czwartek, 16 października 2014

Wesołych świąt, Granger ~ rozdział 15


Last Christmas
I gave you my heart 
But the very next day 
you gave it away 
This year 
To save me from tears 
I'll give it to someone special

Once bitten and twice shy 
I keep my distance 
But you still catch my eye 
Tell me baby 
Do you recognize me? 
Well 
It's been a year 
It doesn't surprise me

~


Najważniejsze jest, by gdzieś istniało, to czym się żyło : zwyczaje, święta rodzinne.

                    Na Grimmauld Place 12 panowała podniosła atmosfera. Przyczyną były oczywiście święta Bożonarodzeniowe, które miały nastąpić lada dzień. Prawie wszyscy domownicy spędzali czas na krzątaniu się po domu, rozwieszając najróżniejsze, nietypowe dekoracje. Owym zajęciom towarzyszyło wesołe podśpiewywanie  kolęd.
                   Harry nie uczestniczył w tych przygotowaniach. Ściślej mówiąc już od paru, dobrych dni nie uczestniczył w jakichkolwiek rozmowach bądź posiłkach. Unikał, jak ognia wszelkiego towarzystwa. Co wpłynęło na tą niekorzystną zmianę w zachowaniu chłopaka ? Otóż po powrocie ze szpitala Św.Munga wszystko uległo zmianie. Przypadkiem usłyszał coś, czego nigdy nie powinien usłyszeć. Mianowicie, chodzi oczywiście o rozmowę państwa Weasley, Tonks, Lupina i Moody'ego. Pewne słowa dogłębnie nim wstrząsnęły, zostawiając w psychice swoje piętno. Wydawało mu się, że w uszach bezustannie huczą mu słowa Szalonookiego : '' Chłopak widział cały ten atak na Artura, oczami węża Sami-Wiecie-Kogo. Nie zdaje sobie sprawy z tego co się wydarzyło. Wygląda na to, że Sami-Wiecie-Kto go opętał..." Przez równy tydzień nie mógł zmrużyć oka dręczony lękami, jeżeli upragniony sen już nadszedł, nie przynosił mu wypoczynku, gdyż przed oczami widział ciągle jakieś zaryglowane drzwi, ciemny korytarz lub samego Voldemorta. Nie ma się więc, co dziwić, iż Harry był wyczerpany psychicznie. Czuł się brudny i skalany, jakby nosił w sobie jakiś śmiertelny wirus. Czy to możliwe, aby Voldemort mógł posiąść jego umysł ? Czy to możliwe, że został opętany przez najbardziej niegodziwego i okrutnego czarodzieja, jakiego widział kiedykolwiek świat magii ? Czy to dlatego widział atak na pana Weasleya ? Czy to dlatego Dumbledore nie chciał spojrzeć mu w oczy ? Przekonany, że sam był wężem, że sam zatopił kły w ciele taty Rona...Pocieszający był tylko wyłącznie jeden fakt ; Artur Weasley nie grozi nic niebezpiecznego i prawdopodobnie za parę dni opuści szpital cały i zdrowy. 
                      A potem zielonookiego nawiedziła straszna myśl, która zaczęła tłuc się w jego mózgu, aby za chwilę wydobyć się na zewnątrz, coś co sprawiło, że spazm targnął mu wnętrzności, które o zgrozo, skręciły się jak węże. Voldemort pragnął jakieś broni, nieprawdaż ? Brązowłosy uświadomił sobie, iż to on jest tą bronią. To on jest tym, którego Czarny Pan pragnie użyć do swoich celów, to dlatego go śledzą i pilnują na kroku. Nie robią to z powodu jego bezpieczeństwa, tylko po to, aby uchronić innych przed...nim. Wszakże Harry tak uważał, nie wiedząc że jest w absurdalnym błędzie. Postanowił więc, że będzie trzymał się od wszystkich  wciąż z daleka, obawiając się, że gdyby było inaczej mógłby kogoś skrzywdzić. Poprawka, Voldemort w jego ciele i umyśle mógłby sprawić komuś cierpienie. Koniec z końców sam miał wrażenie, że domownicy omijają go szerokim łukiem, jakby już zdawali sobie sprawę, jakie zło się w nim czai. Oni już wiedzą, że jestem opętany, tłumaczył sobie młody Potter. Podsumowując Gryfon był strapiony na umyśle i duszy. W ciągu kilku dni doświadczył tylu przeróżnych doświadczeń i uczuć ; panika, strach, ulga, złość, cierpienie, wściekłość, rozpacz. 
                    W tym oto momencie siedział w pokoju Hardodzioba, ukrywając się tym sposobem przed wszystkimi. Całe przedpołudnie spędził na karmieniu tegoż hipogryfa zdechłymi szczurami. Harry nie pamiętał Syriusza w tak dobrym humorze ; śpiewał właśnie kolędy, najwyraźniej zachwycony perspektywą spędzenia świąt wśród najbliższych. Słyszał jego głos przez podłogę zimnego, a zarazem obskurnego pomieszczenia, w którym przyszło mu się znajdować. Towarzystwo Hardodzioba dodawała mu nieco otuchy, przynajmniej to zwierzę się od niego nie odwróci. Wbrew pozorom był lojalnym hipogryfem. Znali się już przecież od trzeciej klasy. Dobrze pamiętał ów dzień, w którym Hagrid postanowił zaznajomić całą klasę z tym niepowtarzalnym stworzeniem. 
                   Gryfon wyglądał właśnie przez okno, obserwując bezbarwne niebo, które zapowiadało rychły opad śniegu, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi i rozległy się wrzaski pani Black. Przypuszczając, że to zapewne jakiś członek z Zakonu Feniksa, nadal trwał w swej pozycji, obserwując bacznie białe niebo. Wzdrygnął się, gdy ktoś parę minut później załomotał mocno w drzwi. 
- Harry ! W tej chwili masz stamtąd wyjść ! - ze zdziwieniem rozpoznał stanowczy głos przyjaciółki.
- Co ty tu robisz ? - zapytał zdumiony brązowowłosy, otwierając drzwi, podczas gdy Hardodziob drapał pazurami wysłaną słomą podłogę, poszukując pożywienia - Miałaś być przecież z rodzicami na nartach !
Zlustrował ją badawczym spojrzeniem, jakby wątpiąc, że stoi przed nim prawdziwa Hermiona Granger. W kasztanowych włosach miała drobinki śniegu, a twarz zarumienioną z zimna. Wydało mu się, że jej orzechowe oczy nieco posmutniały na wzmiankę o rodzicach. Teraz był pewien, iż nie jest to żadna imitacja jego przyjaciółki ; nigdy nie wiadomo, co wymyślą bliźniacy. Dlatego też jego spojrzenie stało się ufne.
- Moim rodzicom coś wypadło...- wyjaśniła niedbale, a widząc zmartwione spojrzenie Harry'ego machnęła jedynie  lekceważąco ręką - Nieważne, chodźmy pogadać w jakieś ustronniejsze miejsce...Twój pokój, hm ? Mama Rona zrobiła nam stos kanapek. 
Wyszli razem na drugie piętro, mijając po drodze stojak na parasole z nogi trolla oraz zasłonięty portret pani Black. Schody skrzypiały nieznośnie, kiedy wchodzili po nich na piętro. Szybko się okazało, iż w sypialni czeka na nich także Ron i Ginny. Obydwoje mieli tak samo poważne i strapione miny. Hermiona prędko usiadła obok rudej na łóżku, które było okryte starą narzutą, zjedzoną częściowo przez mole. Natomiast Harry niepewnie zajął miejsce obok rudzielca. 
- Przybyłam tutaj z Tonks. Przy okazji opowiedziała mi wszystko, co zaszło. - oświadczyła pogodnie starsza Gryfonka - Nawet nie wyobrażacie sobie, jak Umbridge się wściekła, że zwialiście jej sprzed nosa. No więc...Harry jak tam samopoczucie ? 
Cała trójka przyglądała się uważnie zielonookiemu, próbując odgadnąć jego myśli.
- Doskonale. - odrzekł sucho.
- Widać, że coś cię dręczy. Ewidentnie to widzę po twojej nachmurzonym wyrazie twarzy...Nie musisz przed nami udawać. A poza tym, Gin i Ron mówią, że izolujesz się od wszystkich odkąd wróciliście ze szpitala.
- Zdążyliście już o mnie porozmawiać, tak ? - obruszył się Gryfon, obrzucając dwójkę rodzeństwa zagniewanym spojrzeniem.
Ron zmieszany spuścił głowę, lecz ruda wytrzymała odważnie spojrzenie.
- Nie wiem o co ci chodzi, Harry ! Dokładnie tak jest ! - wybuchnęła z wyrzutem panna Weasley. Przez ostatnie noce ona także nie mogła zasnąć. Tak bardzo martwiła się o swojego przyjaciela, który bezpodstawnie się od nich odwrócił - Ciągle nas unikasz ! Co ty sobie myślisz ? Nie powinieneś się tak zachowywać. To ja mogę się załamać, mój ojciec jest ciężko ranny...
- To wy mnie unikacie ! - przerwał jej z oburzeniem.
- Harry, uspokój się. - powiedziała Hermiona głosem sprawiedliwej rodzicielki, która stara się rozsądnie osądzić postępowania swoich dzieci - Przestań sprawiać wrażenie, jakby nikt ciebie tu nie rozumiał. Ginny ma sporo racji. Wiem co podsłuchaliście przez Uszy Dalekiego Zasięgu i...
- O tym też wiesz ? Ciekawie. - warknął wściekle Harry wlepiając wzrok w okno, za którym gęsto sypał śnieg - Wiesz, że jestem opętany, co ? Najwyraźniej stałem się waszym ulubionym tematem do rozmów...
- Opętany ? - powtórzył z niezrozumieniem Ron, jakby  w życiu nie słyszał owego słowa.
- Chcieliśmy z tobą porozmawiać ! - krzyknęła z rozpaczą ruda, dając równocześnie upust swoim naderwanym nerwom - I nie pleć podobnych głupot ! Chyba zapomniałeś, że to mnie Voldemort opętał w pierwszej klasie. Ale ty oczywiście wiesz swoje ! Masz wielkie luki w pamięci ? Pamiętasz co robiłeś ? Tracisz panowanie nad sobą ? A może nawiedzają cię straszliwe myśli, które pochodzą od kogoś ? 
- Nie mam żadnych z tych rzeczy....
- To na jakiej podstawie śmiesz tak  twierdzić  ?! - panna Weasley była cała czerwona ze złości, a ręce niebezpiecznie się jej trzęsły - Pewnie nawet nie pomyślałeś, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co czujesz ! Mogłeś przyjść i się mnie poradzić...
- Gin...- przerwał brązowowłosy łagodniejszym tonem, lecz nie wiedząc co powiedzieć dalej, zamilkł.
Hermiona złapała właścicielkę rudych włosów za rękę, próbując tym gestem podbudować ją na duchu. Następnie posłała oniemiałemu Harry'emu pokrzepiający uśmiech. Kto by pomyślał, że ta rudowłosa istotka tak się nim przejęła ? 
- Widzisz ? Wszyscy się o ciebie martwimy i całym sercem i duszą jesteśmy z tobą. - zapewniła kasztanowłosa.
- A ten sen o wężu i panie Weasleyu ?  - spytał niepewnie Gryfon - To ja byłem napastnikiem, a jeżeli Voldemort w jakiś sposób przeniósł mnie do Ministerstwa ? 
- Zwariowałeś ? - prychnęła z irytacją orzechowooka - Uświadom sobie w końcu, że będąc w Hogwarcie nikt nie mógł ciebie teleportować. Nawet Voldemort tego nie potrafi. Biorąc pod uwagę jeszcze potężne zaklęcia chroniące szkołę. Och, to był tylko sen...coś w rodzaju wizji.
- Harry, nie ruszyłeś się z łóżka. - Ron zabrał głos - Widziałem jak cały czas się rzucałeś i krzyczałeś...
Potter zaczął się przechadzać po pokoju, rozmyślając nad tymi wszystkimi aspektami i możliwościami. Tak się składało, że wytłumaczenia przyjaciół brzmiały całkiem logicznie i rozsądnie. Odetchnął z ulgą, dochodząc do wniosku, że nie miał wcześniej racji. Wezbrała w nim wielka euforia. Nie zastanawiając się już nad niczym, wziął do ręki kanapkę leżącą na stoliku i przęłknął ją łapczywie. Dopiero wówczas zauważył, że cała trójka śledzi z napięciem każdy jego ruch wzrokiem, czekając na dalszy przebieg wydarzeń. 
- Macie rację. - odezwał się wesoło - Zbyt pochopnie to wszystko oceniłem. Przepraszam was. - spojrzał głównie na Ginny, która z niewiadomych powodów oblała się szkarłatnym rumieńcem.
- Dobrze, że wróciłeś, stary. - odparł Ron z serdecznym uśmiechem.
Zerwał się gwałtownie z łóżka i poklepał po plecach swojego przyjaciela, wyrażającym tym gestem swoje zadowolenie. Po czym także poczęstował się kanapką. Harry pomyślał, że chętnie przyłączyłby się do Syriusza, który właśnie przechodził pod ich drzwiami, zmierzając zapewne do pokoju Hardodzioba i wyśpiewując głośno : '' Do szopy hipogryfy, do szopy wszyscy wraz ! ".



