Nigdy bym nie zgadła, że magia istnieje naprawdę. Nigdy bym nie zgadła, że ja sama w dużej mierze należę do tego świata. Jako dziecko kochałam zagłębiać się w świat fantazji. W beztroski świat, w którym nie istnieje coś takiego, jak cierpienie, zło, nienawiść. W którym wszystko można zmienić za pomocą czarów. Byłam w błędzie. Taki świat nie istniał. Zawsze gdziekolwiek jesteśmy spotyka nas, to co najgorsze. Nie sądziłam, że los okaże się dla mnie taki okrutny. Stałam się ofiarą... Uciekałam od śmierci, lecz ona ciągle mnie ścigała i przypominała o moim kończącym się czasie, a raczej naszym. Mimo to, nigdy nie żałowałam swojego wyboru.
Wszystko zaczęło się w tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym dziewiątym roku, latem. Odkryłam swoje moce. Potrafiłam przenosić przedmioty, sprawiać, aby rośliny odradzały się na nowo. Nikomu nie powiedziałam o swoich zdolnościach. Z czasem zaczęły zanikać, lecz czułam, iż nadal tam we mnie są, głęboko schowane.
Pierwszego lipca tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego pierwszego roku, dostałam list. Ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Z Hogwartu. Moja radość była nieopisana. Byłam młoda i nie wiedziałam jeszcze wtedy, co to znaczy być prawdziwą czarownicą. Najważniejsze w tamtej chwili było to, że moje marzenia się spełniły. Dostałam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Z biegiem lat zaczęłam się zastanawiać jakby to było gdybym była tylko nieświadomą mugolką. W każdym razie pamiętam dobrze ów dzień, w którym dostałam ten tak wiele znaczący zwitek papieru. Hogwart otworzył przede mną nowe wrota. Spojrzałam na świat innymi oczyma. Mogłam wkroczyć do świata magii. Nigdy nie zapomniałam miny rodziców na ową wieść. Byli najlepsi pod słońcem. Dali mi tyle wsparcia, otuchy, sił. Dzięki nim znałam ważne wartości i wiedziałam, czym tak naprawdę jest miłość. W pamięci zapadły mi także szydercze spojrzenia i odzywki mojej siostry. W jej oczach byłam zwykłym dziwadłem. W jej oczach byłam jedną wielką pomyłką. Skreśliła mnie jako siostrę, ale ja nigdy się od niej nie odwróciłam. Kochałam ją i rozumiałam. A raczej starałam się zrozumieć. Ona nie miała szansy na poznanie tego innego świata. Zazdrościła mi chociażby tego, że dyrektorem placówki jest wielki Albus Dumbledore, o którym słyszało się tu i ówdzie.
Na początku byłam zrozpaczona jej zachowaniem. Napisałam nawet list do Dumbledore'a z prośbą o przyjęcie jej, ale rzecz jasna było to niemożliwe.
Kto zapoznał mnie całkowicie ze światem magii i kto pomógł wcześniej wyzbyć się wątpliwości? On. Spotykałam go czasem na dworze. Pochodził z ubogiej, chorej wręcz patologicznej rodziny. Prawie zawsze chodził głodny i zaniedbany. Słyszałam, że jego ojciec przechodzi do rękoczynów. Wielokrotnie chciałam z nim porozmawiać, podtrzymać na duchu bądź pomóc. Niestety moja siostra nigdy mi na to nie pozwalała. W jej oczach był nic nie wartym śmieciem, mnie też z czasem tak zaczęła postrzegać.
Pewnego dni a doszło do konfrontacji między nami. Nie pamiętam już, jak, ani gdzie. Było to mniej więcej przed otrzymaniem listu. Użyłam wówczas mocy, a on to zauważył. W ogóle od jakiegoś czasu miałam dziwne wrażenie, że mnie obserwuje. Petunia od razu uciekła, gdy się do nas zbliżył, a mi jakaś wyższa siła kazała zostać. Nigdy nie zapomniałam tych oczu. Czarnych niczym węgielki... W tamtej chwili widziałam w nich niepewność, ale też zainteresowanie.
- Lily. - przedstawiłam się wyciągając do niego rękę.
Chciałam mu pokazać, iż nie jestem uprzedzona. Pragnęłam mu pokazać, że w moich oczach jest chłopcem skrzywdzonym przez los. Czarnowłosy przyglądał mi się podejrzliwie, ale w końcu uścisnął mi dłoń, a na jego ustach zamajaczył blady uśmiech.
- Severus.
I tak zaczęła się nasza przyjaźń.
Severus Snape był skrytym, tajemniczym, zachłannym chłopcem. Pełnym ambicji i pasji. Pełnym zamiłowania do drobnych, dobrych rzeczy. Także posiadał moc. Także był magiczny. W każdym znaczeniu tego słowa. Sama nie wiem, ile czasu przesiedziałam z nim na rozmowach, na snuciu planów na przyszłość, na wymyślaniu niedorzecznych obietnic. Wcześniej, czy później miałam się przekonać, że im większa liczba obietnic, tym większe prawdopodobieństwo spisania ich na stratę. Chłopiec z czarnymi oczami, ciemnymi, tłustymi włosami i ziemistą cerą stał się moją bratnią duszą. Tak, to chyba dobre określenie. Widziałam w jego oczach sympatię i szacunek. Jako pierwsza mu zaufałam, jako pierwsza podałam mu dłoń, jako pierwsza spojrzałam na niego przez pryzmat wyrozumienia i współczucia, jako pierwsza oddałam mu bezwiednie swoje serce. Przy mnie był po prostu sobą. Moim Sevem w czarnym, dużym płaszczu. Wiedziałam o nim niemal wszystko. Już jako młody chłopiec chciał zostać wielkim czarodziejem. Tysiąc razy opowiadał mi o tamtym świecie, który miałam poznać za niespełna parę tygodni.
Niestety nie do wszystkich miał takie dobre nastawienie, jak do mnie. Wobec innych był zgorzkniały i arogancki. Rozumiałam, że tym sposobem chce odstraszyć od siebie nieproszonych ludzi. Obrażał nawet moją siostrę. Wiedział jak przez nią cierpiałam i chciał się zemścić. Szkoda, że wtedy nie zdawałam sobie sprawy do czego zaprowadzi go ta żądza zemsty.
