Każdy wróg jest naszym rywalem, ale nie każdy rywal wrogiem. Bowiem w rywalizacji gdy wróg podkłada nam nogę to często rywal podaje nam pomocną dłoń.... Tam gdzie nie ma walki, nie ma siły.
W kolejnych dniach atmosfera w całym Hogwarcie bardzo zgęstniała. Przyczyną był zbliżający się mecz. Ślizgoni i Gryfoni traktowali siebie z jeszcze większą wrogością, niż dotychczas. Na korytarzach dochodziło do bójek, a podczas lekcji, jeden dogadywał drugiemu. Wystarczyło tylko jedno krzywe spojrzenie, ucznia na drugiego, aby rozpętać piekło. Zapowiadało się na prawdziwą walkę, która miałaby chociażby rozegrać się podczas meczu. Faktu nie poprawiała także obecność charakterystycznych postaci w Gryffindorze i Slytherinie. To znaczy Harry Potter kontra Draco Malfoy. Już niebawem ta słynna dwójka miała się między sobą zmierzyć. Powietrze w salach i na korytarzach zdawało się być tak gęste, że można je było kroić nożem. Krukoni i Puchoni też z niecierpliwością czekali na wyniki. Opiekunowie domów nie przyjmowali do wiadomości, że ich drużyna może przegrać, chociaż starali się to ukryć, opowiadając o szlachetnej rywalizacji sportowej. Gryfoni starali się ćwiczyć codziennie, lecz Snape zamawiał bez przerwy boisko Ślizgonom. Był też głuchy na powtarzające się doniesienia o próbach rzucania uroków na zawodników Domu Lwa. Kiedy Alicja Spinnet znalazała się w Skrzydle Szpitalnym, bo brwi urosły jej tak, że prawie nic nie widziała, Snape upierał się, że sama rzuciła na siebie czar Bujnego Owłosienia i nie chciał wysłuchać piętnastu świadków, którzy widzieli jak Ślizgon Miles Bletchley, trafił ją zza pleców. Harry był optymistą co do meczu. Nie martwił się, bo zawsze wygrywali. Ron ciągle pracował ciężko, aby poprawić swój styl. Fred i George mówili, że może będą jeszcze z niego dumni, jeśli się publicznie nie ośmieszy. Słabą stroną rudzielca było to, że nie wytrzymał obelg rzucanych w swoją stronę. Kiedy Malfoy udawał, że wypuszcza kafla z rąk, co robił za każdym razem, gdy spotykał rudzielca, Weasleyowi płonęły uszy. Hermiona ze wszystkich sił podtrzymywała przyjaciół na duchu i zachęcała do dalszej pracy z ogromnym entuzjazmem. Wierzyła w Gryfonów, jak nigdy dotąd.
***
Złociste, jesienne słońce powoli wkradło się do dormitorium na siódmym piętrze. Panowała błoga cisza, a ciepłe łóżko aż prosiło się żeby w nim zostać. Kasztanowłosa miała też taki zamiar, przewróciła się na bok, nie zwracając uwagi na promienie słoneczne.
- Hermiono!
Właścicielka imienia gwałtownie podniosła się na swoim posłaniu. Rozejrzała się dookoła ze zdezorientowaniem. Uspokoiła się wyraźnie, gdy zobaczyła Ginny. Ruda miała zaplecione włosy w dwa, długie warkocze, w oczy rzucał się jej czerwono - złocisty ubiór : czerwony sweter, szalik w barwy Gryffindoru, nawet czerwone kolczyki przedstawiające malutkie lwy.
- Zaspałam ?
- Nie, mecz dopiero za czterdzieści minut. - odparła siostra Rona.
- Więc po co mnie budzisz ? - spytała z wyrzutem orzechowooka, patrząc na budzik, który obwieszczał ósmą- Mniejsza o to, dziś jest mecz. - dodała Gryfonka uroczystym tonem, a oczy się jej roziskrzyły z podniecenia.
- Naprawdę nie mam pojęcia skąd u ciebie wzięła się nagle fascynacja tym sportem ! - powiedziała z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Weź... Każdy czeka na wyniki...- mruknęła niedbale machając ręką, po czym szybko wstała i otworzyła swój kufer. Poczuła ogromne wyrzuty sumienia. Nie zdradziła nic swojej najlepszej przyjaciółce na temat zakładu i to do tego z Malfoy 'em. Można było powiedzieć, że miała ze Ślizgonem własne sekrety. Zataiła też przed wszystkimi, że to on uratował ją z sideł Notta. Może wtedy ktoś inaczej zacząłby patrzeć na chłopaka ? Nie przez pryzmat strachu i obrzydzenia, tylko wyrozumienia ? Ale Draco Malfoy wolał być brany za bezdusznego arystokratę. Ona, jako jedna z nielicznych, wiedziała, że pod tą maską obojętności i wyniosłości, kryje się chłopak potrzebujący pomocy. W głębi siebie czuła, że będzie się starała mu pomóc. Nie dopuszczała jednak tej myśli do siebie. Wyciągając odpowiednie ubranie, popatrzyła przelotnie w brązowe oczy Ginny. Jej tęczówki były pełne ciepła, ufności... Hermiona poczuła skurcz w żołądku. Ginny. To jej mogła ze wszystkiego się zwierzyć, podzielić się swoimi troskami. To w niej znalazła pierwszą przyjaciółkę, jak i jedyną. Czuła, że jest w stanie poświęcić swoje życie dla tej rudowłosej osóbki. Wzruszenie złapało ją za gardło, gdy przypomniała sobie, że to właśnie jej wypłakała się po tym jak Malfoy nazwał ją po raz pierwszy szlamą. Kochała Harry'ego i Rona, ale to Ginny była jej bratnią duszą, której bezgranicznie ufała. Obiecała sobie, że kiedyś wspomni jej o tym feralnym układzie. Było lepiej jak nikt nie zadawał żadnych pytań. Otrzeźwiała momentalnie, gdy napotkała jej wzrok.
- Nie mów mi, że chcesz to ubrać ! - warknęła do kasztanowłosej. Hermiona z zaskoczeniem spojrzała na swoje ubranie. Nie rozumiała o co chodzi przyjaciółce. W ręce trzymała najzwyklejszą czerwoną bluzkę i jak zwykle czarne rurki.
- Ubrałabyś się jeden raz inaczej ! - zaczęła ruda z oburzeniem - Jakoś no nie wiem... Fantazyjnie ? A nie tak prosto ! Mama kupiła ci tyle super ciuchów, a ty połowy z nich nie nosiłaś !
- Przyzwyczaiłam się....- próbowała się usprawiedliwić, lecz przerwał jej wrzask Lavender :
- Na litość boską ! My tu chcemy spać !
- Naprawdę ? Nie zauważyłam. - zakpiła głośno Ginny.
No tak, Hermiona tak bardzo przejęła się wizją meczu, że całkiem zapomniała o obecności swoich współlokatorek. Wprawdzie Fay już nie było, ale Parvati i Lavender, miały prawo do spania. Z miny panny Weasley, wywnioskowała, że ma ona zamiar jeszcze bardziej im przeszkadzać. Bez tego siostra Rona była już w złym humorze, ale pomimo tego, Hermiona tym razem nie pozwoli się jej rządzić.
- Idę do łazienki. - rzuciła, po czym prawie biegiem opuściła pomieszczenie.
Po dwudziestu minutach wróciła. Ginny nadal na nią czekała. Za to Brown i Patil wreszcie postanowiły wstać. Ruda zlustrowała kasztanowłosą wzrokiem i wywróciła wymownie oczami do góry.
- Może być. - mruknęła niechętnie, a orzechowooka posłała jej blady uśmiech i zaczęła ścielić swoje posłanie - Zrobiłabym jednak coś z tymi włosami...
- Och ! Gin... Ja umiem o siebie zadbać....
Nie skończyła jednak, gdyż nagle poczuła, że jej włosy w coś się formują. Przerażona podbiegła prędko do lustra, popychając tym samym Lavender, która malowała oczy. Hermiona z opóźnieniem zdała sobie sprawę, że to Ginny bawi się jej włosami za pomocą różdżki. Patrząc w swoje odbicie, posłała jej wściekłe spojrzenie.
- Czyś ty do reszty zwariowała ?! - krzyknęła Brown, która podnosiła się właśnie niezdarnie z ziemi, a na jej twarzy widniała duża czarna kreska - Najpierw nie dajesz mi spać ! A potem chcesz żebym wyglądała jak wariatka !
- Ależ nie...- zaprzeczyła kasztanowłosa, ale zezłoszczona Gryfonka wyszła szybko z pokoju, a za nią Parvati, która posłała Hermionie przepraszający uśmiech. Gdy drzwi się tylko zamknęły, Ginny wybuchła perlistym śmiechem. Starsza Gryfonka popatrzyła na nią z wyrzutem, lecz na jej malinowych wargach także zagościł delikatny półuśmiech.
- To było nie fair. - mruknęła cicho, w stronę zanoszącej się ze śmiechu rudej. Przyjrzała się w sobie w lustrze i wydała cichy jęk zachwytu. Mimo wrodzonej skromności musiała przyznać, że jej włosy wyglądają wspaniale. Była wdzięczna swojej przyjaciółce, ale nie miała jej zamiaru tego okazać, gdyż znów uczyniła coś bez jej zgody.Bowiem loki miała zaplecione w tak zwany wodospad. Czyli rodzaj warkocza francuskiego z luźno puszczonymi pasmami.
- Dobra, bierz szalik i idziemy. - poradziła Ginevra, podchodząc do wyjścia.
Hermiona pochwyciła szalik z barwami Gryffindoru i opuściła dormitorium. W Pokoju Wspólnym panowała ożywiona atmosfera. Bliźniacy sprzedawali jakieś gadżety i zakładali się o wynik meczu. Dwie przyjaciółki szybko przeszły przez dziurę pod portretem, mijając wesoły tłum Gryfonów.
- Pogoda im się udała. - zagadnęła starsza Gryfonka, zerkając zza okno.
- Tak. Ale na sam początek listopada zapowiadają opady śniegu. Nie znoszę zimy, ale przy najmniej na święta wrócę do domu, a raczej Londynu.
- Taak. Widziałaś Harry'ego lub Rona ? Chciałabym im życzyć powodzenia.
- Pewnie są w Wielkiej Sali. - odparła ruda.
- Denerwuję się... - powiedziała kasztanowłosa, faktycznie się denerwowała, wynikiem - No wiesz, Ron gra pierwszy raz, nieco się obawiam. Przecież gdy raz nie obroni to potem...
- Ja w niego wierzę. W lipcu prawie codziennie graliśmy w qudditcha, a on był całkiem niezły.
- Ty też grałaś ? Nie wiedziałam, że to lubisz.
- Ja też nie wiedziałam, że ty go lubisz. Jakoś tak się przekonałam, byłam najczęściej pałkarzem, o ile Fred mi pozwalał.
Właśnie szły do Wielkiej Sali, były już tuż, tuż, gdy nagle zza rogu wyszedł Draco Malfoy wraz ze swoimi kumplami. Musieli już zjeść śniadanie. Hermiona spłonęła rumieńcem jak chłopak ją mijał. Do tego uśmiechnął się do niej szczerze ukradkiem. A wyraz jego twarzy mówił : Zaraz się wszystko rozstrzygnie.