~***~



                       Kasztanowłosa Gryfonka od dawna nie była w tak świetnym humorze. Bardzo szybko zadomowiła się na Grimmauld Place i wciągnęła w gorączkowe przygotowania świąteczne. Wszystko wydawało się być takie kolorowe i wesołe. Tutaj zapomniała o dziewczęcych troskach, o złośliwych obmowach znajomych, o wszystkich kłopotach dzieciństwa. Była niezmiernie szczęśliwa, znajdowała się wśród najdroższych sobie przyjaciół. Całą noc po przyjeździe przesiedziała z Ginny, wpatrując się w srebrzystą tarczę księżyca, zasłuchana w duet szemrzącego wiatru i padającego śniegu. Wybiegła myślami daleko w dal, starając wyobrazić sobie, iż ma blisko przy sobie rodziców, którzy najprawdopodobniej zajmowali się teraz schorowaną babcią.
                   W tym momencie wszyscy domownicy kończyli dekorować dom, z wyjątkiem pani Weasley, która całymi godzinami przesiadywała w kuchni piekąc przeróżne ciasta i robiąc wykwintne potrawy na dzisiejszą kolację wigilijną. Radość Syriusza z powodu bliskich, a zwłaszcza z powodu Harry'ego okazała się zaraźliwa. Przestał być markotnym gospodarzem jakim był latem, teraz starał się, aby każdy był szczęśliwy i uradowany. Krzątał się cały czas po domu sprzątając i poprawiając wszystko wokół. Przed chwilą z pomocą bliźniaków zabrał po kryjomu piernikowe ciasteczka z kuchni, po czym wszystkich poczęstował. Nawet gniewne krzyki pani Weasley nie mogły powstrzymać jego entuzjazmu, gdy zorientowała się, że zniknęło trzydzieści ciastek. Wieczorem wszystko  było dopięte na ostatni guzik. Z zaśniedziałych żyrandoli nie zwisały już pajęczyny, tylko grilandy ostrokrzewu oraz złote łańcuchy. Magiczny śnieg błyszczał na wyleniałych dywanach. Wielka choinka, zdobycz Mundungusa, rozjarzona żywymi elfami stała dumnie w salonie. Nawet wypchane głowy skrzatów domowych w holu przyozdobione były czapeczkami i brodami świętego Mikołaja. Równo o dziewiętnastej, wraz z pojawieniem się pierwszej gwiazdy na niebie ( Hermiona przekonała wszystkich, aby dopiero wtedy zacząć, gdy owa gwiazdka zabłyszczy), zasiedli do uroczystej wieczerzy. Pani Weasley serwowała najprzeróżniejsze dania : od indyka przyprawionego masłem i sosem sherry po suszone buraki z wędzonym łososiem. Gdy już każdy pożywił się do syta, przyszła jeszcze pora na angielskie ciasta imbirowe i kremówki. Podczas kolacji panowała ciepła, rodzinna atmosfera. W powietrzu można było wyczuć tą magiczną aurę świąteczną. Syriusz wraz z Fredem i Georgiem przez jakiś czas rozbawiali do łez całe towarzystwo. Bez wątpienia ta trójka znała się na żartach, jak nikt inny.Lupin dyskutował z Moody'm na temat qudditcha, wkrótce do rozmowy włączył się Harry i Ron. Hermiona oraz Ginny gawędziły beztrosko z Tonks. Natomiast pani Weasley upominała bez przerwy Mundugusa, który według niej opowiadał dotąd nieprzyzwoite rzeczy. Po wielu wesołych dowcipach, zażartych dyskusjach, wybuchach śmiechu, bolących brzuchach z przejedzenia wszyscy byli niezwykle zmęczeni. Nie było jednakże nikomu dane odejść od wigilijnego stołu, gdyż mama Rona uparła się, aby wysłuchać w radioodbiorniku koncertu niejakiej Celestyny Warbeck. Przy trzecim, wyjątkowo nużącym utworze Molly zalała się łzami z powodu nieobecności Artura, który obecnie przebywał w szpitalu. Lupin wraz z Tonks przyjęli rolę pocieszyciela zapewniając ją gorliwie, że jej mąż za parę dni opuści Św.Munga. 
Ron, Harry, Ginny, Hermiona, a zarówno bliźniacy wykorzystali tą sytuację i korzystając z nieuwagi gospodyni uciekli do swoich pokojów pod pretekstem wyczerpania. Ron zabrał ze sobą talerz rabarbarowego ciasta. Jak się okazało cała ta szóstka wylądowała w pokoju Freda i George'a. W najlepsze grali sobie w eksplodującego durnia, dopóki pani Weasley nie przerwała im brutalnie zabawy wyganiając wszystkich do swoich sypialni. O dwudziestej czwartej w całej okolicy rozbrzmiało bicie dzwonów kościelnych, wzywające wiernych na uroczystą ceremonię. Kasztanowłosa przypomniała sobie, że zawsze z rodzicami uczestniczyła w takiej mszy i poczuła ukłucie w sercu na wyobrażenie sobie ich klęczących przy łożu śmierci Glorii... Było blisko przed pierwszą w nocy, kiedy Hermiona i Ginny położyły się w swoich łóżkach. Entuzjazm starszej Gryfonki znacznie opadł na wspomnienie schorowanej babci, więc zamiast przegadać całą noc z serdeczną przyjaciółką, usnęła prędko. Ramiona snu objęły ją mocno zabierając do krainy snów, fantazji i marzeń...