Pierwszego września razem wyruszyliśmy na wyprawę. Wyprawę do Hogwartu. Owego dnia zaczęłam nowe życie. Szukaliśmy razem przedziału i natknęliśmy się na Jamesa Pottera i Syriusza Blacka. Wtedy jeszcze nie wiedziałam jaką ważną rolę w życiu będzie pełnić dla mnie ta dwójka, a przynajmniej jeden z nich. W każdym bądź razie nie przypadli nam wówczas do gustu. Wywyższali się i wygłupiali na każdym kroku. Wydawało im się, że mogą zrobić wszystko. Nazwaliśmy to z Severusem "fałszywym poczuciem wartości". Nie życzyłam im źle, ale czułam, że nie jest to towarzystwo dla mnie, Nawet nie przypuszczałam, jak w tamtej chwili się myliłam. W czasie drogi dyskutowałam z czarnowłosym o wszystkich hogwarckich domach. Od samego początku wiedziałam, iż mój przyjaciel pragnie trafić do Slytherinu. Ja w rzeczywistości chciałam dostać się tam, gdzie on. Jednak w głębi duszy czułam, że to nie dla mnie. Z opowieści, które dane mi było słuchać wyrobiłam sobie jakieś zdanie na temat owych Ślizgonów. Wredni, przebiegli, chytrzy, bystrzy. Po prostu tam nie pasowałam. Byłam całkowitym przeciwieństwem ; nieskalana kłamstwem. Severus żartował, że jestem zbyt delikatna i miał rację. Chyba liczył na to, że zostanę Ślizgonką, ale zapomniał o jednym ważnym fakcie ; byłam mugolakiem. Pamiętam ten ogromny żal w jego oczach, gdy odchodziłam do stołu Gryffinodru, a on do Slytherinu. W duchu dziękowałam, że trafiłam właśnie tam. Tiara przyznała, że jestem inteligentna, a co najważniejsze odważna, wtedy nie miałam pojęcia na czym miała polegać moja odwaga. Nasze drogi zaczęły powoli się rozchodzić, moje i Severusa. Nie było dla mnie żadnych przeszkód na drodze naszej przyjaźni. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo byłam naiwna, albo może jak bardzo w niego wierzyłam. Gryffindor był moim wymarzonym domem. To tam poznałam życzliwe mi osoby. Zaprzyjaźniłam się z niejaką Mary i Kate. Świetnie się dogadywałyśmy. Jedynym problemem tkwił w tym,że do Gryfonów zaliczał się też Potter i Black. Ze złością patrzyłam na ich dziecinne, durnowate zachowania. Wywyższali się ponad wszystkich. Myśleli, że są panami i władcami. W moim sercu pojawiała się gorycz na ich widok. Zastanawiałam się, co tak naprawdę chcą udowodnić. Dokuczali także mnie, zresztą chyba każdej dziewczynie. Nic sobie z tego nie robiłam. Współczułam jedynie ich przyjaciołom Remusowi i Peter'owi. O tak, ta dwójka nie pasowała do tej bandy Huncwotów. Cała ta czwórka z Potterem na czele miała potrzebę sprawdzenia się. Nie zwracałam na nich kompletnej uwagi przez wiele lat.
Co do Severusa... Martwiłam się o niego. Slytherin nie cieszył się zbyt dobrą reputacją, przynajmniej w moim przekonaniu. Nie było tajemnicą, że z tego domu wywodzili się groźni ludzie z czarnymi charakterami. Snape wpadł w złe towarzystwo. Malfoy, Avery, Rookwood, Crabbe, Goyle, Lestrange. Chodził z nimi po całym Hogwarcie i zadawał ból innym. Nie poznawałam go. Stawał się bezczelny, pogardliwy, chłodny i jeszcze bardziej mściwy. Przez dwa lata szkolne utrzymywaliśmy bardzo dobre kontakty. Obydwoje nie lubiliśmy Huncwotów, którzy nagminnie nam dokuczali. Traktowałam to z przymrużeniem oka, a Severus radził sobie z tym dużo gorzej, niż ja. Chodziliśmy wspólnie na błonia, rozmawialiśmy, żartowaliśmy. Było tak, jak dawniej. Nie zauważyłam, jak z czasem zaczęło mi coś umykać... Zaczynałam go tracić.
Na początku trzeciej klasy powiedział coś, czego nigdy nie zapomniałam. Wprawdzie te słowa nie były skierowane do mnie, ale mimo to zabolały. Ślizgoni słynęli z dokuczania mugolakom. Sev nigdy nie traktował mnie gorzej z tego powodu, ale innych tak. Powiedział pewnej Krukonce, że jest gorsza, że nie powinna istnieć. Dlaczego? Bo nie była czystej krwi, ani półkrwi. Tak jak ja, była szlamą... Nie podejrzewałam go, o to, że może patrzeć na innych poprzez pryzmat czystości krwi. Przechodziłam w tamtej chwili jednym z korytarzy, wraz z Mary. Co gorsza, kiedy odchodził spojrzał na mnie wyzywająco. Nic sobie nie zrobił z mojego bólu i niedowierzania, które malowały się w moich oczach. Wtedy pierwszy raz się pokłóciliśmy, na poważnie. Nie odzywałam się do niego przez bity miesiąc. Wielokrotnie mnie przepraszał. Nie rozumiał, czemu się tak tym przejmuję. Poniżał słabszych, szydził z nich. Stawał się taki sam jak ten Lucjusz Malfoy. Odbyłam z nim szczerą rozmowę i przekonałam się, że żałuje tego, co zrobił. Zobaczyłam w nim mojego, dawnego Seva. Wybaczyłam, a on obiecał, iż już nikogo nie skrzywdzi, nie zwymyśla. Przez chwilę znowu było tak, jak dawniej. Dzieliło nas wszystko, ale nie potrafiliśmy ze siebie zrezygnować. Tymczasem Huncwoci stawali się jeszcze śmielsi, niż wcześniej. Czemu trafili do Gryffindoru ? Może ich odwaga miała polegać na tym, że dokuczali każdemu Ślizgonowi i robili na okrągło psikusy ? Nie dostrzegałam w nich wówczas, jeszcze tych ważnych cech. Snape tyle razy mi się na nich żalił. Nieustannie uprzykrzali mu życie. Starałam się zawsze stawić na czymś miejscu i oceniać subiektywnie. Nie potrafiłam myśleć, aż tak źle o Potterze i spółce, dlatego też ich usprawiedliwiałam.
