaniesz to
czego chcesz? Muszę cię rozczarować, ale nie jestem tą jedną z twoich głupich
Ślizgonek! I mam gdzieś, twojego całego Malfoya!
Odwróciła się na pięcie i ruszyła
zdecydowanie przed siebie. Ślizgon jednakże nie miał zamiaru odpuścić, gdyż
znalazł się nagle przed nią, nieco ją strasząc.
– Masz rację, Weasley. Nie jesteś tą
jedną z moich głupich Ślizgonek. Jesteś tą jedną z głupich Gryfonek – przyznał
nienaturalnie opanowanym tonem. – A teraz mnie posłuchaj. Nie mam ochoty
rozmawiać z taką zdrajczynią krwi, jak ty. A ty nie masz pewnie zamiaru gadać z
takim wrednym i chamskim gościem jak ja. Ale szczerze powiedziawszy nie
obchodzi mnie to, bo chcę się tylko dowiedzieć, co miała na myśli Granger
pisząc, że ten Falcon jest jakiś podejrzany czy niepokojący.
Ginny wpatrywała się w Ślizgona, nie
wiedząc jak ma się ostatecznie zachować. Jego szczerość jej zaimponowała – „z
takim wrednym i chamskim gościem jak ja”. Przynajmniej był świadomy jak jest
postrzegany przez innych. Wyrafinowany przyjaciel Malfoy’a. Za to jak ją przed chwilą
obraził, była gotowa dać mu w twarz, ale w porę się powstrzymała. Reagowała na
to wszystko zbyt emocjonalnie, taka już była. Po chwili namysłu doszła do
wniosku, że Zabini na pewno czuje się podobnie jak ona. Jego jedyny przyjaciel,
o ile mogła nazwać tak tą malowaną fretkę, wyjechał i nie dał mu najmniejszego
znaku życia. Westchnęła,
powoli się uspokajając.
– Czego ode mnie oczekujesz, Zabini? –
zapytała nieprzyjaźnie. – Nic o nich nie wiem. Dopiero z rana dostałam od
Hermiony tą krótką wiadomość, którą przed chwilą tak bezczelnie przeczytałeś –
uśmiechnęła się kpiąco widząc jak czarnoskóry teatralnie przewraca oczami. –
Chcę tylko dowiedzieć się czegoś o tym Falconie, ale nie wiem jak.
– Dlaczego nie wiesz? – zdziwił się, a
jego głos nie był już tak przesycony wrogością jak minutę temu.
– Normalnie. Informacje o tej szkole są
tylko w Dziale Ksiąg Zakazanych. A ja nie wiem, jak się tam dostać.
– Weź zgodę od McSztywnej – poradził
rozsądnie.
– Gdyby to było takie łatwe, to już bym
to zrobiła. – zirytowała się.
Blaise zmarszczył czoło gorączkowo się
nad czymś zastanawiając. Na jego poważnej twarzy malował się wyraz rozdarcia.
– Myślisz, że mogą mieć tam kłopoty? –
zapytał całkiem szczerze, przez co Ginny poczuła się nieswojo. Nigdy nie
rozmawiała tak normalnie z jakimkolwiek przedstawicielem Slytherinu. W dodatku
jeszcze z chłopakiem, który wielokrotnie szydził z jej rodziny.
– Mam złe przeczucia. – przyznała cicho, momentalnie
smutniejąc.
– W takim razie, załatwię nam zgodę od
Snape'a – stwierdził z dziwnym błyskiem w oku.
– Nam? Na pewno nie. Działam na własną
rękę… – zaprzeczyła dziewczyna z niedowierzaniem.
Zabini wzruszył jedynie ramionami.
– Jak chcesz. Tak czy siak, wykombinuję
dzisiaj pozwolenie i pójdę do działu po południu. Później poszperam i sam jakoś
skontaktuję się z Draconem. Choć i tak na pewno sobie poradzi… Na twoim miejscu
martwiłbym się tylko o Granger – powiedział patrząc na nią z góry.
– Hermiona poradzi sobie lepiej niż twoja
fretka w trudnej sytuacji – fuknęła ze złością. – Co do tej biblioteki…–
zaczęła niepewnie.
Chłopak twierdził, że pójdzie tam po
południu, a ona załatwiłaby to pewnie w nocy, znowu wkradając się do Działu
Ksiąg Zakazanych. Musiałaby poprosić Harry'ego żeby pożyczył jej pelerynę
niewidkę. Gryfon na pewno wszystko powtórzyłby Ronowi, a on zarządziłby, że sam
z brązowowłosym wybada cały temat. Krócej mówiąc, na pewno do niczego by jej
nie dopuścili i w dodatku musiałaby długo czekać żeby się czegoś dowiedzieć.
– Dobra. Pójdziemy tam razem, ale jeżeli
coś wykombinujesz, obiecuję ci, że się
zemszczę – zagroziła mu stanowczym głosem.
Ślizgon uśmiechnął się zaczepnie i
wyrzucił ze siebie z rozbawieniem:
– Możesz być spokojna, Weasley. Nie
czerpię żadnej satysfakcji z oglądania twojego szpetnego…
– Zabini! – upomniała go surowo. – Zważaj
na swoje słowa! A teraz idź i załatw od Snape'a tą zgodę. Tylko nie mów mu, że
chcesz sprawdzić Falcon.
– Nie jestem głupi – mruknął z
politowaniem, po czym ją wyminął.
– Nie byłabym tego taka pewna –
powiedziała głośno Ginny i nie odwracając się za siebie, ruszyła w kierunku
sali z zaklęciami z szerokim uśmiechem triumfu na twarzy.
Usłyszała jeszcze jak wkurzony Blaise
mruczy coś pod nosem.
Miała niejasne wrażenie, że chłopak
zaprezentował jej przed chwilą sobą całkiem inną postawę niż zazwyczaj.
Wprawdzie nadal był kpiący i wredny, ale nie zachowywał się jak taki typowy Ślizgon.
Doszła do wniosku, że podczas wszelkich sprzeczek między ich domami, to
zawsze Malfoy grał główną rolę, a Zabini stał obok niego ciągle przytakując. Z
pewnością nie był aż tak szyderczy i zapyszały jak Malfoy. Miał pewną kulturę;
przecież gdy na niego wpadła, wyciągnął do niej dłoń, co samo w sobie było
niespotykane. Nigdy nie zwracała na niego większej uwagi, więc zdziwiła się
bardzo uświadamiając sobie, że chłopak zwykle zachowywał się milcząco. Może
różnił się od swojego odwiecznego kompana, Malfoya, ale mimo tego i tak
widziała w nich pewne podobieństwa. Udała się na lekcje w o wiele lepszym
humorze niż wcześniej. Za niedługo dowie się czegoś na temat tej nietypowej
akademii i pomoże chociaż w ten sposób swojej przyjaciółce. W głębi serca czuła,
że jej decyzja odnośnie wspólnej współpracy z Zabinim, jest słuszna.
***
Gęste, ciemne chmury niespodziewanie
pokryły jak dotąd bezbarwne niebo, powodując, że cały świat stał się w jednej
chwili smutny i ponury. Zapowiadało się na porządną ulewę, co w gruncie rzeczy
było rzadkie i niespotykane w tym nietypowym miejscu, w którym obecnie
przeważał śnieg.
Kasztanowłosa Gryfonka powoli się
wybudzała, wracając do rzeczywistości. Nie chciała jednak jeszcze wstawać. Jej
łóżko zdawało się wytwarzać więcej ciepła niż dotychczas, co skutecznie
przekonywało ją do dalszego wypoczynku. Przekręciła się z cichym westchnięciem
na bok. Gdy to uczyniła, spotkała na swojej drodze jakąś przeszkodę, a potem
zaczęło do niej dochodzić, że jest cała zdrętwiała i obolała. Otworzyła szybko
oczy, całkowicie wybudzona. W pokoju, jak na ranek, było zdecydowanie zbyt ciemno,
ale i tak przymrużyła
oczy. Jakie wielkie było jej zdumienie, kiedy odkryła, że ową „przeszkodą”
okazał się być Draco Malfoy, który w najlepsze spał z lekko uchylonymi ustami.
Co więcej,
jego jedna ręka cały czas spoczywała na jej talii. Hermionę oblał szkarłatny
rumieniec, gdy przypomniała sobie wczorajszy wieczór. Nie dość, że rozpłakała
się zupełnie jak małe dziecko, to jeszcze blondyn był zmuszony położyć się przy
niej, aby ją uspokoić, w wyniku czego spali w jednym łóżku. Dziewczyna
dopiero teraz to zrozumiała i przerażona perspektywą, że sam Malfoy leżał obok
niej cały czas, wywarło to na niej pozytywne, a zarazem negatywne wrażenie. Jak
mogła dopuścić do tego, żeby byli tak blisko siebie? O dziwo, czuła się jednak
dużo lepiej niż wczoraj. Przypomniała sobie to, co jej powiedział. Jaki był
delikatny i wrażliwy na jej cierpienie. Oczywiście dopiero po tym jak naruszył
jej prywatność. Odgoniła od siebie te nieprzyjemne myśli i skupiła na
późniejszych wydarzeniach. Skoro nie chciał żeby ich relacje wyglądały tak
wrogo, to pragnął żeby jakie były? Wpatrywała się w niego z zapartym tchem.