               - O nie...Co za szkaradztwo ! To istne wariactwo...
Hermiona raptownie otworzyła oczy wybudzona z dziwnego snu. Mianowicie śniło się jej, że należała do szkolnego chóru Flitwicka, w dodatku miała śpiewać solo na najbliżym koncercie, a McGonagall miała jej przygrywać na dudach. Najgorsze było to, że na owym koncercie miał zjawić się także Wiktor Krum. Zdumiewający był jeden fakt : Harry, Ron i Malfoy otwarcie z niej szydzlili, twierdząc że nie ma ani krzty talentu muzycznego. Otrząsnowszy się z tych śmiesznych myśli spojrzała nietrzeźwo w kierunku swojej współlokatorki, która przed chwilą wydobyła ze siebie głośny dźwięk niezadowolenia. Otóż Ginny również leżała na swoim posłaniu, a wokół niej leżał stos prezentów. Panna Weasley była z jakiegoś powodu wyraźnie zezłoszczona. Bynajmniej świadczyły o tym jej ściągnięte brwi i żywy ogień w piwnych oczach. 
- Co się stało ? - spytała kasztanowłosa zachrypniętym głosem, po czym głośno odchrząknęła.
- Nie uwierzysz co dostałam od Michaela ! - warknęła w odpowiedzi.
Starsza Gryfonka wzruszyła jedynie ramionami. 
- To ! - ruda rzuciła w jej kierunku jakiś zwinięty materiał, który okazał się bluzką.
 Mianowicie była to czerwonokrwista bluzka z bardzo dużym dekoldem, a co gorsza z tyłu widniał duży, pstrokaty napis : '' Zjedz mnie". Gdy Hermiona to zauważyła wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem. 
- Tak ! Śmiej się. - oburzyła się Ginewra - Wyobrażasz sobie co by się stało, gdyby moja mama to ujrzała ? - odchrząknęła, po czym wyrzuciła ze siebie piskliwym głosem, bardzo podobnej do swojej rodzicielki - '' Ginewro ! Z kim ty się zadajesz w tym Hogwarcie ? Wolę nie wiedzieć z kim zawierasz znajomości skoro otrzymujesz takie prezenty ! " a jakby się dowiedziała, że to od mojego chłopaka powiedziałaby tak : '' Nie potrafisz sobie znaleźć chłopaka na poziomie ! Kto to w ogóle widział, aby w tak młodym wieku zawierać związki ? W naszych czasach było zupełnie inaczej, ale oto właśnie mamy przykład dzisiejszej młodzieży i jej bezmyślności ! Bierz przykład z Hermiony, to taka poczciwa, skromna dziewczyna..." Och, na Merlina przestań chichotać, Hermiono ! Widzę, że nie śpieszy ci się z otworzeniem swoich prezentów, więc sama chętnie cię wyręczę... - skończyła próbując mówić surowym tonem, lecz jej próby zeszły na marne, gdyż też po chwili parsknęła śmiechem.
Panna Granger gdy się już uspokoiła, sięgnęła po stertę paczuszek, które leżały w nogach jej łóżka, natomiast ruda wróciła do dalszego odpakowywania, nucąc pod nosem jedną z kolęd.
- A właśnie - odezwała się po chwili - Dziękuję za te kolczyki. Są takie błyskotliwe. Co do organizera prac domowych na pewno mi się przyda.
- Oczywiście, że tak. - mruknęła orzechowooka wychwytując kpiącą nutę w głosie przyjaciółki.
Najpierw otworzyła prezent od rodziców, którzy podarowali jej zestaw orlich piór do pisania, złoty pierścionek oraz jej ulubioną bakaliową czekoladę. Od Harry'ego dostała Nową Teorię Numerologi. Od razu przejrzała ową książkę dochodząc do wniosku, że z pewnością okaże się bardzo przydatna i ciekawa. Prezentem od Rona były jej ulubione fiołkowe perfumy. Hagrid przysłał jej ogromne opakowanie Czekoladowych Żab. Podarunek od Ginny także ją ucieszył : komplet wspaniałych książek zatytułowanych Praktyczna magia obronna i jej zastosowania. Strony księgi były pięknymi, ruchomymi ilustracjami przedstawiającymi walczących czarodziejów. 
- Te książki są cudowne i praktyczne, Gin ! Przydadzą się nam do GD. - powiedziała uradowana.
Państwo Weasleyowie uszyli jej, jak zwykle sweter z literą H i dołożyli do tego mnóstwo paszczecików. Wśród pozostałych prezentów od Tonks, Lupina, Syriusza i bliźniaków dostrzegła jedną małą paczuszkę, która wyraźnie wyróżniała się od innych : papier ozdobny nie był kolorowy, jak reszta tylko dołująco czarny. Dziewczyna jednym susem zdarła owy papier i jej oczom ukazało się niebieskie pudełko ze wstążeczką, pod nim leżał mały zwitek papieru z następującą treścią : ''Wesołych świąt, Granger!". Pismo było cienkie i niedbałe. Gryfonka szybko doszła do wniosku, że te słowa wyszły spod ręki Dracona Malfoya.
Okazało się, że w szkatułce spoczywa złota bransoletka. Hermiona wydała ze siebie cichy okrzyk zachwytu. Gdy ją uniosła, zauważyła że jest ciężka, do tego gdzieniegdzie błyszczały złote brylanciki. Jednak w tym wszystkim najbardziej spodobały się jej wygrawerowane słowa : ''I hate you." Orzechowooka po raz kolejny tegoż poranka zaniosła się serdecznym śmiechem. Ginny w oka mgnieniu pojawiła się przy niej, lustrując z zainteresowaniem na ową błyskotkę.
- Jaka piękna...! Od kogo ją dostałaś ? Wygląda na bardzo cenną.
- Od Malfoya.
Z twarzy rudej w jednej chwili znikły wszelkie znaki wesołości i ciekawości. Zacisnęła wściekle zęby powstrzymując się od nieprzyjemnego komentarza.
- A więc wysyłacie sobie prezenty, hm ? - spytała z jawną pogardą.
- Och, daj spokój ! I nie rób takiej miny...
- Jakiej znowu ? 
- Jakby cię zmuszono do przełknięcia odorosoku ! Przecież to tylko mały upominek. Znam Malfoya na tyle, aby wiedzieć...
- Na twoim miejscu nie ubierałabym tego. - przerwała jej Ginny z zrezygnowaniem, patrząc podejrzliwie na  bransoletkę, jakby zaraz miała zamienić się w coś niebezpiecznego.
- Niby czemu ? - zapytała z rozbawieniem Hermiona widząc poważną minę przyjaciółki.
- Możesz tego nigdy nie zdjąć. Znasz Malfoya, pewnie rzucił na to jakiś paskudny czar. W najgorszym wypadku może wypalić ci rękę lub...
- Mówiłam ci, że masz bujną wyobraźnie ? - ucięła z dezaprobatą.
Panna Weasley już otwierała usta, gdy nagle u stóp łóżka z głośnym trzaskiem aportowali się Fred i George.
- Wesołych świąt ! - powitał je ten drugi.
- Nawzajem ! - odrzekła orzechowooka z wesołym uśmiechem.
Ginny nie podzielała jej zadowolenia.
- Mówiłam wam żebyście tego nie robili ! Co by było gdybyśmy się właśnie przebierały ? 
- Uuu, siostra wyluzuj. Wiesz, że mamy wyczucie czasu. Chcieliśmy wam tylko powiedzieć żebyście nie schodziły w tej chwili na dół. - wyjaśnił Fred przygnębionym głosem.
- Czemu ? - zdumiała się jego siostra.
- Mama płacze. Percy odesłał swój bożonarodzeniowy sweter...
- Bez żadnego liściku. Nawet nie zapytał o stan ojca. - dodał George obchodząc łóżko i częstując się Czekoladową żabą - Powiedzieliśmy jej, żeby się nie przejmowała bo Percy to kupa szczurzych bobków...
- Ale nie podziałało. - dokończył markotnie brat - Więc zajął się nią Lupin...Co to u licha jest ?! - wykrzyknął nagle patrząc na czerwony sweterek od Michalea - "Zjedz mnie'' ? Siostra, to pewnie twoje. Nigdy bym nie przypuścił, że gustujesz w tego typu fatałaszkach. - zarechotał wesoło na potwierdzenie swoich słów.
Ginny cisnęła w niego swoim nowym kalendarzem, który trafił w ścianę, padł na podłogę i zawołał dziarsko : ,,Jak kropkę nad i postawisz, to wyjdziesz i się zabawisz".
- Hermiona też podarowała ci ten niezwykle interesujący kalendarz ? - zapytał George znudzonym tonem.
 Och ! Jest bardzo przydatny i pomoże wam w zapamiętaniu...
- Dobra. - przerwała jej Ginny i spojrzała znacząco na braci - Możecie stąd zjeżdżać, a raczej znikać...Chcemy się przebrać.
- Chodź Fred. Nic tu po nas. Idziemy do Harry'ego i Rona.
- Ginewro, jeżeli nie chcesz całkowicie pogrążyć mamy, radzę ci te ubierać tej czerwonej...
- Spadajcie ! -  tym razem rzuciła w nich jedną z książek Hermiony, która przeszyła powietrze i wylądowała z głośnym hukiem na podłodze. Bliźniacy w ostatnim momencie zdążyli się ulotnić.
- Tylko nie moja Nowa teoria numerologi ! - krzyknęła rozpaczliwie właścicielka lektury i szybko ją podniosła.
Ruda jedynie wymownie przewróciła oczami. 
Po paręnastu minutach opuściły swoją sypialnię w codziennym ubraniu. Spotkały na schodach Harry'ego i Rona.
- Wesołych świąt, dziewczyny ! - powiedział rudzielec szczerząc zęby.
- Wesołych świąt. - mruknęła posępnie Ginny, po czym dodała weselej - Harry dziękuję za książkę o qudditchu ! Jest w niej dosłownie wszystko. Teraz już wiem jak poprawić swoją technikę. A tobie Ron za Fasolki wszystkich smaków, wiesz jak je uwielbiam !
- Nie ma sprawy. - odpardł brązowłosy z nieśmiałym uśmiechem.
-  Idziecie już na dół ?
- Taak. - odezwała się Hermiona - Ale chciałabym jeszcze zanieść Stworkowi prezent. - wytłumaczyła z entuzjazmem.
Zapanowała cisza, pełna niedowierzania. Ruda uśmiechnęła się pobłażliwie. Harry i Ron wytrzeszczyli oczy. Jeszcze nigdy nie słyszeli, aby ktoś chciał podarować prezent skrzatu domowemu. Gdyby był to Zgredek, owszem. Ale takiemu okropnemu Stworkowi ?
- To chyba nic z garderoby. Stworek za dużo wie żebyśmy mogli go uwolnić...- ostrzegł ją Ron.
- Spokojnie, zdaję sobie z tego sprawę. Dałam mu patchorkową kołdrę. Pomyślałam sobie, że przyda mu się do sypialni...
- Sypialni ? - powtórzył niejasno Harry.
- Mhm. Wprawdzie Syriusz mówi, że to coś w rozdzaju legowiska. Sypia w tym małym schowku w kuchni naprzeciw spiżarki.
- W takim razie chodźmy. Załatwimy to szybko, a potem coś przekąsimy. Jestem bardzo głodny. - pożalił się markotnie rudowłosy Gryfon, na co reszta wymieniła porozómiewawcze spojrzenia typu : " On zawsze jest głodny ". 
Zeszli więc po skrzypiących schodach na parter. Szybko przeszli przez korytarz starając się nie hałasować, by nie zbudzić pani Black. W kuchni zastali tylko panią Weasley. Przygotowywała śniadanie, a kiedy życzyła im ,,Wesołych świąt", jej głos brzmiał jakby miała katar.
- To tutaj, Hermiono ? - zapytała Ginny, podchodząc niepewnie do zadrapanych drzwi w kącie.
- Chyba tak. - odpowiedziała nieco podenerwowanym głosem - Przystoi nam zapukać, nie ?
Ron zastukał knykciami w drzwi, lecz nie usłyszał żadnej odpowiedzi.
- Pewnie siedzi na górze. - stwierdził obojętnie i wszedł do środka - Rany ! Ale tu śmierdzi...
Trójka przyjaciół także zajrzała badawczo do schowka. Było to małe, prostokątne pomieszczenie. Na podłodze leżała kupa starych szmat i cuchnących kocy. Gdzieniegdzie błyszczały drobne przedmioty - Stworek zapewne ocalił pamiątki swojej pani Black przed Syriuszem, który robił porządki. W dodatku na małej półeczce stała zakurzona butelka, a obok niej znajdowały się zjejczałe kawałki sera. W powietrzu unosił się nieprzyjemny zapach stęchlizny.
- Widzicie w jakich warunkach żyje ? - wykrztusiła kasztanowłosa ze współczuciem - To naprawdę straszne. - rozejrzała się jeszcze raz smutnym wzrokiem po malutkim schronie jakby licząc na to, że skrzat zaraz wyskoczy spod koca i z wdzięcznością przyjmie jej podarek. Niestety nic podobnego się nie stało, toteż Hermiona najprościej w świecie położyła pakunek na podłodze i razem z resztą opuściła ,, sypialnię".
- Wiecie, co ? - zagadnął Harry w zamyśleniu - Jakby się nad tym dłużej zastanowić to nie widziałem Stworka od nocy, w której tu przybyliśmy.
- Syriusz go wtedy wyrzucił z kuchni i powiedział ,,Precz ! ". - podchwyciła ruda ze zmartwieniem - Chyba nie mógł tak po prostu odejść ?
- Skrzaty mogą odejść, jeśli mocno tego pragną...- myślał głośno brązowłosy - Trzy lata temu zrobił to Zgredek, opuścił dom Malfoy'ów żeby mnie ostrzec. Tylko musiał się potem ukarać.
- E tam. - mruknął posępnie rudzielec zajmując miejsce przy stole i rozglądając się łapczywie za jedzeniem, na półce leżały smakowite potrawy, lecz jego mama chwilowo wyszła z kuchni - Myślę, że na pewno siedzi na strychu i ryczy nad pantalonami tej całej Black... Co z tym śniadaniem ? Musimy raczej na wszystkich poczekać.
Zielonooki przewrócił oczami i obrócił się za siebie.
- A ty, Hermiono ? Co o tym...- nie dokończył jednakże, gdy ujrzał twarz swojej przyjaciółki.
Otóż dziewczyna trzymała się za głowę, oczy miała spowite mgłą, a z czoła leciała fala potu.
- Hermiono ? - zapytał z przerażeniem Harry i w błyskawicznym tempie znalazł się przy niej.
Ginny i Ron który przed chwilą usiedli, zerwali się z krzesła jak oparzeni i podbiegli do Gryfonki.
- Źle się czujesz ? - spytała histerycznie panna Weasley. Objęła ją troskliwie ramieniem, gdy zobaczyła, że ta niebezpiecznie chwieje się na boki. Orzechowooka z ulgą przytrzymała się rudej, przymknęła powieki i wyszeptała z trudem :
- Ten ból... On wrócił...Moja głowa...
- Jesteś blada, jak ściana. - zauważył rudzielec pełen obaw - Lepiej usiądź lub się połóż...
Kasztanowłosa potrząsnęła przecząco głową. Otworzyła usta z zamiarem wypowiedzenia czegoś, lecz jedyne co usłyszeli to cichy jęk. Potem Hermiona puściła Ginny i zaczęła bezwładnie osuwać się drewnianą podłogę. Ruda głośno pisnęła. Na szczęście Harry i Ron w ostatniej chwili złapali nieprzytomną dziewczynę.
- Czuła się dobrze... - szeptała panicznie młodsza Gryfonka - Co jej się stało ? Och, czemu...
- Przestań rozpaczać tylko zawołaj...
W tejże chwili do kuchni wróciła Molly.
- Po śniadaniu pójdziemy odwiedzić Artura... - zaczęła, gdy jej wzrok spoczął na Hermionie, przestraszonych i zdterminowanych chłopcach oraz na bliskiej płaczu córce, zamilkła gwałtownie. Czym prędzej się przy nich znalazła.
- Na Merlina, cóż się jej stało ?! - spytała surowo, lecz w jej głosie można było doszukać się ogromnego niepokoju i lęku.
- Zasłabła nagle...
- Szybko przenieście ją do salonu ! - rozkazała pani Weasley.
Podeszła chwiejnym krokiem do kredensu i trzęsącymi rękoma poczęła szukać odpowiedniej fiolki z eliksirem.
- Ginny zawołaj Syriusza lub Remusa. Pośpiesz się ! - dodała, widząc jak dziewczyna wciąż stoi w miejscu w lekkim szoku.
- Jeżeli to nie podziała... Będziemy musieli niezwłocznie przewieźć ją do Munga - stwierdziła z rozpaczą i podążyła za Harrym i Ronem, którzy nieśli bezwładne ciało przyjaciółki.