Na czwartym roku doszło do mnie, że go tracę. Przestał mieć dla mnie czas. Złamał daną mi obietnicę i zaczął na nowo bawić się kosztem innych. Pewnie zadajecie sobie pytanie, gdzie podział się tamten chłopiec ? Nadal gdzieś tam był. Tylko teraz stał się całkiem inny. Nie miał już w sobie, ani ziarna zamiłowania do dobrych, drobnych rzeczy. Jego koledzy prawdopodobnie już wtedy zaczęli go wdrążać w tajniki czarnej magii. Nie mogłam znieść, że przez Ślizgonów tyle osób wylewa łzy. Czarnowłosy z pewnością nie był taki bezduszny, jak Lucjusz Malfoy, bądź Avery ale niewiele mu brakowało. Największym ciosem zarówno i szokiem było dla mnie, gdy rzucił wraz z kolegami, zaklęcie czarno-magiczne na jednego z Gryfonów. Chłopakowi na szczęście nic się nie stało. Łkałam przez wiele dni i zadawałam sobie pytanie, czemu taki się stał ? Ukrywał swoje uczucia pod maską obojętności. Chciał zaimponować znajomym, ale nie wiedział do czego, go to zaprowadzi. Ja jedyna nigdy nie przestawałam wątpić w jego dobre serce. Severus Snape wychował się w patologicznej rodzinie, nie miał dzieciństwa, był zdany na siebie. Wiedziałam, że żałuje swoich czynów. Dobrze go znałam. Po raz kolejny wyciągnęłam do niego rękę. Po raz kolejny powierzyłam mu swoje zaufanie. Byłam zawsze dobroduszna. Zwracałam w człowieku uwagę tylko na dobre cechy; gdy nikt ich nie widział, ja zawsze potrafiłam je znaleźć. Współczułam mu. To nie była jego wina. Miał taką naturę. Odpowiedzialność leżała po stronie jego znajomych, to oni zaczęli go zmieniać. Potter najbardziej z Gryfonów nie mógł znieść faktu, iż przyjaźnie się ze Ślizgonem. Ignorowałam jego zaczepki i życzyłam mu żeby zrozumiał kiedyś czym jest przyjaźń. Na wakacjach niby wszystko wróciło do normy. Widziałam jego stopniową różnicę w zachowaniu. Stał się wredny, pogardliwy i wyniosły. Próbowałam mu przemówić do rozsądku i wytłumaczyć, że obrał złą drogę, lecz to on twierdził, że ja się zmieniam.
Na piątym roku wszystko się skończyło. Poczułam się, jakby ktoś wbił mi sztylet w plecy. Moje serce, które w wieku jedenastu lat powierzyłam jemu, pękło. Odszedł. Odszedł bezpowrotnie. Ślizgoni traktowali go gorzej, gdyż miał nieczystej krwi przyjaciółkę. Wcześniej jakoś to znosił, ale każdy ma swoje granice. Zaczął się mnie wstydzić. W dzień egzaminów po raz pierwszy nazwał mnie szlamą. Dlaczego ? Dlatego, że wstawiłam się za nim. Dlatego, że chciałam bronić go przed Potter'em. Sam sobie nie radził. A ja zwykła szlama, przyszłam mu z pomocą. Przepraszał mnie po tym zajściu, ale nie mogłam mu wybaczyć. To nie był on. Severus, którego poznałam w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym pierwszym roku, nie istniał. Cierpiałam. Jego postać codziennie prześladowała mnie we snach. To ja po części zawiniłam. Nie zdążyłam pomóc w porę. Mogłam interweniować, gdy byliśmy jeszcze młodzi. Mogłam mu nie pozwolić zejść na złą drogę. Pewnego razu nad jeziorem znalazł mnie Potter. byłam w opłakanym stanie. To ten chłopak mi pomógł. Pomógł mi wstać i nigdy nie pozwolił się stoczyć. Dał mi swoje wsparcie, współczucie i zrozumienie. Poznałam go od innej strony. Od tej prawdziwej. Zaczęłam spędzać z nim dużo czasu. Gawędziliśmy beztrosko, dowcipkowaliśmy, zwierzali się...
Jednak nikt nie mógł mi zastąpić Jego. Zawsze, gdy przypadkiem nasze oczy się spotykały widziałam w nich ból i skruchę. Jestem ciekawa, co on widział w moich zielonych oczach. Cierpienie, tęsknotę, niedosyt...miłość ? Chciałam wrócić, ale prawda była taka, że nie miałam do kogo. Zepchnęliśmy tęsknotę na dalszy plan. Nasza przyjaźń nie mogła mieć przyszłości. Nie mogła istnieć przyjaźń między Gryfonką, Ślizgonem. Mimo to nadal w niego wierzyłam. Zawsze byłam z nim myślami i chciałam jego szczęścia. Owszem, nikt nie mógł zastąpić mi przyjaciela, tak jak nikt nie mógł zastąpić mi Jamesa, którego pokochałam.
Otóż w szóstej klasie zakochałam się na zabój. Było to kompletnie absurdalne. Lily Evans i James Potter. Ten kasztanowłosy nie widział poza mną świata. Przekonałam się, że ludzie naprawdę się zmieniają. James był najlepszym tego przykładem. Nie chodziło mi o to, że z chłopca stał się mężczyzną. Stał się dojrzałym, prawym człowiekiem. Z Huncwotami połączyła mnie bezinteresowna przyjaźń. Kochałam jak brata Syriusza, Remusa i Petera. Natomiast Potter stał się wybrankiem mojego serca. Kochałam go ponad wszystko. Gdy staliśmy się parą, Czarnowłosy za każdym razem posyłał mi rozgoryczone spojrzenia. Nienawidził mojego chłopaka, ale mówi się trudno.
W ostatniej klasie wiele się działo. Voldemort. Nastały mroczne czasy.
Sami-Wiecie-Kto siał zamęt i zniszczenie wśród świata czarodziejów i mugoli. Byłam młoda i chciałam dać coś od siebie. Płonął we mnie duch walki. Ubolewałam, że nie mogę obronić tych wszystkich biednych ludzi. Razem z Huncwotami po ukończeniu szkoły wstąpiłam do tajnej organizacji. Zakon Feniksa miał na celu pokonanie wroga. Nie mogłam wyruszać na żadne misje. To zadanie należało do mężczyzn lub bardziej wyszkolonych w terenie. Razem z koleżankami gromadziłyśmy zbiory i pomagałyśmy innym. Wielu z nas poległo... Voldemort wyraźnie na coś czekał i jak na razie nie dochodziło do decydującego starcia.