- Co to miało być ? - na ziemię sprowadził ją surowy głos Ginny. Nie zauważając Harry'ego i Rona, zajęły miejsca z dala od wszystkich.
- Co ? - spytała niewinnie orzechowooka, czując skurcz w żołądku.
- Malfoy się do ciebie uśmiechnął ! Sama widziałam, o co tu chodzi Hermiono ?!
- O nic. - odparła wzruszając ramionami, biorąc do ręki kanapkę.
- Hermiono, wrodzy się tak po prostu do siebie nie uśmiechają ! Nie jestem ślepa, widzę, że coś się święci ! - drążyła Ginny świdrując ją wzrokiem.
Gryfonka załamała ręce na znak kapitulacji. Jedyne co w tej chwili czuła to ogromny niepokój.
- To nic wielkiego. W sobotę zamieniłam z nim parę słów na temat tego kto wygra. Nie drąż tematu, to nic takiego. - powiedziała błagalnie. Siostrze Rona widocznie cisnęło się wiele słów do powiedzenia, ale postanowiła że później wybada ten temat. W głowie się jej się mieściło, że Hermiona jest taka naiwna i po prostu ,, zamieniła z nim parę słów ".
- Widziałaś co mieli przyczepione do szat ? Ach pewnie nie, gapiłaś się na Malfoy 'a - warknęła.
Kasztanowłosa spojrzała chłodno na swoją rozmówczyni. Czuła ogromną ulgę. Była zdziwiona, że Ginny tak łatwo odpuściła, ale z drugiej strony czego się czepiać ? To chyba lepiej, że nie zadaje pytań. Natomiast z drugiej strony czuła do siebie potężną niechęć .Jakim prawem oszukuje przyjaciółkę ? Mogła się jedynie pocieszyć tym, że ruda przynajmniej poznała namiastkę prawdy. Podchwyciła z chęcią nowy temat rozmowy.
- Co mieli przyczepione ? - spytała szczerze zdumiona.
- Sama zobacz. - mruknęła, wskazując głową na stół Ślizgonów. Hermiona spojrzała w wyznaczonym kierunku, wytężając wzrok. Każdy Ślizgon miał na sobie jakąś zieloną rzecz. Z takiej odległości nie mogła odczytać treści odznaki, faktu nie ułatwiło jej to, że żaden ze Ślizgonów nie trwał w bezruchu. Już miała poprosić rudą, aby jej powiedziała o co chodzi, lecz za ich plecami rozległ się senny głos.
- Witajcie.
Odwróciły się i zobaczyły Lunę Lovegood, która opuściła stół Ravenclawu i podeszła do nich. Wiele osób gapiło się na nią, a niektórzy otwarcie śmiali, gdyż na głowie miała kapelusz w kształcie naturalnej wielkości głowy lwa, który chwiał się niebezpiecznie na boki.
- Kibicuję Gryfonom. - oznajmiła wskazując na swój kapelusz - Zobaczcie co on robi...
Podniosła rękę i stuknęła w swoje okrycie, różdżką, na co lew rozwarł paszczę i ryknął tak prawdziwie, że najbliższe osoby, aż wrzasnęły z przerażenia.
- Niezły, co nie ? Chciałam żeby pożerał węża, bo to godło Ślizgonów, ale nie starczyło czasu.
I odeszła, odprowadzona zdezorientowanym spojrzeniem dwóch Gryfonek.
- Może lepiej już chodźmy...- zaproponowała Hermiona stwierdzając, że nie ma apetytu.
Ruszyły powoli do wyjścia, a orzechowooka zerknęła dyskretnie na plakietki w kształcie korony i tym razem zdołała odczytać wyryte na niej słowa :
WEASLEY NASZYM KRÓLEM
Dogłębnie zbulwersowana wyrzuciła ze siebie wściekle :
- Mam nadzieję, że Ron nie widział tych durnowatych odznak Ślizgonów. To szczyt bezczelności !
- Nie mam pojęcia czy je widział, czy nie, ale na pewno nie poprawiłoby mu to humoru. Chyba są już na boisku.- burknęła panna Weasley z wyjątkowo naburmuszoną miną.
Wyszły z zamku i skierowały się na stadion. Chłodne powietrze uderzyło je w twarze. Na szczęście słońce wciąż przygrzewało. Nie było wiatru, a niebo miało perłową, jednolitą warstwę, co oznaczało dobrą widoczność. Zajęły miejsca w pierwszym rzędzie i wpatrzyły się z napięciem w boisko. Z czasem narastał ożywiony gwar. Tłumy uczniów wypływały z zamku. Dziesięć minut przed meczem, stadion był rozsadzony do granic możliwości. Większość coś śpiewała, ale w tym gwarze nie dało się niczego zrozumieć. Hermiona była bardzo zadowolona z tego, że ma świetne miejsce. Przysiadła się do nich garstka Gryfonów, a także Dominic...Ku uldze kasztanowłosej, Owney nie mógł zająć miejsca obok, gdyż po bokach miała już Ginny i Deana.
Wreszcie po paru minutach, które dłużyły się w nieskończoność, z szatni wymaszerowały dwie drużyny. Drużyna Lwa i drużyna Węża. Orzechowooka od razu odnalazła dwójkę swoich przyjaciół. Harry stał jak gdyby nigdy nic, natomiast Ron trzymał kurczowo miotłę w ręce i rzucał ukradkowe spojrzenia na wiwatujący tłum. Reszta Gryfonów stała z dumnie uniesioną głową i jeżeli się stresowali, to nie dawali nic po sobie poznać. Jeśli chodziło o Ślizgonów, to na samym czele stał napakowany kapitan Montague. Za nim czaili się Crabbe i Goyle mrugając głupkowato i kołysząc nowymi pałkami. Obok był on. Jakże pięknie wyglądał w promieniach słońca...Jego włosy przyjęły złocistą wręcz platynową barwę. Nienaganna prosta postawa, wyrzeźbione ciało schowane pod szatą Ślizgonów, obojętność w oczach i ten pogardliwy uśmieszek. Hermiona wiedziała, że niejedna dziewczyna była gotowa mdleć na jego widok...
- Kapitanowie, proszę sobie podać dłonie. - powiedziała pani Hooch, kiedy Angelina i Montague podeszli do siebie. Miażdżyli sobie przez sekundę ręce, po czym powrócili na swoje miejsca.
Nagle poczuła na sobie czyjś wzrok, popatrzyła w tym kierunku i ujrzała Dracona. Wpatrywał się w nią z cwaniackim uśmiechem. Odwzajemniła jego wyzywające spojrzenie, a kąciki ust skierowała ku górze. Mógł gapić się na Pansy, a gapił się na nią... Za chwilę wszystko się rozstrzygnie.
- Na miotły...
Rozległ się głośny dźwięk gwizdka, oznajmiający rozpoczęcie gry. Uwolniono piłki i czternastu graczy wzbiło się w powietrze. Hermiona wlepiła wzrok w Rona, który śmigał ku pętlom bramkowym. Żałowała, że nie życzyła mu powodzenia. Sama nieźle się stresowała, a co do tego on.
Przerzuciła wzrok na Harry'ego, który zataczał wielkie koła, wpatrując znicza. Malfoy robił to samo.
- Teraz kafla ma Johnson, tak, Johnson, cóż za gracz z tej dziewczyny, powtarzam to od lat, ale ona wciąż mnie olewa i nie chce ze mną....
- JORDAN ! - ryknęła profesor McGonagall.
- Ach tak, spokojnie pani profesor.... Eee, minęła Warringtona, ograła Montague 'a... Och ! Crabbe trafił ją z tyłu tłuczkiem.. Montague ma kafla, nabiera wysokości i..tak, George Weasley trafił go...Ślizgon puścił kafla, chwyta go Katie Bell, podaje Alicji Spinnet już z nim szybuje...
Hermiona w jak największym skupieniu śledziła każdy ruch graczy, bezwiednie obgryzając paznokcie z nerwów. W głowie huczała jej tylko jedna myśl : Niech Gryffindor zwycięży !
Głos Lee Jordana toczył się gromko po stadionie, każdy starał się wyłapać jego słowa wśród ryku publiczności.
- ....ogrywa Warringtona, wspaniały unik ! No, no nieźle Alicjo... Zaraz tłum coś śpiewa...?
I kiedy Lee zamilkł, żeby się lepiej wsłuchać, z zielonego sektora zajętego przez Ślizgonów wzbiła się wyraźna pieśń :
Weasley wciąż puszcza gole,
Oczy ma pełne łez,
Kapelusz zjadły mu mole,
On naszym królem jest !
Weasleya ród ze śmietnika,
I tam jest jego kres !
Hermiona posłała mordercze spojrzenie tym pajacom, już chciała coś powiedzieć do przyjaciół, lecz umilkła gwałtownie wpatrując się w samotną figurkę Rona, na dalekim końcu stadionu, zawieszoną w powietrzu przed trzema bramkami. Masywnie zbudowany Warrington pędził prosto na niego. Kasztanowłosa i ruda chwyciły się mocno za ręce oczekując rozwoju sytuacji.
- Leci.. Ma kafla...Sam na sam z obrońcą... To będzie pierwsza próba dla nowego obrońcy Gryfonów, Weasleya, brata pałkarzy Freda i Georga, trzymaj się Ron !
Ale z sektora Ślizgonów buchnął krzyk radości : Ron rzucił się rozpaczliwie do przodu, rozkładając ramiona, między którymi przeleciał kafel wprost do środkowej pętli.
- Gol dla Ślizgonów ! - przedarł się przez ryk widowni głos Jordana - Dziesięć do zera... Trudno, miałeś pecha Ron.
Ślizgoni zaśpiewali jeszcze głośniej :
Weasleya ród ze śmietnika,
I TAM JEST JEGO KRES,
PRZED KAFLEM ZAWSZE UMYKA...*
Hermiona westchnęła ciężko, ale nie traciła nadziei. Ukradkiem popatrzyła na Dracona, który latał na miotle całkiem rozluźniony. Był całkowicie skupiony i zdawał się nie zwracać uwagi na toczący się mecz. Ba, nie wykazywał żadnych emocji, nawet gdy Slytherin zdobył punkty, to jedynie popatrzył bystro na swoich kolegów, po czym wrócił z obojętnością do wcześniejszej czynności. Wypatrywania znicza. Gryfonka nie wierzyła w tą obojętność. Znała go na tyle dobrze, że wiedziała, iż jest prawdziwym mistrzem kamuflażu.
- Gryfoni znów mają piłkę. Katie Bell rusza do ataku..- wydzierał się Lee, lecz śpiew Ślizgonów nadal górował. Tymczasem Harry nurkował w powietrzu, rozglądając się na wszystkie strony, raz co raz patrząc na zawodników.
Weasley naszym królem jest !
- Kafla ma Warrington, podaje do Puceya, on mija Spinnet, Angelina bierz go ! Jednak nie.. Zaraz tam z tłuczkiem... To Fred, albo George... Co to za różnica ? Zaraz Warrington przejmuje kafla...Katie Bell go odzyskuje.. Ee...Wypuszcza go, łapie Montague... Nikt go nie blokuje.. No dalej Gryfoni ! Pucey teraz będzie strzelał ! Ron dasz radę !