Parę razy byli bardzo blisko siebie, ale teraz Hermiona musiała odrobinę cofnąć
się pod ścianę, aby uchwycić wzrokiem całą jego twarz. Wyglądał tak delikatnie
podczas spania. Bez żadnego ironicznego czy rozbawionego wyrazu, tylko tak po
prostu. Z czułością odgarnęła jasny kosmyk jego włosów, który spadał mu na
czoło.
Draco nagle otworzył oczy, a ona
zawstydzona natychmiastowo cofnęła rękę, nie rozumiejąc swojego zachowania.
Zbyt często zapomniała się w jego towarzystwie. Przywódca Slytherinu nie
patrzył na nią jednak niechętnie. Co więcej, na jego bladych ustach błądził cień uśmiechu.
– I jak ci się ze mną spało, Granger? – zapytał
zaczepnie, uśmiechnąwszy się przy tym łobuzersko.
Kasztanowłosa czuła się nieswojo,
mając tak blisko siebie chłopaka, więc przewróciła się na plecy i przerzuciła
wzrok na szary sufit.
– Pewnie nigdy tak normalnie nie spałeś z
żadną dziewczyną
– stwierdziła z rozbawieniem.
Blondyn w odpowiedzi westchnął ciężko.
– Na wszystko kiedyś przyjdzie pora,
Granger. Może teraz jesteś zawiedziona, że taki seksowny przystojniak przespał
się z tobą tylko w dosłownym znaczeniu tego słowa, ale swoją drogą cieszyłbym
się nawet z tego – powiedział pocieszająco, brzmiąc przy tym bardzo poważnie.
– Zawsze musisz przedstawić siebie w
takim świetle, Malfoy? – prychnęła głośno.
Na chwilę z powrotem zapanowała cisza.
Nie była jednak taka napięta i ciężka jak wcześniej, tylko spokojna,
wypełniająca pustkę. Obydwoje przetwarzali w głowach, to co działo się wczoraj,
a także teraz…
– Niczego nie żałujesz? – spytała cicho.
Widziała kątem oka, jak blondyn
intensywnie się w nią wpatruje.
– To znaczy?
– Wiesz, co mam na myśli – szepnęła z
niepewnością.
– Nie żałuję tego, że jestem teraz tu i z
tobą – odparł od razu, bez jakiegokolwiek speszenia. – Wiem, że… moje miejsce
jest tutaj, przy tobie – dodał poważnie.
Gryfonce w oczach stanęły łzy. Zalała ją
fala uczuć. Uczuć, których nigdy nie powinna czuć względem Ślizgona.
– To co wczoraj mówiłeś, było szczere? –
Musiała mieć pewność, że już się od niej nie odwróci.
– Chyba sama znasz odpowiedź, Granger–
powiedział nieco drażliwie.
Zrozumiała, że i tak ostatnio zdradził
jej o wiele więcej niż zamierzał.
– Nie uważasz, że należy mi się coś po
tym, co wczoraj zrobiłeś? Doceniam twoją postawę i to bardzo… Ale nie umiem
zapomnieć… Wtargnąłeś do mojego umysłu, nie można tak postępować.
– Miałem ważny cel – skwitował
przewracając oczami. – Ale jeżeli ma cię to jakoś uszczęśliwić, to przepraszam.
Kasztanowłosa mimowolnie się skrzywiła.
Musiała się chyba przyzwyczaić, że od tego chłopaka nigdy nie usłyszy szczerych
przeprosin. Poczuła jednak satysfakcję. Wzięła wdech i odwróciła się w kierunku
arystokraty. Poraziła ją jego bliskość, ale postanowiła, że mimo to się nie
cofnie.
Coś w jego szarych oczach mówiło jej, że
on także tego nie chce.
– Co teraz będzie? – W jej głosie można
było wyraźnie usłyszeć nutkę lęku.
– Nie musisz się obawiać, Granger. – Jego
opanowany głos i szczery uśmiech podziałał na nią uspokajająco. – Wystarczy, że
mi zaufasz a ja już zadbam żebyś spała spokojnie. Teraz będziemy działać
wspólnie, partnerko.
Obydwoje krótko się zaśmiali. Nie musieli
się wcale dotykać żeby czuć elektryzujące napięcie między sobą. Leżeli na boku,
blisko siebie i patrzyli sobie głęboko w oczy. Hermiona podniosła powoli rękę,
odważając się go dotknąć. Położyła wolno dłoń na jego klatce piersiowej i
wyczuła przyśpieszone bicie serca. Może i wyglądał spokojnie, lecz oszalały
rytm temu zaprzeczał. Malfoy obserwował ją niepewnie, nie rozumiejąc, co
właściwie robi.
– Parę lat temu byłam pewna, że człowiek
taki jak ty nie ma serca. Niedawno zaczęłam myśleć, że musiałam prawdopodobnie
być w błędzie. A teraz… Po prostu wierzę, że na swój sposób jesteś dobrym
człowiekiem, przynajmniej dla mnie… Dziękuję, że jesteś. – mówiła szeptem, ale
on słyszał każde jej słowo bardzo wyraźnie.
Nie był przyzwyczajony do takich
sytuacji, dlatego z początku wolał odejść, ale powstrzymał się. Po chwili
namysłu posłał poruszonej Gryfonce lekki uśmiech. Nie był w stanie powiedzieć
jej, że się myli. Nie był dobrym człowiekiem. Czuł, że prędzej czy później,
nadejdzie pora, kiedy będzie musiał zadać jej niewyobrażalny ból. Odgonił od
siebie szybko tą myśl, dochodząc do wniosku, że ma jeszcze czas żeby normalnie
z nią pobyć. Uwielbiał kiedy przyglądała mu się z takim zafascynowaniem. Mógłby
godzinami wpatrywać
się w jej błyszczące orzechowe oczy. Chciałby móc się przy niej budzić i
patrzeć na nią taką zaspaną i kompletnie nieogarniętą. Choć te uczucia były
całkowicie niepoprawne i sprzeczne ze wszystkimi jego dotychczasowymi normami, on
chciał zwyczajnie cieszyć się chwilą z tą wyjątkową dziewczyną. Z niesmakiem
przyznał, że chyba faktycznie stawał się zbyt uczuciowy i sentymentalny.
Niestety wszystko ma swój koniec, tak
samo ten magiczny moment, podczas którego wpatrywali się w
siebie bez opamiętania. Hermiona gwałtownie się zerwała, tym samym zwalając
go niechcący z wąskiego łóżka; cud że w ogóle razem się na nim zmieścili.
Zignorowała wściekły syk swojego współlokatora i z koncentracją zaczęła szukać
wzrokiem zegara
na ścianie.
– Malfoy! Za chwilkę zaczynają się
lekcję! – jęknęła z rozpaczą.
– Nie wiem jak to przeżyję – burknął
arystokrata z niezadowoleniem zbierając się z podłogi.
***
Szli wyjątkowo długim i szerokim korytarzem. W
powietrzu unosił się niewyraźny zapach wilgoci. Przez witrażowe okna sączyło
się jedynie ponure, blade światło. Gdyby przyszło jej samej iść tą drogą,
niechybnie by się zgubiła, więc cieszyła się w duchu, że Malfoy idzie wraz z
nią. Blondyn sprawiał wrażenie idealnie obeznanego w terenie. Zerknęła na niego
ukradkiem. Zauważyła, że na jego twarzy na powrót gości maska chłodnej
obojętności, co było dla niego typowe, a raczej wręcz normalne, gdy szedł do
ludzi.
Wpadli do sali lekcyjnej nieco spóźnieni.
Profesor Carrington nie omieszkała
się tego odnotować. Uczniowie, którzy dotąd gapili się na tablicę z nieobecnymi
wyrazami twarzy, spojrzeli na grupkę spóźnialskich z ciekawością. Kasztanowłosa
musiała się powstrzymać od prychnięcia dochodząc do wniosku, że adepci Falconu
czasem przejawiają zwykłe emocje. Zaczerwieniła się jednak zauważając, że ma
nie do końca dopięty szary mundurek, tak samo jak Draco – skutek pośpiesznego
ubierania się. Fakt ten nie uszedł też zgromadzonym uczniom, którzy patrzyli
teraz na dwójkę przybyłych z dezaprobatą i rozbawieniem.
Gryfonka czym prędzej zajęła swoje
miejsce koło Veronicy. Blondynka posłała jej życzliwy uśmiech.
Hermionie jednakże humor poprawił szybko
Malfoy, który o dziwo, zajął miejsce z samego tyłu klasy, a nie,
tak jak zawsze,
z Lauren Diggle. Potem kasztanowłosa zwróciła swoją uwagę na nauczycielkę
wygłaszającą jeden z najbardziej monotonnych wykładów jakich w życiu słyszała.
Po trzech godzinach nastała długo
wyczekiwana przez Hermionę przerwa. Udała się wraz z całą grupą do jadalni,
odłączając się od Malfoya, który powiedział, że musi coś załatwić. Zostawiła
go więc z narastającą w sobie niepewnością. Intuicja podpowiadała jej, że
blondyn nie zamierza zrobić nic dobrego. Usiadła tak jak zawsze przy małym
stoliku, blisko Marlona. Kate i Veronicy jeszcze nie było.
– Co słychać, Hermiono? – zagadnął
Marlon, rozglądając się na boki, w celu upewnienia się, że nikt ich nie
usłyszy.
– W porządku – mruknęła bez przekonania,
nabierając sobie na talerz łososia. Dopiero po chwili zorientowała się, że jej
towarzysz jest czymś poruszony. Posłała mu pytające spojrzenie.