Skąd wiedziałam, że On jest poplecznikiem Czarnego Pana ? Może dlatego, że w szkole zaczął interesować się czarną magią. Może dlatego, że tyle wycierpiał i chciał się zemścić. Może dlatego, że był ze Slytherinu. Może dlatego, że wpadł w złe towarzystwo. Może dlatego, że każdy jego przyjaciel został śmierciożercą. Nasze drogi dawno się rozeszły, ale mimo to i tak nie mogłam zapomnieć. Miałam nadzieję, że stanie kiedyś w drzwiach naszego domu i powie, że wrócił. Ale mój Severus Snape miał już nigdy nie wrócić. Nie potrafiłam go znienawidzić, nie chciałam. Nadal go kochałam. Pomimo przeciwności losu i tylu dzielących nas stron, on ciągle pozostawał moją bratnią duszą. Nigdy nie przepuszczałam, że możemy stanąć po dwóch stronach medalu. On po stronie mroku, ja po stronie światłości. Byłam zacięta i zdeterminowana. Wojna. Czym tak naprawdę miała być ? Masakryczną rzezią. Walką o istnienie. Dziękowałam Bogu, że zaświadczyłam w życiu tyle szczęścia, że poznałam tyle wspaniałych osób, że zawsze patrzyłam sercem. Trudne warunki nie wpłynęły na naszą miłość. Z Jamesem już dawno podjęliśmy decyzję o naszej przyszłości. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że możemy nie doczekać jutra. Dlatego też w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym roku wzięliśmy cichy ślub. Rok później na świat przyszedł Harry. Nigdy nie widziałam bardziej rozkosznego dziecka. Nigdy nie widziałam takich pięknych, bystrych, zielonych oczu. Nigdy nie słyszałam bardziej dźwięcznego śmiechu. Byłam szczęśliwą matką i żoną.
W tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym pierwszym roku miało dojść do ostatecznego starcia. Wypełniając poniektóre zadania Dumbledore'a, wielokrotnie uciekaliśmy od śmierci, aż śmierć sama miała po nas przyjść. Naznaczyła sobie moją rodzinę. Miałam plany na przyszłość. Chciałam założyć z Jamesem silną, stabilną, kochającą rodzinę. Niestety los nie był dla nas taki wyrozumiały. Śmierć naznaczyła mnie, Jamesa, a szczególnie Harry'ego...
Tego listopadowego dnia niespodziewanie spotkałam Severusa. Nie przypuszczałam, że widzę go po raz ostatni. Był poszukiwany pod zarzutem śmierciożerstwa. Nie potrafiłam, ani nie chciałam wtedy od niego uciec i go wydać. On też dobrze o tym wiedział. Nie mogłam go przekreślić pomimo tak wielu złych rzeczy i wyborów, które dokonał. Spotkałam go w Dolinie Godryka. Nie miałam pojęcia w jaki sposób mnie znalazł. Nasze miejsce zamieszkania było Tajemnicą. Tajemnicą dla Voldemorta. Wyszłam na chwilę z domu, złożyć krótką wizytę Bathildzie. Gdy wracałam spotkałam jego... Stanęłam jak wryta. Przez głowę mi przeszło, że znalazł mnie po to żeby nas wydać. Naturalnie się myliłam. Nie mógłby mnie zdradzić, nigdy. W tych czarnych oczach zobaczyłam niewyobrażalny ból i cierpienie. Miałam wrażenie, że za chwilę sama się stoczę z tej żałości. Kazał mi uciekać. Wiedział, że Voldemortowi chodzi o Harry'ego. Chyba nie myślał, że jestem na tyle bezduszna, aby zostawić własnego syna i męża.
- Nie porzucę ich, Severusie. Prędzej poświęcę dla nich życie. Nie musiałeś się fatygować, żeby mi przekazać, że Pan Ciemności czyha na moje dziecko.
Powiedziałam sucho i go minęłam. On jednakże nie dał mi odejść, złapał mnie za rękę.
Spojrzałam w jego oczy i się przeraziłam. Zrozumiałam, że wszystkiego żałuje. Zrozumiałam, że mam przed sobą człowieka skrzywdzonego przez los. To był mój Severus. Zrobił tysiąc złych rzeczy, mimo woli. Stał przede mną tamten chłopiec. Mój stary przyjaciel. Zalała mnie niewysłowiona fala ciepła. Szybko pokonałam dzielącą nas odległość i mocno go przytuliłam. Z zaskoczeniem, ale też ulgą także mnie uścisnął.
- Lily...- jęknął próbując powstrzymać łzy - To moja wina... On...Was przeze mnie...
- Nie, Severusie. - zaprzeczyłam stanowczo, nadal go tuląc - Nasze drogi dawno się rozeszły. Jeżeli ktoś tu jest winny, to wyłącznie Czarny Pan.
- Wybacz mi, Lily. - poprosił cicho, szeptając mi do ucha. Moje imię zawsze wymawiał z uczuciem i pasją.
- W przebaczeniu tkwi magia, która uzdrawia. W przebaczeniu, które dajesz, a zwłaszcza w tym, które uzyskujesz. Ja już dawno ci wybaczyłam. To ja...przepraszam za to, że nie potrafiłam ci pomóc. Widocznie tak miało być.. A On nas...nie znajdzie. - sama chciałam w to wierzyć - A teraz....muszę iść. Dbaj o siebie... Kocham cię.
Puściłam go momentalnie i ze łzami w oczach, pobiegłam do domu. Czułam na sobie jego wzrok, ale nie odważyłam się odwrócić. Teraz, gdy byłam pewna, że chodzi o Harry'ego musiałam być wyłącznie przy nim. Zostawiłam za sobą człowieka, który miał dla mnie poświęcić coś więcej, niż swoje istnienie, własną duszę. W głębi serca cieszyłam się, że los podarował nam tą ostatnią rozmowę. Dumbledore zapewniał nas, że jesteśmy bezpieczni, ale absolutnie się tak nie czuliśmy. Obydwoje z Jamesem czuliśmy, że Voldemort i tak nas znajdzie. To była tylko kwestia czasu. Nie sądziliśmy, że stanie się to tak szybko. Voldemort znalazł nas tego samego wieczora. Ktoś zawinił. Ktoś nas zdradził. Posłałam Jamesowi przerażone spojrzenie, gdy kazał mi uciekać, a sam powiedział, że go powstrzyma. Tyle, że jego nikt nie mógł powstrzymać. Wzięłam swojego syna na ręce i schowałam się z nim w pokoju dziecinnym. Byliśmy gotowi zrobić wszystko, aby ocalić nasz skarb. Po paru minutach usłyszałam, jak czyjeś ciało zwala się bezwładnie na podłogę... Byłam tak sparaliżowana strachem, że dopiero po chwili zrozumiałam co się dzieje. James. Pan Zagłady stanął przed nami w tej czarnej pelerynie i kazał mi się odsunąć. Chciał mnie oszczędzić. Nigdy nie słyszałam, o tym żeby chciał kogoś ocalić, ale mniejsza o to. Tak samo jak mój mąż, miałam zamiar walczyć do końca. Moja walka miała jednakże polegać na czymś innym. Zasłoniłam Harry'ego swoim ciałem. Spojrzałam błagalnym wzrokiem w te czarne szparki. To koniec.