Niestety nie, Gryfoni jękneli głośno, a Ślizgoni zawyli z uciechy. Dwadzieścia do zera to jeszcze nie klęska, pocieszała się w duchu. Ron puścił jeszcze dwa gole...
- Katie mija go i Gol ! Czterdzieści do dziesięciu ! No dalej, Gryfoni !
Ponad wiwaty, przedarł się ryk absurdalnego lwa Luny. Wszystkim dodało to otuchy.
- Zaraz ! Tak ! Harry Potter zauważył znicza ! Draco Malfoy....też. ... Mkną w tym samym kierunku... Zaczyna się robić ostro, moi mili... Ach ! Lecą łeb w łeb !
Wszyscy zastygli w napięciu i oczekiwaniu. Skrzydełko znicza musnęło jeden ze słupków i złota piłeczka odskoczyła. Draco minął ścigającego Gryfonów i znalazł się bliżej, lecz nie na długo. Harry szybko go dogonił znów lecieli ramię w ramię. Zmniejszyli wysokość kierując się ku ziemi. Będąc blisko gruntu, obydwaj wyciągnęli palce po złotą piłeczkę. Nikt nie zauważył, który pierwszy zacisnął dłonie na tym złotym sreberku. Otóż zarówno jak i Harry i Draco, wylądowali na ziemi, spadając z mioteł. Nie utrzymali równowagi. Hermiona wstała ze strachem. Bała się czy nic się im nie stało, chociaż byli blisko gruntu. I oczywiście, chciała się dowiedzieć, który z nich zwyciężył. Brązowowłosy pierwszy wstał i.... uniósł wysoko rękę w, której zatrzepotał znicz. Kibice Gryffindoru ryknęli z radości. Byli zbawieni, przestały liczyć się gole puszczone przez rudzielca...Gryffindor wygrał. Orzechowooka poczuła ulgę, ale też jakieś rozczarowanie . Nigdy nie zwątpiła w swój dom, była zawsze lojalna, tym razem też, ale zrobiło się jej żal Dracona. Ślizgoni jak na razie grali lepiej, ale Harry uratował sytuację.
Gdy ujrzała wyraz twarzy blondyna poczuła ciarki. Wiedziała, że zaraz stanie się coś złego. Utwierdził ją w tym wyraz jego twarzy. Chłód i obojętność, a do tego groźny błysk w szarych tęczówkach. I chwilę potem Ślizgon powiedział coś do Harry 'ego. Zaczęli się kłócić, na domiar złego Crabbe walnął tłuczkiem Freda przy lądowaniu. Mieszkańców Domu Lwa zalała fala wściekłości. Na szczęście rudemu nic się nie stało, prócz mdłości i przeszywającego bólu, który po chwili ustał.W jednym momencie rozpętała się prawdziwa wojna. Obydwie drużyny będąc już na ziemi, zaczęły się spierać, George rzucił się z pięściami na Puceya, który śmiał się głośno z uderzenia Freda. Montague dogadywał Angelinie, Ron stał z boku z Alicją, ale niestety Goyle od razu się do nich zaofiarował. Pani Hooch już biegła, aby uciszyć całą awanturującą się grupę. Kasztanowłosa obserwowała z uwagą Malfoya i Pottera. Harry nigdy nie reagował na zaczepki, ale teraz nie dość, że odpowiadał to jeszcze po paru minutach rzucił się na Ślizgona. Wszyscy patrzyli ze zdziwieniem na zielonookiego, zawsze trzymał emocje na wodzy, a teraz...Arystokrata musiał wyraźnie go wkurzyć. Profesor McGonagall schodziła już z siódmego rzędu, lecz Hermiona i tak postanowiła interweniować. Była na samym początku, więc nie myśląc za wiele skoczyła do przodu na boisko i pognała w stronę bijących się wrogów. Nie mogła dopuścić, aby któremuś z nich coś się stało. Do tego Malfoy, który świetnie walczył, uderzył Gryfona w twarz zwalając tym samym na ziemię. Draco Malfoy nigdy nie odpuszczał, do tego odepchnął swoich kolegów, którzy próbowali go powstrzymać. Hermiona w jednej sekundzie przypomniała sobie jak blondyn pobił Notta i to ona go powstrzymała...Bez zastanowienia stanęła między nimi. Czuła, że Draco jej nie odepchnie. Tłum wstrzymał oddech, przywódca Slytherinu był rozjuszony do granic możliwości. Każdy był pewny, że Ślizgon nie zawaha się nawet uderzyć Granger. Ale się tak nie stało. Gdy zobaczył przed sobą postać tej drobnej Gryfonki i tak dobrze mu znane orzechowe oczy, po prostu zamarł przed nią. Znów była tak blisko, a on na oczach wszystkich jej nie odrzucił tylko utonął. Utonął w tych złoto- brązowych tęczówkach, zobaczył w nich ogromny strach i błaganie. Nie chciał żeby się bała, dlatego też odwrócił się na pięcie i odszedł. Dopiero wtedy zrozumiał jak Granger na niego działa...Tylko ją widząc mógł się powstrzymać. Przypominała mu to co jeszcze w nim zostało...Potrzebował jej, aby się nie utopić. Nie utopić w głębinach zła i bezduszności. Była jego kołem ratunkowym, tylko przy niej tak diametralnie się zmieniał. Dawno już zauważył, że w jej obecności jest mu łatwiej być sobą. Problem tkwił w tym, że on nie chciał żeby ktokolwiek miał nad nim taką władzę.
Cała szkoła nie miała pojęcia co o tym sądzić. Dwójka największych wrogów. Ślizgon i Gryfonka. Draco i Hermiona. W głowie każdego rozbrzmiewała tylko jedna myśl : Szlama powstrzymała Dracona Malfoya...Nie wspominając już o ich bliskości i o tym, że gapili się na siebie dobre trzy minuty, nie zważając kompletnie na nic.
***
Harry wszedł do gabinetu McGonagall, jak gdyby nigdy nic. Niczego nie żałował. Nie żałował, że rzucił się na Malfoya, chciał sprawić mu ból, chciał żeby Ślizgon zapłacił za swoje słowa. Nie mógł dopuścić do swojej wiadomości, że taka szumowina zaczęła obrażać rodzinę Rona, a potem jego matkę Lily. Po prostu nie mógł. Nie dbał w tamtej chwili o nic. Był też poniekąd zły na Hermionę za to, że ich rozdzieliła. Co z tego, że leżał na ziemi i nos mu krwawił ? Liczyła się tylko ta nieopisana wściekłość. Chciał więc wstać i samemu zadać cios Ślizgonowi, ale właśnie kasztanowłosa się włączyła. Wiedział, że postąpiła słusznie, ale i tak był zły. Wolał też nie myśleć o tej nietypowej sytuacji...Malfoy widząc Hermionę zachował się jak nie Malfoy. Gryfonka też. Ich zachowanie było do tego stopnia nienaturalne, że aż go mdliło na samo przypomnienie.
Wrócił do rzeczywistości widząc surowy wyraz twarzy McGonagall. Zaraz po tym feralnej bójce, został do niej wezwany. Zresztą nie tylko, w pokoju był też George. Rudy też zaatakował Ślizgona tylko, że Puceya.
- No więc ?! - zapytała ich nauczycielka, a ręce jej niebezpiecznie drżały - Jeszcze nigdy nie widziałam tak haniebnego zachowania ! Czekam na wyjaśnienia.
- Malfoy mnie sprowokował.- Harry odezwał się pierwszy.
- Sprowokował ?!- powtórzyła, waląc pięścią w biurko z taką siłą, że puszka z herbatnikami spadła na podłogę. - Właśnie przegrał mecz, więc nic dziwnego, że starał się cię sprowokować ! Ale co ci niby takiego powiedział, że uznałeś za stosowne...
- Obraził moją mamę i rodziców Georga. - warknął brązowowłosy.
- Zamiast poczekać na panią Hooch rzuciłeś się na niego, dając wszystkim pokaz mugolskiej bójki ! Wolę nie myśleć co by się stało gdyby nie panna Granger ! A ty Weasley ? - zwróciła się sucho do rudzielca.
- Ten debil szydził z mojego brata ! Crabbe sam go walnął, więc czemu...
- Yhm, yhm.
Harry i George odwrócili się jak na komendę. W drzwiach stała Dolores Umbridge w pelerynie z zielonego tweedu. Uśmiechała się tak złowieszczo, że zielonookiemu natychmiast zrobiło się niedobrze, bo już wiedział, że za chwilę nastąpi coś strasznego.
- Czy mogę pani pomóc, pani profesor McGonagall?- zapytała słodkim głosem, ociekającym jadem.
Policzki opiekunki Gryfonów pokryły się ciemnym rumieńcem.
- Co pani przez to rozumie ?
Umbridge wkroczyła do gabinetu.
- Pomyślałam, że może przydałby się pani jakiś autorytet z zewnątrz.
- Myli się pani. - warknęła i wróciła do dwójki Gryfonów - A wy dwaj posłuchajcie mnie uważnie. Nie obchodzi mnie, czy zostaliście sprowokowani. Nie obchodzi mnie czy obraził waszą rodzinę, bądź niektórych członków. Zachowaliście się w sposób karygodny i każdy z was dostanie u mnie tygodniowy szlaban ! A jeśli...
- Yhm, yhm.
McGonagall zamknęła oczy, jakby modliła się o cierpliwość i odwróciła się do Umbridge.
- Słucham ?
- Uważam, że zasłużyli sobie na coś więcej niż szlaban. - odparła z szerokim uśmiechem.
- Tu liczy się moja opinia, więc...
- O nie, nie. - przerwała i wyjęła z torebki zwitek pergaminu, zanim zaczęła czytać, odchrząknęła - Dekret Edukacyjny Numer Dwadzieścia Pięć...
- Jeszcze jeden ? - zaprotestowała gwałtownie McGonagall.
- Tak, Minewro i prawdę mówiąc to ty podsunęłaś mi myśl, że potrzebne są nowe regulacje...Sama sprzeciwiłaś się, kiedy nie zgodziłam się na reaktywację drużyny Gryfonów. Interweniowałaś u Dumbledore 'a, pamiętasz ? Skontaktowałam się z ministrem, który ustalił nowy przywilej. Miałam rację, jak widać.... Yhm.. Wielki Inkwizytor będzie miał odtąd prawo podejmowania decyzji w zakresie uśmierzania kar, nakładania sankcji i pozbawiania przywilejów uczniów Hogwartu. Podpisano : Korneliusz Knot, Minister Magii.- zwinęła papier i ciągnęła dalej - Uznałam za stosowne podjąć decyzję o dożywotnej dyskwalifikacji tych dwóch z rozgrywek qudditcha.
- Dyskfalifikacji... Dożywotniej ? - powtórzył rozpaczliwie Harry, czując, że zaraz osunie się po ziemi.
- Tak, Potter, dotyczy to też obecnego tu Weasleya. Rozsądnie byłoby też dyskwalifikować bliźniaczego brata. Odniosłam wrażenie, że też posiada wybuchowy charakter. To już wszystko. Do widzenia.