Okularnik nieznacznie się nad nią
nachylił i wydusił ze siebie zduszonym szeptem:
– Zbadałem runy, które przedwczoraj w
nocy świeciły się na ścianie…
– Co oznaczają? – zapytała Gryfonka
szerzej otwierając oczy.
– Wydaje mi się, że te słowa tworzą jakiś
wzór. Chyba brakuje jednego wyrazu… Przestudiowałem dokładniej tę mapę z kronik
i porównałem ją do układu budowy szkoły. Myślę, że mogą być to podziemia. Tylko
nie mam pojęcia jak można by było się tam dostać…
– Gdzie dostać?
Obydwoje podskoczyli na krzesłach,
słysząc głos Kate. Dziewczyna właśnie zajmowała swoje miejsce, a wraz z nią
Veronica.
– Do tego tam wiesz… Domów mieszkalnych –
bąknął niezrozumiale chłopak pod nosem, po czym desperacko wpakował sobie do ust
całego wędzonego łososia.
Czarnooka chciała jeszcze coś powiedzieć,
ale uprzedziła ją Veronica:
– Hermiono, co ubierasz na imprezę? –
zapytała bez większego zainteresowania.
– Ja… Nie wiem, całkiem o tym
zapomniałam. – odpowiedziała
zgodnie z prawdą, jednocześnie przypominając sobie, czy wzięła ze sobą chociaż
jedną sukienkę.
– A z kim idziesz?– spytała tym razem
Kate.
– Em… Jeszcze nie mam partnera…
– Nie przejmuj się. Możesz iść sama, tak
jak ja. Nienawidzę takich imprez – burknęła z niezadowoleniem blondynka. – Nie
rozumiem czemu jest obowiązkowa. Dashwood chyba musi zależeć żeby wszyscy byli
zajęci.
Hermiona i Marlon natychmiastowo
spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Wielokrotnie zastanawiali się, co oznacza
piątkowa data zapisana w tajemniczej kronice, a także czemu akurat w tym dniu
jest dyskoteka. Uznali, że to być może zbieg okoliczności, ale może faktycznie
chodziło o coś innego?
– Jeżeli chcesz Hermiono, mam parę
sukienek. Niezbyt szykownych, ale zawsze coś. Mogłabyś do nas wpaść i
poprzymierzać – zaproponowała Kate z ciepłym uśmiechem.
– Jasne, dziękuję...
– Dzisiaj o 19?
– Może być. – zgodziła się Gryfonka mając
nadzieję, że nie będzie musiała iść na tą całą uroczystość w wytartych spodniach.
Później dwie przyjaciółki pogrążyły się w
rozmowie na temat dodatków do stroju. Korzystając z okazji Marlon kontynuował
po cichu swoją wypowiedź.
– W tych podziemiach musi coś siedzieć,
do tego te głosy. Może powinnyśmy coś zrobić w tym kierunku? – zapytał
zbierając w sobie całą odwagę.
– Nie mam pojęcia. – odpowiedziała
niepewnie Hermiona mimowolnie przypominając sobie przestrogę Erica – Jeszcze to
przemyślimy… A masz coś o tej drugiej stronie, za murem?
– Jestem na właściwej drodze żeby wreszcie
coś odkryć – zdradził drżącym głosem, patrząc na swoją rozmówczyni z
nieskrywaną frustracją. – Przyjdź do mnie po lekcjach. Wyjaśnię ci, o co mi
chodzi.
Gryfonka przytaknęła, kiwnąwszy głową. W
zamyśleniu zaczęła rozglądać się po sali, bezwiednie szukając blond czupryny,
lecz bez skutku. Po chwili jej wzrok spoczął na stoliku Dashwood'ów. Zauważyła,
że brakuje tam jednej osoby. Elizabeth spożywała w ciszy swój posiłek, tak samo
jak jej dwie starsze siostry. Z kolei dwaj wyrośnięci bracia, którzy byli wczoraj
obecni na spotkanku pojedynków, rozmawiali o czymś z zaangażowaniem. Z szybko
bijącym sercem zorientowała się, że brakuje Erica…
– Ten to ma poczucie czasu. Drugie
śniadanie kończy się za dziesięć minut – mruknął nagle siedzący obok niej
Marlon,
patrząc z dezaprobatą na wejście.
Ona również przeniosła tam swój wzrok i
zobaczyła Dracona. Blondyn właśnie przekraczał próg jadalni. Wraz z jego
pojawieniem dało się wyczuć jakąś niepokojącą i groźną nutę. Kroczył jak zawsze
nienagannie wyprostowany, mrożąc wzrokiem tych, którzy odważyli się na niego
spojrzeć. Panująca dotąd martwa cisza pogłębiała się jeszcze bardziej, a ci
nieliczni którzy toczyli właśnie jakąkolwiek konwersję zamilkli, w tym dwójka
Dashwood'ów. Łatwo było się domyślić, że Draco zyskał szacunek większości
uczniów po wczorajszym, zwycięskim pojedynku z Ericiem. Prościej mówiąc, budził
ogólny strach, tak samo jak to było w Hogwarcie. Kasztanowłosa ze zmartwieniem,
a zarazem zdumieniem zauważyła strużkę krwi lecącą z czoła chłopaka. Co chwilę
nieporadnie ją ścierał, a gdy usiadł przy swoim stoliku, obok drugoklasistów, użył
najprawdopodobniej zaklęcia leczącego, gdyż rana natychmiastowo zniknęła.
Hermionie zdawało się, że umyśla unika jej spojrzenia.
***
Nie miał najmniejszej ochoty iść na śniadanie,
ale żeby nie wzbudzać podejrzeń lepiej było nie unikać posiłków. Wchodząc do
sali z satysfakcją zauważył niepewne i wręcz zlęknione spojrzenia kierowane w
jego kierunku. Kiedy usiadł koło tych przymulonych i wyjątkowo tępych chłopców
z drugiej klasy, wyraźnie poczuł na sobie jej wzrok. Obawiał się jednak, że
zobaczy w jego oczach bezwzględność i wściekłość, więc wolał na razie ją
zignorować. Nie żałował tego, co właśnie zrobił. Zaczekał na tego psychicznego
Erica korzystając z tego, że wszyscy byli właśnie w jadalni. Ten idiota był na
tyle zaskoczony, że nie zdążył się nawet obronić, kiedy Draco go rozbroił.
Następnie przeniósł go do schowka, gdzie zaprezentował mu dużą ilość
czarnomagicznych klątw, które przyszło mu się nauczyć przez całe dotychczasowe
życie. Gdy chłopak tracił już przytomność zagroził mu, że jeżeli jeszcze raz
zrobi coś Granger to on zemści się sto razy gorzej. Na koniec zamknął go w
małym pomieszczeniu, nie czując przy tym żadnych wyrzutów sumienia. Z wielką
chęcią poznęcałby się nad nim dłużej, ale musiał pamiętać żeby nie przesadzać.
Mało go obchodziło, czy poniesie za swój czyn jakieś konsekwencje. Cały ten
Dashwood mógł w każdej chwili poskarżyć się swojej mamie albo braciom. Doszedł
jednak do wniosku, że ma to głęboko w poważaniu. Wprawdzie zaspał dziś na
śniadanie, a mimo to nie czuł głodu, ostatecznie jednak sięgnął po zupę z
krewetek.
– Jak tam, Draco? – usłyszał obok siebie tubalny
głos Tobiasa Bella.
Popatrzył na głupawego bruneta z
mieszaniną obrzydzenia i złości, jednak chłopak zdawał się tego nie zauważać.
Draco naprawdę ubolewał w duchu, że przyszło mu się zniżać do takiego niskiego
stopnia jakim była rozmowa z tym debilem.
– Całkiem znośnie – odparł niechętnie,
stwierdzając po raz pierwszy, że szczerze tęskni za towarzystwem Blaise'a.
– Z kim idziesz na imprezę? –
zainteresował się wysoki szatyn, siedzący naprzeciw Malfoya. Wydawał się być
bardziej rozgarnięty niż cała reszta, a jego cwaniacki uśmieszek jedynie
denerwował blondyna.
Draco już miał coś odpowiedzieć, gdy nagle
Bell poklepał go przyjacielsko po plecach, w wyniku czego Ślizgon omal się nie
zakrztusił.
– On może mieć każdą – powiedział głośno
Tobias sprawiając, że szatynowi nieco zrzedła mina.
Przywódca Slytherinu wzruszył jedynie
ramionami dochodząc do wniosku, że Tobias ma rację. Zrezygnował z planów
zabicia go przy najbliżej okazji i popatrzył z wyrafinowaniem na szatyna, który
miał na imię Thomas.
– Nie sądzę, że każdą, Tobias. Słyszałem,
że Lauren się chwaliła, że z tobą idzie…
– Absurd – zaprzeczył spokojnie Ślizgon,
nie dając się sprowokować.
– Żadna mu się nie oprze – dodał Bell,
patrząc na niego z prawdziwym uwielbieniem.
– Założę się, że jest tutaj parę
dziewczyn, które na pewno nie przyjęłyby twojego zaproszenia, a w szczególności
jedna która z pewnością by je odrzuciła – stwierdził Thomas z perfidnym
uśmiechem, przy okazji przyciągając uwagę innych uczniów.
Draconowi nie podobało się całkowicie
zachowanie tego zbyt pewnego kolesia, ale nie dał po sobie nic poznać.
– Doprawdy? – Głos blondyna wprost
ociekał jadem.
– Nie ma rady, nikt mu się nie oprze –
wtrącił Tobias wesoło, nie zauważając napięcia pomiędzy dwójką kolegów.