- Avada kedavra.
Patrzyłam w zwolnionym tempie, jak zielony promień światła wędruje w moim kierunku. Nie żałowałam niczego. Wiedziałam, że każdy wybór w moim życiu był słuszny. Z niewypowiedzianymi słowami na ustach, zwaliłam się na podłogę. Czułam jakby ktoś przypalał mnie ogniem. Przed wyzionięciem ducha, usłyszałam wściekły ryk Voldemorta. Coś poszło nie tak. Nie miałam się jak dowiedzieć, co się stało. Co się stało z Harry'm, którego istnienie stawiałam ponad swoje życie. Odeszłam. Wychowałam się w mugolskiej rodzinie, więc wierzyłam w Boga, świat magii nie mógł mnie powstrzymać. Wiedziałam, że tam, gdzie wędruje moja dusza, spotkam się z Panem i z Jamesem... Moje dziecko zostało same, jednak zawsze miał nad nim ktoś czuwać...
Nie było mi dane poznać prawdy. Prawdy na temat Severusa Snape'a. Był jednym z najodważniejszych ludzi, których spotkałam w życiu. Kochałam go, ale on kochał mnie bardziej. Popełnił w życiu wiele błędów. Nie wiedział, na co się się porywa zostając śmierciożercą. Nie chciał tak żyć. Dlatego też został człowiekiem Dumbledore'a. Każdego dnia narażał swoje życie. Walczył. Wierzył. Kochał. Poświęcił wszystko. Dla Harry'ego, dla mnie, a nawet dla Jamesa. To dzięki niemu pokonanie Voldemorta stało się możliwe. Po mojej śmierci stał się człowiekiem światłości. Umarł... za przyjaźń, za wolność, za miłość, za mnie...
Dzięki niemu Harry mógł zwyciężyć. Wszyscy staliśmy się zwycięzcami. Czternasty lipca tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego pierwszego roku był dla mnie jednym z najważniejszych dni w moim życiu. Wtedy poznałam przyjaciela, który był gotowy dla mnie umrzeć, który tak samo jak ja miał nadzieję, który tak samo jak ja postanowił walczyć.
" Dla mnie "
_________
Cześć Wam ! Jeżeli dotarliście do końca to...Wow. Miniaturka według mnie powala swoją długością i prostotą. Jest masa błędów, powtórzeń, ale śpieszyłam się i nie zdążyłam ich poprawić pod względem gramatycznym. Proszę wybaczcie mi.
Zawsze fascynowałam się tym tematem, a dzięki kochanej Verrsace, wpadłam na pomysł żeby coś takiego napisać. Nie jest to idealne, ani wyjątkowo, ale się w miarę starałam. W sumie to nie wiedziałam, czy to publikować, ale niech będzie. Nie jest to opowiadanie wysokich lotów, więc... Wiele faktów się nie zgadza, ale mniejsza o to. Jestem ciekawa Waszej opini !! :)
Rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu.
Dziękuję za cierpliwość.
~ Nela ~
Jestem onieśmielony ! Nie jest to dramione, ale piękna historia miłości. Innej miłości - Severusa i Lily. Bosko! Bardzo ładnie wszystko opisałaś. Zgrabnie. Z klasą. Ja jakoś nie przepadam za Snejpem (błąd specjalnie), ale go trochę poznałem i polubiłem :)
OdpowiedzUsuńNie, nie piszesz okropnie, w porównaniu do ciebie to piszę gorzej niż pewna osoba z naszej klasy, której bardzo nie lubię xD ekhem.. zazdroszczę ci.
Ty się tutaj nie popisuj tylko twórz dalej, zawsze masz wenę. Więc ściemy możesz sobie odpuścić. Chyba nie mam więcej do powiedzenia ;))
~ J.
Fajnie, że polubiłeś Snape'a, o to mi chodziło <3. Takie małe streszczenie dla nieczytających HP :D.
UsuńCieszę sie, że uważasz, że ładnie piszę...Myślę, że pewna osoba z naszej klasy, której nie lubisz, też umie pisać, jak się jej chce XD.
Tak, wena ostatnio mi dopisuje..Jej *.*.
Tobie także życzę pomysłów.
Pozdrawiam.
Nela
Mi się podoba, mimo że nie lubię tematyki z czasów Huncwotów :) Czekam na kolejna notkę i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz ! :D
UsuńCieszę się, że Ci się spodobało. Byłam niepewna, więc dziękuję :*
Miło, że wpadłaś.
Nela
I like it.
OdpowiedzUsuńI love it.
Mówiłam, że jesteś najlepsza?
Nie musi być nawet dramione, żebyś nas wciągnęła <3
Pięknie opisane...
Czekam na rozdział ;*
Pozdrawiam <3
Ojejku dziękuję Ci Aniee <3
UsuńBardzo dobry pomysł na miniaturkę. Też kocham ten temat ! Miłość Severusa i Lily...Jak przeczytałam w książce wspomnienia Snape'a płakałam przez całą noc.
OdpowiedzUsuńNelo to naprawdę genialne ! Poznanie wszystkiego z perspektywy Lily...Ja to czułam. Czułam się jakbym naprawdę czytała oryginał. Przedstawiłaś Seva jako skrzywdzonego chłopca, a nie jakiegoś brutala i sie zakochałam.
Walka Lily.Miłość...Ostatni akapit sprawił, że zasmarkałam całą pościel ( tak jeszcze sobie leżę). Masz bardzo ładny, co ja piszę świetny styl ! tyle gracji i uczucia...
Gif jest cudowny, już go sobie zdjęłam.
,,Dla mnie''....Masz talent !
A więc weny ;)
Domyśliłam się, że lubisz ten temat, w końcu jesteś Lily Evans ;). Ja z kolei nie spałam całą noc, gdy czytałam ostatnią część HP, bo chciałam dojść też do tego momentu..Kiedy to było.. :)
UsuńSerio oryginał ? Szkoda, że nie istnieje oryginał, a mi szczerze wiele brakuje w tej miniaturce, więc...Dziękuję :*
Gif wybierał Jasper :)
Popłakałam się, Nelo. Bardzo wzruszające, Na początku nie wiedziałam o kogo chodzi. Opisałaś Lily taką jaką była. Subtelna, delikatna. Dobroduszna - nie potrafiła go znienawidzić, ani nie kochać. Podoba mi się, że wierzyła w Boga. Lubię, gdy przeplata się akcję z wiarą. Czułam się jakbym czytała pamiętnik. Każda jej myśl, zachowanie, spotrzeżenie było takie autentyczne i prawdziwe...Nie wiem, czemu ale przypomniał mi się film Wielkie Nadzieje...Oni też tam poznali się jak byli mali, ale teraz odbiegam. ,,I tak zaczęła się nasza przyjaźń'...Bosko. I to jak się przedstawili...Nigdy jakoś nie zwracałam na nich uwagi ale dzięki tobie doceniłam wagę jego poswięcenia...<3 Przypomniało mi się też opowiadanie Damy Kier. Pisałaś nostalgicznie, z takim żalem...np,, Nie wiedziałam do czego go to doprowadzi'. Zastanawiałam się jak wprowadzisz Jamesa. Lily go na początku nie lubiła. Ale dobrze wymyślone, że znalazł ją w opłakanym stanie nad jeziorem. Wszystko jest idealnie dopracowane. W ich latach szkolnych, te wzloty i upadki...bratnia dusza. Ich ostatnie spotkanie spowodowało u mnie rzęsisty płacz. A co jeżeli ona w rzeczywistości go spotkała...To było takie głębokie i przykre. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że widzi go po raz ostatni...A później ich śmierć.' Bez niego Harry nie mógłby zwyciężyć. Wszyscy staliśmy się zwycięzcami'' Chyba sobie to zapiszę lub to :
OdpowiedzUsuńWtedy poznałam przyjaciela, który był gotowy dla mnie umrzeć, który tak samo jak ja miał nadzieję, który tak samo jak ja postanowił walczyć.
Chciałabym poznać takiego przyjaciela. I pomyśleć że tyle zrobił dla Lily, pozostał jej wierny do końca. Bardzo ujmujące zdjęcie.
Pozdrawiam :*
Amatis
KOCHAM WIELKIE NADZIEJE AMATIS !
UsuńCieszę się, że wszystkie postaci wydały Ci się naturalne. O to mi chodziło. Starałam się opisać wszystko, jak najdelikatniej. Wow, porównałaś to z Wielkimi nadziejami ? <3. Kocham ten film, a szczególnie piosenkę ,, Life in mono'' ;3. Znowu porównujecie mnie do Damy Kier...Ech, miło, ale prawda jest taka, że w ogóle jej nie przypominam swoim stylem.
UsuńDziękuję :*
Też kocham tą piosenkę ! I jeszcze Kiss in the rain <3
UsuńOoo też ją uwielbiam ! <3
UsuńKocham wszystko Twojego autorstwa. Masz smykałkę do tego !
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać...więc
KOCHAM
KOCHAM
KOCHAM
KOCHAM
KOCHAM
KOCHAM
KOCHAM
KOCHAM
KOCHAM
KOCHAM
Mogłabym ciągle czytać o Lily i Sevie ale pozostaje wierna dramione (czekam na rozdział) ;**
Pobiłaś mój kom :(
UsuńJA TEŻ KOCHAM ;*
Hah <3
UsuńUwielbiam tą miniaturkę ! <3
Hah, jestem wzruszona, dziękuję !
UsuńBardzo ciekawy wątek jeszcze ciekawszej przyjaźni... :-) bardzo podoba mi się takie szlechetne potraktowanie skomplikowanych losów bohaterów:-) chce więcej :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:-)
Aha, ale siostry to lepiej nie ruszaj. Bo Lily Ci zza grobu natłucze;) ...
Usuń....:-)
O rany, ale cieszę się, że skomentowałaś. Mało osób komentuje z anonima, więc jest mi bardzo miło :D. Oj tak, lepiej nie obrażać Petuni xD.
UsuńDziękuję ! <3
To było bardzo życiowe. To właśnie była prawdziwa miłość. Severus tyle dla niej poświęcił. Jak napisałaś jak Lily zmarła...Przypomniałam sobie te wszystkie ich chwile i aż puściłam scenę z filmu wspomnień Snejpa...Nie potrafiłabym czegoś takiego napisać.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że masz też inne ulubione parringi, tym razem tak było naprawdę. Dlatego to takie autentyczne <3
Dziekuję Katarzyno, to wiele dla mnie znaczy :D
Usuńo idę czytać ! :D
OdpowiedzUsuńCzułam jakbym czytała książkę z prawdziwego zdarzenia. Nie wiem jak możesz pisać o prostym stylu, chyba bardziej czarujesz słownictwem w rozdziałach ale tu było też świetnie ! O samego początku do końca...Lily była bardzo wrażliwą, dobrą dziewczyną i Ty właśnie tak to opisałaś.
UsuńGratuluję :>
Ani tu, ani tam, nie czaruję słownictwem, ale mimo to, dziękuję Ci..:3.
Usuń" uścisnął.
OdpowiedzUsuń- Lily...- jęknął próbując powstrzymać łzy - To moja wina... On...Was przeze mnie...
- Nie, Severusie. - zaprzeczyłam stanowczo, nadal go tuląc - Nasze drogi dawno się rozeszły. Jeżeli ktoś tu jest winny, to wyłącznie Czarny Pan.
- Wybacz mi, Lily. - poprosił cicho, szeptając mi do ucha. Moje imię zawsze wymawiał z uczuciem i pasją.
- W przebaczeniu tkwi magia, która uzdrawia. W przebaczeniu, które dajesz, a zwłaszcza w tym, które uzyskujesz. Ja już dawno ci wybaczyłam. To ja...przepraszam za to, że nie potrafiłam ci pomóc. Widocznie tak miało być.. A On nas...nie znajdzie. - sama chciałam w to wierzyć - A teraz....muszę iść. Dbaj o siebie... Kocham cię.
Puściłam go momentalnie i ze łzami w oczach, pobiegłam do domu. Czułam na sobie jego wzrok, ale nie odważyłam się odwrócić. Teraz, gdy byłam pewna, że chodzi o Harry'ego musiałam być wyłącznie przy nim. Zostawiłam za sobą człowieka, który miał dla mnie poświęcić coś więcej, niż swoje istnienie, własną duszę. W głębi serca cieszyłam się, że los podarował nam tą ostatnią rozmowę"
Poryczałam się i do tego ta muzyka ! Ach ty Nela, oddawaj mi kasę za chusteczki :C Czemu to takie smutne ? Wiesz jak świetnie przedstawiłaś Severusa, jako nieświadomego zła...Opisywanie każdego roku i ich to pierwsze spotkanie, a potem...Czemu nie była z nim tylko z Jamesem ? -.- Doobra ale nie było by wtedy Hrryego. Jacie ! :(
Kocham no ! :*
Kolejny dedyk dla mnie prosze ;d
Verrsace jeszcze tu nie dotarła...;d
Czekam na mojego Dracona :***
Już daje esa Milenie że miniaturka jest :D
UsuńHah <3
UsuńJasne, kolejny dedyk dla Ciebie. Tylko nie wiem, kiedy kolejna miniaturka, pewnie za parę miesięcy...Zawsze mnie rozweselasz, Ariano ;D. Dziękuję za tą szczerosć.
Verrsace zobaczyla juz o 17 ale niestety moja mama została ambitnym rodzicem, a ambitny rodzic zabiera córkę aby obcować z kulturą sztuką i historią.
UsuńW efekcje Emalia-fabryka schindlera została zwiedzona przez Verrsace podsyłając jej pomysły na kolejne wcielenia do swojego bloga. <3
Verrsace nie musisz się tłumaczyć ♡.♡
UsuńAle ja tu czuje nienawiść skierowaną w moją stronę ;c
UsuńJeżeli już coś to zazdrość :D.
UsuńNie chciałam być chamska i jeżeli cię uraziłam to wybacz ale przysiegam że nie miałam tego w zamiarach ! :* Tylko się zdziwiłam że może nie miałaś czasu czy coś ale to nie moja sprawa. Jesteś fajną i miłą dziewczyną i nigdy nie chciałam cię urazić, a jak to zrobiłam to sora ;*
Nie no nie ma sprawy. Tak troche dziwnie to po prostu było. :)
Usuń-verrsace
Www.theeternalexile.blogspot.co
Nela jaki Ty masz świetny pomysł ! To było boskie...Nie mogę zebrać myśli ani nic napisać w głowie mi tylko : '''dla mnie''
OdpowiedzUsuńOpisałaś Seva takim jakim był, Jamesa też i co najważniejsze Lily. Zawsze naturalnie i wzruszająco ! <3
Piękna historia przyjźni,miłości? On ją tak kochał...
,,
Dzięki niemu Harry mógł zwyciężyć. Wszyscy staliśmy się zwycięzcami. Czternasty lipca tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego pierwszego roku był dla mnie jednym z najważniejszych dni w moim życiu. Wtedy poznałam przyjaciela, który był gotowy dla mnie umrzeć, który tak samo jak ja miał nadzieję, który tak samo jak ja postanowił walczyć.''
zapiszę sobie <3
Dziękuję ...;3
Ten fragment Ci się, aż tak spodobał ? Dziękuję, kochana :3
OdpowiedzUsuńNie przepadam za Lily.... za to że nie wybrała Severusa!
OdpowiedzUsuńNo ale to mojej zdanie ;)
Miniaturka wspaniała i wzruszająca :)
Pozdrawiam i weny życzę :D
W sumie to faktycznie można znienawidzić Lily z tego powodu, ale myślę że to też po części wina Severusa. Bardzo dziękuję za komentarz *_*
UsuńOpisałaś to genialnie! Sev i Lily. Przyjaźń i miłość pomimo wszystko.
OdpowiedzUsuńPomimo wyzwisk ona nadal mogłaby dla niego zrobić wiele. A on?
Poświęcił się dla niej. Teraz brakuje tak silnego uczucia, które mogłoby zrodzić się pomiędzy dwójką ludzi;/
Życzę weny i pozdrawiam;*
A jeśli masz ochotę to zapraszam do mnie :3
http://lolyy-dramione.blogspot.com/
Dziękuję, oj tak mało jest teraz takich silnych uczuć...<3
UsuńZ historią Severusa i Lily jest tak że każdy wie jak ona się skonczła ale każdy także płacze i chce aby było inaczej.
OdpowiedzUsuńAutentycznie popłakałam się dzisiaj pod kraków areną i musiałam wytłumaczyc mamie czemu. Jak jej powiedziałam że tak ślicznie to wszystko opisałaś i dałaś mi dedykacje to powiedziała uwaga cytat "bardzo miło z jej strony jak będzie sławna to będe się chwaliła" oczywiście moja mama wie co to Harry potter ale chyba tylko początkowe części kojarzy.
Dobra nie ważne. Było w tej miniaturce tyle momentów w trakcie których ściskało mnie za serce...
A więc chyba wypada mi je wymienić <3
"Uciekałam od śmierci, lecz ona ciągle mnie ścigała i przypominała o moim kończącym się czasie, a raczej naszym."
Wgl jak piszesz daty słownie to łatwiej mi ich nie czytać xd zapamiętam xd
"Pomimo przeciwności losu i tylu dzielących nas stron, on ciągle pozostawał moją bratnią duszą. Nigdy nie przepuszczałam, że możemy stanąć po dwóch stronach medalu. On po stronie mroku, ja po stronie światłości."
"W przebaczeniu tkwi magia, która uzdrawia. W przebaczeniu, które dajesz, a zwłaszcza w tym, które uzyskujesz. "
."Zostawiłam za sobą człowieka, który miał dla mnie poświęcić coś więcej, niż swoje istnienie, własną duszę."
" lipca tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego pierwszego roku był dla mnie jednym z najważniejszych dni w moim życiu. Wtedy poznałam przyjaciela, który był gotowy dla mnie umrzeć, który tak samo jak ja miał nadzieję, który tak samo jak ja postanowił walczyć."
Na prawdę przesmutna jest ich Historia. Mam dla ciebie filmik o nich ktory znalazłam na youtube ale ciągle zapominam ci go wysyłać.
Miałaś racje piszac pod moim poprzednim rozdziałem ze jeśli bede ciągle pisala ze cudne to stanie się to nudze więc tym razem napisze ci ze okropne... Okropnie dobre i kochane <3
Dziękuje jeszcze raz za dedykacje bo jak napisałaś mi kiedyś coś o dedykacjach przez myśl mi nie przeszło że będzie ona dla mnie.
Weny <3
-Verrsace
Dziękuję to za mało żeby wyrazić moją wdzięczność :*
UsuńUlżyło mi, że ci się spodobało :).
No i płaczę...
OdpowiedzUsuńJa w końcu muszę przestać być taka uczuciowa, jednak... ta miniaturka powaliła mnie na kolana. Wprowadziłaś do niej wspaniałą atmosferę i gdy ją czytałam pragnęłam z całej siły, aby Lily nie umierała, żeby chociaż raz wszystko potoczyło się inaczej. Severus... biedny Severus. Pokazałaś jego miłość, ich wielką przyjaźń. Wszystko co przeżywali ja przeżywałam wraz z nimi. To było na prawdę piękne :) Chce więcej takich miniaturek, bo ta prezentuje się perfekcyjnie. Brak mi słów. Dziękuję za poprawienie mi wieczora, bo od razu wpadła do mojej głowy wena i zaczęła się wydzierać, że ja nic nie robię. Muszę się z nią zgodzić, jednak od razu zabieram się do pracy. Natchnęłaś mnie kochana <3 Życzę dużo, dużo i jeszcze raz dużo weny! Oraz zapraszam do mnie,
http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/
Teraz to ja cała, dzięki Tobie jestem w skowronkach :D.
UsuńNie wiesz, nawet jak się cieszę, że jedna z najbardziej utalentowanych bloggerek tak mnie chwali :*
Dobra ogólnie nie czytam tej tematyki, ten jeden raz zrobiłam wyjątek i świetna miniaturka. Nie porwała mnie tak jak historia dramione, ale to już moje uzależnienie od tej tematyki ;P
OdpowiedzUsuńMiniaturka bardzo ładnie napisana, ukazałaś historię Lilly w bardzo wyjątkowy sposób.
Jak zwykle czekam na rozdział :))
Pozdrawiam Syntia
O tak, mnie też nie porwała tak, jak dramione, choć tą tematykę także kocham. Dziękuję za poświęcony czas <3
UsuńRozdział ukaże się pewnie do dwóch dni ;)
Lily i Sev to nie moja bajka kompletnie,ale po przeczytaniu,absolutnie nie żałuję.Tekst świetny,chwytający za serce i dobrze napisany.Pokazałaś coś innego,dobrego,gratuluje.
OdpowiedzUsuńOchy i Achy....ale wracaj do dramione :D
Kejtidzi
http://niekoniecznie-rywalizacja-dramione.blogspot.com/
;****
Dziękuję Ci <3 Miło, że wpadłaś bo długo Cię u mnie nie było ;p.
UsuńNaturalnie, za dwa dni nowy rozdział ;*
genialne! niesamowite w każdym calu... jeju rycze jak nienormalna przez Ciebie ;-; uwielbiam to jak piszesz i powtórze to jeszcze raz GENIALNE
OdpowiedzUsuńkocham Severusa,a ta miniaturka mnie zabila...
"Spojrzałam w jego oczy i się przeraziłam. Zrozumiałam, że wszystkiego żałuje. Zrozumiałam, że mam przed sobą człowieka skrzywdzonego przez los. To był mój Severus. Zrobił tysiąc złych rzeczy, mimo woli. Stał przede mną tamten chłopiec. Mój stary przyjaciel."
zgniłam
hah to co napisałam nie ma sensu kompletnie ale musisz mi wybaczyć bo aktualnie wypłakuje oczy
/ruda
Kochana nie wiesz jak się cieszę ! Według mnie ta miniaturka to niewypał więc bardzo dziękuję, że podtrzymujesz mnie na duchu :**
UsuńPrzeczytałam.
OdpowiedzUsuńKiedyś napisałaś mi, że nie mam prawa tak "źle" mówić o moim rozdziale. A ja teraz powiem ... że ty też nie masz prawa. Ponieważ miniaturka bardzo mnie wciągnęła, a powtórzeń kompletnie nie zauważyłam. co do prostoty... Nela, to nie było proste. To było wszystko ale nie proste. To było piękne.
To było prawdziwe. I mniejsza o to, że coe nieco się nie zgadzało....bo przecież nie o to chodzi. Chodziło o coś innego. O moc miłości. A tą tutaj genialnie przedstawiłaś. Zwłaszcza końcówka bardzo mnie urzekła. Mało ludzi potrafi pisać coś tak dobrego, uczuciowego. Nie każdy ma taki dar wczuwania się w emocje i historie. nie każdy ma taki dar tworzenia przez słowa czegoś tak ... urzekającego/
Mam nadzieje, że wreszcie to zrozumiesz. Masz ogromny talent. I przeczytałam to w oczekiwaniu na następny rozdział.
O jejku...Ty zawsze mnie tak chwalisz...Nie pozostaje mi nic innego niż szczerze podziękować :3. Tobie zawsze wszystko się spodoba, jak twierdzisz :)
UsuńWiem, że mnie rozumiesz i uznajesz ,,moją robotę''.
Dzięki <3
Czadowa miniaturka, naprawdę! Nie wiedziałam czego się spodziewać po pierwszych zdaniach (od razu sądziłam, że chodzi tu o Dramione, niestety, a raczej stety byłam w błędzie:)). Uwielbiam Severusa Snape. Człowieka, bez którego wygrana wojna nie byłaby możliwa. Człowieka, który do końca swojego życia pozostał oddany jednej osobie, człowieka, który prawdziwie kochał, choć nikt się po nim tego nie spodziewał.
OdpowiedzUsuńA w prostocie, o której tu mówisz, zakochałam się. :) Napisane tak ładnie i naturalnie, że brzmi to niemal tak, jakby to wszystko działo się na żywo, na moich oczach, gdzieś obok mnie!:)
Pozdrawiam, Promise
pragnienia-naszego-serca.blogspot.com
Jejku...Dziękuję Ci bardzo, że znalazłaś chwilkę żeby tu wpaść :P. Bardzo mi zależało żebyś tu weszła i teraz jestem bardzo rada :D. Naprawdę Ci się podobało?? O rany <33
UsuńDzięki jeszcze raz :D
Jestem pod wrażeniem twej twórczości
UsuńTak pięknie to napisałaś ze płacze jak głupia :/ więcej takich miniaturek! *,*
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło...;((. Dziękuję!;*
UsuńNaprawdę? Dziękuję bardzo za poświęcony czas! :*
OdpowiedzUsuńOjej, brak mi słów.
OdpowiedzUsuńNiesamowicie dobitna miniaturka... Może dlatego, że w formie wygląda na spokojną opowieść staruszki, siedzącej w bujanym fotelu przed kominkiem? Może dlatego, że nie ma w niej oznak emocji - tylko czysta, spokojna, wyważona opowieść. Bez porywów chwili, ale sprawiającą, że uczucia aż wylewają się z czytającego.
Miałam gęsią skórkę, gdy to czytałam. Szczególnie podobał mi się ten fragment, w którym Sev przyszedł ostrzec Lily. Czułam wręcz jego miłość, gdy to ona przytuliła jego i gdy to ona powiedziała mu, że go kocha. On nic nie powiedział, ale dało się, wyczuć jak wiele to dla niego znaczyło i jak szczęśliwy był, że dobrze ocenił jej serce.
Mój kochany, skrzywdzony Severus... :(
Pięknie to opisałaś, mam aż łzy w oczach po przeczytaniu tego.
Straszliwie smutne, ale piękne.
A muzyka jest doskonale dobrana - świetnie pasuje do atmosfery tego opowiadania.
Pozdrawiam,
hg-ss-we-snie.blogspot.com