I z wyrazem głębokiej satysfakcji opuściła gabinet, w którym zapadła głucha cisza.*
***
W szatni Ślizgonów został już tylko Draco Malfoy. Wsłuchał się w dźwięki na zewnątrz. Nie chciał nikogo spotkać po drodze, teraz po prostu potrzebował samotności. Po jakimś czasie stadion całkiem opustoszał. Wstał powoli z ławki i skierował się w stronę wyjścia, gdy nagle w drzwiach stanął Blaise. Draco przyjął na siebie maskę obojętności i udał, że nie zauważa wściekłego spojrzenia kolegi.
- Co to miało być ? - warknął czarnoskóry.
- A tak dokładnie co ? Życie, Blaise. Raz się przegrywa, raz się wygrywa. Szkoda tylko, że nie zdążyłem przywalić Potter'owi...
- Nie udawaj ! - przerwał mu z poirytowaniem - Wiesz dobrze, że chodzi mi o Granger !
- Zamknij się, nie musisz się tak drzeć. - odparł głosem wyzbytym z wszelkich emocji, a na jego twarzy malował się niczym niezmącony spokój. W głębi był jednak pełen obaw, a poza tym nie dopuszczał do wiadomości, że ktoś na niego krzyczy - Granger jak Granger. Jakbyś zapomniał to Gryfonka, przyjaciela Pottusia, a do tego nieczysta...
- Powiedz mi ...- zaczął Zabini, zamykając oczy żeby się uspokoić - Zdajesz sobie sprawę jak Ślizgoni to odebrali ? Nie tylko oni ! Szlama podeszła do legendarnego mistrza Malfoya i go powstrzymała przed bójką. To jeszcze nawet rozumiem, brzydziłbyś się ją uderzyć, a co dopiero dotknąć...Ale wiesz co było takie dziwne ? Pożerałeś ją wzrokiem. Trwaliście praktycznie przy sobie i gapiliście się na siebie z...
- Radzę ci nie kończyć. - szept Malfoya zabrzmiał wyjątkowo groźnie. Murzyn zrozumiał, że przekroczył granicę, dlatego też zamilkł. Prawie nigdy nie zwracał się do arystokraty takim tonem. Dopiero po chwili zrozumiał jaką popełnił gafę. Zasugerował mu, że łączy go coś ze szlamą, a to było absurdalne. Kto jak kto, ale Malfoy tępił mugolaków od małego.
- Mam w dupie jak to wyglądało. Granger po prostu chciała uratować Pottera. Widząc ją na swojej drodze wrócił mi zdrowy rozsądek i tyle, więc stul się i nie snuj jakiś nieprawdopodobnych rozmyślań. Możesz też przekazać to tym debilom, którzy także wyobrażają sobie nie wiadomo co. - powiedział to tak jadowitym tonem, że Zabini poczuł jak z nerwów pocą mu się ręce. Zrobiło mu się strasznie głupio, że tak pochopnie osądził przyjaciela. Blondyn ruszył do wyjścia, a mijając Ślizgona mruknął przez ramię :
- Jeszcze nie zapomniałem, że to szlama.
Gdy Blaise został sam w szatni, opadł ciężko na ławkę.
- Ale się porobiło. - powiedział cicho do siebie, po czym teatralnie westchnął.
Draco wracał samotnie do zamku. Na błoniach minął grupkę dziewczyn, ale i tak nie zwrócił na nie zbytniej uwagi. Nie skłamał przecież Zabiniego. Faktycznie wrócił mu zdrowy rozsądek, gdy ją zobaczył, nie wspominając już o innych towarzyszących uczuciach. Oraz nie skłamał go w tym mówiąc, że jeszcze pamięta, iż Granger to szlama. Bowiem zdawał sobie z tego sprawę, aż za dobrze. Tylko dlaczego nie mógł jej tępić tak jak wcześniej ? Status krwi jest najważniejszy, powtarzał to sobie uparcie w myślach. Musiał to wszystko przemyśleć. Nie miał ochoty wracać do Domu Węża. Jeszcze nie teraz. Wspiął się po kamiennych schodach na siódme piętro. Zdziwił się, że szkoła jest taka opustoszała, prócz młodych Krukonów nie spotkał nikogo. Zresztą nie dbał o to, czy ktoś go zobaczy. Nim się obejrzał stał już u stóp schodów prowadzących na Wieżę Astronomiczną.
***
Hermiona i Ginny opuściły stadion jako jedne z ostatnich. Przez całą drogę do zamku nie zamieniły ze sobą, ani jednego słowa. Tym razem panująca pomiędzy nimi cisza była nie do zniesienia. W powietrzu wprost czuło się tą napiętą atmosferę. Był to niemiły wyjątek. Dwie Gryfonki często trwały w spokoju, nic nie mówiąc. Z natury nie były zbytnio gadatliwe i dobrze się czuły w swoim towarzystwie. Słowa zawsze były zbędne. Tym razem nie, kasztanowłosa czuła, że ruda zaraz wybuchnie. Nie skomentowała meczu, ani bójki Gryfonów i Ślizgonów. Wkroczyły do szkoły i skierowały się schodami do Wieży Gryffindoru. Szły jednakże tajnymi korytarzami, które pokazał im Harry. Dzięki temu nie musiały się martwić, że spotkają kogoś po drodze. Co do Ginny to miała totalny mętlik w głowie. Studiowała na nowo minione wydarzenia i naprawdę nie wiedziała co ma o tym wszystkim sądzić. Jakoś do niej nie dochodziło, że wygrali ten mecz. Na pewno nie czuła tej euforii jak to zawsze bywało po rozgrywce. Wręcz przeciwnie, czuła gorycz w sercu. Do tego martwiła się o George 'a i Harry'ego, którzy właśnie siedzieli w gabinecie McGonagall. Odrzucała od siebie wspomnienie Hermiony i Malfoya. Na samą myśl o tym robiło się jej niedobrze. Niestety ten temat był nieunikniony. Kasztanowłosa nie mogąc dłużej wytrzymać panującego napięcia burknęła cicho :
- Powiedz coś.
Ginny zatrzymała się i przerzuciła na nią wzrok, przygotowując się na poważną rozmowę. Hermiona także stanęła, przeczuwając co zaraz nastąpi, ale wolała mieć już wszystko za sobą.
- Co mam ci powiedzieć Hermiono ? - spytała ostro.
- Nie wiem... Cokolwiek, co o tym myślisz.
Widząc jej niepocieszoną minę ruda powstrzymała się i wyrzuciła ze siebie :
- Wolę nic o tym nie myśleć....- po czym spytała łagodnie :
- Mogłabyś mi to już wytłumaczyć ?
Nie chodziło jej o nienaturalne zachowanie względem Ślizgona. Według Ginny była to nawet normalna sytuacja : Hermiona jako prefekt rzuciła się, aby powstrzymać bójkę i pomóc Harry ' emu, stanęła blisko niego żeby przystopował, a on się uspokoił, dziwne było tylko to, że trochę trwali w tej pozie patrząc na siebie. Nic poza tym. Chodziło jej o to, że Hermiona od ostatnich tygodni inaczej się zachowuje. Znała ją dobrze i nie była ślepa. Kasztanowłosa była jakaś weselsza, nawet trochę podniecona, a potem na powrót smutna i obojętna. Takie huśtawki nastrojów były często spowodowane obecnością jakiegoś chłopaka. Siostra Rona tydzień temu podczas spaceru na błoniach pytała orzechowooką, czy ktoś się jej podoba, lecz ta zaprzeczyła. Może nawet jej wtedy uwierzyła, ale dziś z rana, gdy zauważyła jak Malfoy przed śniadaniem, uśmiechnął się do niej szczerze, a potem jak Hermiona się zarumieniła, to nabrała poważnych wątpliwości. Czuła, że coś ważnego musiało się stać, ale nie pytała bo nie chciała być wścibską. Teraz jednak zrozumiała, że po tych niecałych dwóch miesiącach należą się jej wyjaśnienia. Hermiona powinna być z nią szczera, gdyż Ginny przenigdy jej nie skłamała.
- Dokładnie co ? - spytała starsza Gryfonka, aby zyskać na czasie.
- Wszystko ! Powiedz mi co się wydarzyło pomiędzy tobą a Malfoy'em ! Znam cię już bite cztery lata, zawsze mroziłaś go wzrokiem, a teraz po waszej wrogości niewiele zostało. Widzę, że patrzysz na niego bardziej przyjaźnie. Więc pytam po raz kolejny : co się stało ?
- Dobra... Powiem, ale mi nie przerywaj... Hmm, więc w pierwszy dzień szkoły.Tak w pierwszy, szłam z Harry 'm i Ronem na eliksiry. Malfoy przechodził i zaczepił mnie ramieniem. Nie musiałam czekać długo na reakcję Rona. Chciał rzucić się na Malfoya, lecz z Harry'm udało nam się go powstrzymać. Byłam wściekła na Ślizgona za to, że mnie dotknął, dlatego jak wchodziliśmy do sali to powiedziałam mu żeby nie ważył się mnie tknąć. Nie spodobało mu się, że czegoś mu zabraniam. Przynajmniej tak wywnioskowałam bo po lekcji, złapał mnie na korytarzu i przygniótł do ściany. Zapewne chciał mi udowodnić, że nic nie mogę mu zrobić i, że jestem bezwartościowa. W każdym razie osiągnął swój cel, a ja zaczęłam się od niego trzymać z daleka. Po paru dniach, zdarzyło się, że podczas dyżuru prefektów zamieniłam z nim słowo i zachowywał się całkiem normalnie. W tym samym dniu znalazłam z Ronem, Dominica, w podziemiach. Nott żeby się na mnie zemścić po jakiś dwóch dniach, złapał mnie i zaciągnął do jakiejś klasy.Torturował mnie wraz ze Ślizgonami... Najgorsze klątwy... Ten ból. .. Nie Gin, daj mi skończyć. Nie wiem jakim cudem nikt się o tym nie dowiedział... I wiesz kto kazał im to przerwać ? Malfoy. Byłam nieprzytomna, gdy przybył, a jak się ocknęłam to on tylko był w klasie. Myślałam, że to on kazał Ślizgonom to zrobić, oskarżyłam go, a on nie zaprzeczył. Przez wiele dni trwałam w przekonaniu, że to on mnie skrzywdził. Po treningu Gryfonów wracałam samotnie do zamku i napadł na mnie Nott. Zostawiłam rożdżkę w pokoju, więc byłam bezradna. Oszczędzę ci szczegółów...Nagle zjawił się Malfoy, pobił Notta, ale tamten napomniał coś o tym, że Malfoy znów mnie ratuje. Wtedy zrozumiałam, że to on mi pomógł. Nie wiedziałam co nim kierowało, ale wtedy poczułam, że Ślizgon nie jest taki zepsuty. Wiem, że zrobił masę złych rzeczy. Nie usprawiedliwiam go. To naprawdę okropny chłopak, ale próbuje ukryć swoją naturę. Każdy myśli, że dołączy do śmierciożerców. Pierwszy raz w życiu zaczęłam mu współczuć. Powinnam mu jakoś pomóc, nie pozwolić na potępienie jego duszy... Ale nie umiem, zrozum przy mnie jest inny... Od tamtego czasu czasami z nim gadałam, kłóciłam się, ale nie wiem czy potrafię traktować go tak jak kiedyś...To jednak nie zmienia faktu. Nadal jest zarozumiałym dupkiem.