Teraz już połowa chłopców, siedząca
nieopodal nasłuchiwała ich wymiany zdań.
– Nie wydaje mi się żeby Hermiona Granger
przyjęła twoje zaproszenie, Draco. Słyszałem, że traktuje cię jak ostatniego
palanta.
– Granger? – zaśmiał się sztucznie,
mimowolnie zaciskając dłonie w pięści. Miał szczerą ochotę na skiereszowanie
twarzy temu bezczelnemu kretynowi. – Masz chyba złe informacje. Nikt mnie tak
nie traktuje, a w szczególności nie ona – dodał śmiertelnie poważnym głosem.
– Ciekawe w takim razie, czy to akurat z
nią się pojawisz skoro „żadna ci się nie oprze” – skończył szatyn,
mierząc arystokratę wyzywającym spojrzeniem.
– Jasne, że z nią przyjdzie! – oburzył
się Tobias,
zagorzale wierząc w możliwości Malfoya.
W tej chwili zadzwonił dzwonek
obwieszczający koniec przerwy.
Ślizgon całkowicie zignorował zbyt pewną
postawę Thomasa, patrząc na niego, na koniec z nieukrywaną wrogością. Wstał
szybko od stołu i przeciskając się przez tłum uczniów udał się na kolejną
lekcję. Wiedział, że gdy przyjdzie na tę
cholerną imprezę bez Granger da satysfakcję szatynowi i pokaże mu, że ma rację.
Z kolei przeczuwał, że przekonanie dziewczyny do swojego towarzystwa nie będzie
prostym zadaniem. Koniec z końców, doszedł do wniosku, że tak czy siak,
musiałby z nią tam iść, bo inaczej zwariowałby ze zmartwienia. Tak to
przynajmniej miałby ją cały czas na oku. Nie chciał jednak upadać tak nisko i
prosić ją o to, a wiedział że może to być jedyne wyjście żeby uzyskać jej
zgodę. Westchnął ciężko komentując tym samym swoje ciężkie życie. Stanął pod
salą, a chwilę potem dostrzegł zbliżającą się w jego stronę burzę kręconych
włosów.
Uśmiechnął się w duchu,
widząc Hermionę, która przedzierała się przez tłum żeby do niego dotrzeć. W jej
orzechowych oczach widział życzliwość, co bardzo go zadowoliło. Naprawdę się
cieszył, że jest tutaj razem z nią i że mają za sobą już wszelkie wątpliwości
czy kłótnie.
Rozdział został zabetowany przez E. (kliknij tu)
Jej, rozdział! Lecę czytać! :)
OdpowiedzUsuńJejku, nawet nie wiesz jak się cieszę, że dodałaś nowy rozdział! To bardzo miła przerwa, kiedy robię zadania z matematyki i piszę przy okazji dwa odmienne teksty. Właśnie - jestem ciekawa - jak poszły Ci testy? Słyszałam, że na polskim do napisania było opowiadanie, więc zakładam, że nie było źle? Opowiadaj, Nela, opowiadaj! :)
UsuńCo do rozdziału... Chyba ten jest moim ulubionym (chociaż tak naprawdę mówię to za każdym razem, gdy dodajesz rozdziały - to o czymś świadczy - głównie o tym, że po prostu kocham Twoje opowiadanie)! Najlepiej będzie, jeśli zacznę od początku, bo inaczej później się pogubię we własnym tekście, bardzo często mi się to zdarza.
Od początku świetnie ukazałaś troskę Malfoya o Hermionę. Nie była ona pokazana zbyt przesadnie, jego troska o dziewczynę wydawała się naturalna, że tak powinno właśnie być. Nie obchodziło go, że zaraz będzie cisza nocna, że może ponieść konsekwencje za wałęsanie się w nocy po Falconie - szedł przed siebie, byleby znaleźć Hermionę. Miał po prostu gdzieś obowiązujące zasady, jeju, naprawdę świetnie to opisałaś. Dalej, wewnętrzne rozterki Hermiony; kolejny ogromny plus tego rozdziału. Nie dziwię się naprawdę Hermionie, że w Falconie czuje się samotna. Nie dość, że ta szkoła jest pełna tajemnic i dziwnych, naprawdę dziwnych rzeczy, nie ma przy sobie swoich przyjaciół. Przy jej boku jest tylko, a może aż, Malfoy. Chyba najbardziej wzruszające jest to, że trwają przy sobie, mimo tego, że przecież jeszcze niedawno się nienawidzili, a teraz ta granica została przetarta, między nimi pojawiło się coś silniejszego od nienawiści... Pięknie okazujesz tą przemianę, subtelnie. Jednak kiedy Draco wdarł się do umysłu Hermiony... Naprawdę chciałam coś mu zrobić! Jeśli tylko bym mogła, weszłabym do ekranu laptopa, uderzyła go mocniej w głowę i wróciła na swoje miejsce, by móc w spokoju dokończyć czytać. :) Szkoda, że nie ma takiej możliwości. Jeju, mój komentarz będzie tak chaotyczny... wybacz mi, rozpierają mnie emocje. :D
Teraz do czegoś się przyznam; fragment, w którym Draco wchodzi do pokoju, następnie rozpoczyna swój monolog, a na końcu kładzie się na łóżku, przy Hermionie, czytałam dwa razy. To nie moja wina, że jestem niepoprawną romantyczką, a jak czytam takie fragmenty, na moich ustach mimowolnie pojawia się uśmiech. :( Czekałam na taką chwilę w Twoim opowiadaniu! Twoją historię bardziej przeżywam od swojej, naprawdę. Ich relacja jest taka prawidłowa i ja wiem, że tak po prostu musi być, nie ma dla nich innego rozwiązania, jak tylko być ze sobą. Potrzebują siebie, jak człowiek potrzebuje tlenu - o, oboje są dla siebie powietrzem, bez którego nie da się funkcjonować. Nie wiem co mam więcej napisać o tym fragmencie, jak nigdy odebrało mi mowę.
Wiedziałam, że Draco nie zostawi Erica w spokoju za to, co zrobił Hermionie! Ale należało się facetowi. Mam jedynie nadzieję, że Draco nie poniesie żadnych konsekwencji, bo w sumie Eric może zaskarżyć Malfoya o pobicie.
Bal, bal, bal... To oczywiste, że Draco i Hermiona muszą iść razem. Chłopaki z Falconu rzucili Malfoyowi takie wyzwanie, a on chyba tak łatwo nie odpuści. Jestem ciekawa jak opiszesz tą uroczystość, co planujesz w związku z nią.
Czyżbyś chciała połączyć Ginny Blaisem, czy mi się tylko wydaje? :)
Czekam na kolejny rozdział, kochana! Przepraszam, że ten komentarz jest taki nieogarnięty, ale właśnie taka jestem dzisiejszego dnia ja. Kolejny będzie lepszy i dłuższy - obiecuję!
Jeśli miałabyś chęci i czas zapraszam Cię na miniaturkę pt."Czas" na mojego drugiego bloga: droga-do-milosci.blogspot.com/ :)
niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com
Pozdrawiam,
M.
Hej ;)
UsuńDziękuję, że tak dokładnie piszesz, to co myślisz. ;). Uwielbiam czytać Twoje komentarze i chyba zawsze najbardziej wyczekuję ich właśnie od Ciebie! Nie chcę połączyć Blaise'a i Ginny, tylko pomyślałam, że ciekawie byłoby przedstawić ich relacje, kiedy obydwoje martwią się o przyjaciół. Mam jakiś plan co do tej imprezy, ale zobaczymy, co mi wpadnie do głowy c;
Robi mi się ciepło na sercu, gdy za każdym razem czytam Twoją opinię ❤❤. Cóż...testy. Część humanistyczna poszła mi nawet dobrze. Tak, było opowiadanie. Banalny temat, ale teraz jak sobie o tym pomyślę, to dochodzę do wniosku, że zrobiłam mnóstwo błędów xD. Miło, że pytasz.
Pozdrawiam!❤
N.
Zgodnie z prośbą, informuję:
UsuńNa moim blogu pojawił się rozdział 12, serdecznie zapraszam do czytania i komentowania! (:
niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com
M.
Umieram.
OdpowiedzUsuńAle wpierw rozdział! <33333
NELA! CO TY......
OdpowiedzUsuń(I tu jest moment kiedy krzyczę na cały głos aż siostra się drze, uwaga cytat ' przejrzałaś się w lustrze?!' Idiotka nie umnie odróżnić krzyku rozpaczy od radości!)
Muszę się ogarnąć żeby się uspokoić bo awwww.
Ale. Ciągle. Czytam. To. Jak. Oni. Leżeli. To jest za piękne! Rzucam chłopaka i zabieram Dracona. Jak to było? Wpasowali się w siebie, czy coś?? Ten rozdział miał tyle opisów. KOCHANYCH OPISÓW! hah, też bym wskoczyła do laptopa tak jak Mrs.M napisała. Po tym jak Draco tak chamsko i kochanie ( bo się martwił) wszedł do umysłu Miony, najpierw bym go walnęła a potem bym zaczęła go całować. Pewnie myślicie, że wariatka. Okej, okej, ogar.
Nie wiem co napisać. Bo rozdział skupiał się jednak na jednym wątku, na polepszeniu ich relacji ( w 21 rozdziale- nie spieszysz sie) to i tak był super superaśny. A do tego wątek z zielarstwem i Sprout jak próbowała do zielarni...Dobre. konfrontacja Ginny i Zabiniego Też była ciekawa i śmieszna. Mimo poważnego charakteru jest ta wesoła nuta. Na dwa fronty- Blaise i Harry. Kto ostatecznie wygra? Ta wiadomość od Miony super przemyślana.