                                    ~***~

               Opuszczał swój pokój, gdy nagle zobaczył coś pod ogromnym łóżkiem. Wcześniej tego nie dostrzgł, w istocie był to prezent. To odkrycie zbiło go z tropu do tego stopnia, że stał w miejscu przez dobre parę sekund. Jego rodzina nigdy nie wymieniała między sobą upominków, zwłaszcza na Boże Narodzenie. Oczywiście to nie znaczyło, iż niczego nie dostawał. Kupowano mu zawsze drogie, praktyczne rzeczy takie jak miotła, zegarek bądź ubrania. Dlatego więc święta nie kojarzyły mu się w ogóle z prezentami, czy domową atmosferą, tylko z chwilą spokoju. Jego rodzice, dokładniej mówiąc ojciec powstrzymywał się w tym okresie od rzucania klątw, a jego matka nawet czasami posyłała mu chłodny, zarazem szczery uśmiech. Z ciekawością rozerwał ozdobny papier i jego szarym oczom ukazała się obszerna książka zatytułowana ,, Podstawowe zasady kultury ". Blondyn ze zdezorientowaniem przejrzał ową księgę. Pierwszy rozdział nazywał się ,, Jak zawrzeć nowe znajomości, będąc uprzejmym? ". Na dalsze kartki wolał nie patrzeć. Obok tego spoczywał mały zwitek pergaminu.
,, Wesołych świąt, Malfoy!
Pomyślałam, że najwyższa pora, żebyś poznał zasady i szczegóły dobrego wychowania. Mam nadzieję, że lektura przypadnie Ci do gustu oraz że coś z niej wyniesiesz.
H.G ".
Na jego ustach zakwitł filuterny uśmiech, gdy czytał powyższą treść. Pewnie by się roześmiał, lecz otoczenie mu na to nie pozwalało. Krótki liścik od Hermiony Granger bardzo poprawił mu humor. Z kpiną, ale też z rozbawieniem doszedł do wniosku, że dziewczyna pisze bardzo starannie, wręcz kaligrafuje każdą literkę. Kropka nad i była wyjątkowo dokładnie wykończona. Mimowolnie wyobraził ją sobie piszącą tą wiadomość. Płynne ruchy jej delikatnej dłoni. Emanujące blaskiem orzechowe oczy. Figlarny uśmiech na malinowych ustach. Rozczochrane kasztanowe włosy. Prędko odgonił od siebie ten niepoprawny obraz. Nie powinien wciąż o niej rozmyślać, w dodatku tutaj. Schował swój prezent do kufra i szybko opuścił pokój, a raczej komnatę. Jak wcześniej zamierzał skierował się do salonu. Szedł zdecydowanym krokiem przez mroczny hol, a echo jego kroków wydawało roznosić się po całej rezydencji. Kamienną posadzkę zdobił wspaniały, perski dywan. Wysokie okna były zasłonięte grubymi, czarnymi zasłonami, które uniemożliwiały promieniom słonecznym wtargnąć do środka. Oczy bladolicych postaci z portretów na ścianach uważnie śledziły każdy jego ruch. Nad drzwiami pokoju gościnnego znajdował się bogato zdobiony portal z motywami upadających aniołów. Wszedł do pomieszczenia i zajął swoje stałe miejsce przy długim, dębowym stole. Omiótł wzrokiem cały pokój. Z wysokiego sufitu zwisał ogromny, kryształowy żyrandol. Naprzeciw stołu, pod ścianą stały gustowne meble w ciemnym odcieniu. W kredensie spoczywała stara, cenna zastawa, mosiężne naczynia oraz pozłacane wazony. Obok umieszczony został szklany barek z przeróżnymi napojami procentowymi. Za stołem mieścił się monumentalny kominek z ciemnego marmuru. Nad nim wisiał duży arras przedstawiający godło rodziny Malfoy'ów. W salonie pełno było obrazów martwej natury, surowych rzeźb oraz abażurowych świeczników. Przez wysokie okna sączyło się nieśmiało dzienne światło. Dominującymi kolorami była czerń i biel. Pozornie te dwie barwy tworzą zupełny kontrast, ale jakże idealnie ze sobą komponują. Jedynie płonący ogień w kominku zdawał się próbować zgasić chłód, panujący w domu. Mimo tego w powietrzu ciągle dało się wyczuć napiętą atmosferę. Nie tylko wnętrze tej posiadłości wskazywało na surowość i wyrafinowanie, ale także jej właściciele. Draco sporzał na swoich rodziców siedzącyh po przeciwległej stronie. 
- Dzień dobry, Draco. - odezwała się Narcyza Malfoy cichym, acz stanowczym głosem.
- Dzień dobry. - rzucił obojętnie i skinął głową w kierunku ojca.
Po tym machinalnym przywitaniu, rozpoczęli śniadanie. W ciszy spożywali wykwintne dania. Młody arystokrara dziwił się, że nie towarzyszy im żaden śmierciożerca. Zresztą jego matka nigdy nie pozwalała na uczestnictwo ludzi tego pokroju w posiłkach. Może w głębi duszy była zastraszona, ale mimo to sprawiała wrażenie pewnej siebie kobiety. Widział tylko jeden raz, gdy Lucjusz i Narcyza się kłócili. Mianowicie wówczas, kiedy pierwszy raz w wieku dwunastu lat dostał Cruciatusem. Ojciec w jakiś sposób przekonał ją że surowe zasady są najlepszym wyjściem. Bądź co bądź, miało go to zahartować do stania się należytym sługą Pana Ciemności. Jego rodzicielka uznała ten fakt za  prawdopodobnie za słuszność, gdyż nigdy nie sprzeciwiała się, a w jej błękitnych oczach zazwyczaj gościła obojętność. W każdym bądź razie, Lucjusz również liczył się ze zdaniem swojej żony ; ona się mu podporządkowywała lub on jej. Nie można było zapomnieć, że to Narcyza pochodzi z bardziej znaczącego rodu arystokratycznego. Jednakże to pan Malfoy okazywał się bardziej brutalniejszym i bezdusznym. Jedno było pewne : w żadnym wypadku nie darzyli się miłością. 
Gdy wszyscy już skończyli jeść, blondyn podniósł się z krzesła, zamierzając wrócić do swojego pokoju, lecz powstrzymał go ojciec.
- Zaczekaj, synu. - rzekł - Zaraz będziemy mieli gościa. Chciałbym, abyś go poznał. To bardzo wpływowa osoba, która zasłynęła w Szeregach Czarnego Pana.
- Oczywiście, ojcze. - odparł szarooki i z powrotem zajął swoje miejsce. Może pasowałoby mu spytać więcej, ale szczerze mówiąc wcale nie zależało mu na poznawaniu nowych śmierciożerców. Przeczucie mówiło mu, że mimo wspólnych poglądów i tak się z nim nie zaprzyjaźni.
Po paru minutach skrzaty uprzątnęły wszystkie resztki po śniadaniu. Draco cały czas wpatrywał się beznamiętnym wzrokiem w tarczę zegara, który wskazywał dziesiątą godzinę. To pomieszczenie ewidentnie go przytłaczało. Nieznosił tu przebywać. Pamiętał krzyki, które dochodziły z tego pomieszczenia. Pamiętał plamy krwi na tej kamiennej posadzce. Pamiętał nieżywe ciała leżące na stole...
Nagle rozległ się huk i przed nimi pojawił się niski skrzat domowy.
- Pani Malfoy - zaczął piskliwym głosem - Panie Malfoy, przybyła Madame Belcourt.
- Proszę ją wprowadzić. - rozkazała Narcyza ze sztuczną obojętnością.
Poprawiła szybko swoje blond włosy, które opadały jej na ramiona  i przyjęła chłodny wyraz twarzy. Jej ciekawość zdradzały jedynie błyszczące oczy. Lucjusz natomiast wyprostował się nieznacznie. Obydwoje wstali od stołu, więc blondyn uczynił to samo. Usłyszeli stukot obcasów po czym w salonie pojawiła się owa osoba. Była to kobieta. Chłopak szerzej otworzył oczy, lecz szybko się opanował i zlustrował nowo przbyłą nieprzyjaznym spojrzeniem.
Miała krótkie, króczoczarne włosy. Wyglądała bardzo szczupło w długim, ciemnym płaszczu niczym femme fatale. Na nogach miała buty ze skóry węża z wysokimi obcasami. Na szyji spoczywała czarna chusta. Uwagę przyciągały ciemne oczy, przesadnie pomalowane ciemnym cieniem i tuszem. Usta dzięki szmince miały mocny kolor czerwieni. Popatrzyła na każdego z osobna z czujnością, po czym ruszyła przed siebie i stanęła przed Malfoyami w odległości dwóch metrów. - Chciałabym powiedzieć, że miło mi was widzieć, ale nie lubię kłamać. - przemówiła kobiecym, kulturalnym głosem. Cały czas patrzyła wyłącznie na Lucjusza i Narcyzę. 