Przez dobre parę minut panowała niezręczna cisza, podczas której obydwie przyjaciółki się w siebie wpatrywały, próbując odgadnąć swoje myśli. Wreszcie ciszę przerwała Ginny.
- Cóż z tego co mi powiedziałaś to....Malfoy zachował się całkiem inaczej niż na niego przystało... Ale powiedz mi, czemu z niczego mi się nie zwierzyłaś ? Uznałaś, że nie zasługuję na twoje zaufanie, czy po prostu o mnie zapomniałaś ? Tak nie postępują przyjaciółki Hermiono, mówię ci o wszystkim, a ty tak wiele rzeczy zataiłaś..
Ruda wyglądała jakby zaraz miała się rozpłakać, a w jej brązowych oczach dało się odczytać wyraźny zawód.
- To nie tak ! - zaprzeczyła kasztanowłosa z żałosnym wyrazem twarzy - Nie chciałam nikogo obarczać swoimi problemami.... Umbridge i tak już wiele namieszała, do tego powrót Voldemorta... Nie chciałam nikogo martwić. Sama miałaś problemy z Michaelem, a ja nie chciałam cię zasmucać.
- Nie udawaj takiej twardej ! Tyle musiałaś znieść i milczałaś. Pomogłabym ci, ale ty i twoje problemy to wyłącznie twoja sprawa ! Jakbyś się czuła gdybym to ja znalazła się w takiej sytuacji i nie pisnęła słówka ?
-Przepraszam. - szepnęła Hermiona ze skruchą. Dopiero teraz spojrzała na to z innej sprawy. Kłamała swoich najbliższych wciskając im na początku kit, że wszystko w porządku, choć naprawdę tak nie było. Owszem potem było już lepiej. Tak zainteresowała się Draconem, że zapomniała komukolwiek się zwierzyć...
- Muszę to przemyśleć. - odparła Ginny, a oczy jej się zaszkliły - Nie jestem na ciebie zła, ale muszę oswoić się z tym wszystkim.
Orzechoowoka pokiwała tylko głową na znak zrozumienia. Brązowooka odwróciła się na pięcie i wyszła szybko z tajnego korytarzu. Nie mogła się pogodzić z tym, że najlepsza przyjaciółka nic jej nie powiedziała. Z jednej strony ją rozumiała, ale z drugiej... Przypomniała sobie jeszcze jej słowa na temat Malfoya... Hermiona chce się chyba bawić w Anioła Stróża, ale jej nic do tego. Niech robi co chce. Obawiała się tylko tego, że Ślizgon ma nieszczere intencje... Nie można tak po prostu mu zaufać. Gryfonka czuła też, że się zawiodła. Czuła się zdradzona. Blondyn tyle razy obrażał jej rodzinę, szydził z rodu Weasley'ów i Potter'ów. Nawet przez bite pięć lat uprzykrzał życie Hermionie, a ona zaczęła z nim rozmawiać jak z dobrym kolegą .Fakt, była strasznie naiwna, ale nie o to tu chodziło. Co z tego, że Ślizgon jej pomógł ? Na jej miejscu nie przejmowałaby się tym. To Malfoy, nawet to samo nazwisko budziło w niej ogromną odrazę. Czyżby Hermiona zapomniała o tylu latach nienawiści i wrogości na skutek heroicznego czynu chłopaka ?
Po tym jak Ginny odeszła, kasztanowłosa oparła się o ścianę zamykając oczy. Próbowała powstrzymać falę łez cisnącyą się jej do oczu. Nie żałowała tego, że wyznała prawdę. Zrobiło jej się lżej na duszy, nie czuła już takich ogromnych wyrzutów sumienia. Wiedziała, że siostra Rona jej nie zrozumie. Nie znała Dracona z tej innej strony, nie miała pojęcia, że pod tą maską kryje się chłopak skrzywdzony przez los. Miała tylko nadzieję, że to wszystko nic pomiędzy nimi nie zmieni i, że nadal będą najlepszymi kumpelami pod słońcem. To miejsce nagle zaczęło ją strasznie przytłaczać. Musiała wszystko poukładać sobie w głowie, potrzebowała spokoju i ciszy. Bez większego zastonowienia ruszyła do Wieży Astronomicznej. Nie umiała sobie wyjaśnić, czemu akurat tam czuje się tam swobodnie. To poniekąd w tamtym miejscu wszystko się rozpoczęło. To tam przyszła pierwszy raz, gdy Nott ją dorwał... Nie zauważyła nawet, gdy znalazła się przed masywnymi, drewnianymi drzwiami. Zdecydowanie je popchnęła. Poczuła ulgę, były bowiem otwarte. Zaraz potem stanęła jak wryta, gdyż Draco Malfoy także tu był. Opierał się o barierę, a wzrok miał utkwiony w rozciągającym się przed nim krajobrazie. Nie była gotowa na kolejną konfrontację. Tego dnia nie miała już zamiaru zaprzątać sobie głowy jego osobą. Dlatego też, po cichu się odwróciła z zamiarem opuszczenia tego miejsca. Przekraczała już próg, gdy usłyszała aksamitny głos Ślizgona:
- Nie uciekaj, Granger.
Zamarła. Po chwili jednak wypełniła jego prośbę, a raczej polecenie. Znów na niego spojrzała. Chłopak nadal trwał w tej samej pozycji odwrócony do niej plecami. Nie miała pojęcia skąd wiedział, że to ona. Powoli i niepewnie podeszła do niego i stanęła obok. W ogóle się poruszył. Ogarnęła wzrokiem hogwarckie błonia i Zakazany Las. Pomarańczowo - złote liście falowały delikatnie na wietrze.
Hermiona zerknęła ukradkiem na swojego towarzysza. Jego skóra delikatnie się iskrzyła w promieniach słońca, tak jak włosy. Myślami był widocznie daleko. Świadczył o tym nieobecny i zamyślony wyraz twarzy. Już wątpiła czy nie zapomniał o jej obecności, gdy niespodziewanie się odezwał.
- Musimy porozmawiać - powiedział śmiertelnie poważnym tonem.
- Więc? - spytała zachrypniętym głosem.
Draco przeniósł na nią wzrok. Teraz zauważył, że Gryfonka ma podkrążone oczy i drżący głos. Stwierdził, że musiała płakać, a ten fakt wcale go nie pocieszył. Jej oczy rzucały głębokie spojrzenia, włosy barwy dorastających kasztanów miała zaplecione w francuski warkocz, a po bokach wystawały pasma. Z trudem przyznał, że wygląda ślicznie. Ta myśl jednak zniknęła równie szybko, jak się pojawiła. Nie mógł dopuścić się do takiego myślenia.
- Pokłóciłaś się? - zapytał od niechcenia, z kpiącą nutą. Jak miał rozumieć te cienie pod oczami?
- Yy.. Nie - odparła ze zdziwieniem, lecz natykając się na jego surowy wzrok, wydusiła niechętnie - Ja... Odbyłam tylko rozmowę z przyjaciółką. Szczerze to nie widziałam się z nikim po meczu... A tak w ogóle to jakim prawem uderzyłeś Harry'ego?!
Przewrócił oczami i zignorował jej wściekłe spojrzenie. Domyślił się, że pod słowem ,, przyjaciółka " kryje się Weasley. Mógł wyobrazić sobie ich rozmowę...Jeszcze po tym jak nikt nie wie, co sądzić o tej nietypowej bójce po meczu i jej finale. Rozumiał doskonale kasztanowłosą. Weasley pewnie potraktowała ją tak samo, jak go Zabini. W tym całym szalonym wirze, on ją rozumiał, to on potrafił sobie wyobrazić w jakiej rozterce jest dziewczyna. Sam był w takiej samej sytuacji... Wąż i lew, lód i ogień. Odnaleźli się nawzajem. Nie na długo. Czas z tym wszystkim skończyć, czas wrócić do przeszłości. Czas zapomnieć.
- Granger, to do niczego nie prowadzi.
- Co masz na myśli?
- To, że ze sobą rozmawiamy jakby nie było w nas nienawiści.
- Ja cię nadal nienawidzę - prychnęła Hermiona. Nie dała nic po sobie poznać, ale obawiała się każdego słowa arystokraty.
- Wiem, Granger - odpowiedział z nikłym uśmiechem. - Też cię nienawidzę. Ale chodzi mi o to, żeby wrócić do tej nienawiści sprzed laty. Nie okłamujmy się. Ja nigdy nie powinien w żaden sposób cię uratować, ty powinnaś trzymać się ode mnie z daleka. Powinniśmy się w kółko obrażać od najgorszych. Granger, którą poznałem lata temu, powinna brzydzić się samej rozmowy ze mną, a ja powinienem cię tępić na każdym kroku. Zapomnij raz na zawsze, że ci pomogłem.
Hermione zabolały te słowa. Ona nie umiała tego wszystkiego zignorować... Uparcie unikała jego wzroku, a potem szepnęła rozpaczliwie, ukazując co naprawdę czuje :
- Ja chyba tak nie potrafię, Malfoy.
- To nie ma znaczenia - odparł od razu, a jego głos stał się chłodniejszy. Gryfonka poczuła się jak idiotka. Pokazała mu na chwilę swoją prawdziwą stronę, a on tak po prostu...To nie ma znaczenia. Owszem może dla niego nie miało, a dla niej tak. Zebrała w sobie całą siłę i postanowiła, że się zgodzi. Tak było lepiej. Lepiej dla niej, dla niego, dla Ginny, dla Harry'ego, Rona, a nawet Ślizgonów. Udawanie, że się nie znają, powrót do rzeczywistości.
- Dobra, myślę że to słuszne rozwiązanie - sama się zdumiała, że jej głos zabrzmiał tak stanowczo.
- Dobra decyzja - mruknął jadowicie z drwiącym uśmiechem. Jego oczy na nowo ziały tą przerażającą pustką. Odwrócił się i ruszył do wyjścia.
- Pamiętaj o umowie. Wygrałam zakład - powiedziała cicho, bez entuzjazmu. Inaczej wyobrażała sobie tą chwilę.
- Wiem. Jak tylko coś wymyślę dam ci znać.
I odszedł. Już go nie było, od tej chwili miało być tak jak dawniej.
Ach ta cholerna nieśmiałość! Zostawił ją z milionem niewypowiedzianych słów. Zostawił ją z pustką w sercu. Pragnęła go zatrzymać, ale nie potrafiła się przełamać. Owszem wstydziła się, ale nie o to też tu chodziło. Tak było lepiej... Po jej policzku spłynęła samotna łza.
A Draco? On już żałował tej decyzji. Ale w końcu... tak będzie lepiej.
__________________________
* Fragment z Zakonu Feniksa.
O rany, wreszcie skończyłam. Oczy mnie już pieką od tego pisania, ale dzielnie wytrwałam do końca. Co do rozdziału...nie wiem, co o nim myśleć. Wiem, że niektórzy chcieli, aby wygrały dwa domy, ale to było niemożliwe. Gdyby był remis to mecz qudditcha nie skończyłby się do tego momentu, aż ktoś by w końcu nie wygrał. Cóż, myślę, że romantyczny Draco bardziej się Wam spodoba. Nie martwcie się. Hermiona i tak nie przepada za Dominicem. Hmm, co do notki to chyba tyle... Na początku miałam zamiar opisania tylko meczu, ale postanowiłam dodać też inne wątki. Jestem ciekawa, co o tym wszystkim sądzicie.