Magiczny poranek....ach ciepło zalewa me ciało. Ładnie, ładnie !!! Malfoy pewnie sam z siebie nie zaprosiłby Miony na imprezę. Dobrze, że te tępaki to mu zasugerowali ^^.
Rozdział czytało się bardzo przyjemnie. Nie wylapalam żadnego błędu. Tak trzymaj z taką betą <3
Weny. Weny. Weny.
( tak to znaczy daj więcej)!!!
Ari. ;**!!
Jesteś nieogar duży i jeszcze psychiczna.
Usuń;)
Ariana jak zawsze na wesoło..:D
UsuńI co mam napisać? Bardzo się cieszę, że rozdział przypadł Ci do gustu. Przyznam, że tą scenę, jak leżeli pisało mi się bardzo ciężko i myślałam, że nie podołam. Hah, Ginny nie ' leci na dwa fronty'. Nie zostało nic wspomniane, że będzie z Harry'm albo Zabinim ;).
Kolejna notka będzie długa, żeby tego wszystkiego nie przeciągać, więc sądzę, że pod koniec maja jakoś się ukaże.
Tak, beta naprawdę świetnie sobie poradziła ze sprawdzeniem, a przyznam, że błędów była cała masa :o
Pozdrawiam! :*
Nela
Nela! <3 Wiem że ginny nie leci na dwa fronty tylko tak. Wyszła naturalnie a propos xdd. Oł je, dłuższą notkę chcę.
UsuńMilena siedz tam cicho i nie spamuj -.- :**
Ari pozdrawia!
Dobra, zaczynam i już zżera mnie ciekawość.
OdpowiedzUsuńZ początku przygniotły mnie opisy. Tutaj przeważnie było ich więcej niż dialogów. Trochę smutno się robiło gdy czytałam o rozpaczy Granger. Za bardzo przesadzała. Ale zaraz wróciłam do poprzedniego rozdziału i nie ma się co dziwić bo Eric był okrutny. Nie ciągnęło mi się opowiadanie za co plus;). Jak każdemu scena dramione. Draco czuły i delikatny...Skradła moje serce. Dobrze dobrany tytuł rozdziału. Jest w nim mowa głównie o uczuciach, sercu itd. Trochę zwolniłaś z akcją, ale cieszę się bo do woli można rozkoszować się tą przyjemną aurą i relacją między dwójką bohaterów. Co będzie dalej?
UsuńZaskoczyłaś mnie kiedy napisałaś wątek o Ginny. Ale taka odskocznia ;).
Jestem za blinny, może wiążesz z tym jakieś plany?
Rozdział w sam raz. :*
Pozdrawiam.
Milena.
+ świetna robota wykonała beta:)
UsuńDziękuję za komentarz ;D
UsuńOpisów jak dla mnie też było za dużo, ale były potrzebne.;)
Blinny? Nie przepadam za tym połączeniem, ale może coś wymyślę...
Pozdrawiam,
Nela.
Piękny blog...
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że postanowiłaś skomentować! Dziękuję!;*
UsuńN.
Jest rozdział! ^^ Tak jakoś przeczuwałam, że dzisiaj będzie. :p Znowu wspaniały. Piszesz tak pięknie, tak realnie. Każda sytuacja między Hermioną, a Draco jest przedstawiona tak prawdziwie. Po przeczytaniu tego rozdziału jest we mnie tak wiele uczuć, że aż nie wiem co pisać! Poprostu pisz, pisz i pisz, a ja będę mogła czytać i czytać i czytać. XD
OdpowiedzUsuńKiedy planujesz kolejny rozdział? Muszę wiedzieć na jak długi czas oczekiwania mam się nastawić. ;)
Pozdrawiam.
/Wiktoria
PS. Jak widzisz nigdzie Ci nie uciekłam i uwierz mi.. nie zamierzam! c;
Rany...Wiktorio, wywołaś u mnie szeroki uśmiech tym komentarzem. Jestem Ci bardzo wdzięczna, że postanowiłaś skomentować nawet z anonima! :*
UsuńChciałabym jeszcze dodać rozdział pod koniec maja, długi, więc nie wiem jak się wyrobię, ale postaram się.
Dziękuję!❤❤
N.
Fabuła jest genialna!*.*
OdpowiedzUsuńNela, Nela <3
UsuńTy chyba wyjęłaś to z książki. Przecudne! Przecudne! Wyobraź sobie, że płaczę. Czytałam to z pasją, wczułam się w położenie Miony i...Wzruszyłaś mnie tak bardzo! Ile ona musiała przeżyć. Draco zachował się...Zależy mu na niej. Ten drugi fragment był świetnie zwieńczony - zależy mu na Hermionie Granger. I wreszcie to pojął no !! Jeszcze cieplej mi się zrobiło dzięki Ginny. Kochana, martwiąca się przyjaciółka! Zaśmiałam się jak wskoczyła na Zabiniego, odważna. Ładnie wzorujesz wszystko, ale Draco...Jest tutaj najlepszy. Nieporównywalny. Musicie się zgodzić! <3 ;(
Żeby rozdział ukazał się szybko. Przejrzyście i od razu Lepiej się czyta!
Expecto patronum ~~
Te nowe piosenki - świetny klimat!❤❤
UsuńDzięki!;*
UsuńPodchodzisz do tego naprawdę bardzo emocjonalnie. I jeju...Brak mi słów! Dałaś mi dużą motywację.
N.
wow!!!!! tylko tyle moge powiedziec !! czytam i podziwiam!!! ♡♡♡
OdpowiedzUsuńO jeju...Bardzo mi miło! <33
UsuńDziękuję!
N.
Dziękuję, że zostawiłaś komentarz! :D
OdpowiedzUsuńO jeju, naprawdę Ci się spodobało?❤ Obawiałam się, że rozdział wyjdzie nudny.
Tak, E. naprawdę umiejętnie potrafi wszystko zrobić! :)
Dziękuję i pozdrawiam. :*
Nela.
Cholera. Zagapiłam się xd
OdpowiedzUsuńNela, ja się rozpłynęłam. Bardzo i to bardzo mi sie spodobało. Przemyślenia Dracona, byłam tylko ciekawa jakie on ma do tego podejście.
UsuńKażdy ma chwile załamania i Hermiona również, Dobrze, że stanęła na nogi. Raczej nie robisz z niej jakieś histeryczki, miłą odmiana, taka bezbronna, ale Draco się już nią zajął! :)
Idealnie wpasowane w nastrój, muzyka dopełnia całość.
Czekam na dalszy ciąg.
Pozdrawiam!
Kasia :(
Przepraszam, że tak krótko, zabiegany dzień :(
UsuńKochana, nie przepraszaj! Bez przesady. Kasiuu dziękuję bardzo za taki kochany komentarz! Właśnie trochę się bałam, że zachowanie Miony będzie przesadzone, ale cóż...
UsuńDziękuję!❤
Nela
Nie tylko ty,Kasiu! :) Zauważyłam rozdział dopiero teraz, ale ogólnie byłam nieosiągalna. Idę czytać i wiedz Nelu, że wnioskując z komentarzy, nie mogę się doczekać...<3
OdpowiedzUsuńLiLy
Miałam tak samo C;
UsuńJeden dzień spóźnienia! :(
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTak, tak :(
UsuńJesteś niesamowita. Rozdział, jak każdy jest cudowny! Aż mam wyrzuty sumienia (co jest u mnie wyjątkowo rzadkim stanem), że czytm go dopiero dziś. W pewnych momentach się popłakałam, co u mnie jest już zupełnym ewenementem. Mówiąc "w pewnych momentach" mam na myśli to, gdzie Draco doszedł do wniosku, że zależy mu na Hermionie, jak zajrzał w głąb jej umysłu. Zaniepokoiło mnie to, że wspomniałaś o jakiejś blokadzie.
Teraz moje małe prośby do ciebie... nie rób sobie odpoczynku od tego opowiadania i od nas *słodkie ocka* i jednak w Hogwarcie zrób z Malfoya tego dupka, którym był zawsze.
Z przyjemnością przeczytam jak po akcji w Hogwarcie zbliżą się do siebie po raz kolejny. Mam nadzieję, że Hermiona zrozumie jak ważny jest dla niej Malfoy, właśnie wtedy, gdy znów będzie dla niej chamski i arogancki i będzie "HAPPY END"..Twoi bohaterowie są dojrzali, dokładnie przez Ciebie zanalizowani, są ukształtowani w Twojej głowie. Znasz ich, masz na nich pomysł. Bardzo podoba mi się Twój Draco jest taki męski, silny, władczy, seksowny, pociągający, pewny siebie, choć przy tym jest w stanie być czuły i delikatny, lecz nie okazuje tego zbyt często i jak na razie tylko Hermiona był zaszczycona zobaczeniem go w takim wydaniu. W sposób jaki opisujesz jego zachowanie, mimikę, ruchy, głos, wygląd i zapach powoduje, że bez trudu mogę go sobie wyobrazić, nie muszę niczego się domyślać, bo to jest i zawsze powinno być w opowiadaniu każdego autora. Właśnie tego brakuje mi w większości dobrych opowiadań, przez co czuję niedosyt, brakuje mi tego i nie daje spokoju przez cały rozdział.
Lubię tą Twoją Hermionę, która potrafi być silna i odważna jak lwica, ale też wygadana, kokieteryjna, która wie czego chce i w jaki sposób chce coś osiągnąć.