- Witaj Penelope. - odparła blondynka z tą samą sztuczną życzliwością.
- Mam rozumieć, że Melissa powiadomiła was o moich odwiedzinach ? - zapytała Penelope nie przywiązując żadnej wagi do powitań.
Ślizgon drgnął na wzmiankę o Melissie. Gdzieś już słyszał to imię, lecz nie mógł sobie nic przypomnieć. 
Pan Malfoy pokiwał twierdząco głową. Nie dało się ukryć faktu, że małżeństwo zachowywało się nadzwyczaj sztywno. Panna Belcourt przerzuciła swój wzrok na Dracona. Na jej ustach pojawił się szyderczy uśmiech, lecz w ciemnych oczach czaiły się iskry zainteresowania.
- A więc to jest ten Draco Malfoy. - wyszeptała z pasją i podeszła pewnym krokiem do chłopca - Nie tak sobie ciebie wyobrażałam, kochanie. Gdybym była młodsza z pewnością skradłbyś moje serce jednym spojrzeniem. - mówiła zmysłowo, widząc obojętność Malfoya, uśmiechnęła się drapieżnie - Mam wrażenie, że spodobasz się Elizabhet... - ściągnęła skórzane rękawiczki i podała mu dłoń, którą ucałował. W jej wyrazie twarzy było coś, czego nie mógł wyraźnie rozszyfrować. Wreszcie zdecydował się, że owa kobieta musiała dużo przecierpieć i te cierpienia pozostawiły na niej charakterystyczne piętno. Na obliczu jej twarzy malował się wyraz cierpliwej wytrwałości, lecz figlarny uśmiech i zadziornie ściągnięte brwi oraz niezachwiana pewność siebie dodawała jej pikanterii. - Widzę, że twoi rodzice mnie nie przedstawili. - zakpiła starając się na urażony ton. Państwo Malfoy poruszyli się niezgrabnie, ale nie wyrzekli ani słowa. Przeciętny obserwator domyśliłby się, że byli oni onieśmieleni postawą kobiety - Jestem Penelope Belcourt. Należę do zwolenników Czarnego Pana od osiemnastu lat, czyli od początku. Ani razu w niego nie zwątpiłam, podobnie jak twoja ciotka Bellatrix. Nie było sekundy, w której nie wierzyłabym w jego potęgę i zdolności. Zostałam mu lojalna aż do dziś. - obrzuciła zawistnym spojrzeniem Malfoy'ówl a jej oczach pojawiła się naganna granicząca z lodem. Nie było tajemnicą, iż ta dwójka stchórzyła zapewniając Ministerstwo o swojej niewinności - Teraz wróciłam. - na powrót spojrzała na Dracona - Zaiste zadajesz sobie pytanie, jakim cudem nie złapano mnie, czyż nie ? - zaśmiała się perliście - Jestem prawdziwą mistrzynią kamuflażu...
- Istotnie - wszedł jej w słowo Lucjusz, lustrując ją chłodnym spojrzeniem - Możemy już przejść do interesów ? Omówiłem z twoją posłanniczką większość...
- Tu można palić, prawda ? - przerwała niegrzecznie, wyjmując z torebki damską cygaretkę. Nie zważając na wkurzoną twarz właścicieli domu, zapaliła swobodnie papierosa, patrząc ciągle na młodszego Malfoya. - Imponujesz mi swoją postawą, Draconie Malfoyu. - wyszeptała uwodzicielsko zbliżając się do niego. Szarooki nawet nie drgnął - Będą z ciebie ludzie. - zwróciła się do Lucjusza - Mówiłeś coś o interesach ? Ach, nie mam teraz na to głowy. Najpierw muszę się rozgościć, nie uważasz mój miły ? - na potwierdzenie swych słow rozejrzała się uważnie dookoła - Widzę, że preferujecie...staromodny wystrój. Cóż, miejmy nadzieję, że wasza komnata mnie należycie zadowoli. Kto mnie do niej zaprowadzi ? - spytała z wyższością. 
Narcyza w końcu przestała stać jak wrośnięta w ziemię, przetrwiła śmiałość swojego gościa i wyrzuciła władczym tonem :
- Ja. Proszę tędy... 
Belcourt uśmiechnęła się z litością. Z pewnością ubolewała w duchu nad ludźmi, z którym przyszło jej pracować, o ile tą misję w ogóle można było nazwać pracą. Kobieta ruszyła za właścicielką domu. Zatrzymała się jednakże przed wyjściem i rzuciła przez ramię w kierunku młodego arystokraty :
- Wieczorem przybędzie tutaj Elizabhet i Stephan. Zostaniemy tu do końca świąt, więc nadaży się wam okazja do zapoznania przed inicjacją. Chociaż Stephana pewnie już znasz...
- Inicjacją ? - powtórzył Draco, marszcząc czoło.
- Przed wstąpieniem w szeregi, chłopcze. Ta dwójka była szkolona długi czas, tak samo jak i ty. Nie ma sensu zwlekać z tym dłużej. W przyszłym roku powinno być już wszystko załatwione. - skończyła i ruszyła za Narcyzą. Usłyszał jeszcze jej wyniosłe pytanie :
- Przypuszczam, że Czarny Pan nie darzy was zaufaniem, więc z pewnością nie wiecie, gdzie teraz przebywa, czyż nie ? 
 Blondyn odgonił od siebie myśli dotyczące przystąpienia do śmierciożerców. Wolał nie myśleć na czym ona polega. Spojrzał na ojca, który skinął na niego głową, dlatego bez dalszych ceregieli opuścił salon. Nurtowało go tak wiele pytań ! Co zamierza Penelope ? O jakie interesy chodzi ? I najważniejsze : kim jest Elizabhet i Stephan ? W tej chwili nie wiedział, jak te trzy nowe osoby zamierzają w jego na pozór dotąd poukładanym życiu.



_ _ _ _

Rozdział dodany, tak jak obiecałam pod koniec tygodnia. Notka jest o wiele krótsza, a niektórym może wydać się wręcz nudna. Niestety musi nadejść kiedyś taki rozdział, w którym mało się dzieję. Mogę mieć jedynie nadzieję, że udało mi się skraść Waszą ciekawość. W notce jest masa powtórzeń i zapewne błędów gramatycznych, ale miejcie dla mnie trochę wyrozumiałości. Pisało mi się okropnie, a potem jak najszybciej chciałam opublikować swoje wypociny. Kolejne rozdziały będą dużo dłuższe. Co do częstotliwości ich dodawania...Wszystko zależy od ilości nauki, ale myślę że powinny pojawiać się, co dwa tygodnie lub jeden raz w miesiącu. Zależy od weny. Ustalę jedną datę i napiszę w Proroku co i jak. 
Jeszcze jedna sprawa. Nie będę już odpowiadała na komentarze. W roku szkolnym będę rzadziej na laptopie, co odnosi się także do moich blogów, które czytam, ale tam powinnam być w miarę na bieżąco. Wracając do komentarzy, to że na nie nie odpowiem, nie znaczy że ich nie widzę lub nie przywiązuję do nich wagi. Wręcz przeciwnie, bardzo mi na nich zależy. Każdy czytam z uśmiechem na twarzy więc dalej sprawiajcie mi radość i dodawajcie weny ! 
Do zobaczenia.
Wasza Nela.
PS. Co myślicie o Penelope ? :)

49 komentarzy:

  1. HURRA! Nareszcie pierwsza... ale to zaszczyt u cb! <3 a teraz czytam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I od czego tu zacząć? Po prostu zaczęłam się śmiać jak przeczytałam to:
      papier ozdobny nie był kolorowy, jak reszta tylko dołująco czarny... typowe dla Malfoya ... ach .ach. <3
      Ojeju.. długo czytałam, ale to dlatego bo musiałam coś ugotować!
      Ten rozdział nie był nudny! Oczywiście wszyscy mniej czy więcej wiemy jak to było na świętach na piątym roku. Ale ty oddałaś tą atmosferę tak bajecznie tak ciepło i prawdziwie. Wiesz jak długo czekałam aż skończysz... i nie rozczarowałaś mnie! Penelope jest bardzo ciekawą, zadziorną postacią... ma w sobie coś intrygującego. Czarna Dama.
      Ten moment gdzie Hermiona zasłabła był tak nagle... że naprawdę mnie zaskoczyłaś!
      Dobrze opisałaś Malfoya i Malfoy Manor, choć dobrze to za mało powiedziane! :)

      BARDZO MNIE URZEKŁ TEN ROZDZIAŁ. Nie wiele pisarzy potrafi napisać o czymś gdzie na pozór mało się dzieję, tak że oczów nie można oderwać.
      <3 gratuluję!!!!!

      Usuń
  2. DRugaa !
    I przeczytałam, cudowny rozdział. Taki lekki. Ubóstwiam wszystko, co piszesz ! :**
    Ach Miona i Draco...Mimo że nie byli przy sobie to i tak czuło się tą magię. Podoba mi się, że Herm chodziła na te msze o północy też chodze na pasterki ! <3 xD
    I wgl Kim jest ta Penelope ? Podejrzana sprawka, ale zainteresowała mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamunciu (muszę w końcu nauczyć się jakiegoś porządnego początku zdania), co z Hermioną? Myślałam, że zejdę na zawał. Biedny Draco, musi się poświęcić dla rodziny. Jeśli chodzi o Penelope to nie trawię jej zbytnio, nie mam pojęcia, dlaczego.
    Rozdział oceniam na 6+. :D
    Czekam na następne.
    Pozdrawiam, Braknes.
    PS. Przepraszam za tak krótką treść. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi się rozdział podoba :)
    Wybacz, że nie napiszę nic więcej, ale nie mam niestety czasu

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział!
    Co się stało Hermionie?
    Uwielbiam Twoją twórczość!
    Ta Penelope wydaję się co najmniej... podejrzana. Nie wiem, co może knuć, ale mnie osobiście okropnie zaciekawiła. Lubię złe charakterki, więc czekam na więcej jej występów! Wydaje się dla mnie taka realistyczna..
    Pozdrawiam, Nunlaineth.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć, jeju Nela nie wiem jak ja wytrzymam dłużej ! Ten rozdział jest cudowny a ja nwm za ile następny :(
    Akcja idzie do przodu, wprowadziłaś klimat świąt i wszystko jest owiane mgłą tajemniczości. Tak jak intryguje mnie postać Penelope. Jestem ciekawa kim jest Elizabhet a Stephan...domyślam się.
    Piszesz cudownie ! Powtarzam się ! <3

    Kocham normalnie :**
    Weny

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. Jezu najlepszy ! Nie, wszystkie na równi -KOCHAM KOCHAM KOCHAM !
      JA NAPRWDĘ UWIELBIAM ! :**
      NORMALNIE NIGDY NIE CZUJĘ TYLE JAK CZYTAM, A TUTAJ...WOW WOW WOW WOW
      Akcja idzie do przodu.
      TEN KTO UWAŻA TEN ROZDZIAŁ ZA NUDNY JEST PO*EBANY.
      Nikt tak nie uważa więc spoko ! :)
      Boję się o Mionę...:(
      Zmieniłaś to świetnie i normalnie..Nie wiem co napisać ! Och Nelo przez ciebie nie zasnę :*
      Cieszę się, że wspomniałaś o Harrym stęskniłam się za nimi <3 I Ginny taka kochana - brakowało mi ich.
      Rozmyślania Dracona...Jeju tyle przeszedł. Fajnie, że nie przedstawiasz Narcyzy jako jakiejś zastraszonej tak całkiem. No kurde kocham ( pisałam). Nelooo <33

      KOMENTUJCIE LUDZIE ! <333 :**
      Nie jestem wariatkę no ale widzisz jak to działa? Chcę więcej.
      Dobra, pa ! :33
      Czekam na kolejny [16] jej i tak dużo ostatnio dodałaś <3

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Początek - przemyślenia Harryego...Dokładnie tak było ! Czułam jego emocje, wgl świetnie je opisujesz ! Nasz biedny Harry myślał, że jest opętany. Miona przyjechała i naprawiła całą sytuację :). Ginny - w książce się, aż tak nie wczuła, więc musi się coś kręcić :D Nie mogę się doczekać jak połączysz tą dwójkę ale to dopiero za rok :).
      Hermiona zemdlała...To chyba nie przez ten odór z mieszkania Stworka ? xd Haha, wgl doskonalo idealo opisana scena i te prezenty..Hhah zjedz mnie, nie no pojechałaś xD. Uśmiałam się ! :D Było humorystycznie i to z tym, że Ron ciągle myśli o jedzeniu :) tak naturalnie :))

      Dalej, co było ? Ach, Miona zemdlała :( czemu ?

      Usuń
    2. Ups, dodało mi się..No to dokończę tu.,ok?
      U Dracona,,,Było tak zimno. Jeju opis wnętrza ! Bogactwo wystroju i opisu ! :D I to szczególnie, że ogień próbował rozpalić atmosferę...Bosko.
      Haha Lucjusz był taki pod pantoflem trochę. Wgl oni się bai tej Penelope. Ach Penelope, kocham. To femme fatale od razu mi się film przypomniał, jej wygląd niczego sobie, taka panienka...Wygląd też ci ładnie wychodzi w opisach ! Umięjętnie, Nelo. Nie wiem o co chodzi z tymi interesami. Mam przeczucie że coś z Mioną...Ta Elizabhet. Jestem ciekawa, kto to jest ! :))
      Idąc jeszcze wcześniej...Prezent od Miony - HAHA ! Ale mu szczena opadła ! :D
      Szkoda, że nie odpowiesz na komy ale spk rozumiem, u sb też nie odpowiadałam xD
      To NAJLEPSZE DRAMIONE ! <33
      Ustalaj datę i czekamy ! :***

      Pozdrawiam, skarbie <3

      Usuń
    3. Ari dzięki za info, ale dziś nie dam rady :)
      Haha, dzięki Neli się poznałyśmy <3

      ps: sory za spam

      Usuń
    4. No jasne :> Kiki też !
      Pamiętajcie, że Nela to trójkącik z uroczą Lorą i przecudowną verrsace ! :DD
      haha odbija mi - normalka, pojutrze szkoła ! :( na szczęście ostatnia klasa ;D
      Nelo życzę ci też wytrwałości.

      Pa, kc <3

      Usuń
    5. Tobie też Ariano - dziękuję ! <3
      Cieszę się, że poznałaś takie wspaniałe osoby dzięki temu blogowi. Miło, że wszystko Ci się podoba :))

      Usuń
  9. Postać Syriusza i jego śpiewanie kolęd nadała początkowi rozdziału fajny i zabawny klimat. Cieszę się, że Harry wysłuchał i zrozumiał przyjaciół. Ginny i jej wybuchowy charakterek :) Martwi się tak jak wszyscy, jednak widać, że coś tam się kroi. Amorki i te sprawy <3 Wspaniale opisałaś atmosferę świąteczną. Każdy szczegół w otoczeniu, miałam dobrze wyobrażony i bez problemu wprowadziłam tam bohaterów. Sen Hermiony- mistrzostwo. Wyobrażenie sobie McGonagall grającej na dudach... jak jeszcze miała na sobie tradycyjny stój... brrr. Nie każ mi sobie tego wyobrażać :D Prezent od Malfoy'a... niezwykle trafiony xd "I hate you" tak to w jego stylu :P Bliźniaki jak zawsze wspaniali bracia, który uwielbiają dokuczać swojej siostrze. " Zjem Cię"- będzie mnie to prześladować po nocach :D Dobra teraz to się przestraszyłam. Co z Hermioną? To przez tą bransoletkę? Bo innej opcji nie znajduję. Cholera. Ale przecież to nie możliwe. Draco? On by jej niczego nie zrobił.
    Prezent dla Malfoya? Sory, ale Hemriona wygrywa to rozdanie! :D Trafiony w dziesiątkę. Śmiałam się jak głupia czytając nazwę pierwszego rozdziału xD
    Wspaniale opisałaś panującą atmosferę u Malfoy'ów. Penelope? Ciekawa postać. Lubię jej styl bycia, ale coś mi się wydaje, że będzie raczej po złej stronie w Twoim opowiadaniu. Rozdział mi się przyjemnie czytało. Był w sam raz, a panowała w nich intrygująca atmosfera. Nic się w nim nie działo? Dziewczyno! Hermiona mdleje bez przyczyny, a do Draco przyjedzie jakaś rodzina psychopatów. :D Mi się bardzo podobało i nie mam nic do zarzucenia. Życzę Ci weny i zapraszam do mnie,
    http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Onnawen piszesz fajne komy ! <3
      xd, kiedyś do cb zajrzę bo obecnie mało czasu xD

      Usuń
    2. Onnawen..Muszę Ci podziękować...Jesteś naprawdę kochana, zauważasz wszystko no i...Dziękuję ! <3
      Zwróciłaś uwagę na tyle detali, bardzo się cieszę, że tu jesteś <3

      Ps. Czekam na Twoją miniaturkę ! :D

      Usuń
    3. Ariana dzięki :P Wczułam się w całą historię i nie chciałam pominąć żadnego szczegółu :)
      Nela nie ma sprawy <3 dla mnie czytanie i komentowanie Twojego bloga to przyjemność. Już mam 3 strony w Wordzie. Powoli brnę naprzód. :D

      Usuń
  10. Cudny rozdział. Fajnie, że Dracze i Miona wysłali sobie prezenty :)
    Co do bluzki Ginny - tak się uśmiałam! Masz naprawdę genialne pomysły :*
    W skrócie - bosko.
    Naprawdę nie wiem ską Ty bierzesz tę wenę. Mnie ostatnio nie lubi :(
    A tak przy okazji to zapraszam na nowy rozdział :)
    http://istnienie-dramione.blogspot.com
    Pozdrawiam i życzę weny, Vik. A.

    OdpowiedzUsuń
  11. ,,
    - O nie...Co za szkaradztwo ! To istne wariactwo...
    Hermiona raptownie otworzyła oczy wybudzona z dziwnego snu. Mianowicie śniło się jej, że należała do szkolnego chóru Flitwicka, w dodatku miała śpiewać solo na najbliżym koncercie, a McGonagall miała jej przygrywać na dudach. Najgorsze było to, że na owym koncercie miał zjawić się także Wiktor Krum. Zdumiewający był jeden fakt : Harry, Ron i Malfoy otwarcie z niej szydzlili, twierdząc że nie ma ani krzty talentu muzycznego. Otrząsnowszy się z tych śmiesznych myśli spojrzała nietrzeźwo w kierunku swojej współlokatorki, która przed chwilą wydobyła ze siebie głośny dźwięk niezadowolenia. Otóż Ginny również leżała na swoim posłaniu, a wokół niej leżał stos prezentów. Panna Weasley była z jakiegoś powodu wyraźnie zezłoszczona. Bynajmniej świadczyły o tym jej ściągnięte brwi i żywy ogień w piwnych oczach.
    - Co się stało ? - spytała kasztanowłosa zachrypniętym głosem, po czym głośno odchrząknęła.
    - Nie uwierzysz co dostałam od Michaela ! - warknęła w odpowiedzi.
    Starsza Gryfonka wzruszyła jedynie ramionami.
    - To ! - ruda rzuciła w jej kierunku jakiś zwinięty materiał, który okazał się bluzką.
    Mianowicie była to czerwonokrwista bluzka z bardzo dużym dekoldem, a co gorsza z tyłu widniał duży, pstrokaty napis : '' Zjedz mnie". Gdy Hermiona to zauważyła wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem.
    - Tak ! Śmiej się. - oburzyła się Ginewra - Wyobrażasz sobie co by się stało, gdyby moja mama to ujrzała ? - odchrząknęła, po czym wyrzuciła ze siebie piskliwym głosem, bardzo podobnej do swojej rodzicielki - '' Ginewro ! Z kim ty się zadajesz w tym Hogwarcie ? Wolę nie wiedzieć z kim zawierasz znajomości skoro otrzymujesz takie prezenty ! " a jakby się dowiedziała, że to od mojego chłopaka powiedziałaby tak : '' Nie potrafisz sobie znaleźć chłopaka na poziomie ! Kto to w ogóle widział, aby w tak młodym wieku zawierać związki ? W naszych czasach było zupełnie inaczej, ale oto właśnie mamy przykład dzisiejszej młodzieży i jej bezmyślności ! Bierz przykład z Hermiony, to taka poczciwa, skromna dziewczyna..." Och, na Merlina przestań chichotać, Hermiono ! Widzę, że nie śpieszy ci się z otworzeniem swoich prezentów, więc sama chętnie cię wyręczę... - skończyła próbując mówić surowym tonem, lecz jej próby zeszły na marne, gdyż też po chwili parsknęła śmiechem.''
    Najlepsza scena - ryczłam ze śmiechu i tarzałam się po ziemi. Sen też kochany ! Te prezenty...Bransoletka nie było być nic lepszego kc ! xD: )
    Dziękuję za to, że piszesz.
    Było zawrotnie i zaskakująco. Miło że sprawiam Ci radość i dodaję weny. Mogę dać coś od siebie. Jesteś najlepsza. pisz do końca kochana ! <3
    Jesteśmy z tb


    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nelo, widzę że jest rozdział, ale mogę dopiero w poniedziałek przeczytać, przepraszam :*
    Już nie mogę się doczekać, bo naprawdę go wyczekiwałam. Rezerwuję komentarz.

    Pozdrawiam Amatis :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest rezerwa :D
      Cudowny, cudowny !
      Oby Mionce nic nie było.
      Draco taki twardy. Kurczaki o co cho z tą Penelope ? Nie mam pojęcia...Bardzo mnie to ciekawi, Bardzo podkreślam

      Czekam, na wiecej.
      Papatki ! :**

      Usuń
  13. Odpowiedzi
    1. Ja chcę już święta ! Nie chcę deszczowego lata, no :C
      Tak genialnie to opisałaś !!!! Lora ma racje ; zaskoczyłaś mnie znowu. Hermi tak nagle zemdlała...Mam wrażenie, że to reakcja na to, co Dominic jej zrobił; ale mogę się mylić. Stworzyłaś świąteczną atmosferę i te opisy. Jak zwykle naturalnie - Ginny, kochana ruda przyjaciołka. Haha jej reakcja na prezent Mafloya - bezcenna. Co się Mionie stało ? Niech ją wyleczą, och ! Tak nas w niepewności tzrymać, skandal ! <3
      Do tego Draco - poczułam, że jeszcze bardziej go KOCHAM
      Taki niezłomny bad boy.
      Penelope - śmierciożerczyni jak nic. Przypomina mi Bellatrix. Jestem ciekawa jak to się dalej potoczy więc się nie ucz tylko pisz ! <3

      CZEKAM ! <3
      WENY

      Usuń
  14. Witam ;3
    Samą piosenką skradłaś moją uwagę - Last christmas
    Treść była niesamowita. Jesteś wybitną pisarką w tak młodym wieku. Fabuła - boska. Wprost idealna.
    Napisałabym więcej ale goni mnie czas.
    Oby nic nie było Hermionie...;)
    Pozdrawiam, Kiki :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Okey, Nela! Jestem, komentuję, choć pod powiekami mam pustynię. Zacznijmy od tego, że pierwotnie wchodziłam, aby napisać coś do rozdziału do siebie, ale patrzę - nowa notka u Ciebie! Och, ratujesz mój wieczór.
    Na początek, muszę powiedzieć, że bardzo mi się podoba, ale nie wiem co napisać. Po raz pierwszy nie mam w głowie nic, co chciałabym przelać w litery, więc komentarz będzie nieco chaotyczny i nieskładny.
    Chciałam ryczeć ze śmiechu, ale jestem w gościach u cioci, to nie mogę. Podobała mi się rozmowa Ginny z Hermioną - taka zabawna xD No i ten prezent od Draco - też taki chcę i nie wiem, jak go dostanę... Ale mam dostać. Lecimy dalej. Ruda też dostała... Fajny prezent. Ta bluzka xD Współczuję dziewczynie. Cóż za nieodpowiednie towarzystwo!!! ,,Ty rozpuszczona dziewucho! (...)" - standardowe teksty mamy, przynajmniej mojej.
    (O, leci ,,When Ginny Kisses Harry" <3 )
    Prezent Hermi dla Draco mnie rozwalił. Doszczętnie. Mnie też by się przydał, nie potrafię się zachowywać i zrażam do siebie ludzi. Jak już jestem przy Malfoy'u itd... Ta Penelopa mi coś nie leży :/ Może dlatego, że źle kojarzę takie kobiety a'la Famme Fatale. No po prostu NIE!
    Przepraszam, że tak krótko ;( Mam nadzieję, że znajdziesz dla nas trochę czasu ;)
    ~ Potterhead.

    PS: Autoreklama ;-;
    http://people-sometimes-change.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Genialny! Cudowny ten prezent od Draco *-* Czekam na kolejny i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  17. I jest nasza famme fatale xd
    Rozdział krótszy ale uroczy<3
    Jedyne co mnie zawiodło to wybór prezentu przez Dracona. Miałaś takie pole do popisu :C Ja sobie wyobrażałam jednego z tych kwiatków z oranżerii(jazu tak to sie pisze??) wiesz w doniczce <3
    Fajnie ze dodałaś rozdział moze on pomoże mi napisać cokolwiek. Perspektywa roku szkolnego mnie blokuje i to masakrycznie a juz nawet wiem co pisać...
    Draco ma mroczne swieta i jeszcze Ci ludzie się pojawiają... Nie za fajnie. Mam nadzieje ze nie zmieni się coś w nim podczas tej przerwy i ze z nudów zacznie czytać tą książkę.
    Z niecierpliwością czekam.
    -Verrsace

    OdpowiedzUsuń
  18. Szkoda mi Harrego, obwinia się za to, że Pan Weasley jest w Mungu, mimo, że to nie jego wina. Ma bardzo dużo wsparcia w przyjacielach i to jest piękne. Zrobiło mi się też żal Ginny, gdy opisywałaś jak ona się czuła, gdy została opętana. Dobrze, że nie siadło jej to na psychikę.
    Fajnie, że Malfoy i Granger o sobie pamiętali i sprawili sobie takie zabawne prezenty^^ Miona nawet nie świadomie umie poprawić mu humor <3
    Gdy tylko zaczęłam czytać o tej Penelope już ją znienawidziłam! Wredna, zuchwała, arogancka, wyrafinowana zołza. Czyżby ona chciała zeswatać Draco z tą tajemniczą Elizabeth? Mam nadzieje, że nie! A nawet jeśli to, że Draco nic do niej nie poczuje. Nie chce też żeby on miał mroczny znak;c
    Szkoda, że skończyłaś w takim momencie, bo jestem bardzo ciekawa dalszej części c;
    Życzę weny i pozdrawiam <3
    Oraz zapraszam na nowy rozdział :)
    http://lolyy-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział był wspaniały. Było parę literówek, ale to chyba już beta powinna mieć nad tym Opatrzność :).
    Co dodać ? Nic nie ująć w każdym razie. Akcja wre do przodu, Draco pozna nowe osobistości. Penelope mi się podoba i wgl cud miód.
    Chciałabym pisać tak jak ty :C.

    Pozdrawiam, Lily.

    OdpowiedzUsuń
  20. Mnie się rozdział podoba :) Czekam na następny i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Najśmieszniejszy rozdział! Faktycznie zaciekawiłaś nas. Szkoda, że nie działo się wiele akcji, ale i tak świetny. Opisy sprawiły, że czułem się jakby naprawdę były święta. Hermi dostała ciekawy prezent, złotą bransoletkę. Można było się spodziewać po Malfoyu, a sam dostał nie lepszy :D Książka do dobrego wychowania czy jakoś tak haha. ZJEDZ MNIE!
    Nowa postać Penelope. Zaimponowała mi. Może wydaje się jakaś wredna dla innych, ale ma coś takiego, co powoduje ją złą. Ta "złość" w niej jest inna, dzięki czemu polubiłem ją. To kolejna Katherine?! Kto wie?
    Święta, święta, a po świętach? Mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale dużo się wydarzy oraz wyjaśni. Zżera mnie ta ciekawość. Hmm.. Pozostaje nic tylko czekać!
    Weny!
    PS. Sorki, ale komentarz miał być od razu po dodaniu rozdziału:(

    Jasper xx

    OdpowiedzUsuń
  22. "do szopy hipogryfy!" <- kocham! od teraz tak bede śpiewac te kolede, no bo kto mi zabroni? XD
    co do rozdziału - super jak zawsze! faktycznie, zostawiłaś wiele pytań: co się stało Hermionie? (mam nadzieje, że prezent od Malfoya nie ma nic z tym wspólnego ;/), kim jest Penelopa i czeemu tak sie podlizuje Malfoyowi? no i kim będą te dzieciaki które się zjadą?
    mam nadzieję, że jednak uda się dodawać te rozdziały trochę częściej niż raz na miesiąc ;/ weny! no i owocnej nauki!!
    Puchonka

    OdpowiedzUsuń
  23. Jak zwykle przybywam z opóźnieniem, ale tak to jest, gdy się uczysz w innym mieście i czeka cię "mała" przeprowadzka. ;_;
    Rozdział podobał mi się, mimo że nie działo się w nim wiele, ale bardzo mnie wciągnął, więc przeczytałam go raz-dwa.
    Początek przypadł mi do gustu - jest tak spokojnie, świątecznie i tak jak powinno być przed świętami. Tutaj ktoś sobie śpiewa kolędy pod nosem, tam ktoś coś gotuje, gdzieś indziej jeszcze ostatnie sprzątania; idealnie. Narobiłaś mi ochoty na święta, a tu jeszcze tak długo!
    Bardzo mnie zaintrygowałaś nagłym zemdleniem Hermiony - co jej się stało? Czy ma to jakiś związek z Obliviate, które Dominic na nią rzucił? Poza tym dostała ładny prezent od Draco! "I hate you" - Kochany. :3
    Poza tym dodałaś nowe postacie do opowiadania! Penelope, Elizabeth, Stephan. Coś mam złe przeczucie co do nich... Draco będzie także zmuszony zostać już w te święta śmierciożercą... Rodzinne święta, nie ma co. I również dostał od Hermiony uroczy prezent! Taka kochana.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! Łączę się w bólu i ubolewam nad końcem wakacji.
    http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  24. Witaj, Nela!
    Niesamowity rozdział! Jak możesz mówić, że był nudny - był przeciwieństwem nudy! B|
    Niezwykle zafascynowała mnie końcówka. Postać Penelope jest intrygująca i czuję, że może nieźle namącić.
    Bardzo podobają mi się opisy sytuacji i może Ty tego nie zauważasz, ale z notki na notkę jest lepiej i lepiej!
    Podnoszące jest także, że Golden Trio cały czas jest nierozłączne.

    Uważam, że uroczy był także prezent Dracona. W ogóle cały Draco jest uroczy:D

    A z innej beczki:
    Zapraszam Ciebie i każdego kto to czyta na prolog mojej nowej opowieści Dramione:
    http://dramione-our-choices.blogspot.com/

    Zachęcam do komentowania - opinie na początek są bardzo potrzebne B|

    OdpowiedzUsuń
  25. Super rozdział, jak zwykle zresztą :D Znowu zachwyciłam się Twoimi opisami... tak Ci zazdroszczę tego talentu. Zakładam, że zasłabnięcie Hermiony ma związek z Owneyem i jego czarną magią. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Prezent dla Miony był świetny <3 "I hate you" :3
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Hermiona
    Zapraszam
    http://dramione-nowa-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. Droga Nelo!
    Tak się cieszę, że dodałaś rozdział:)! Nie wiem jak możesz mówić, że jest nudny, jest jednym z moich ulubionych.
    Uwielbiam Twoje Dramione przede wszystkim za to, że Hermiona pozostaje z przyjaciółmi! Tak powinno być zawsze!
    Jak zawsze, opisy są przecudowne! Masz niesamowity talent!
    NO I PREZENTY! Uważam, że były przesłodkie :3

    Życzę weny i czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Na początek trochę pozrzędzę bo rzadko kiedy u ciebie mogę;P
    Na początku rozdziału masz trochę pomieszane czasy. Piszesz w przeszłym i jak pojawia się "jest" to trochę dziwnie się czyta ;)
    Ogólnie rozdział mi się bardzo podobał, mimo że nie było wspólnej sceny Draco z Hermioną. Mam nadzieję, że nasza ulubiona gryfonka, będzie zdrowa i jej stan to nie zasługa tej bransoletki. W ogóle świetne pomysły z prezentami, w życiu bym na takie nie wpadła. Wyszło całkiem zabawnie i z pazurem :)
    Podoba mi się też nowa postać Penolope taka ostra i wyniosła. Liczę, że nowe postacie jakie wprowadzisz nie odciągną nas zbytnio od głównej fabuły.
    Czekam na następny i pozdrawiam Syntia ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Hej! Twój blog został nominowany do Liebster Blog Award :) więcej szczegółów u mnie na bolgu :)

    OdpowiedzUsuń
  29. 1 moja reakcja kiedy zobaczyła, e niema więcej rozdziałów "NNIIEEEEEEEEEEEE!!"
    2 Mam dwa ulubione logi o Dramione, oba są u mnie na 1miejscu i muszę ci powiedzieć, że jeden z nich to " co serce pokocha rozum nie wymarze"
    3 Kocham Twojego bloga
    4 Masz fajną muzyczkę tą co leci ja się czyta <3
    5 fajna ta różdzka co jest zamiast myszki <3
    6 Ogólnie podsumuwując
    Bardzo miło się czyta twojego bloga, fabuła jest prawie taka sama, jak nie identyczna jak w książce, czekam z niecierpliwością na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  30. Rozdział przede wszystkim nie jest nudny. Jest napisany bardzo starannie i z wyczuciem. Kiedy czytałam ten rozdział od razu nabrałam ochoty, aby już był grudzień i święta... Ja też chcę prezenty! Swoją drogą to miałaś bardzo innowacyjne pomysły na nie. Chyba nie muszę pisać, że podarunek dla Dracona rozłożył mnie na łopatki? Opis wnętrza Malfoy Manor... no cóż, dupy mi nie urwało, ale jest bardzo na poziomie. Za szybko przeskakujesz mam wrażenie, chcąc dać dokładny opis pomieszczenia. Ale nie masz co się tym przejmować, ja już tak po prostu mam :) Ogólnie rozdział jest udany i obyś trzymała nadal tak wysoki poziom.

    Dziękuję za Twój komentarz i życzę weny,
    Realistka

    OdpowiedzUsuń
  31. Rozdział nie jest nudny, bardzo mi się podoba. Cudownie opisałaś magię Świąt! Przypomniała mi się ta rodzinna atmosfera, pyszne potrawy, przygotowania, mmm...
    Bardzo spodobała mi się bransoletka od Dracona i rozbawiła mnie książka od Hermiony :) Penelope bardzo mnie zainteresowała, jestem ciekawa jak zostanie rozwinięta ta postać ;)

    Zapraszam do siebie http://dramione-draco-i-hermione.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Rozdział cudowny, tak jak całe opowiadanie i Ty!:)
    Szybko dodajesz notki za co dziękuje:)
    Mam małą prośbę, czy mogłabyś dokładniej opisywać wygląd bohaterów? Wtedy jakoś łatwiej jest mi wyobrazić sobie sytuację. Chodzi mi o ubranie:D
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!

    OdpowiedzUsuń
  33. Jejku, cudownie!! Taka swiatecxna atmosfera we wrzesniu :D
    Hermiona tracaca przytomnosc i dziwne typy u malfoyowej rodzinki.... hmmm, jest coraz ciekawiej!

    Uwielbiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie wytrzymam!!!!! Musze to napisać!!! Nie wiem jak można być aż tak perfidnym!!! Ten blog to plagiat! Wszystko zerżnięte z bloga ,,Lubię, gdy jesteś obok"!!!!! Ich prezenty na święta, ich wyjazd do nowej szkoły! Czytalam każdy rozdział i często zdarza się, że ich dialogi, opisy sytuacji są wręcz identyczne! Dziewczyno czy Ty masz jakiś honor wogóle, zeby przypisywać sobię kogoś prace?!!! Z każdym kolejnym rozdziałem ogarniała mnie coraz większa złość! Wiedz, że autorka bloga z ktorego zerżnęłaś dowie sie o tym!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze się zdziwiłam czytając ten komentarz. Trochę mnie rozśmieszył. Ten blog absolutnie nie jest plagiatem. Fabuła jest wymyślona przeze mnie, tak samo jak OPISY i dialogi. Zaznaczam, że motyw wymiany z inną szkołą nie jest tylko przedstawiony w ,,Lubię, gdy jesteś obok". Nie pamiętam, żeby był tam jakiś labirynt czy impreza. Owszem, jest szkoła, do tego nawiedzona, lecz akcja, która się tam toczy jest diametralnie inna. Nie pamiętam nawet, co Hermiona i Draco podarowali sobie w prezencie w ,,Lubię, gdy jesteś obok". Chyba nie sugerujesz, że specjalnie to sprawdzałam przed napisaniem....Tak, mam honor, a Ty chyba musisz po prostu wgryźć się w tekst i przekaz. Przyznam, że niektóre określenia i sytuacje mogą wydać Ci się znajome, gdyż w blogsferze jest tyle blogów o tematyce dramione, i nie wszystko może być oryginalnym pomysłem, bo trudno coś takiego stworzyć przy takim ogromnie opowiadań.
      Moim pierwszym blogiem jakim przeczytałam był właśnie blog Icamny i naprawdę mi się spodobał. Po przeczytaniu jeszcze paru innych zaczęłam pisać i miałam już w głowie pewien wzór. Może dlatego wydaje Ci się, że wszystko jest podobne. Nie będę teraz wymieniała różnic, bo to bez sensu.
      Byłabym zadowolona gdybyś nie zarzucała mi tak niedorzecznych rzeczy. Na moim blogu. Jak coś Ci się nie podoba, nie musisz czytać. A zerżnąć można...nie powiem co ;))))
      Żegnam ;)
      N.

      Usuń