Wyjeżdżam na obóz na 10 dni, więc nowy rozdział pojawi się pewnie za jakieś dwa tygodnie. Odtąd będę pisała na komórce, myślę, że uda mi się jakoś z tym oswoić. Postaram się pisać w każdej wolnej chwili. Będę miała zawalony grafik, dlatego nie wiem jak mi to wyjdzie.
Od razu mówię, że jak wrócę to nadrobię wszystkie zaległości i przeczytam Wasze blogi <33. Jak tam gdzie jadę będzie zasięg ( w co wątpię) to może nawet tam uda mi się przeczytać Wasze opowiadania. Jak wrócę to od razu je skomentuję ;)).
Co do dwóch nominacji, za które bardzo dziękuję, odpowiem na pytania chyba też po przyjeździe. Wybaczcie, ale nie mam teraz za wiele czasu.
To chyba tyle... Przepraszam za błędy i zachęcam do komentowania ;D.
Życzę Wam cudownych wakacji i błogiego wypoczynku ! <33
Do zobaczenia za niedługo,
Nela.
Ps : Pamiętajcie, że jutro trzecia część naszego Harry'ego Pottera xD.
Pierwszy!:D
OdpowiedzUsuńBiorę się za czytanie : )
Rany dziękuję ! <3 Też jesteś świetnym przyjacielem :)). Wow, tyle przeżyłeś czytając to ? ;D Haha, dzięki za takie miłe, mocne słowa <33. Nie bój się, zakład to zakład i Hermiona zobaczy jego tą romantyczną stronę xD. Tylko trochę dziewczyna poczeka :)).
UsuńDziękuję Ci za wsparcie kolego <333
Już wiem o co ci chodzi:D
UsuńOOOO NASZ JASPER W KOŃCU SIĘ ZAINTERESOWAŁ !
UsuńSłodko jak czytam wasze komy ;D
No ładnie, ładnie ! Pewnie Jas jest już wtajemniczony w plany Neli :)).
UsuńHahaha nie.
UsuńCoś mu tam napomniałam, ale on chyba nie wie o co kaman ;)
Od czego zacząć? Wpadłam w melancholijny nastrój czytając to. Cieszę się, że Gryffindor wygrał choć Ślizgoni grali lepiej, no ale Harry jest najlepszy ;). Draco też był bardzo blisko, więc jakoś przeżyję jego porażkę. Bardzo ładnie opisałaś ten mecz, napięcie i strach. Sama się pociłam z nerwów ;D. Jak spadli na ziemię, to nie mogłam wytrzymać i przebiegłam szybko po tekście. Tak jak myślałam, i tak wolę zobaczyć romatycznego Dracona <3. Potem zaczęło robić się smutno...Cała szkoła chyba coś poczuła, jak Hermiona i Draco się na siebie gapili z uczuciem. Dobrze, że wybiegła żeby ich rozdzielić, ale czemu musieli to wszystko przerwać?! Świetnie się wczułam w emocje Gin, Hermiony, Dracona. Rozpłakałam się na koniec. Dobrze, że wyznała wszystko Ginny, no ale ona powinna zrozumieć! Chociaż fakt, świetnie napisałaś że Malfoy zawsze dokuczał Weasleyom więc nie ma się co dziwić. Zaskoczyłaś mnie bardzo. Nie mogę się już doczekać co dalej, szkoda, że jedziesz na obóz, no ale myślę że Jasper ci jakoś pomoże w tym wszystkim ;).
OdpowiedzUsuńKocham Ciebie, mówię szczerze. Masz wspaniałą wyobraźnię i pomysły. Każdy bohater jest sobą, ta niezwykła naturalność i te dialogi. Brak mi słów <3
Musiało się tak stać, to było nieuniknione i dobrze to rozegrałaś. Masz ogromny dar i rozdział jest cudowny! Liczyłam na mecz, a ty dodałaś coś więcej <333
Także życzę miłych wakacji i obozu...<33
Całusy Nelo i pozdrowienia dla wiernego Jaspera ;*
ps: dobrze, że przypomniałaś o hP:d
Naprawdę chce mi się płakać jak czytam Twój komentarz...Co mam napisać? Dziękuję to za mało. No, ale mimo to dziękuję za takie wsparcie Ariano..<3
UsuńNa serio! Ariana ma rację ! Kocham Twoją tą wyobraźnie :D
UsuńDZIĘKI.
UsuńNIENAWIDZĘ CIĘ !
OdpowiedzUsuńŻART KOCHAM CIĘ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
TO JEST CUDOWNE, MAM ŁZY W OCZACH. DOSKONAŁY FINAŁ MECZU, DOSKONAŁY POCZĄTEK I OPIS TEJ NIENAWIŚCI DOMÓW. DOSKONAŁE EMOCJE I CZEGO CHCIEĆ WIĘCEJ ?!
NIE WYTRZYMAM DO DWÓCH TYGODNI...<33
STWORZYŁAŚ NIESAMOWITĄ HISTORIĘ !
POZDRAWIAM ;**
Przyznam, że na początku mnie zaskoczyłaś, ale potem wątpliwości zniknęły ;)). Dziękuję Ci baaaaardzooo ! :D
UsuńJa też się przestraszyłam i byłam już gotowa bronić naszej Neli ;o
UsuńAch , Expecto ;))
E nie, czemu, negatywne opinie też się zawsze przydadzą ;o ;)
UsuńJakbym miała wkleić tu to co mi się najbardziej podobało to bym musiała skopiować calusienki tekst. Dobrze dobrałaś nazwę rozdziału: Wąż i lew. Nibt Gryffindor wygrał, ale chodzi tu przede wszystkim o to, że Hermiona Draco znaleźli się w identycznej sytuacji. Obydwoje byli zmuszeni żeby to skończyć po tym jak się na siebie patrzyli na oczach całej szkoły. Chwila zapomnienia dużo ich kosztowała, ale się nie martwie bo Draco ma pokazać swój romantyzm, więc może wtedy wszystko wróci do normy? Rozmowa z Ginny bardzo mi się spodobała. Czułam jakbym sama w niej uczestniczyła w ich rozmowie dzięki bogatemu opisowi. Masz fenomenalny styl i ciągle mnie zaskakujesz. Dobrze, że Jas już czyta ;D. Kocham to wszystko i naszą Mionę. Chyba nie sądziła że to tak się skończy, Szkoda mi jej :(.
OdpowiedzUsuńA Draco ? On już żałował tej decyzji. Ale w końcu..tak będzie lepiej.
Dokładnie ! Coś złapało mnie za serce, gdy dowiedziałam się że on już tego żałuję..NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ !
Dobrze, że już wakacje ;* Powodzenia z pisaniem na tel ;*
Dokładnie o to mi chodziło z tym tytułem ! Fajnie, że zwróciłaś na to uwagę :*. Dziękuję <3
UsuńTeż na to zwróciłam xd Dracoo ją rozumie !!!
UsuńAAAA! Mecz mi się baaardzo podobał... ten moment między nimi! WPROST WSPANIAŁY! <3 Rozdział ogólnie chyba najlepszy ze wszystkich! Chociaż końcówka smutna, ale i tak mi się coś wydaje, że ten romantyczny Malfoy zniszczy cały ten układ "zapomnij , że cię uratowałem" :D Już się go nie mogę doczekać :D Poczekamy te dwa tygodnie i oczywiście życzę Ci miłej zabawy! Wypocznij i wróć do nas z nowym zapasem weny :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie,
http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/
Bardzo Ci dziękuję ! <3 Ulżyło mi, że Ci się to spodobało. No może, może..Zobaczymy jak to będzie z tym romantycznym Malfoyem ;D.
UsuńTobie też życzę dużo weny kochana i nowej siły !! <3
Hmm, no może faktycznie romantyczny Draco coś zmieni ;)))
UsuńNo nie wiem..Zobaczymy, nie mam na razie jako tako pomysłu ;c
UsuńNELA! Ty sobie nawet nie zdajesz sprawy co ty robisz z czytelnikami!
OdpowiedzUsuńNa widok tego nowego...piszczałam przez dwie minuty machając rękami i zachowując się jak wariatka, co mi się tylko zdarza gdy naprawdę czytam coś niesamowitego!
Nawet mam się spytała co się ze mną dzieję, bo nawet nie zaczęłam czytać a juz wariowałam!
Teraz wreszcie usiadła....czytając. Próbując zachować spokój...co mi się jednak nie udało. Serce trzepoczę mi już od samego początku....czuję się jak bym była w Hogwarcie.A ty piszesz ....no nie mam słów.
A jak doszłam do momentu kiedy Draco natrafił spojrzenie Hermiony....to znowu nie mogłam powstrzymać pisku...i bezużytecznego machania rękami i postanowiłam przerwać na chwilę...by podzielić się moimi wrażeniami. A także żebyś wiedziała co przeżywam czytając! Choć nadal uważam, że nie mogę określić tego słowami.
Jestem twoją ogromna fanką.... i idę czytać dalej!
Założę się, że za parę lat znajdę twoje książki w księgarni w regale bestsellerów. A ja będę stać przed nim i będę wołać do wszystkich wokół ...A NIE MÓWIŁAM!
Dobra...sorry, ale musiała. Zachwyt. i tyle.
Idę dalej.
<3
Chyba do Ciebie dołączę. Też piszczę i macham rękami, no ale jeszcze płaczę..<333333. No nie wiem jak mam wyrazić swoją radość,euforię? ... Rozwaliłaś mnie tym komentarzem..Oczywiście pozytywnie ! Haha, jasnee do bestselleru to jeszcze długaaaa droga. No kochana DZIĘKUJĘ ! DZIĘKUJĘ! A co do Ciebie to codziennie wchodzę na Twojego bloga i wyczekuję nowego rozdziału ! To ja jestem Twoją fanką ! <3
UsuńDziękuję, że jesteś ze mną od samego początku...To wiele dla mnie znaczy !! <33
Mam nadzieję, że jeszcze napiszesz co myślisz o końcówce, bo sama nie wiem co o niej myśleć :).
<33
Rozumiem, też zachowywałam się jak wariatka czytając to XD
UsuńHah, serio ? :)
UsuńBędę obawiała się cokolwiek pisać skoro tak wpływam na niektórych XD.
W trakcie tego rozdzialu chyba zwariowalam. Przeszlam przez ciekawość , zdenerowanie , niecierpliwość , podekscytowanie , złość , wielki pisk <3 , przejęcie do płaczu,
OdpowiedzUsuńDziewczyno ...
Ale okej zaczne od początku.
No strasnei podobało mi się ... To spojrzenie Dracona na Hermione<3 kochane , w trakcie meczu masakrycznie sie denerwowalam ... Nie wiedzialam kto wygra...
Jednak bylo jak przewidziałam xd gryfindor xd Ponieważ co z tego ze jak Slytherin wygra H. Przestanie się spotykać z tamtym skoro ona juz by nawet nie chciała bo jest DRACO <3
Wesley musi nauczyć się grac kurcze ! Wiem ze tego nie zmienisz bo nie moge byc lepszy nic niz byl ogl w ksiazkach itp ale nooo chcialam go zabić gdy puscił bramkę..