Tak trzymaj, Nelo. Jednym słowem - genialnie! :)
Ściskam gorąco,
Lily.
Lily....
UsuńNie sądziłam, że można to tak postrzegać. Cieszę się, że uważasz, że Draco i Hermiona wyszli mi dość dobrze, przyznam, że te sceny pisało mi się okropnie. Tak, wydaje mi się, że ta dwójka cały czas mi towarzyszy, wyobrażam sobie ich o kolejne sytuacje. Jak mam to dalej rozwiązać itd ;).
Nie będę robiła przerwy, tylko muszę zadbać też o inne sprawy. A kolejny rozdział powoli zaczynam tworzyć. Chcę ich do siebie zbliżyć, a w Hogwarcie się zobaczy.
Dziękuję bardzo!:*
rawdziwe „Ja” jest w każdym z nas bez względu na wszystko. Tylko trzeba to zauważyć; umieć spojrzeć głębiej. Ludzie są ofiarami wobec losu, czasu, a zwłaszcza uczuć. Zawsze nadejdzie moment, gdy maski opadną ukazując nasze wnętrze...”
OdpowiedzUsuńTo mi już podopwiedziało, że w rozdziale wydarzy się coś mega ! I się stało.
Niespodziewanie poczuła lekki dotyk na swoim ramieniu. Draco podszedł do niej i złapał ją pocieszająco za ramię. Chyba nie wiedział jak do końca ma się zachować, gdyż stał tak parę chwil w miejscu i z zamyśleniem patrzył na Granger. Nie strzepnęła jego ręki, co więcej, gdy blondyn nagle znalazł się tuż obok niej, także go nie zatrzymała. Mianowicie Ślizgon położył się na łóżku Hermiony i choć leżała do niego tyłem, trochę niepewnie ją objął. Nie zareagowała, za bardzo przejęta. Momentalnie jednak się spięła.
Czując jak jego ramiona mocno ją oplotły, doszła do wniosku, że nie siedzi w tym wszystkim sama. Przez krótką chwilę uwierzyła w słowa, które przed momentem od niego usłyszała.
Doszedł do niej wyraźnie zapach jego mocnych perfum. Jego ciało przylegało do niej; miała wrażenie, że idealnie się w niego wpasowała, jakby jego ramiona były wprost stworzone do przytulania jej.
– Granger… Cii…– powtarzał cały czas z ogromną czułością i smutkiem.
Hermiona wiedziała, co to znaczy. Była świadoma, że jego obecność zarówno jak i dotyk, są jej potrzebne. Chociaż wciąż w jakimś najmniejszym stopniu go nienawidziła, to pragnęła żeby teraz i zawsze przy niej trwał. Marzyła żeby pokazywał jej to, co czuje – tak samo, jak przed chwilą się przed nią otworzył. Zapomnieli obydwoje o wszelkich uprzedzeniach do siebie.
Po jakimś czasie zalała ją fala spokoju, a jej panika bezpowrotnie zniknęła. Blondyn cały czas ją oplatał, zatapiając swoją głowę w jej kasztanowych włosach. Dzisiaj chyba nie miał zamiaru jej puścić. Czuła na plecach jego szybko bijące serce i twardy tors. Byli tak blisko siebie… A potem zasnęła z Draconem obok siebie, przekonując się, że blondyn już dawno wkradł się do jej serca. Była pewna, że od teraz sprawy przybiorą lepszy obrót wydarzeń. Przynajmniej będzie miała kogoś obok siebie.
a TO ZWALIŁO MNIE Z NÓG! Cudownie napisane, zachwycam się, ale jest czym! :)
Oby tak dalej. Nie mogę doczekać się balu.
Le Temps Immobile - piękna piosenka!
Życze weny!
Ta piosenka też skradła moją uwagę. Dziękuję!:*
UsuńCześć, jestem twoją nową czytającą!
OdpowiedzUsuńCzytałam wiele Dramione, ale twoje przebija wszystkie! Przeczytałam wszystkie rozdziały jednym tchem, nic mnie nie nudziło i tak powinno być. Podoba mi się takie stopniowe ocieplanie się relacji Hermiony i Dracona... W tym rozdziale w końcu Draco zrozumiał, co czuję. Moment jak leżą w łóżku jest niesamowity! Fajnie, że dodajesz jeszcze wątek z Ginny i Zabinim.
Pozostaje mi tylko czekać na kolejną część.
Pozdrawiam :)
Witam Cię bardzo serdecznie w gronie czytelników. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na stałe. ❤
UsuńBardzo mi miło, że postanowiłaś skomentować! Dziękuję za te miłe słowa!
Pozdrawiam gorąco,
N.
Chyba każdy mnie już ubiegł z komentarzem. Ale już śpieszę!
OdpowiedzUsuńMam Ci tyle do powiedzenia, że nie mam pojęcia od czego zacząć. A więc tak.
UsuńPo pierwsze jestem Twoja stałą czytelniczką i wierną fanką. Piszesz fantastycznie. Dziewczyno naprawdę masz talent! Potrafisz tworzyć uczucia i je w doskonały sposób przekazać czytelnikom. W ciągu tego rozdziału potrafiłam płakać ze śmiechu, smutku, rozczarowania (nie Tobą!) i wszystkich innych emocji. Zachwyca mnie to w jaki genialny sposób potrafiłaś zachować charakter Draco, a jednocześnie sprawić, żeby był czuły, romantyczny i wspierający. Ich zbliżenia przyprawiały mnie o łzy, w szczególności. Twój blog jest idealny pod każdym względem zaczynając od powalającej fabuły i nieziemskiego stylu pisania,kończąc na tym szablonie..Właściwie to doszłam do wniosku,że z twojego opowiadania spokojnie można zrobić serial :D Boże!To by było takie idealne!Chyba zaraz rozpocznę składkę na pokrycie kosztów i opłacenia aktorów(no oczywiście,że Tom i Emma.A co niby myślałaś?)No dobra,wynajmę odrzutowiec, do którego przypne transparent z napisem:SZUKAMY SPONSORÓW!(jak kolwiek to nie zabrzmiało).
Twój blog jest świetny! To opowiadanie jest po prostu extra, wspaniale opisujesz dialogi Miony i Dracona ;) Czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że szybko go dodasz ;)
Amatis!
Gud ajdija! Ja też muszę grać w tym serialu ! :D
UsuńPowiem Wam, że ciekawie byłoby zekraniziwać poszczególne sytuacje. Tylko wolałabym film niż serial ;)
UsuńDobra, ale bez przesady. Amatis jestem świadoma tego, że mam w Tobie stałą czytelniczę, z czego bardzo się cieszę, bo większość osób jest tu ze mną od początku. Dziękuję za ogromne wsparcie! :**
Pozdrawiam,
N.
Znalazłam Twojego bloga przez facebooka
OdpowiedzUsuń40 minut czytania nie poszeło na marne. Rozdział bardzo wciągający, w sumie jak wszystkie. Czekam na dalszy rozwój akcji pomiędzy głównymi bohaterami. Jednak cieszy mnie to, że nie robisz z nich od razu wielce w sobie zakochanych i tak świetnie przeciągasz to opowiadanie nie przynudzając wręcz odwrotnie zaciekawiając do dalszego czytania.
Ania
Ps. Pisz dalej bo naprawdę masz w sobie sporo talentu pisarskiego. :) Rozwijaj to dalej.
Dziękuję. <3
UsuńNigdy nie chciałam robić z Dracona i Hermiony wielce zakochanych. Miło, że doceniasz moje starania. I także mam nadzieję, że zostaniesz tu na stałe.
Pozdrawiam:)
N.
Przepiękny :3 te opisy są BOSKIE (wiem, że się powtarzam :p) to wstawanie razem i wgl... coraz lepiej między nimi jest ;3
OdpowiedzUsuńA Ginny i Blaise? Po prostu super :D czy coś może się między nimi święci? Fajnie by było ;)
Super pomysł z tym pyłem do przekazywania wiadomości :) bardzo mi się to spodobało
Rozdział bardzo mi się podobał <3 Draco taki zamartwiający się i troszczący :3 po prostu kocham <3
Jestem bardzo ciekawa jak dalej pociągniesz wątek Falconu. Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej...
Co do samego stylu pisania- kobieto, Ty to masz talent :3 ja po prostu to wszystko czułam, widziałam, po prostu przeniosłam się w to miejsce *.* to było wspaniałe
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :3
Życzę weny i pozdrawiam,
Hermiona :*
PS: wiem że chaotycznie poukladany ten komentarz... przepraszam :p zapraszam również na mojego bloga ;)
dramione-nowa-milosc.blogspot.com
Dziękuję! ;)
UsuńChyba jako jedna z nielicznych, zwrociłaś uwagę na ten pył. Nie byłam zbytnio przekonana do tego pomysłu c;
Miło, że mi przypomniałaś, dawno u Ciebie nie byłam i na pewno dziś wejdę. :* Komentarz nie jest chaotyczny, tylko kochany! ;)
Pozdrawiam.
N
Pomimo bety są błędy :)
OdpowiedzUsuńTo tak na marginesie a teraz już przyjemniejsza część. Rozdział cudeńko! Wyszedł lepiej niż się spodziewałam, zawarłaś w nim tyle emocji i tak różnych, że raz miałam ochotę śmiać się z głupoty pierwszoplanowych bohaterów a raz płakać razem z Hermioną. Jestem wniebowzięta tym rozdziałem, obiecałaś że zacznie się coś dziać i dzieje się a dzieje. Jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego postępu, porównując te pierwsze rozdziały z obecnymi jest ogromny progres. Bardzo się podciągnęłaś w pisaniu, rozdziały wychodzą coraz lepsze, masz mniej błędów stylistycznych i ortograficznych, łatwiej się czyta, masz od początku do końca przemyślaną historię co jest dużym plusem. Chociaż zwrócę Ci uwagę na jedno co mnie razi: koniec z końców. Między tymi wyrazami nie powinno być z. To tyle :)
Naprawdę jestem z Ciebie dumna. Cieszę się, że odniosłaś taki sukces, masz stałych czytelników, z rozdziału na rozdział jesteś coraz lepsza. życzę Ci tego co najlepsze bo zasługujesz na to jak mało kto. Dajesz ludziom kawałek siebie w swojej historii. Dzięki Tobie ludzie się śmieją, płaczą, wzruszają, rozmarzają i przeżywają inne emocje.
Pozdrawiam
Dajana
Chyba nie zasłużyłam sobie na takie słowa. Coś mnie złapało za serce, kiedy przeczytałam Twój komentarz. Jestem Ci naprawdę bardzo wdzięczna, że doceniasz to co robię... To niesamowite jak można podnieść na duchu człowieka takim czymś. Jest paru stałych czytelników i cieszę się, że Ty także zostawisz na tym blogu coś po sobie!;)
UsuńDziękuję za radę z tym " koniec z końców' ;) Teraz będę o tym pamiętała.
Wiadomo, że jakieś błędy zawsze się wkradną. Myślę jednak, że teraz cały rozdział wygląda o niebo lepiej ;).
Pozdrawiam i dziękuję...
Nela.
Cudowny! Tak mi się podobało to, że Draco wyznał swoje uczucia Hermionie i, że razem sobie potem słodko spali :D Mam nadzieję, że tak już będzie zawsze, a potem dzieci, ślub i te sprawy haha :D Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i dziękuję, że zajrzałaś do mnie :) Buziaki! ;*
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieję, że to opowiadanie zacznie powoli zmierzać w tym kierunku. ;)
UsuńTylko jak próbuję przedstawić łagodnej charakter Dracona, to w ogóle mi to nie pasuje, albo nie idzie.
Dziękuję bardzo!:*
N.
Nelo! Nic dodać nic ująć:* aww
OdpowiedzUsuń👌
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
UsuńWybacz, ale właśnie jadę tramwajem do pracy...A ROZDZIAŁ:
OdpowiedzUsuńCUD MIÓD MALINA I WSZYSTKIE INNE SŁODKOŚCI.
POLECAM GORĄCO WSZYSTKIM! <3
Nic nie szkodzi, dziękuję bardzo!;*
UsuńTo chyba mój ulubiony rozdział jak do tej pory.
OdpowiedzUsuńMiałam wrażenie, jakbym przeżywała te wszystkie emocje wspólnie z Hermioną i Draco. Samotność Granger oraz niepokój Malfoy'a.
Naprawdę dawno nie miałam okazji czytać aż tak dobrze napisanego ze strony uczuciowej rozdziału.
W ogóle to się niezmiernie ucieszyłam, jak przeczytałam ten fragment "Musiał zrzucić gdzieś w dal swoją maskę obojętności i zacząć wreszcie prawdziwe walczyć o kasztanowłosą Gryfonkę, póki jeszcze nie było za późno. "
W końcu wszystko zmierza w dobrym kierunku jeżeli chodzi o tą dwójkę. Chyba takie momenty uwielbiam najbardziej. Wiadomo, że większość by wolała, by Hermiona z Draco się jak najszybciej zeszli, ale ja właśnie doceniam takie chwile, które sprawiają, że widać łączące ich uczucie. Szczególnie na twoim blogu.
A co do treści rozdziału.
Ogólnie było dużo dramione w dramione, co mi się niezmiernie podobało. Wiadomo, że akcja jest równie ważna, ale ich wątek w końcu też musi iść do przodu.
Jestem ciekawa co się wydarzy na tej całej imprezie. Mam nadzieję, że Granger się zgodzi i będzie miała udaną "potańcówkę"....chociaż nie. Liczę na to, że nas całkowicie zaskoczysz i impreza będzie niezłym szokiem dla nas, czytelników.
A co do Ginny. No chyba zauważyłaś moją niechęć do tej postaci, ale czyżbyś miała zamiar wprowadzić wątek miłosny pod tytułem "Diabeł i Wiewióra?" :D
A tak btw ta szkoła, w której znajdują się Draco i Hermiona z rozdziału na rozdział wydaje mi się coraz dziwniejsza. W sumie brakuje mi trochę akcji w Hogwarcie ale to też mogę jakoś przeżyć pod warunkiem, że następny rozdział pojawi się bardzo bardzo bardzo szybko <3
A co do zachowania Smoka, to o dziwo potrafię go zrozumieć. Gdy najukochańsza osoba jest z zagrożeniu zrobi się wszystko byleby była bezpieczna. No ale on jeszcze nie zdaje sobie całkowicie, jakie uczucia żywi do Gryfonki.
No podsumowując. Rozdział był wręcz fenomenalny i czekam na więcej :)
Całusy :*
Ps. DOBRZE TAK TEMU ERICOWI!
Ps2. Serdecznie dziękuje za komentarz u mnie na blogu <3 Za niedługo zapraszam na rozdział 3 <3
O jeju...Dziękuję, że poświęciłaś czas, aby przeczytać rozdział i skomentować. Czekałam na Twoją opinię i jestem rada, że wpadłaś przeczytać także tę notkę!;*
UsuńMam nadzieję, że u Ciebie rozdział pojawi się jak najszybciej, bo ta historia naprawdę mnie wciągnęła, a teraz nie mogę trafić na nic do czytania, co mnie tak wciąga :D
Nie mam zamiaru wprowadzać blinny ;). Chcę tylko ocieplić ich relacje, bo w przyszłości to mi się tutaj przyda ;)
Mi też brakuje akcji w Hogwarcie dlatego wątek z Gin, ale już za niedługo wrócimy z powrotem.
Cieszę się, że Falcon jest odbierany tak jak sobie to wyobraziłam.
Dzięki za długi komentarz ;**
Pozdrawiam,
Nela.
Hej ho Nela :) Chciałam Cię poinformować, że nowy rozdział już jest :*
UsuńTrafiłam to przypadkiem, ale uwielbiam paring "Dramione", dlatego z pewnością pozostanę tu dłużej! :)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu jednego rozdziału ciężko mi cokolwiek osądzić, ale bardzo spodobały mi się Twoje opisy, tworzysz je naprawdę dobrze! :) No nic, muszę przeczytać opowiadanie od początku... Dobrze, że rozdziałów jest 21, a nie 40. :D
Draco faktycznie nie jest dobrym człowiekiem. Rozumiem, że zada Hermionie dużo bólu (choć mam nadzieję, że się tak nie stanie). :) Ciekawi mnie również wątek Harrego i Cho, mimo wszystkiego ją lubię, więc fajnie, że ich połączyłaś! :)
To ja lecę czytać prolog! :)
Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny!!! :)
Ps. W wolnej chwili zapraszam również do mnie: http://harry-potter-i-dziedziczka.blogspot.com/
Dopiero zaczęłam pisać, może moje opowiadanie przypadnie Ci do gustu... :) Przepraszam, że umieszczam tu link, ale ni widzę byś miała spamownik...
Dziękuję za komentarz. Mam nadzieję, że początkowe rozdziały Cię nie zrażą, bo są doprawdy okropne. >.<
UsuńMiło, że opisy Ci się spodobały - niektóre osoby to nudzi.
Trzymam się z reguły kanonu, a Harry i Cho akurat byli razem. ;)
Nie mam większych planów, co do tego paringu, ale może coś wymyślę.
Czytałam u Ciebie prolog i nadal z zachwytu wyjść nie mogę!:*
Mam nadzieję, żeby zostaniesz tu na dłużej.
Pozdrawiam,
N.
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam! Wiem, że zawaliłam po całości, ale koniec roku i w szkole mi wszyscy wariują! Dzisiaj w końcu znalazłam chwilę wolnego czasu i przeczytałam to cudo <3 Na początku Malfoy podziałał mi na nerwy, lecz w sumie działam chyba tak samo jak Hermiona. Długo na niego nie można się złościć. Ma swój specyficzny sposób pozyskiwania informacji, no ale się martwił! Jestem pod wielkim wrażeniem wszystkich scen Dramione w tym rozdziale. Nie przesłodziłaś. Wszystko było idealnie dobrane i połączone. Wielki szacun kochana, bo czasami łatwo można przekroczyć granicę :) Rozdział trafia na półeczkę ulubionych ( w sumie jak wszystkie Twoje rozdziały). Jestem ciekawa jak Draco postanowi wkupić się w łaski Granger i być przy niej na balu... Aaaa! I muszę Cię pochwalić za tego Dracona... był idealny, słodki, ale przy tym został sobą. Życzę dużo weny! :*
OdpowiedzUsuńOnnawen! <3
OdpowiedzUsuńJuż nie przesadzaj, to głównie ja u Ciebie zawsze się spoźniam i doskonale Cię rozumiem!;* Szkoła i te rzeczy ;c Byłam pewna, że za niedługo się pojawisz.
Cieszę się, że Twoim zdaniem nie wyszło zbyt naciąganie - miałam co do tego wątpiwości. Mam nadzieję, że w tym wirze zadań i nauki, piszesz cały czas swój rozdział, bo ja nadal jestem ciekawa jak potoczy się akcja na tej imprezie! ;*
Pozdrawiam,
N.
Cześć!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak dawno tu nie zaglądałam, ale niestety miałam problemy z Internetem. :/ Rozdział jak zwykle wspaniały, błędów nie wyłapałam, stylistycznie moim skromnym zdaniem idealnie! :D Mam dziwne przeczucie, że Granger dowie się o 'rozmowie' Draco z Thomasem, aczkolwiek mogę nie mieć racji.
Pozdrawiam
/Mrs. Shadow
Hej! :>
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że na Twojego bloga trafiłam wczoraj i po prostu musiałam go przeczytać. Nie było innej opcji.
Boże, już bez samej treści Twój blog urzekł mnie samym szablonem. Jest cudowny, mega mi się podoba. *^*
A co do Dramione...masz świetny pomysł, naprawdę. Jest taki inny...podziwiam, naprawdę. W opisie pisze, że masz 15 lat. Nie wiem czy to aktualne, no ale pomińmy fakt. Czyli wygląda na to, że jesteś o dwa lata ode mnie młodsza...a potrafisz pisać tak dojrzale! Mi osobiście nigdy by się takie coś nie udało. Do tego trzeba mieć po prostu talent. Akcja toczy się w idealnym tempie. Ani za wolno, ani za szybko.
Jestem osobą, która większość blogów po prostu krytykuje, bo tu mi się nie podoba jedno, tu drugie. A w tym nie doszukałam się niczego co by mi się nie podobało. Do tego te wypowiedzi...są tak cudownie układane, tak prawdziwie. Nie no kurde, jestem totalną gadułą, zawsze mam coś do powiedzenia, a teraz? Zabrakło mi słów. Masz talent kochana. ;) Dobrze, że postanowiłaś spróbować. Dobrze, że pokazałaś ludziom co tworzysz. To jest coś pięknego.
Jestem z Tobą od wczoraj i będę do zakończenia tej historii. Urzekłaś mnie jednym rozdziałem.
Mam tylko nadzieję, że ta relacja, która jest tutaj, w Falcon'ie chociaż w jakimś malutkim stopniu zostanie zachowana w Hogwarcie. Bo to by było takie dziwne, jakby po powrocie mieli do siebie znowu totalnie wrogie nastawienie. Ogólnie jestem ciekawa co będzie w następnym rozdziale, bo z tego co zdążyłam do tej pory zauważyć zawsze kończysz w takim momencie, że po prostu trzeba przeczytać kolejny rozdział xd
Jestem ciekawa czym nas zaskoczysz :) Jesteś świetna w tym co robisz, naprawdę
Jak masz czas, pisz kolejne rozdziały i dodawaj je szybciutko :) Masz tylu stałych czytelników, którzy na nie czekają♥
Ściskam mocno i życzę weny ;*
~Avada Kedavra
Z czystym sercem stwierdzam, że to najlepsze Dramione jakie czytałam. Pięknie piszesz, opisy, dialogi wszystko jest idealnie dopracowane. Jestem nowicjuszką jeśli chodzi o fanfiction związane z HP, do tej pory czytałam jedynie fanfiction o Bonnie i Damonie (TVD), ale ostatnio skusiłam się na Dramione. Przeczytałam wszystkie rozdziały w niecałe 3h. Wciągnęłam się strasznie, przekonałaś mnie do Draco, którego nigdy nie lubiłam. W moim sercu zawsze istniał jedynie Damon Salvatore, teraz zafascynowałam się Malfoy'em. Chciałabym mieć taki talent pisarski! Sama też trochę piszę, ale dla siebie, nie publikuję tego nigdzie. Jeszcze nie otrząsnęłam się z emocji, dlatego wybacz mi, że skaczę od tematu do tematu. Mój komentarz może być trochę chaotyczny, ponieważ jestem oczarowana, nie mogę dojść do siebie. Błagam pisz dalej, nie mogę się doczekać. J.
OdpowiedzUsuńZapraszamy do głosowania w drugim konkursie Katalogu na konkursowe prace! Zostało przysłanych dziesięć cudownych prac, nie jest potrzebne wiele czasu, aby je przeczytać i przy okazji ocenić - tym ruchem nie tylko uszczęśliwia się nas, ale autorki miniaturek, które czekają na noty od Was, naszych katalogowiczów Granger. Udzielajcie się, bo my - administratorki - to połowa sukcesu. Bez Was nie damy rady!
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy ciepło,
Załoga Katalogu Granger.
Witaj! :))
OdpowiedzUsuńOgólnie mówiąc: BOMBA! Naprawdę, świetne opowiadanko!!! :))
Uwielbiam paring Dramione, dlatego tak zachwyciła mnie Twoja twórczość! Dodatkowo piszesz lekko i zgrabnie, przez co czyta się przyjemnie! :)) ^^ Jest zdecydowanie najlepszy tego typu fanfic, na jaki natrafiłam! :)) I czego chcieć więcej?! Zostaję tu na dłużej! :D
Co do rozdziału...Zachwyciło mnie wszystko! Już nie mogę doczekać się balu i tego, co się na nim wydarzy! Może coś zupełnie zaskakującego? :D ^^
Ps - zapraszam również do siebie: http://you-have-been-the-one.blogspot.com/
Co prawda to nie potterowskie fanfiction, ale może jednak uda mi się Ciebie zaciekawić? ;))
Pozdrawiam serdecznie i życzę mnóstwa weny!!! <3
Świetne opowiadanie, powiem że to mój ulubiony blog, po cześć szczegółowo a za razem przyjemnie, zapisuje bloga w zakładkach, a to zdarza się u mnie wyjątkowo rzadko. Przez ciebie, przez ostatnie dwie noce, prawie nie spałam, ale nie żałuję. Z niecierpliwością czekam na kolejny i mam nadzieję że szybko tego nie skończysz.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko.
OdpowiedzUsuńJejku tyle emocji we mnie buzowało, czytając każdy z rozdziałów. Jak czytałam o ich pobycie w oranżerii. Bajka. *-*
Uwielbiam tego bloga.
Najlepszym momentem był ten, kiedy w gabinecie Dumbledore Umbridge postanowiła posłać Draco i Hermionę do Falconu.
W tym rozdziale spodobało mi się spotkanie Blaise'a z Ginny. Czuję, że rozwiniesz ich wątek.
Życzę weny i mam nadzieję, że rozdział pojawi się szybko!
Kochana!
OdpowiedzUsuńBloga zdążyłam już przeczytać, ale przez słaby internet żaden komentarz z tego tygodnia się nie dodał, tak więc napiszę jeden, ale dłuższy, żeby ci to jakoś wynagrodzić. Twoja historia jest lekka, prosta, ale jednocześnie niebanalna. Ma w sobie coś niezwykle magicznego i pięknego. Znajduję się w niej tyle głębokich myśli, są poruszane trudne, niekiedy filozoficzne problemy. Czytałam już naprawdę wiele blogów Dramione, ale ten zdecydowanie się wyróżnia. Dziękuję ci, że podzieliłaś się z nami czymś tak cudownym - i nie, nie piszę tego każdemu. Przeczytałam każdy rozdział dokładnie, zdarzało się, że niektóre fragmenty po kilka razy. Oczarowałaś mnie swoim stylem, z kolejnymi notkami coraz bardziej. Przez to, że czytałam od początku, zobaczyłam, jak się rozwinęłaś. Jako początkująca autorka mam nadzieję, że w przyszłości choć trochę Ci dorównam. Już chyba wiesz, że uwielbiam postać Draco, ale nigdy nie pisałam o Hermionie. Nieraz widziałam w niej siebie, ale ma też w sobie kilka cech, które chciałabym mieć. Naprawdę nie wiem co jeszcze napisać... Może pomyślisz, że przesadzam i wyolbrzymiam, ale ja naprawdę pokochałam tego bloga. I bardzo chciałabym zobaczyć ekranizację :D
Mam do Ciebie prośbę: nie rezygnuj z pisania. Masz ogromny talent i go nie zmarnowałaś, kształcisz go, więc szkoda byłoby go zaprzepaścić. Życzę Ci, żebyś kiedyś napisała książkę, którą kupię jako jedna z pierwszych! :*
Czekam na kolejne rozdziały i mam nadzieję, że szybko nie skończysz bloga.
Pozdrawiam ♥
Ten blog, historia, Dramione i sam Twój styl pisania są naprawdę wyjątkowe. Z zapartem tchem pochłonęłam wszystkie rozdziały w ciągu dwóch dni i przyznaję, że opowiadanie mnie urzekło. Naprawdę je pokochałam i mam nadzieję na dłużej.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużej ilości wolnego czasu i weny~
*mam nadzieję na więcej, niedopatrzenie ;)
UsuńJejku jaka to cudowna opowieść. Postacie tak pasują do swoich książkowych odpowiedników a jednocześnie są tak czułe że brak mi słów. Nie myślałam że stworzenie takiego arcydzieła jest możliwe. Czekam z niecierpliwością na więcej :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Bellatrix :)
Ale mam u Ciebie zaległości o.O Tak to jest, gdy nauka nie pozwala zajrzeć na wszystkie blogi, które czytam... :/ Postaram się je jak najszybciej nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńU mnie nowy rozdział :) Serdecznie zapraszam :)
http://hogwart-oczami-kate.blogspot.com/2015/06/17-zamany-nos-i-co-ty-tu-robisz.html