Plakietki były okrutne ale PIEŚŃ ŚLIZGONÓW CUDNA HAHAHAHAH. Chamska ale cudowna !
Świetnie także opisalaś ten szok , to co panuje wsród ludzi w Hogwarcie po akcji Dramione.
Niesamowicie mi sie podobalo to zestawienie ... Reakcja Blaise i reakcja rudej <3
Ostatnią częścia zlamałaś mi serce ale ... Aby wrócic trzeba najpierw odejść.
Wierze że to tylko wzmocni wszystko i jeśli nie oni sami ... To ich otoczenie zauwazy zmianę.
Przepiękny rozdzial , cudownie napisany !!
Zapraszam też do mnie na II CZĘŚĆ VII. i wielkieeej weny <3
Www.theeternalexile.blogspot.com
Bardzo się cieszę, że w ogóle to przeczytałaś ! Dokładnie to ujęłaś,, Aby wrócić trzeba najpierw odejść ".. <3 Przeczytam u Ciebie resztę rozdziałów na obozie, ok? Bo nie mam na razie czasu, a jak wrócę to skomentuję :)).
UsuńDzięki <3
Hej.:)
OdpowiedzUsuńNo meczyk, meczyk. Fakt, romantyczny Draco bardziej mi się podoba, chociaż końcówka nie nastraja mnie optymistycznie. Ogólnie rozdział fajny.:D Masz tam kilka błędów, ale nie chce mi się wracać i szukać, bo czytam na komórce i komentuje również z komórki.
Tak więc tego. Miłego wypoczynku i udanego pisania na telefonie. Wiem, jak się pisze, także współczuję.:D
Pozdrawiam serdecznie,
la_tua_cantante_
dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com
Tak wiem, muszę je poprawić ;). Ojoj aż tak źle na tel ? :o
UsuńOk, dziękuję więc bardzooo !! :*
ten Draco zdecydowanie mi się podoba, taki przesłodzony jest po prostu niewiarygodny! miłego pobytu na obozie i wracaj z wena! : pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję ! :))
UsuńTakże pozdrawiam <3
Zdecydowanie ;)
UsuńMam nadzieje, ze odnajdziesz mój komentarz :c Nienawidzę pisać z telefonu, ale dla Ciebie się poświęce :3 Wstalam o 6, żeby przeczytać rozdział! Masz tak wspaniale opisy, ze czuje się, jakbym była w tym opowiadaniu! Jezu, Jezu, Jezu! Ten uśmiech Draco w wielkiej sali! Prawie się poryczalam jak to czytałam! No i ten mecz! GOD! Jak Hermiona stanęła przed Draco to po prostu usmiechalam się do ekranu! Ale zakończenie nooo;; Oni nie maja się nienawidzić ;; Taki cudowny Draco w tej wieży, az mi się gorąco zrobiło xd
OdpowiedzUsuńKoooooooocham Twoje Dramione, serio! Baw się dobrze na obozie! Będę czekała z utęsknieniem!
Miłych wakacji i weny :*
Oczywiście, że zobaczę Twój komentarz !! <3
UsuńNawet nie wiesz ile mi radości nim sprawiłaś...Wow, specjalnie o 6? :D
No,no ;)). Bardzooo, bardzo Ci dziękuję kochana !! <33
Tobie też życzę miłych wakacji :)).
Pozdrawiam :)))
Przeczytałam do końca!
OdpowiedzUsuń... Koniec sprawił, że chciało mi się płakać. Ale wiem, że jest to potrzebne i że musi tak być ...aby dopiero wszystko się zaczęło rozwijać na poważnie.
Zachwyciłaś mnie. A szczególnie...tym jak to widzi Ginny. Ich rozmowa była tutaj bardzo na miejscu i bardzo dobrze że pokazałaś jak o tym myśli. Trafiłaś więcej niż w dziesiątkę. To Ginny i koniec. :)
Ach, no i ten moment kiedy napisałaś, że Draco dokładnie rozumie Hermionę, jeśli chodzi o tą kłótnie. <3 Genialnie.
Z resztą co będę tutaj powtarzać ciągle to samo!
Chyba każdy ma mieszane uczucia do rozdziału gdy sam go pisze. :)
co mogę jeszcze powiedzieć? Draco jest tu taki jaki powinien być, jednak ciągle odkrywasz jego nowe oblicza.
Kochałam ten moment, kiedy Harry i Draco niby równocześnie złapali znicz.
A co będzie z Harry'm i Ronem? Przecież nie mogą przestać grać!!!! :(
Życzę ci pięknego wyjazdu <3 <3 <3 i....dziś oficjalnie zaczęły się WAKACJE. Wuhuuuu ale się ciesze. Będę mieć wreszcie czas pisać. Ach.
DUŻO WENY, super wypoczynku i dużo inspiracji!
No nie no, ja naprawdę nie mam pojęcia jak mogę ci za to wszystko podziękować ! Sama wiesz jak to jest, jak czyta się taki miły komentarz, bo przecież sama piszesz..<3. Naprawdę...Wywołujesz więcej niż uśmiech na twarzy ! Może dla innych to zwykły komentarz, ale dla mnie wiele znaczy...Cieszę się, że tak ci spodobało...Nie mam słów...
UsuńTakże życzę weny kochana !!!! :**
Twoje "dziękuję" wyrażasz nowymi rozdziałami, gdzie widzimy, że chociaż czasem wątpisz w siebie lub w to co napisałaś, piszesz dalej, nie poddajesz się. Twoje rozdziały, twój tekst...twoje słowa...to że zdecydowałaś się na pisanie na blogu... to my powinnyśmy tobie dziękować, serio! Bo sprawiasz, że przeżywamy Hogwart na nowo. Sprawiasz, że się w to wczuwamy, że przeżywamy...
UsuńTakże to.. że odpowiadasz na każdy komentarz jest bardzo ważne! Znałam blogi, gdzie autorka miała dużo czytelników jednak ani razu nie odpowiedziała na komentarze...chociaż opowiadanie było nie złe, po jakimś czasie mi się odechciało.
Więc to twoja zasługo, że tu piszemy i jesteśmy. Ponieważ wiemy, że bardzo to doceniasz, że szanujesz nasze zdanie. Tak najbardziej się nam odwdzięczasz. Ja zawsze sprawdzam, czy odpisałaś na komentarz, ponieważ też mnie to bardzo cieszy!
Dobra, ale się rozpisałam. :D
Papa <3
Nie no, ja Cię kocham ! <3
UsuńHmm w sumie to bardzo zależy mi na zdaniu innych, więc zawsze coś tam wyskrobię, ja u Ciebie też zawsze sprawdzam czy odpowiedziałaś na mój komentarz :)).
Pozdrawiam !!! :**
Piękne, takie nieprzewidywalne. Rozmowa na koniec zbiła mnie z nóg. Fakt wolałabym żeby już byli razem, ale no właśnie najlepsze w tym wszystkim są właśnie takie emocję ;D
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ;)
Udanego wyjazdu, pozdrawiam Syntia ;)
Dziękuję !!! :D Jak już wspomniałam bardzo się cieszę, że Ci się spodobało :)).
UsuńPozdrawiam <3
Jestem ! Wróciłam właśnie z zakończenia ;). Nie ma to jak przeczytać takie cudo na powitanie wakacji ! :D
OdpowiedzUsuńRozdział....dosłownie mnie powalił. Każde słowo tworzy nierozłączną całość i harmonię..Dziewczyno, nie ma nic naciąganego, uczucie Dracona i Hermiony jest takie powolne! Jak na wrogów przystało. On nadal uważa ją za szlamę, ale coś się zmienia...Superowo opisałaś to jaka atmosfera panowała w Hogwarcie, aż czułam ciarki. Harry i Draco mieli się w końcu zmierzyć. I wiesz co? DOSKONALE to rozegrałaś. Byli bardzo blisko wygranej, obydwoje, Harry miał pewnie szczęście. No i co więcej chcieć? Wszystko było na miejscu. Mam jedynie zarzut, że takie krótkie, mogłabym bez przerwy to czytać ! Uwielbiam Twój styl i Twoje dramione. To coś pięknego, rzeczywistego. Rozmowa z Ginny była nieunikniona i bałam się, że ruda zareaguje gorzej. Blasie..lubię go, na serio. Dobrze to rozegrałaś i mnie totalnie zakoczyłaś....
Poczekamy dwa tygodnie, choć nie wiem jak wytrzymam, miłej podróży i pobytu ;*
Pozdrawiam <3
Tak, fajnie że to wszystko zauważyłaś <33
UsuńDziękuję ! :*
Wszystko co napiszę, nie będzie w stanie opisać tego co czuję.
OdpowiedzUsuńTen rozdził pobił na głowę inne. Choć wszystkie były extra, a szczególnie szósty mi się spodobał.
Ehm..Jestem cała roztrzęsiona. Nie spodziewałam się czegoś takiego i tu tkwi geniusz. Napisałaś, że Hermiona ma dużą władzę nad Draconem, ty masz taką nade mną. Bawisz się słowami i mnie tak zaskakujesz i wzruszasz. Napisałaś świetnie, że to Hermiona go ratuje przed utopieniem...<3 Dosadna metafora.
Bójka po meczu była także zaskoczeniem, ale jak każdy powtarza megaa !
Rozumiem Ginny, szkoda mi Miony, mam nadzieje że to nic między nimi nie zmieni.
WENY ;** !
Dzięki ! Tak jakoś pisałam to w pośpiechu i właśnie nie wiedziałam co mi to wyszło z tą metaforą :))
UsuńNigdy nie byłam wylewna i nie lubiłam pisać długich komentarzy. Ale tu po prostu!!!! SZCZENA OPADA ŻE TAK POWIEM. Wszystko jest great !!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJa cię uduszę za końcówkę, jak mogłaś? Wyjęłaś moje serce i podeptalaś. Wiem, że to nic takiego na razie, ale już czytając cudny prolog odniosłam wrażenie, że cos będzie nieciekawie. Nie mogą sobie pozwolić na chwilę zapomnienia i ty to tak opisujesz, że no klękajcie narody !
Cudeńko ! :**
Nie wytrzymam tyle, ale kogo to obchodzi?
Wypoczywaj i wracaj z romantycznym Draconem ! <3
Jeju dziękuję ! No tak nie zawsze będzie kolorowo, ale nie jeszcze teraz ;)
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńpowtórzę to co wszyscy : bardzo ładny rozdział. Brak mi słów. Inni napisali to co ja chciałam to co mam dodać?
Aha, wiem ! Nikt nie napisał chyba o pobudzce Miony.
Komizm był. Obudziły Lavender a potem potrąciła ją niechcący przy malowaniu ;D Chciało mi się śmiać, Ginny jak zawsze nieustępliwa. No i fajnie opisałaś właśnie, to że Miona zawsze mogła liczyć na rudą.
Z wyniku meczu się cieszę !! :D Było blisko dla Draco ;).
No i chyba tyle.
Końcówka fajna i smutna, ale się nie przejmuję .
Do zoobaczenia za dwa tyg C;
Haha, no tak z Lavender...Sama nie wiem ale dzięki ;3
UsuńŚWIETNY !!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńSuper rozdział i nawet fabuła się zgadza . Czekam na więcej. :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńMój Boże. Ja tu ryczę!
OdpowiedzUsuńTen rozdział był po prostu piękny.
Chyba nigdy nie zrozumiem jak ty możesz tak cudownie pisać.
Czytając to - milion emocji na minutę...
I jak ja teraz wytrzymam bez nowego rozdziału dwa tygodnie?!
Twoje opowiadaie jest takie... prawdziwe. Kocham je!
W chwili, gdy na tym boisku patrzyli sobie w oczy to poczułam się jakbym tam była. Jakbym tam była i oglądała to wszystko z bliska...
No i cóż mogę dodać? Życzę Ci udanych i bezpiecznych (tę śpiewkę znam już na pamięć, bo w szkole każdy nauczyciel dziś powtarzał, że "bezieczeństwo przede wszystkim").
Także hmm... czekam na kolejny rozdział i przyznam niechętnie, że chcę, aby te dwa tygodnie minęły szybko (już słyszę te oburzenia koleżanek i kolegów "no wariatka! Chce, żeby jej wakacje szybko minęły !".
W takim razie pozdrawiam i weny!
Vik. A.
Haha dziękuję <33 Tak bezpiecznych przede wszystkim ;* I nawzajem kochana :)).
UsuńRozdział jest cudowny, piękny! Nie wiem z jakiej racji wchodzę tu tak późno, ale już naprawiam swój błąd i dodaje Twojego bloga do obserwowanych, żeby być na bieżąco.
OdpowiedzUsuńMecz napisany jest naprawdę świetnie. Czasami, gdy czytam te opisy, to można się zanudzić, a u Ciebie czegoś takiego nie ma. Czytam i nie mogę się oderwać od ekranu.
Co za głupia baba z tej ropuchy Umbridge! Już zapomniałam, jak to jest jej nienawidzić ;_;
Scena, w której się zakochałam, to ta na boisku, gdzie Draco stał naprzeciwko Hermiony i patrzyli się na siebie, jeju, słodko! :D
Hm, spotkanie w Wieży Astronomicznej.. Smutno mi się zrobiło. Powraca dawny Draco Malfoy. Chociaż jestem bardzo ciekawa, jak pokaże Granger, iż jest romantyczny. :')
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
Udanych wakacji. ;)
niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/
Pozdrawiam, M.
Jeju...Dziękuję Ci za wsparcie i wgl..Ja jakoś nie widzę u siebie czegoś takiego i wgl...Ale liczy się zdanie czytelników <3
UsuńZnalazłam Twój blog kilka dni temu i.. zakochałam się *.*
OdpowiedzUsuńPiszesz rewelacyjnie! W każdym rozdziale kryje się tyle emocji, które świetnie opisujesz.
Rozdziały są długie, ale nie nudne. One wciągają.
Działają jak narkotyk. Chce się więcej i więcej.
Przez te kilka dni miałam, aż 9 rozdziałów i czytałam zafascynowana w każdej wolnej chwili, a teraz? Nie mam już rozdziałów do czytania :C Jestem smutna.
Czekam z zniecierpliwieniem i zaciekawieniem na następne rozdziały^^
Pozdrawiam i życzę weny ;*
A jeśli miałabyś ochotę i czas to możesz wpaść do mnie :)
http://lolyy-dramione.blogspot.com/
Dziękuję Ci za miłe słowa :D.
UsuńZajrzę do Ciebie w wolnym czasie ( naprawdę dużo czytam już tych blogów i myślę, że uda mi się jeszcze Twój ;) )
Zostałaś nominowana do VBA
OdpowiedzUsuńDziękuję ! Jak tylko będę miała czas to jakoś to ogarnę <3
UsuńCudowne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie, opinie na temat rozdziałów mile widziane :)
http://youaremyhorcrux.blogspot.com/
Dzięki ;) W wolnym czasie spróbuję zajrzeć :)
UsuńJest spoko świetnie piszesz , ale czekamy na 10 rozdział prawie miesiąc . Nie sądzisz , że to lekka przesada ?
UsuńWszystko tu jest idealne...
OdpowiedzUsuńidealny styl, idealna dlugosc, idealne przemyslenua, idealne przedstawienie relacji...
Jestes opiekunka na obozie? Tez zawsze chcialam, ale jakos nie po drodze mi ta peaca. Ale dziwne, ze nie macie komoutera..
Grupa nie daje sie we znaki? Reszta kadry ok?
Pozdrawiam z Islandii i zapraszam do siebie;)
Dziękuje <3
UsuńNie nie byłam opiekunką, ale pomagałam, cholernie tęsknię za nimi wszystkimi ;)
Już do Ciebie lecę :*
Dopiero dziś natknęłam się na twego bloga i pochłonęłam go w całości!
OdpowiedzUsuńJest 2:21 a ja skończyłam ostatnia notkę i nie umiem doczekać się więcej.
"- Ja cię nadal nienawidzę. - prychnęła Hermiona. Nie dała nic po sobie poznać, ale obawiała się każdego słowa arystokraty.
- Wiem Granger. - odpowiedział z nikłym uśmiechem - Też cię nienawidzę."
Boże to było takie wspaniałe!
Ciekawe jestem co wykombinuje Draco :)
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy!
Pozdrawiam i życzę weny :*
No trochę późno, ale rozumiem, sama tez często siedzę do 1 w nocy na telefonie i czytam blogi ;3
UsuńNawet nie wiesz jak się cieszę...Dzięki za komentarz <3
Zostawiłaś kiedyś adres pod moim starym blogiem a ja dopiero teraz się na niego natknęłam. Ale jestem! :)
OdpowiedzUsuńMuszę stwierdzić, iż wszystkie te pozytywne komentarze są jak najbardziej uzasadnione. Pochłonął mnie całkowicie, tak że musiałam przeczytać wszystkie rozdziały na raz. :)
Ciekawy pomysł z wprowadzeniem tej akcji na piąty rok. ^^
Pozostało mi tylko czekać na kolejny Rozdział i rozwój wydarzeń. :)
Życzę Ci dużo weny i pozdrawiam,
Zakochanaa. ♥
+ gdybyś miała ochotę to wpadnij do mnie http://need-somebody-dramione.blogspot.com/. :)
PS. Uwielbiam tę muzykę, idealnie pasuje do bloga. ;)
UsuńAa i zapomniałam napisać o cudownym szablonie. :)
Dziękuję Ci za fatygę ;*. U Ciebie już czytam, jak dotrę do końca to zostawię komentarz ;D
UsuńPisz Nela <3
OdpowiedzUsuńJa juz czekam od kiedy wyjechalas hahaha <3
-V
Theeternalexile.blogspot.com
Kolejny rozdział za tydzień, bo czekam na razie na tableta, na którym mogę pisać ;))
UsuńJa wgl nie umiem pisac na tablecie xd odpisałam ci pod komentarzem u mnie.
UsuńJa też nie umiałam, na początku byłam przerażona, ale to lepsze niż pisanie na telefonie ;p. Wiem, wiem, wchodziłam co pięć minut i sprawdzałam ;D
Usuńchyba mnie przekonałaś:P
OdpowiedzUsuńnapiszesz na mildredred.camel@gmail.com, to pogadamy łatwiej?
pozdrowienia!!
Jasne, już do ciebie napisałam ;))
UsuńKocham to <3
OdpowiedzUsuńAle mam opóźnienie :P
OdpowiedzUsuńNo dobrze. Trochę posłodzę. Bardzo lubię Twój styl. Jest dojrzały, ciekawy. Czasami jest dla mnie za dużo treści, niby jest super, ale ginę pod natłokiem słów - nawet jeżeli są świetne. Brniesz powoli, Dracze z Mioną nie lecą na siebie od pierwszego słowa i po drugim rozdziale nie są już wielką parką, co się chwali. Mądrze napisana historia, to dobra historia :)
Czekam na kolejny rozdział i życzę weny
http://precious-fondness.blogspot.com/
Nie wiedziałam, że od śmiechu do zszokowania i żalu niedaleko. Kurczę, Treść niesamowita, tylko znów miałam cichą nadzieję, że będzie mały przełom.
OdpowiedzUsuńCzytam dalej. :)
Pozdrawiam, Braknes.
No to Granger przepadła ;) Szkoda, że Draco postanowił że powinni o wszystkim zapomnieć. Akcja na boisko - cudo! Przyznam się że miałam nadzieję na coś więcej ;) Dobrze że Hermiona powiedziała Ginny w końcu prawdę ;)
OdpowiedzUsuńOke... Ten rozdział także postanowiłam skomentować. Dwa powody: został napisany w moje urodziny i mnie wzruszył.
OdpowiedzUsuńFakt faktem, że było to bardzo specyficzne wzruszenie. Moje wzruszenie. Jestem dziwnym człowiekiem, który ukrywa uczucia niczym Malfoy w Twoim opowiadaniu. Dosłownie. I może łzy nie poleciały mi z oczu, chociaż lekko w nich błysnęły, ale pojawiają się tam rzadko. Twoje opowiadanie jest jednak poruszające. Ten Malfoy, ta Granger... Merlinie, podoba mi się. Naprawdę mi się podoba! ;)
No cóż... Nie przedłużam, nie chcę, żeby komentarz stał się sztuczny i lecę czytać dalej. *-*
Pozdrawiam,
Hermenegilda. <3
Jeju...Bardzo dziękuję, że poświęcasz swój czas na czytanie moich rozdziałów. Mam nadzieję, że nie jest to dużym kłopotem c;
UsuńBardzo zależy mi na opinii Waszego stowarzyszenia <3
Naprawdę Cię wzruszył ten rozdział? Parę osób mi już pisało, że gram na emocjach, nawet minimalnie, ale to zawsze co innego, gdy stwierdzi to ktoś doświadczony. Publikacja w Twoje urodziny?;) To mi się trafiło. Nawet nie wiesz jak bardzo mnie ucieszyłaś swoimi dwoma komentarzami! Jeszcze raz dziękuję!;) Wiem, że blog, to znaczy treść rozdziałów ma w sobie dużo błędów...Ale wreszcie znalazłam sobie obeznaną betę i teraz to wszystko będzie jakoś lepiej wyglądać..;)
Dziękuję Wam jeszcze raz, że przyjęłyście moje zgłoszenie <3.
Pozdrawiam,
Nela.
Miałam ciary jak to czytałam i napięcie towarzyszyło mi dopóki nie okazało się kto wygra - świetnie to wszystko opisałaś:) Trochę się zawiodłam, że Draco nie zrobił niczego romantycznego już w tym rozdziale, ale w sumie to dobrze. Jestem ciekawa co wymyśli, na pewno nie zawieje nudą. Lecę czytać dalej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To znowu ja ;) Dom Draco przegrał więc ja wprost nie mogę się doczekać romantycznego Malofya wprost ma duszyczka podskakuje z radości jak piłeczka do ping ponga ale teraz trochę o tekście a nie o moich uczuciach które raczej cię nie interesują otóż pisałam ci że uwielbiam twoje opisy dają do myślenia a Draco który zapatrzył się na Granger oczyma wyobraźni widziałam tę scenę kurdę nic dziwnego że wszystkich to zaskoczyło w końcu gapili się na siebie długie minuty pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń