Jak mamy rozpoznać
swoje przeznaczenie? Jak mamy się przeciwstawić? Nie bójmy się ryzyka,
porażki, rozczarowań. Nigdy nie możemy zrezygnować. Ten kto przestaje szukać
rozwiązania i wyjścia z problemów, przegrywa.
Dwudziesty października po raz pierwszy od dłuższego czasu powitał wszystkich bladym słońcem przebijającym się niepewnie przez
grubą warstwę ciemnych chmur. Deszcz wreszcie przestał padać, zapalając w sercach uczniów nadzieję na
poprawę pogody. Czubki drzew Zakazanego Lasu tańczyły delikatnie w takt
chłodnego wiatru, który niósł ze sobą niewyraźny jeszcze zapach jesieni.
Dwie przyjaciółki przechadzały się po hogwarckich błoniach, ciesząc się
ostatnimi słonecznymi dniami. Oglądały tańczące liście na wietrze, które
szybowały w powietrzu upiększając świat. Świat, który płonął jesiennymi
barwami. Wiatr delikatnie rozwiewał chmury na niebie kołysząc jednocześnie
drzewami.
- Wiesz, Hermiono... - odezwała się Ginny,
jednocześnie otulając się mocniej szalem - Jestem już z Michael'em od wakacji i
nadal tego nie czuję...- zwiesiła na dół głowę i westchnęła ciężko.
Hermiona oderwała wzrok od pustej chatki Hagrida i spojrzała
smutno na przyjaciółkę.
- Cóż...- zaczęła niepewnie, Gryfonka nigdy nie znała się na
sprawach miłosnych, ale trzeba było coś doradzić. Ruda ostatnio ciągle była przygaszona. -
Sprawa jest prosta...Najważniejsze czy ty go w ogóle kochasz?
- To nie takie łatwe...Na początku było cudownie, ale
ostatnio coraz bardziej brakuje nam tematów. Dopadła nas monotonia. Lubię go i
mi na nim zależy, ale nie wiem, czy to
miłość. On się tak nie angażuje - zwierzyła się ze smętną miną.
- Proszę cię, Gin - żachnęła się orzechowooka. - Faceci
zazwyczaj są mało zaangażowani, muszą dorosnąć do czegoś poważnego.
Dodała po
namyśle:
- Mężczyźni mają takie głupie życie, ciągle bronią swej
bezcennej nietykalności, śmiesznego terytorium. Najczęściej obawiają się, że ktoś mógłby odkryć pustkę w środku. Budują
piękne fasady, za którymi rozpościera się pustka, istnieje tylko miejsce dla
turystów. *
Hermiona miała na myśli głównie jednego Ślizgona... Spojrzała
czule na zmartwioną przyjaciółkę i wyrzuciła ze siebie kojącym głosem:
- Jeszcze wielu spotkasz na swojej drodze, oczywiście żaden
nie będzie ciebie wart. Poczekaj jeszcze chwilę. W związkach zdarzają się ciche
dni, a jeżeli tego nie czujesz...To powinnaś być szczera z Michaelem.
Przez chwilę panowała cisza, podczas której obydwie Gryfonki
wpatrywały się w zachodzące powoli, leniwie słońce.
- A ty jak myślisz - zaczęła Ginny z zagadkowym wyrazem
twarzy. - Co się czuje, gdy jest się zakochanym?
Kasztanowłosa zmarszczyła czoło. Zatopiła wzrok w wyblakłych
promieniach słońca i powiedziała poważnym głosem:
- Zakochać się...Trzeba czuć to, czuć całą sobą. Gdy go
widzisz przyśpiesza ci oddech, kołacze szybciej serce...Czujesz motylki w
brzuchu, chcesz podejść bliżej...Chcesz poczuć jego oddech na szyi, chcesz go
dotknąć. Chociażby przypadkiem. Mogłabyś
przez wieczność upajać się jego widokiem.
Pragniesz poczuć go, poczuć jego zapach...Po prostu czujesz w każdej
komórce ciała, że gdy on jest w pobliżu, coś się z tobą dzieje. Miłość to
piękne, delikatne uczucie...
- Myślisz, że miłość zawsze jest szczęśliwa? - prychnęła
Ginny.
- Nie zawsze - odpowiedziała. - Ale
powinna, no bo czego nam do szczęścia brakuje, jeśli masz przy boku osobę, którą kochasz?
- Gorzej z nieodwzajemnioną...- powiedziała ze znużeniem
ruda.
- Coś się stało? - spytała troskliwie Hermiona, lustrując
przyjaciółkę wzrokiem. Gdy ta się nie odezwała wówczas kasztanowłosa zrozumiała
- Nadal jesteś zakochana w Harrym?
Była tak bardzo poruszona tym odkryciem! Myślała, że
siostrze Rona już dawno przeszła ta fascynacja brązowowłosym, a jednak...
- Nie zrozum mnie źle - zaczęła tłumaczyć ruda. - Lubię
Harry'ego, ale dawno się pogodziłam, że nie mam u niego szans. Czasami mi się
wydaje, że porównuję Michaela do niego...Jestem taka niesprawiedliwa.
- Ależ skąd - zaprzeczyła kasztanowłosa -Nadal czujesz coś
do Harry'ego, ale próbujesz z tym walczyć.
Nie poddawaj się. Może kiedyś...
- Nieważne - ucięła panna Weasley czerwieniąc się. - Z
Harrym mi przejdzie, to wszystko już osłabło...A wracając do ciebie...
- Co do mnie?
- Widzę, że ostatnio chodzisz z głową w chmurach. Mów. O
kogo chodzi? Błagam tylko nie Wiktor, wasz związek nie ma przyszłości. Wybacz,
ale takie jest moje zdanie, on jest daleko...
- Proszę cię. Krum? Koresponduję z nim czasami, ale nic
poza tym - powiedziała szczerze Hermiona. Ginny przyjrzała się jej badawczo,
po czym stwierdziła, że dziewczyna nie kłamie. Ale jak nie Krum, to kto?
- Owney! - pisnęła ruda, otwierając szeroko oczy. - Ten
Krukon! Podoba ci się, prawda ?
- Nie! - zaprzeczyła Gryfonka z oburzeniem - To miły
chłopak, ale...Tylko kolega. I nic więcej! - dodała twardo, gdyż ruda już
otwierała usta.
- Chodźmy do zamku, już prawie ciemno - poradziła Hermiona
z rozsądnym wyrazem twarzy. Ginny westchnęła wyrażając tym samym swoją dezaprobatę. Ruszyły wolno w stronę zamku. Odwróciły się
nagle, gdy usłyszały w oddali czyjeś głosy. Okazało się, że od strony boiska właśnie kroczą Ślizgoni,
cali uwaleni błotem. Szli od boiska, więc nietrudno było stwierdzić, że właśnie
skończyli trening. W końcu mecz Gryfonów i Ślizgonów miał odegrać się już za
tydzień, w sobotę. Kasztanowłosa szybko odnalazła w małej grupce Malfoya. Nie
było trudno go nie zauważyć, bo Ślizgon szedł na czele drużyny Slytherinu.
Blond włosy miał mokre od wody, wyraz twarzy jak zwykle obojętny, a oczy
nieprzeniknione i arogancki uśmiech na twarzy. Uderzyła ją po raz kolejny nienaturalna
bladość jego skóry i wyrzeźbione mięśnie. Oczy Gryfonki i Ślizgona spotkały się
na chwilę. Lód trafił na ogień, wąż na lwa, zieleń na czerwień. Hermionie przez
ułamek sekundy wydało się, że zauważyła
iskrę zainteresowania, w tych szarych, obojętnych oczach. Później znów zagościł
w nich chłód. Szybko odwróciła głowę, czując skurcz w żołądku.
- My to mamy szczęście - mruknęła lekceważąco Ginny, obrzucając
Ślizgonów nienawistnym spojrzeniem.
- Kogo my tu mamy - Hermiona bez trudności rozpoznała głos
Malfoya. - Granger ze swoją plugawą przyjaciółeczką wybrała się na spacer.
Odpowiedział mu sztuczny śmiech kolegów i jakieś docinki na ich temat. Orzechowooka
zacisnęła ręce w pięści. Poczuła potrzebę walnięcia Dracona w twarz. To, że
dokuczał jej mogła znieść, ale gdy dotyczyło to, któryś z jej przyjaciół...
- Nie zwracajmy na nich uwagi - poradziła Ginny z płonącą twarzą i
przyśpieszyła kroku.
Podczas powrotnej drogi Ślizgoni naśmiewali się z nich, wyzywając od najgorszych szumowin. Starsza Gryfonka wyłapywała każde słowo wroga i za każdym razem stwierdzała, że Draco, ani razu nie nazwał jej szlamą. Reszta ciągle powtarzała to niezbyt miłe określenie. Ale nie on. Dlatego też Hermiona weszła z uśmiechem do Hogwartu. Sama nie wiedziała, czemu ten fakt tak ją cieszy.
Podczas powrotnej drogi Ślizgoni naśmiewali się z nich, wyzywając od najgorszych szumowin. Starsza Gryfonka wyłapywała każde słowo wroga i za każdym razem stwierdzała, że Draco, ani razu nie nazwał jej szlamą. Reszta ciągle powtarzała to niezbyt miłe określenie. Ale nie on. Dlatego też Hermiona weszła z uśmiechem do Hogwartu. Sama nie wiedziała, czemu ten fakt tak ją cieszy.
- Słyszałaś o tym, że Malfoy był na dywaniku u dyrektora? -
spytała nagle Ginny, przekraczając próg Wejściowej Sali. - Był na jakieś
imprezie, czy coś. Chcieli odebrać mu odznakę, ale...
Kasztanowłosa nie zdążyła
o nic wypytać rudej. Mianowicie bardzo zainteresowała się tą
wiadomością. A nie zrobiła tego, gdyż z Wielkiej Sali wyszedł właśnie Dominic.
Na widok Gryfonki zaczął iść śmiało w ich stronę. Hermiona z lekkim
zaskoczeniem i lękiem wpatrywała się w niego, gdy stanął przed nią.
- Witajcie. - przywitał się, uśmiechając się ciepło.
- Hej - odparła niepewnie Hermiona. Nie miała ochoty na
pogawędki w tym miejscu, jeszcze gdy za chwilę w drzwiach mieli pojawić się
Ślizgoni. - Nie mamy teraz za bardzo czasu...
- Ach, chciałem cię tylko o coś spytać - poinformował
Krukon blednąc. - W sobotę jest wyjście do Hoegsmeade. Pomyślałem,
że może byś ze mną poszła?
Hermiona otworzyła szeroko oczy, w tej chwili do zamku
wkroczyli dumnie Ślizgoni głośno żartując.
- Umówiłam się już ze znajomymi - odpowiedziała niezbyt grzecznie. Chciała jak najszybciej znaleźć się we wieży Gryffindoru.
- Rozumiem - powiedział wesoło chłopak jakby w ogóle nie przejął się odmową, po czym
niespodziewanie pochylił się nad Hermioną i pocałował ją w policzek. Po tym
odwrócił się szybko i odszedł. Kasztanowłosa była tak bardzo zaskoczona tym
gestem, że prawie nie usłyszała oskarżycielskiego pytania Ginny.
- Czemu się nie zgodziłaś ?!
Jednak nie to teraz było najważniejsze. Draco Malfoy, który widział jak Krukon całuje
Gryfonkę, mroził ją teraz wzrokiem. Granger z niewiadomych powodów
zawstydziła się i poczuła wyrzuty sumienia, jakby zrobiła coś złego. Chcąc jak najszybciej zniknąć Malfoyowi z oczu,
porwała marudzącą Ginny za rękę i pociągnęła na schody. Blondyn w tym czasie schodził do lochów, ale
i tak przyglądał się odchodzącej Granger. Potem wszedł w ciemność. W
korytarzach pod ziemią panował całkowity mrok.
***
Następnego dnia sławne trio było w wyśmienitych humorach. Harry'emu
skończył się kolejny szlaban u Umbridge. Angelina mogła być dumna z Rona:
Gryfon bronił coraz lepiej. Natomiast Hermionie zarówno jak i Harry'emu i Ronowi,
udało się sprawić, by ich myszki znikły
na transmutacji. Kasztanowłosej zaczęło udawać się to już nawet z kociętami. W
tej chwili trójka przyjaciół siedziała właśnie w bibliotece, wyszukując składników
eliksirów na lekcję ze Snapem. Hermiona postanowiła wrócić do bardzo ważnego
tematu. Mianowicie dotyczył samodzielnej nauki obrony.
- Harry, jestem
ciekawa, czy myślałeś trochę o obronie
przed czarną magią -powiedziała nagle.
- Oczywiście - odrzekł
sucho chłopak. - Odkąd uczy nas ta wiedźma to trudno o tym nie myśleć.
- Miałam na myśli nasz pomysł, mój i Rona - Ron spojrzał na
nią groźnie, a ona zmarszczyła czoło. - No dobra, MÓJ pomysł żebyś nas uczył.
Harry nie odpowiedział od razu. Udawał, że wczytuje się w
stronę Azjatyckich antidotów przeciw truciznom, bo nie chciał zdradzić, co o
tym myśli. A tak naprawdę przez ostatni
tydzień dużo o tym rozmyślał. Czasami wydawało mu się, że to kompletnie zwariowany pomysł, tak jak w
ów wieczór, gdy Hermiona zaproponowała
mu to pierwszy raz, ale coraz częściej przyłapywał się na tym, że przypomina
sobie zaklęcia, które okazały się skuteczne w jego spotkaniach ze złem. Po
prostu planował lekcję.
- No więc...- zaczął powoli, kiedy już nie mógł dłużej udawać,
że Azjatyckie antidota są tak interesujące - Taak..Trochę myślałem.
Gryfon, żeby zyskać na czasie spojrzał na przyjaciela.
- Od samego początku uważałem, że to dobry pomysł -
powiedział rudy, teraz już chętnie włączając się do rozmowy, bo widać
było, że brązowowłosy nie ma zamiaru się
kłócić.
Harry zaczął nerwowo wiercić się na krześle.
- Słyszeliście jak wam mówiłem, że miałem mnóstwo szczęścia?**
- Tak, Harry - odpowiedziała łagodnie kasztanowłosa. - Ale
nie ma sensu udawać, że nie jesteś w tym dobry. Jesteś jedyną osobą, która w
zeszłym roku zdołała obronić się przed zaklęciem Imperius, potrafisz wyczarować
patronusa i wiele innych rzeczy, których nie umieją dorośli czarodzieje. Wiktor
zawsze mówił...
Ron odwrócił do niej głowę tak szybko, że o mały włos nie
skręcił sobie karku. Rozcierając go, zapytał:
- Tak? Co mówił Wikuś?
Dziewczyna prychnęła lekceważąco.
- Mówił, że Harry
potrafi zrobić wiele rzeczy, których on nie potrafi, a był w ostatniej klasie
Durmstrangu.
Rudowłosy Gryfon przypatrywał się jej podejrzliwie.
- Ale chyba nie utrzymujesz z nim kontaktu, co?
- A nawet jeśli, to
co? - prychnęła Hermiona. - Mogę mieć przyjaciela, z którym koresponduję,
skoro...
- On chyba chciał być kimś więcej - burknął Ron
oskarżycielskim tonem.
Kasztanowłosa zignorowała go jednak i zwróciła się do
Harry'ego.
- I jak będzie?
- Mam uczyć tylko ciebie i Rona?
- No...- odpowiedziała niepewnie. - Uważam, że powinieneś uczyć każdego, kto chce. To
znaczy, przecież nam chodzi o to, żeby móc obronić się przed...V..Voldemortem...Och,
Ron! - dodała, gdy rudy podskoczył na krześle,
gdy usłyszał owe przezwisko. Gryfonka kontynuowała :
- Byłoby sprawiedliwie dać szansę innym.
- No dobra, ale wątpię...- zgodził się po chwili Harry.
- Będziesz zaskoczony jak dowiesz się ile osób cię popiera - powiedziała z entuzjazmem Hermiona, pochyliła się nagle nad stołem. Chłopcy
zrobili to samo, aby nie uronić słowa. - W sobotę możemy wyskoczyć do Hogsmeade.
A jakby tak powiedzieć każdemu, kto będzie zainteresowany, że spotkamy się tam
i omówimy sprawę?
- Dlaczego musimy robić to poza szkołą? - zapytał cicho
Ron.
- A dlatego - odpowiedziała Hermiona wracając do kopiowania
chińskiej kąsającej kapusty - że nie sądzę, aby Umbridge była bardzo
zadowolona, gdyby się dowiedziała, co nam chodzi po głowie.
- W sumie to dlaczego nie? - mruknął Harry z krzywym
uśmiechem.
***
Po wizycie w
bibliotece trójka przyjaciół udała się na trzecie piętro, na popołudniową
lekcję zaklęć. Szybko weszli do sali nieco spóźnieni. Ukłonili się malutkiemu
profesorowi i zajęli wolne miejsca, których było już mało. Harry i Ron usiedli
razem w drugim rzędzie. Hermiona z bólem serca zdała sobie sprawę, że wolne
miejsce znajduje się wyłącznie obok... Dominica i Rogera Daviesa. Amelia
niestety siedziała z Cho Chang, która z zainteresowaniem gapiła się na Harry'ego.
Kasztanowłosa usiadła więc obok Dominica, który cały się rozpromienił. Nie
można było tego powiedzieć o Gryfonce. Cała się spięła. Zaklęcie były luźnymi
lekcjami, przez co uczniowie najczęściej gawędzili beztrosko. A ona nie miała ochoty na żadną rozmowę z
Krukonem, a najbardziej martwiło ją to, że chłopak faktycznie jest
zainteresowany jej osobą. Dlatego też po chwili umieściła niepewnie żabę przed
sobą. Tak jak przed chwilą wytłumaczył profesor Flitwick, celem dzisiejszej
lekcji było właśnie powiększenie jej.
- Jak brzmiało zaklęcie, Mionko? - spytał ją niespodziewanie Dominic z nikłym uśmiechem. Dziewczyna skrzywiła się odruchowo - nienawidziła, gdy mówiono do niej ,,Mionko". A poza tym poczuła, że to
pretekst, aby rozpocząć rozmowę.
- Engorigo - odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem, po czym
skierowała swoją różdżkę na żabę, która za pierwszym razem gwałtownie się
powiększyła.
- Bardzo ładnie, panno Granger - usłyszała głos Flitwicka,
który przechadzał się między ławkami i udzielał porad. - Gryffindor otrzymuje
pięć punktów.
Po czym podreptał do
stołu Rona, który prawie dusił swoją żabę...
- Jak to się stało, że nie jesteś w Ravenclawie?- spytał po
chwili Dominic. Sam miał małe trudności z zaklęciem powiększającym.
- Widocznie Tiara Przydziału stwierdziła, że mam więcej
odwagi niż rozumu - powiedziała obojętnie. - Chociaż zastanawiała się czy mnie
tam nie przydzielić.
- Szkoda - mruknął chłopak. - Spodobałoby ci się tam...
- Niewątpliwie - ucięła Hermiona. Była zadowolona z
tego, iż jest w Gryffindorze. Nie miała
ochoty słuchać, co by było gdyby. Owney bez przerwy się na nią gapił, co
zdecydowanie utrudniało pracę. Sama nie rozumiała skąd wzięła się ta jej
niechęć do Krukona. Przecież tydzień temu w bibliotece tak dobrze im się rozmawiało.
Nie chodziło tylko natręctwo, ale między nim, a Malfoyem była taka ogromna
różnica...Sama nie wiedziała czemu porównuje miłego Krukona do bezdusznego
Ślizgona. Ale problem polegał na tym, że on nie był już bezduszny, przynajmniej wobec niej. Nie zamieniła
z Draconem ani słowa przez bity tydzień...Zdała sobie nagle sprawę, że chciałby
zobaczyć w jego oczach tą sympatię, którą zobaczyła tydzień temu. A nie, bez
przerwy ten chłód i obojętność. Z zamyśleń wyrwał Gryfonkę jej sąsiad. Dominic
wciągnął ją w rozmowę na temat sumów. Hermiona gorliwie odpowiadała na pytania
chłopaka dotyczące przyszłości i raz co raz powiększała swoją żabę.
Wreszcie rozbrzmiał dzwonek ogłaszający koniec lekcji. Kasztanowłosa wyszła szybko ze sali zakładając torbę na ramię. Miała zamiar poczekania na dwójkę przyjaciół na korytarzu. Niestety los chciał, że dwójka Gryfonów musiała chwilę zostać w klasie. Profesor Flitwick zadawał im dodatkową pracę domową, gdyż ani Harry'emu, ani Ronowi nie udało się opanować zaklęcia powiększającego. Na domiar złego Dominic postanowił poczekać wraz z nią. Z klas zaczęli wyłaniać się inni uczniowie, przez co na hogwarckich korytarzach zrobiło się strasznie ciasno.
Wreszcie rozbrzmiał dzwonek ogłaszający koniec lekcji. Kasztanowłosa wyszła szybko ze sali zakładając torbę na ramię. Miała zamiar poczekania na dwójkę przyjaciół na korytarzu. Niestety los chciał, że dwójka Gryfonów musiała chwilę zostać w klasie. Profesor Flitwick zadawał im dodatkową pracę domową, gdyż ani Harry'emu, ani Ronowi nie udało się opanować zaklęcia powiększającego. Na domiar złego Dominic postanowił poczekać wraz z nią. Z klas zaczęli wyłaniać się inni uczniowie, przez co na hogwarckich korytarzach zrobiło się strasznie ciasno.
- Z kim się umówiłaś w sobotę do Hoegsmeade? - spytał
niespodziewanie Krukon.
- Ymm...Ze znajomymi - wykrztusiła Hermiona uśmiechając się
lekko. Nagle sobie przypomniała o spotkaniu przeciwko Umbridge. Przecież Owney
na pewno mógłby też przyjść! Im więcej osób to tym lepiej. - Ale możemy się
jednak spotkać..
Nie skończyła, bo właśnie ktoś przechodzący zaczepił ją mocno
w ramię. Spojrzała z wyrzutem na ową osobę i ze zdumieniem zauważyła, że był to
Draco Malfoy. Teraz blondyn znikał w tłumie, ale zdążył posłać Gryfonce groźne
spojrzenie. Przeszedł ją dreszcz, Malfoy umiał budzić strach nawet tylko na
kogoś patrząc. Nie rozumiała tylko o co może mu chodzić. Prawie się uśmiechnęła, gdy uzmysłowiła
sobie, że Ślizgonowi musiało chodzić o Krukona. Draco przechodził, a ona powiedziała, że mogą się spotkać. Zawsze, gdy Owney był obok wówczas Malfoy
mroził ją wzrokiem. Nie miała pojęcia co nim kieruje, ale postanowiła, że
później to przemyśli. Dominic patrzył się na nią z wyraźną nadzieją, więc
Hermiona prędko pośpieszyła z wyjaśnieniami.
- Oczywiście nie w sprawach towarzyskich...
Nie zdążyła dokończyć, gdyż z sali wyłonił się Harry i Ron.
- Później ci wyjaśnię - rzuciła i odeszła w
stronę przyjaciół, zostawiając
zdezorientowanego chłopaka. Liczyła w duchu, że to Amelia przekaże tą
wiadomość.
Sławne trio zeszło kamiennymi schodami do lochów na ostatnią w tym dniu lekcję, którą były eliksiry. Wszyscy troje byli pogrążeni w zamyśleniu, ale gdy znaleźli się w mrocznym korytarzu, przywołał ich do porządku śmiech Dracona Malfoya i reszty Ślizgonów. Ani Harry, ani Ron i także Hermiona, nie zwrócili na niego uwagi. Gryfonka poczuła do blondyna niechęć. Gdy była sama często o nim myślała, teraz jednak gdy był obok poczuła, że zachowuje się jak idiotka. Nie warto zaprzątać sobie głowy Ślizgonem, są przecież wrogami. A w tym przekonaniu utwierdził ją dalszy przebieg wydarzeń. Właśnie usłyszeli o czym, a raczej o kim nawija Ślizgon.
Sławne trio zeszło kamiennymi schodami do lochów na ostatnią w tym dniu lekcję, którą były eliksiry. Wszyscy troje byli pogrążeni w zamyśleniu, ale gdy znaleźli się w mrocznym korytarzu, przywołał ich do porządku śmiech Dracona Malfoya i reszty Ślizgonów. Ani Harry, ani Ron i także Hermiona, nie zwrócili na niego uwagi. Gryfonka poczuła do blondyna niechęć. Gdy była sama często o nim myślała, teraz jednak gdy był obok poczuła, że zachowuje się jak idiotka. Nie warto zaprzątać sobie głowy Ślizgonem, są przecież wrogami. A w tym przekonaniu utwierdził ją dalszy przebieg wydarzeń. Właśnie usłyszeli o czym, a raczej o kim nawija Ślizgon.
- Podobno od dawna szukają pretekstu, żeby wywalić Artura
Weasleya...A jeżeli chodzi o Pottera, to tylko kwestia czasu, na pewno wkrótce
zamkną go w Świętym Mungu. Dostanie oddział dla tych, którym magia pomieszała w
głowach...
Crabbe i Goyle jak zwykle zarechotali, Zabini poklepał
Dracona po plecach, a Pansy zapiszczała z uciechy.
- Spokojnie - szepnęła Hermiona do przyjaciół, którzy już
zaciskali pięści.
Coś nagle odepchnęło ją na bok. To rozjuszony Neville minął
go, zmierzając prosto ku Malfoyowi.
- Neville, nie! - krzyknął Harry, ale było już
za późno. Neville skoczył dziko na Dracona, w celu przywalenia mu pięścią.
Arystokrata jednakże był szybszy. W zadziwiająco szybkim tempie wyjął różdżkę zza pazuchy i rzucił zaklęcie dzięki, któremu Gryfon poleciał do tyłu, uderzając z impetem o ścianę. Hermiona nawet nie usłyszała jak Ślizgon wypowiada zaklęcie - w tak młodym wieku musiał opanować zaklęcia niewerbalne. Ale nie to było teraz ważne. Blondyn jeszcze nie skończył. Zaczął iść w stronę podnoszącego się z ziemi Longbottoma, nie miał zamiaru mu odpuścić.
Co sobie myślała taka niezdarna szumowina? Jakim prawem atakowała lidera Domu Węża?
Na drodze stanęli mu Harry i Ron, którzy mieli zamiar obronić kolegę. Kasztanowłosa za to pobiegła do Neville'a. Pomogła mu wstać, po czym popatrzyła z obrzydzeniem na Malfoya. Chłopak albo tego nie zauważył, albo to zignorował. Wyglądał przerażająco. Jego obojętne oczy przeszywały na wylot, szczęki miał zaciśnięte, a na jego twarzy malował się niczym niezmącony spokój. I to właśnie było takie przerażające. Mrożące spojrzenie, twarz wyzbyta wszelkich emocji i ten spokój. Hermiona z lękiem obserwowała jak do najważniejszego członka Slytherinu dołącza Zabini, Crabbe i Goyle z różdżkami w ręku. Harry i Ron stali przed nimi. Ślizgoni zaczęli ciskać zaklęciami we wroga. Dwójka przyjaciół sprawnie odpierała atak, dopóki nagle z różdżki Malfoya nie wyleciał zielony strumień, który zwalił rudzielca z nóg. Nikt nie usłyszał, po raz kolejny, formuły przez co Draco zyskał na czasie. Harry był zajęty Zabinim i Goylem. Crabba sparaliżował Ron, który leżał teraz dotknięty Drętwotą.
Arystokrata jednakże był szybszy. W zadziwiająco szybkim tempie wyjął różdżkę zza pazuchy i rzucił zaklęcie dzięki, któremu Gryfon poleciał do tyłu, uderzając z impetem o ścianę. Hermiona nawet nie usłyszała jak Ślizgon wypowiada zaklęcie - w tak młodym wieku musiał opanować zaklęcia niewerbalne. Ale nie to było teraz ważne. Blondyn jeszcze nie skończył. Zaczął iść w stronę podnoszącego się z ziemi Longbottoma, nie miał zamiaru mu odpuścić.
Co sobie myślała taka niezdarna szumowina? Jakim prawem atakowała lidera Domu Węża?
Na drodze stanęli mu Harry i Ron, którzy mieli zamiar obronić kolegę. Kasztanowłosa za to pobiegła do Neville'a. Pomogła mu wstać, po czym popatrzyła z obrzydzeniem na Malfoya. Chłopak albo tego nie zauważył, albo to zignorował. Wyglądał przerażająco. Jego obojętne oczy przeszywały na wylot, szczęki miał zaciśnięte, a na jego twarzy malował się niczym niezmącony spokój. I to właśnie było takie przerażające. Mrożące spojrzenie, twarz wyzbyta wszelkich emocji i ten spokój. Hermiona z lękiem obserwowała jak do najważniejszego członka Slytherinu dołącza Zabini, Crabbe i Goyle z różdżkami w ręku. Harry i Ron stali przed nimi. Ślizgoni zaczęli ciskać zaklęciami we wroga. Dwójka przyjaciół sprawnie odpierała atak, dopóki nagle z różdżki Malfoya nie wyleciał zielony strumień, który zwalił rudzielca z nóg. Nikt nie usłyszał, po raz kolejny, formuły przez co Draco zyskał na czasie. Harry był zajęty Zabinim i Goylem. Crabba sparaliżował Ron, który leżał teraz dotknięty Drętwotą.
- Conjunctivits! - ryknął zielonooki Gryfon.
Goyle, który nie posiadał specjalnych zdolności magicznych,
został oślepiony i zatoczył się do tyłu. Blaise w odróżnieniu od niego umiał
się bronić.
- Inmobillis!
- Protego. - Harry powstrzymał uderzenie murzyna. - Obscumo!
Tym razem Ślizgon także odrzucił zaklęcie brązowowłosego.
Tak więc lew przeciwko wężowi, ogień przeciw lodowi...Harry przeciw Blaisemu.
Stali naprzeciw siebie, w mroku i
uginali się przed strumieniami z różdżek, rzucając coraz to nowe uroki.
Natomiast Draco wykorzystując to, iż Potter zajęty jest Zabinim podszedł
nieśpiesznie do Longbottoma. Pech chciał, że Granger stała obok niego z
niepewną miną i z bronią w ręce.
- Zjeżdżaj, Malfoy! - rozkazałz mu, na co Ślizgon zaśmiał
się bez krzty wesołości.
- Radzę ci, Granger - zaczął złowieszczo - żebyś stąd
odeszła, bo zaraz zrobi się nieprzyjemnie.
- Confundus! - Hermiona ze zdeterminowaniem wypowiedziała
zaklęcie. Nie miała zamiaru ustępować Ślizgonowi. Co on sobie myślał? Może
wszystkich wokół obrażać i liczy na to, że nikt mu się nie przeciwstawi? Draco
Malfoy nie był teraz sobą, chłód i wyrafinowanie. A gdy byli sami? To nie
miało teraz znaczenia. W jego szarych oczach nie dopatrzyła się niczego prócz
bezduszności. Draco przełamał jej zaklęcie i znów niespodziewanie w jej stronę
poleciała czerwona fala. Był gotowy, żeby ją obezwładnić. Ksztanowłosa nie
dowiedziała się jednak jakie było działanie owego zaklęcia, gdyż w porę je odrzuciła. Nagle przed nimi
błysnęło, Gryfonka popatrzyła tam i ujrzała Harry'ego, który dzielnie walczył z
Zabinim. O zielonookiego się nie martwiła, była pewna, że chłopak da sobie
radę. Malfoy wykorzystał moment jej nieuwagi i po chwili orzechowooka leżała na
ziemi oplątana jakimiś sznurami. Neville przez chwilę pojedynkował się ze
Ślizgonem, ale nie miał szans więc także wylądował na podłodze obok Hermiony.
- Zostaw go! - poprosiła płaczliwym głosem dziewczyna. Jej
pewność siebie wyparowała. Nie mogła
pozwolić, aby Gryfonowi coś się
stało, a Harry nadal miał przed sobą
Zabiniego.
Draco zignorował jej prośbę.
- Drętwota - mruknął i Neville zaczął wić się z bólu.
Arystokrata kucnął obok Gryfonki i popatrzył jej w oczy. Nie
zwrócił uwagi, że poczuł skurcz w żołądku...Granger patrzyła na niego z lękiem
i wstrętem. Zdał sobie już sprawę, że gdy kasztanowłosa jest w pobliżu, odczuwał ciepło w sercu i chciał usłyszeć jej głos. Nie zważał na to, nie powinien
nigdy czegoś takiego czuć względem szlamy.
- Niby czemu miałbym to przerwać? - spytał, pochylając się
nad nią. Hermiona za wszelką cenę
próbowała powstrzymać łzy, Neville wciąż tarzał się po ziemi jęcząc z
bólu. Czemu nikt nie mógł tego przerwać? Tylu uczniów im się przyglądało! No tak, wszyscy bali się Dracona Malfoya.
- Czym różnisz się od Notta? - spytała głucho.
Malfoy przypatrywał się jej zbity z tropu. Zaskoczyła go. Zrozumiał, iż kasztanowłosa przez ostatnie tygodnie spostrzegała go w innym świetle. Okazał pomoc i pomógł szlamie, potem nawet z nią rozmawiał. Nie pozwolił, aby Nott ją skrzywdził. A teraz pokazał, że jest taki sam. Pastwił się nad losem innych, praktycznie bez powodu. Nie mógł dłużej patrzeć w te orzechowe oczy, w których malowało się rozczarowanie. Podniósł się szybko z ziemi i odszedł. A gdy odchodził zaklęcie prysło. Gryfon przestał się wić; fala bólu przeszła. A Hermiona wyswobodziła się ze sznurów. W tej chwili Zabini upadł na posadzkę, zwalony z nóg czarem brązowowłosego. Niestety Crabbe i Goyle się ocknęli i zaczęli wstawać tak jak Ron. Harry już mierzył różdżką w Malfoya, gdy drzwi od sali Snape'a otworzyły się z hukiem. Czarne oczy profesora powędrowały do Dracona i Harry'ego, potem popatrzył na leżącego Zabiniego. Nie zwrócił uwagi na nieprzytomną minę Longbottoma i wstającą z ziemi Hermionę.
Malfoy przypatrywał się jej zbity z tropu. Zaskoczyła go. Zrozumiał, iż kasztanowłosa przez ostatnie tygodnie spostrzegała go w innym świetle. Okazał pomoc i pomógł szlamie, potem nawet z nią rozmawiał. Nie pozwolił, aby Nott ją skrzywdził. A teraz pokazał, że jest taki sam. Pastwił się nad losem innych, praktycznie bez powodu. Nie mógł dłużej patrzeć w te orzechowe oczy, w których malowało się rozczarowanie. Podniósł się szybko z ziemi i odszedł. A gdy odchodził zaklęcie prysło. Gryfon przestał się wić; fala bólu przeszła. A Hermiona wyswobodziła się ze sznurów. W tej chwili Zabini upadł na posadzkę, zwalony z nóg czarem brązowowłosego. Niestety Crabbe i Goyle się ocknęli i zaczęli wstawać tak jak Ron. Harry już mierzył różdżką w Malfoya, gdy drzwi od sali Snape'a otworzyły się z hukiem. Czarne oczy profesora powędrowały do Dracona i Harry'ego, potem popatrzył na leżącego Zabiniego. Nie zwrócił uwagi na nieprzytomną minę Longbottoma i wstającą z ziemi Hermionę.
- Bójka, Potter? -
powiedział swoim zimnym, drwiącym głosem. - Gryffinfor traci 20 punktów. Opuść
różdżkę, Potter, bo za chwilę zarobisz szlaban. Wszyscy do środka.
Ślizgoni weszli do klasy z kpiącymi uśmieszkami. Hermiona i
Neville podeszli do Rona i Harry'ego.
- Co to miało na Merlina być? - zapytał powoli Ron, gdy
ruszyli za Zabinim.
- Nie miał prawa...śmiać się ze... Świętego Munga...-
wykrztusił Neville, usprawiedliwiając swoje zachowanie. Harry wołał nie drążyć
tematu. Zdawał sobie sprawę, dlaczego
wzmianka o ludziach, którym czary
pomieszały w głowach zamkniętych w Szpitalu Świętego Munga, tak zraniła
Gryfona. Brązowowłosy znał sekret dotyczący jego rodziców, lecz przysiągł, że nikomu go nie zdradzi.
Dlatego też zmienił temat.
- Nic wam nie jest?
- Nie. - odpowiedzieli jednocześnie.
Trójka przyjaciół jak zawsze zajęła miejsca z tyłu.
Zielonookiego uderzyła jednak duża zmiana w zachowaniu Hermiony. Wiedział, że przejęła się zaistniałą sytuacją, ale
wyglądała tak jakby miała się za chwilę rozpłakać. Wyciągali pergamin, pióro i
egzemplarze Tysiąca magicznych ziół, a naokoło wszyscy szeptali o bójce
Ślizgonów i Gryfonów. Umilkli jednak,
gdy Snape zamknął drzwi.
- Mamy dzisiaj gościa. - rzekł swym cichym, drwiącym głosem.
Wskazał na ciemny kąt lochu, w którym siedziała profesor Umbridge z nieodłączną
podkładką do notowania. Harry zerknął z ukosa na Rona i Hermionę. Rudzielec
wyprostował się gwałtownie, natomiast
kasztanowłosa była jakby nieobecna i kompletnie nie przejęła się obecnością
starej ropuchy.
Brązowowłosy Gryfon był w rozterce. Snape i Umbridge, dwójka nauczycieli, których najbardziej nienawidził...Które z nich zatriumfuje? Trudno było wybrać, czyja klęska bardziej by go ucieszyła.
Brązowowłosy Gryfon był w rozterce. Snape i Umbridge, dwójka nauczycieli, których najbardziej nienawidził...Które z nich zatriumfuje? Trudno było wybrać, czyja klęska bardziej by go ucieszyła.
- Dzisiaj dalej pracujemy nad eliksirem dodającym wigoru. Tu
są wasze mikstury, jeśli sporządziliście je właściwie, powinny już
dojrzeć...Instrukcje - machnął różdżką - są na tablicy. Do roboty.
Przez pierwsze pół godziny Umbridge robiła notatki, nie
ruszając się ze swojego kąta. Harry bardzo był ciekaw, o co zapyta Snape'a tak
bardzo, że znowu nie zwrócił należytej uwagi na kolejność punktów instrukcji.
Na szczęście Hermiona, która dotąd trwała w głębokiej zadumie, przyszła mu z
pomocą.
- Krew salamandry! - jęknęła, łapiąc go za nadgarstek, gdy
po raz trzeci miał już dodać do swego wywaru złą ingrediencję .- Nie sok z
granatów!
- Masz rację - mruknął zielonooki, odstawiając butelkę i
nadal zerkając w ciemny kąt.
- Ha! - szepnął,
kiedy przeszła powoli wzdłuż rzędów ławek, zmierzając w kierunku Snape'a,
który pochylał się nad kociołkiem Deana Thomasa.
- No, no, wydaje mi się,
że klasa osiągnęła dość zaawansowany poziom - powiedziała z ożywieniem
do profesora. - Chociaż mam wątpliwości, czy to rozsądne uczyć ich sporządzania
eliksiru wigoru. Myślę, że ministerstwo
wolałoby usunąć ten punkt z programu.
Snape wyprostował się powoli, odwrócił i spojrzał na nią.
- A tak przy okazji...Jak długo uczy pan w Hogwarcie? -
zapytała, trzymając pióro tuż nad podkładką do notowania.
- Czternaście lat - odrzekł z niezgłębionym wyrazem twarzy.
- Zdaje mi się, że najpierw przemierzał się pan do obrony
przed czarną magią?
- Tak - odpowiedział cicho, wykrzywiając wargi. Profesor
Umbridge zanotowała coś na pergaminie.
- Czy wiadome jest panu, dlaczego Dumbledore co rok panu
odmawia?
- Proponuję, żeby pani go sama zapytała - powiedział
drwiąco.
- Och, tak! Na pewno to uczynię - zapewniła go Umbridge ze słodkim uśmiechem. - Ministerstwo chce mieć pełną wiedzę....o przeszłości nauczycieli Hogwartu..
Odwróciła się,
podeszła do Pansy Parkinson i zaczęła zadawać jej pytania na temat
lekcji. Harry kątem oka dostrzegł, że stojący obok Ślizgonki, Malfoy patrzy w jego stronę. Zerknął na niego
i zdał sobie sprawę, że blondyn przygląda się Hermionie. Tak, Hermiomie!
Całkiem nie rozumiał po co Ślizgon ją obserwuje, a do tego w jego oczach zobaczył
niepokój....Gryfon przeniósł wzrok na przyjaciółkę, która niczego nieświadoma,
mieszała swój pomarańczowy wywar. Coś musiało się stać...Tylko co? Dziewczyna zachowywała się tak nienaturalnie, a
Malfoy gapił się na nią dziwnie? Brązowowłosy znów popatrzył na stół
Ślizgonów, ale tym razem Draco dodawał płatki do kociołka. Więc Harry nie był
pewny, czy mu się to nie przewidziało. Nagle zauważył, że jego własny wywar
zgęstniał, zmętniał i wydawał ze siebie silny zapach smażonej gumy.
- No i znowu klapa, Potter - wycedził Snape, podchodząc i
opróżniając jego kociołek jednym machnięciem różdżki. - Napiszesz mi
wypracowanie na temat poprawnego składu tego wywaru, wykazując jakie popełniłeś błędy. Na przyszłą
lekcję. Zrozumiałeś?
- Tak - warknął Harry.
Snape im już zadał pracę domową, a wieczorem drużyna Gryfonów miała trening, co oznaczało kilka nieprzespanych nocy.
Snape im już zadał pracę domową, a wieczorem drużyna Gryfonów miała trening, co oznaczało kilka nieprzespanych nocy.
Gdy zadzwonił dzwonek, jak najszybciej opuścili lochy. Gdy
wyszli na dziedziniec, poczuli ulgę.
- Wreszcie koniec - jęknął Ron, otulając się szczelniej
szatą.
- Taa - mruknął brązowowłosy. Posłał zmartwione spojrzenie
Hermionie. Ona jak obudzona z transu wydukała:
- Idę do biblioteki...
Dwójka Gryfonów patrzyła z niezrozumieniem na odchodzącą
przyjaciółkę.
Nawet nie zauważyła jak nogi same zaprowadziły ją do stóp schodów prowadzących do Wieży Astronomicznej. Dlaczego tak się czuła? Może dlatego, że człowiek lubi się przyzwyczajać, ironia tkwi w tym, że do dobrego. Rozczarowanie jest efektem dopasowania rzeczywistości do celu. Rozczarowanie to rzeczywistość, gdy zawczasu przeżywa się przyszłość...
Nawet nie zauważyła jak nogi same zaprowadziły ją do stóp schodów prowadzących do Wieży Astronomicznej. Dlaczego tak się czuła? Może dlatego, że człowiek lubi się przyzwyczajać, ironia tkwi w tym, że do dobrego. Rozczarowanie jest efektem dopasowania rzeczywistości do celu. Rozczarowanie to rzeczywistość, gdy zawczasu przeżywa się przyszłość...
***
Ranek wypadu do Hogsmeade był jasny, ale wietrzny. Hermiona po cichu
wyskoczyła z łóżka, aby nie obudzić
swoich współlokatorek. Była umówienia z Harrym i Ronem. Szybko ubrała się w
biały sweterek z falbankami i brązowe cygeretki. Wychodząc z dormitorium,
spojrzała dumnie na czapeczki na drutach, które robiła dla skrzatów. Radziła
sobie coraz lepiej teraz zawsze można było odróżnić je od skarpet.
Po śniadaniu cała trójka stanęła w kolejce do Filcha, który
sprawdzał, czy każde nazwisko jest na liście.
- Słuchaj, Harry - odezwała się Hermiona, gdy zmierzali
raźnym krokiem do bramy - Zrobiłam sondę z Ronem i okazuje się, że jest wielu, którzy chcą się od ciebie
nauczyć.
- Aha. - rzucił zdawkowo.
Przeszli między kamiennymi kolumnami ze skrzydlatymi dzikami
na szczycie i skręcili w lewo, na drogę wiodącą do wioski. Wiatr wciskał im włosy w twarz. Przez resztę drogi nie zamienili ze sobą słowa. Ron gwizdał cicho
pod nosem, Harry rozmyślał o Syriuszu. Kasztanowłosa także była pogrążona w
myślach...Przed oczami ciągle miała obraz Malfoya obciskującego się z jakąś
Ślizgonką. Wczoraj podczas dyżuru przyłapała go z blondynką, w jednej z nieużywanych
sal. Wyrzuciła ich z płonącą twarzą i wpędziła do lochów. Znowu pojawiło się to
dziwne, niezrozumiane uczucie. Nie dopuszczała do siebie myśli, że jest zazdrosna. Niby o co? Malfoy bawił
się każdą dziewczyną. Kochał przez dwa dni, potem zostawiał i tak w kółko. Nie
chodziło jej tylko o to, że arystokrata zalicza każdą dziewczynę, ale też o to,
że żadna mu się nie oprze. Ten młody bóg mógł wyrwać każdą laskę. A ona? Ona
całowała się tylko jeden raz w życiu i nigdy nie miała chłopaka. Była przekonana,
że Malfoy specjalnie ślini się z innymi, na jej oczach, żeby jej udowodnić, że jest niczym. Między nimi zaczęła się jakaś nietypowa
rywalizacja .W głębi dusza była bardzo nieśmiała i wrażliwa. Często bywała zarozumiała i pewna siebie, ale
rzadko to okazywała. Ślizgon poznał ją z tej innej strony. Sam na początku ją
zastraszył, a potem ten Nott. Draco poznał jej słabe strony, ale ona wciąż
grała rolę wszystko wiedzącej kujonicy, której niczego nie potrzeba...Porzuciła
szybko te myśli. Najważniejsza jest teraz walka. Walka o ludzkość.
- To dokąd właściwie idziemy ? - głos brązowowłosego wyrwał
ją z zadumy. - Do Trzech Mioteł ?
- Och, nie. - odpowiedziała - Nie, tam zawsze jest okropny
tłum. Do gospody Pod Świńskim Łbem.
Chyba wiecie, gdzie to jest. To jest...trochę szemrane miejsce.. Ale nikt nas
za to nie podsłucha.
Minęli sklep Zonka, gdzie oczywiście zobaczyli Freda, Georga
i Lee Jordana. Potem pocztę , z której w równych odstępach czasu wylatywały
sowy, i skręcili w boczną uliczkę, na końcu, której znajdowała się mała
gospoda. Nad drzwiami wisiała na pordzewiałej ramie, tarcza z wymalowanym na
niej łbem dzikiej świni. Wszyscy troje zawahali się przed drzwiami.
- No to wchodzimy. - powiedziała Hermiona nerwowym tonem.
Harry wszedł pierwszy, a potem reszta. Wnętrze w niczym nie przypominało pubu Pod
Trzema Miotłami, którego obszerna sala barowa sprawiała wrażenie przytulnej i
czystej. Tutaj natomiast bar składał się z jednego małego obskurnego i bardzo
brudnego pomieszczenia, wydzielającego
nieprzyjemny odór. Okna w wykuszach ledwo przepuszczały światło dzienne do
wnętrza, które słabo oświetlały okrągłe stoły. Podłoga na pierwszy rzut oka
wyglądała jak klepisko ; kamienna, pokryta grubą warstwą nagromadzonego od
wieków brudu. Harry przypomniał sobie, że o tej właśnie gospodzie wspomniał
kiedyś Hagrid : ,,W Świńskim Łbie zawsze jest sporo różnych dziwaków
". Przy kontuarze stał
mężczyzna, który miał całą głowę owiniętą
brudnymi, szarymi bandażami, ze szparą na usta, przez którą wlewał w siebie szklanice
jakiejś dymiącej substancji. Przy jednym z okien siedziały dwie zakapturzone
postacie, które można by uznać za dementorów, gdyby nie fakt, że rozmawiały z
silnym akcentem z Yorkshire. W mrocznym kącie obok kominka siedziała czarownica
w grubej, czarnej chuście.
- No, nie wiem, Hermiono...- mruknął niepewnie Harry, gdy
podeszli do baru - ale czy nie przyszło ci na myśl, że pod tą czarną chustą może ukrywać się
Umbridge ?
Dziewczyna obrzuciła zawoalowaną postać uważnym spojrzeniem.
- Umbridge jest niższa. - stwierdziła cicho - A zresztą
nawet gdyby tu przyszła, nie może nam nic zrobić. Trzy razy to sprawdzałam. Specjalnie
zapytałam Flitwicka, czy uczniowie mogą tu przychodzić. Powiedział,
że mogą, chociaż radził żeby
przynieść własne szklanki. Wyczytałam też wszystko na temat grup
samokształcących i wiem, że są absolutnie dozwolone.
Z tylnej izdebki wyszedł do nich barman. Był to wysoki i
chudy starszy mężczyzna z ponurą miną i mnóstwem siwych włosów.
- Co ma być ? - warknął.
- Prosimy trzy piwa kremowe.
Barman sięgnął pod kontuar i wyciągnął trzy bardzo zakurzone i brudne butelki.
- Sześć sykli.
- Ja zapłacę. - powiedział szybko Harry, podając mu srebne monety. Mężczyzna zmierzył
go chytrym spojrzeniem, które na ułamek sekundy spoczęło na jego bliźnie.
Harry, Ron i Hermiona poszli do najdalszego stołu i usiedli, rozglądając się
dookoła. Mężczyzna z głową owiniętą bandażami zastukał knykciami w kountuar i
otrzymał kolejną szklankę dymiącego płynu.
- Wiecie co ? - spytał Roz zerkając łakomie na bar -
Moglibyśmy tu zamówić, co nam się
podoba. Ten facet sprzedałby nam wszystko. Zawsze chciałem spróbować ognistej
whisky....
- Ron....jesteś...prefektem ! - pisnęła wściekle Gryfonka.
- Och...- westchnął,
a uśmiech spełzł mu z twarzy - No
tak, ale...Malfoy podobnie normalnie pije, u siebie tam z....
- To kolejny dowód na to, że nie powinien być prefektem ! -
dwójka Gryfonów podskoczyła gwałtownie na krześle. Hermiona powiedziała to takim tonem, że
przeszły ich ciarki. Poczuli tylko, że nienawiść Ślizgona i orzechowookiej
tylko się wzmocniła.
- To kto ma tu się z nami spotkać ? - zapytał zielonooki,
chcąc zmienić temat. Kasztanowłosa wyglądała jakby miała się rozpłakać, tyle,
że ze złości. Płacz i gniew, szły u niej w parze.
Jakby w odpowiedzi zadanego pytania, drzwi gospody otworzyly
się i do wnętrza wpadła struga słońca, w
której zamigotał kurz, lecz po chwili znikła, przysłonięta tłumem ludzi.
Najpierw weszli Neville, Dean i Lavender, za nimi Parvati i
Padma Patil z Cho Chang i jedną z jak zwykle rozchichotanych przyjaciółek,
potem Luna z tak rozmarzoną miną, jakby znalazła tu się przez przypadek. Po
niej Katie Bell, Alicja Spinett i Angelina Johson, Colin i Dennis Creeveyowie,
Ernie MaCmillan, Justyn Finich- Fletchley, Hanna Abbott i jakaś nieznana
Hermionie, Puchonka z długim warkoczem,
czterech Krukonów : Dominic Owney, Anthony Goldstein, Michael Coner i Terry
Boot, a obok nich Ginny i Amelia. Wreszcie Fred i George Weasleyowie ze swoim
kumplem Lee Jordanem ; wszyscy trzej nieśli duże papierowe torby z reklamą
sklepu Zonka.
- Parę osób ? - wychrypiał Harry ze zdumieniem.
- Mój pomysł chyba się spodobał....- odpowiedziała uradowana
kasztanowłosa. - Ron może byś przystawił kilka krzeseł !
Barman zamarł, trzymając w ręku szklankę i szmatę tak
brudną, że wyglądała, jakby jej jeszcze nigdy nie prano. Prawdopodobnie
pierwszy raz widział tyle osób, w tym
lokalu.
- Sie masz - powitał go Fred, stając przy barze i szybko
licząc całe towarzystwo - Poprosimy...o dwadzieścia pięć butelek piwa kremowego.
Starzec łypnął na niego spode łba, a potem rzucił ścierkę ze złością, jakby mu przerwano bardzo
ważną czynność. Zaczął wyjmować spod
lady zakurzone butelki.
- No to zdrowie - powiedział Fred i zaczął rozdawać butelki
- Każdy się zrzuca, nie mamy tyle kasy, aby wszystkim postawić...
Harry nieco oszołomiony patrzył jak cała rozgadana beztrosko
hałastria bierze od bliźniaków butelki. Po chwili każdy znalazł sobie ustronne
miejsce i wlepił wzrok w trójkę Gryfonów.
- Eee....- zaczęła Hermiona - Więc...witam wszystkich.
Ehm...Chyba wiecie jaki jest cel tego spotkania.. Wpadliśmy na pomysł...- Harry
rzucił jej ostre spojrzenie - To znaczy ja...żeby ci, którzy zechcą uczyć się
prawdziwej obrony, a nie tych głupot, które wciska nam Umbridge...- nagle jej
głos zabrzmiał stanowczo - Bo nikt nie może nazwać tego obroną...- Anthony
Goldstein powiedział ,,Brawo", co najwyraźniej dodało Gryfonce otuchy - No
więc pomyślałam sobie, że Harry mógłby nas tego nauczyć.
Zamilkła, zerkając z ukosa na brązowowłosego.
- Chodzi mi o to, żebyśmy nauczyli się skutecznej obrony,
nie tylko teorii...
- Zapewne chcesz zdać dobrze suma z obrony przed czarną
magią, mam rację? - przerwał jej Michael Corner.
- Pewnie, ale chcę nauczyć się bronić bo...- wzięła głęboki
oddech - Bo Voldemort powrócił.
Reakcja była natychmiastowa. Przyjaciółka Cho pisnęła i
oblała się kremowym piwem. Terry Boot skrzywił się mimowolnie, a Padma wzdrygnęła, Neville wydał ze siebie
dziwny odgłos, który przerodził się w kaszel. Wszystkie oczy utkwione były w
Harrym.
- Skąd mamy wiedzieć,
że on powrócił? - zapytał jasnowłosy Puchon napastliwym tonem.
- No...Dumbledore w to wierzy - zaczęła Hermiona, ale nie
dane było jej skończyć.
- Chcesz powiedzieć,
że Dumbledore wierzy POTTEROWI. - przerwał jej chłopak.
- A ty kim jesteś ? - spytał szorstko Ron.
- Zachariasz Smith i uważam...
- Jeśli przyszliście tu tylko po to, żeby dowiedzieć się , jak to jest, kiedy Voldemort
kogoś morduje, to ja wam nie pomogę. - przerwał mu brązowowłosy. Czuł, że krew się w nim burzy. Nie spuszczał wzroku
z Zachariasza Smitha, postanowiwszy sobie, że nie spojrzy na Cho. - Nie chcę
mówić o Cedriku Diggorym, jasne ? Więc jeśli tutaj przyszliście tylko po to, to
możecie od razu się rozejść.
Nikt jednak nie
ruszył się z miejsca.
- Kontynuując - zaczęła kasztanowłosa ochrypłym głosem - Jak
chcecie do nas dołaczyć, to musimy robić to w dyskrecji i w jakimś ustrojnym
miejscu...Nie ma sensu rzadziej niż raz w tygodniu....
- Zaraz - odezwała się Angelina - Ustalmy żeby nie
kolidowało to z treningami quidditcha.
- Z naszymi nie. - odparł Dominic.
- Ani z naszymi. - dodał Zachariasz.
- Na pewno uda nam się znaleźć jakiś wolny wieczór. - zapewniła orzechowooka zniecierpliwionym
tonem - Pamiętajmy, że to ważna sprawa,
mówimy o nauczeniu się obrony przed...Voldemortem.
- Dobrze mówisz ! - zawołał Ernie - Osobiście uważam, że to
jest naprawdę ważne, ważniejsze od wszystkiego ! Nawet od zaliczania sumów !
I spojrzał po wszystkich zaczepnie, jakby spodziewał się, że
rozlegną się okrzyki protestu.
- Umbridge....Myślimy, że ministerstwo ją przysłało....bo
myśli, że Dumbledore chce nas zmobilizować do walki....przeciw Knotowi, taka prywatna armia.- wyznała.
Prawie wszyscy wydawali się zdruzgotani tą hipotezą - prócz
Luny.
- To brzmi rozsądnie, Korneliusz ma już armię heliopatów. -
oświadczyła z powagą Lovegood.
- Co ty odpowiadasz - prychnęła Hermiona.
- Właśnie, że ma !
- Heliopatów ? Co to jest ? - spytał Neville ze zmarszczonym
czołem.
- Duchy ognia. - odpowiedziała Luna z poważną miną,
wybałuszając i tak już wypukłe oczy - Wielkie płomieniaste stworzenia, które
pędzą po ziemi, zapalając...
- Neville, to nieprawda. - powiedziała cierpko
kasztanowłosa.
- Istnieją ! - zaprzeczyła Krukonka, potrząsając głową -
Jest wiele świadków i naocznych relacji ! Widać, że jesteś na tyle ograniczona...
- Dobra - przerwała Ginny - To ehm...kiedy będziemy się
spotykać ?
- Raz w tygodniu będzie akurat. - wtrącił się Lee Jordan.
- Teraz tylko musimy ustalić gdzie - westchnęła Hermiona.
***
- W tej chwili proszę opuścić bibliotekę!
Hermiona gwałtownie podskoczyła na krześle. Pani Pince
zaszła ją od tyłu, praktycznie wykrzykując jej te słowa do ucha.
- Dobrze, już idę - zapewniła i z wielkim pośpiechem
zaczęła zbierać swoje pergaminy.
Faktycznie, trochę się zasiedziała, było już blisko przed ciszą nocną. Bibliotekarka uważnie się jej przyglądała mówiąc coś pod nosem:
Faktycznie, trochę się zasiedziała, było już blisko przed ciszą nocną. Bibliotekarka uważnie się jej przyglądała mówiąc coś pod nosem:
- To doprawdy skandal, dzieci ślęczą nad biednymi książkami.
Nie śpią po nocach, zmordowane i do tego
moje cenne zbiory...O nie! Porozmawiam gruntownie o tym z...
- Dobranoc! - kasztanowłosa przerwała monolog pani Pince i
prawie wybiegła z biblioteki.
Idąc czwartym piętrem minęła paru Puchonów, którzy szli do swojego Pokoju Wspólnego. Na piątym piętrze natknęła się na gromadkę rozchichotanych Ślizgonek. Przechodząc obok nich, zmroziły siebie wzrokiem. Szła dalej i poczuła, że coś jest nie tak. Panował półmrok, ale i tak to dostrzegła. Od kiedy to przy posągu jednookiej wiedźmy znajdowały się pary butów? Przyjrzała się uważniej i zauważyła także platynowe włosy, które mogły należeć tylko do jednej osoby.
Idąc czwartym piętrem minęła paru Puchonów, którzy szli do swojego Pokoju Wspólnego. Na piątym piętrze natknęła się na gromadkę rozchichotanych Ślizgonek. Przechodząc obok nich, zmroziły siebie wzrokiem. Szła dalej i poczuła, że coś jest nie tak. Panował półmrok, ale i tak to dostrzegła. Od kiedy to przy posągu jednookiej wiedźmy znajdowały się pary butów? Przyjrzała się uważniej i zauważyła także platynowe włosy, które mogły należeć tylko do jednej osoby.
- Malfoy? - prychnęła. Na Merlina, co on znowu knuje? Po
co chował się za posagiem, jeszcze przed ciszą nocną.
Arystokrata poruszył się nieznacznie, po czym wystawił swoją głowę zza rzeźby i
rozejrzał się na boki. Stwierdzając, że zagrożenie już minęło, wyszedł ze
swojej kryjówki z dumnie uniesioną głową. Przejechał Gryfonkę lekceważącym spojrzeniem,
a na jego ustach pojawił się kpiący uśmieszek. Draco był nieco zły, iż Granger zastała go w takiej
okoliczności. Wprawdzie schował się
tutaj przed pewnymi Ślizgonkami, które zmusiły go do ucieczki. Otoż to, przed chwilą zerwał z jedną dziewczyną, oczywiście z piękną Ślizgonką, która ostatnio służyła mu za przytulankę. Dziewczyna nie mogła zrozumieć, czemu ich dwudniowy związek dobiegł końca i zaczęła gonić Dracona po całym Hogwarcie w celu wyjaśnienia sytuacji. Do akcji poszukiwawczej wciągnęła także swoje koleżanki, więc chłopak musiał ukrywać się przed grupką pustych lasek.
- Co ty wyprawiasz? - drążyła Hermiona, nie była
zniechęcona jego nieprzyjazną postawą. W głębi duszy czuła, że to tylko maska chłopaka. Nie zmieniało to
jednak faktu, i tak nienawidziła go ze
wszystkich sił.
- Nie twój interes - warknął i ruszył luźnym krokiem przed
siebie. Kasztanowłosa jednak nie dała się zbyć. Zaśmiała się perliście,
kojarząc fakty.
- Oblężenie fanek, co Malfoy? - wykrztusiła dalej zanosząc
się śmiechem.
Draco odwrócił się do niej z zaciśniętymi pięściami. Nie
podobało mu się, że taka szlama się z
niego śmieje. Zignorował ukłucie w sercu, gdy zobaczył ją taką wesołą.
Spróbował z innej beczki.
- Lepiej zajmij się
swoim Ownayem, niech zgadnę, szyjecie po nocach czapeczki dla skrzatów ? To
takie romantyczne!
Dziewczyna słysząc wzmiankę o skrzatach natychmiast spoważniała.
Nie mogła jednak powstrzymać uśmiechu, który cisnął się jej na usta.
- Ty akurat wiesz co może być romantyczne, hm? - zapytała
lustrując go znienawidzonym wzrokiem. - Wy Ślizgoni, jesteście tak romantyczni,
jak kiepscy w qudditchu.
Usłyszała tylko sztuczny śmiech Dracona, po czym już była przyparta do ściany, przez jego ręce. Blondyn widocznie traktował
qudditch z taką czcią, jak ona skrzatów domowych. Płonące pochodnie oświetlały
jego ostre, ale jakże piękne rysy twarzy. Znów był tak blisko, za blisko. Próbowała siebie przekonać, że
dotyk chłopaka jej przeszkadza, lecz te próby były bez sensu. Gdzieś w głębi czuła, że chce poczuć mocniej
zapach jego wody kolońskiej, że chce poczuć jego oddech na swojej szyi. Patrząc w
jego oczy, szare, takie martwe jak zawsze, zauważyła jednak iskierkę czegoś,
czego nie mogła zrozumieć.
- Uważasz, że jesteśmy kiepscy w quidditchu? Czy może źle
cię zrozumiałem? - spytał złowrogo, szepcąc jej do ucha.
Hermiona zignorowała dreszcz, który nią wstrząsnął, nie widziała,
czy to ze strachu, bądź podniecenia...
- Dobrze zrozumiałeś. Gryfoni zawsze wygrywają, jesteś gorszy - powiedziała
spokojnie. - A teraz pogódź z tym faktem i łaskawie mnie puść.
Chłopak nie poruszył się o centymetr. Nadal trzymając głowę,
przy jej włosach i zaciskając dłonie na jej nadgarstkach. Jak ktoś mógł mu
zarzucać, że jest gorszy od Pottera, Weasleya? Był najlepszym i najszybszym
graczem w całej drużynie. Dlaczego więc Gryffindor wygrywał? Tego nie
wiedział, ale wiedział, że żadna zarozumiała Gryfonka nie będzie go
obrażać. Nie dał po sobie poznać, jak te
słowa strasznie go zezłościły.
- Nie wiesz co mówisz, Granger, i wiesz co? Czuję, że mocno
się zawiedziesz w przyszłą sobotę, gdy
Potter i reszta odejdą z niczym.
- Nie - odpowiedziała zdecydowanie.
Draco jeszcze bardziej się wkurzył, że Granger się go nie boi. Puścił ją nagle i
stanął przed nią. Jego oczy były nieprzeniknione.
- Mogę się z tobą założyć, że Slytherin wygra ten mecz -
zaproponował, chcąc udowodnić swoją
rację. Był tego pewien. Widział treningi Gryfonów i otwarcie mógł
stwierdzić, że to katastrofa.
- O nic się z tobą nie zakładam - prychnęła.
- Czyli boisz się, że
przegracie - stwierdził blondyn.
- Nie! Nie mam
zamiaru zakładać się o coś z jakimś chorym...
- Radzę ci nie kończyć - przerwał z groźnym błyskiem w oku.
Patrzył na nią tak wyzywająco, w sumie to dlaczego nie mogła
wejść z nim w układ? Gryffinfor zawsze wygrywał, więc czemu miałoby sie to zmienić teraz?
Malfoy był jej wrogiem, ale chciała mu
udowodnić, że się mylił. Draco widząc jej niezdecydowanie wyciągnął rękę w jej stronę.
- Jeżeli mój dom wygra, przestaniesz spotykać się z Owneyem.
Kasztanowłosa wybałuszyła oczy; czemu on mu tak
przeszkadzał? Wolała nie wnikać. W sumie, to dlaczego nie? I tak łamała zasady - sprzeciwiała się Umbridge, to czemu by teraz
nie zaryzykować?
Bez wahania uścisnęła mu dłoń. Nie zwróciła uwagi na to, że pierwszy raz w życiu utrzymują normalny kontakt...
Bez wahania uścisnęła mu dłoń. Nie zwróciła uwagi na to, że pierwszy raz w życiu utrzymują normalny kontakt...
- Jeżeli mój dom wygra to udowodnisz mi, że potrafisz być
romantyczny.
Widząc jego zdumienie, odwróciła
się szybko i powędrowała na siódme piętro. Czuła satysfakcję, nawet jak
Slytherin wygra, to bez problemu skończy z Dominicem. Nic go przy nim nie
trzymało, za to Malfoy ma trochę
trudniejsze zadanie. Zaśmiała się, zrobiło się ciekawie. Gdy Gryfoni wygrają, wówczas Draco Malfoy ukrywający
uczucia, będzie musiał pokazać swój romantyzm i ją oczarować...
_______________________________________
* William Wharton.
** fragment Zakonu Feniksa
Przepraszam, że dopiero tak późno daję ten rozdział, ale
sami rozumiecie, co to znaczy koniec roku. Ogólne uważam, że notka jest
beznadziejna. Nie chodzi mi już nawet o
fabułę, ale o styl jakim została napisana. Naprawdę, wszystko jest opisane
cholernie prosto, jest pewnie masa powtórzeń i błędów. Opisy drobiazgowe, mozolnie mi to szło. Ale liczy się Wasza opinia. Jest tu trochę mniej Dracona i jego przemyśleń, ale spokojnie, będzie go więcej. Z góry proszę o
wybaczenie. Zrezygnowałam z paru rzeczy, gdyż chciałam jak najszybciej dodać
Wam rozdział. Nie jest on do końca sprawdzony, ale tym zajmę się nieco
później…Przepraszam jeszcze raz i obiecuję, że kolejny będzie lepszy. Jak
zwykle proszę o skomentowanie :).
Nela
Super super super super super super super super super !!!!!
OdpowiedzUsuńCo tam błędy, wow, ale go szybko przeczytałam ! Kobieto to ma być prosty styl? No rozumiem, że miałaś trudniej i rozdział nie bardzo, ale inni piszą dopiero prostym językiem! Ty piszesz taak piękne dramione i dodajesz coś od siebie. Kocham twój styl pisania ! Nie widziałam żadnych niedociągnięć, jak się niecierpliwiłam !!!!!!!!!! Myślałam, że po tej imprezie Draco będzie z Hermi kręcił , a tu się okazało że się broni przed tym uczuciem ! I megaa, bo nie rzucają się w sobie w objęcia i wgl nic naciąganego. Fajnie opisałaś rozmowę z Gin, ona nadal kocha Harrego ?! Ojoj , ciekawe jak to z nimi będzie, ale, ale zaczynają się akcje zbrojne przeciw Umbridge! Czekałam na ten wątek ! Świetny, Dracona było nawet dużo. Ach, ta walka pod klasą ! W Malfoyu coś pękło chyba :/ Czułam dreszcze i czytałam z zapartym tchem ! Koniec najlepszy ! Niech Gryffindor wygra i ciekawe jak Malfoy ją oczaruje !!! <333333333
Draco u Ciebie ma to coś! Nie jest babą ani się szybko nie zmienia ! No Kocham !!!!!!!!!!
DAJ JAK NAJSZYBCIEJ NOWY PLEASE *.*
Geniusz w Tobie tkwi !!!
Pozdrawiam !!! :D
Dziękuję !! Nie wiesz nawet ile radości możesz sprawić takim komentarzem ! <3
UsuńJak mamy rozpoznać swoje przeznaczenie ? Jak mamy się przeciwstawić ? Nie bójmy się ryzyka, porażki, rozczarowań. Nigdy nie możemy zrezygnować. Ten kto przestaje szukać rozwiązania i wyjścia z problemów, przegrywa.
OdpowiedzUsuńZawsze mnie rozwalasz z tymi myślami na początku ! Dają tyle do myślenia, że sama zastanawiam się nad sensem ! :*
Idziemy po kolei. Rozdział jak zawsze mi się spodobał ! Potem opis pogody i te jaskrawe słońce. Umiesz doskonale opisać pogodę i tą jesień, co jest bardzo ważne w opowiadaniu ! Opisów przeżyć było nieco mniej niż w poprzednich rozdziałach, ale rozumiem, że miałaś ciężki tydzień, kto nie miał ?
Rozmowa Gin i Herm taka naturalna ! W końcu dałaś naszą rudą, trochę mi jej tu brakowało. Hagrida jak widzę nadal nie ma :/.
Początek był też świetny dzięki Draconowi <3 Wracał jak to napisałaś uwalony błotem xd I nie nazwał Hermi szlamą ! Już coś powoli się rozkręca.Myślałam, że Nott zamiesza, ale spk :) Ni znoszę drania ech !
UUUU Scena zazdrośći widzę, Dominic zalazł mi za skórę. Na transmutacji Herm musiała z nim usiąść, a potem Draco słyszał ich wymianę zdań ! Musiał sie chłopak wurzyć ;o Dobrze opisany wypad do wioski, utrzymany klimat Harego Pottera, widać że dużo razy go czytałaś. Towarzyszy Ci ta delikatność i naturalność w dialogach i opisach. Było więcej Harrego i Rona niż Dracona ale lus, czaję że nie mozesz go zawsze wcisnąć ale jak sie już pojawia to jest bardzo ciekawie !! nAPRAWDĘ ZŻERAJĄ MNIE NERWY! Co dalej będzie z tych ich uczuciem??????
Dobrze wymyślone z zakładem !! Mam nadzieję że Gryff. wygra !! Jak nie jak tak ? Najlepszy, nie? :*
BŁAGAM DAJ SZYBKO, SZYBKO, SZYBKO NOWY !!!!!!!!!!!!!!!!!!
CAŁUJĘ :***
Dzięki ! Co do opisów, wcale nie są doskonałe....Ale mniejsza o to ! Bardzo dziękuję za komentarz i cieszę się, że rozdział Ci się spodobał...Jakoś to leci :).
UsuńRozdział pewnie ukarze się za parę dni, mam teraz więcej czasu :3.
Pozdrawiam <33
WSZYSTKO CO NAPISZESZ MI SIĘ spodoba <33
UsuńCzekam na nowy i pozdrawiam !!
WENYY KOCHANA :***
Oj , tak wena się przyda bo ostatnio coraz ciężej :/.
UsuńDziękuję Ariano ;**
Ariana mi napisała esa, że na blogu Co serce pokocha, rozum nie wymaże pojawił się rozdział !! <333 Dzięki przy okazji Ari.
OdpowiedzUsuńNo więc ja rzucam wszystko, zwalam sis z kompa, dosłownie zwalam i czytam !!
A czytając uwierzyć nie mogę ! Powraca to uczucie : motyle w brzuchu , skurcz w żołądku ! Jesteś zajebistą osobą i wyrażasz to pisząc ! No kurna, akcja idzie, powoli ale coś sie dzieje !! :DDD
Cud, miód.
Też lubię Ginny i ta szczera rozmowa na błoniach ! Oszukuje tego Conera chyba, takie perypetie :))
No w końcu przeciw tej Umbridge ! Zastanawiałam sie kiedy coś wprowadzisz w związku z tym, nie no fajny, fajny rozdział ! TYLE CZEKAŁAM, UZALEŻNIŁAM SIE I KOCHAM TĄ MUZYKĘ <33
czekam na więcej Dracona , napisałaś że będzie go więcej wiec mam już ciarki! Kocham go u Ciebie! To chyba najlepsze dramione <33
DZIĘKUJĘ ZA TO CO ROBISZ ZŁOTKO <33
Pozdrawiam :))
Rany...Dziękuję Ci bardzo !! Nawet nie wiesz jaką mam teraz motywację :33.
UsuńPozdrawiam ! :*
Tak dziękuj mi Milena, bo gdyby nie ja i moja czujność to byś pewnie dawno przeczytała ten cudny rozdział !! :**
UsuńMusisz wiedzieć Nelo, że nie mam ochoty na czytanie nic innego, niż Twoje opowiadanie, więc przeczytałam wszystkie rozdziały znowu i są takie boskie !! Kobieto dawaj mi tu nowy ;**
Serio ? ;o
UsuńMiło mi Ariano :D
Nie wiem czemu nie podoba Ci się ten rozdział... dla mnie jest wspaniały! Końcowa scena jak wisienka na torcie. Czekałam na takie ich zbliżenie. :D Zakład? Hm.. Modlę się, aby Gryffindor wygrał. Romantyczny Malfoy w twoim blogu... to będzie COŚ <3 Nie mogę doczekać się kolejnego, życzę dużo weny i zapraszam do mnie,
OdpowiedzUsuńhttp://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/
Dziękuję Ci bardzo za komentarz ! :D
UsuńTak sama nie wiem jak to będzie z tym zakładem, ani romantycznym Malfoyem...O jeju help me xD.
E tam dasz radę ! Więcej wiary w siebie, a nawet jakby Ci sie nie udało to nie koniec świata ! :D
UsuńPostaram się :3
UsuńTobie się chyba żaden rozdział nie podoba. A ja oświadczam, że był napisany bardzo ładnym językiem. Skoro uważasz, że to jest prosty to co według Ciebie będzie bogatym językiem ? ;o
OdpowiedzUsuńJa się już niecierpliwię na kolejny rozdział ! To po pierwsze :)).
Megaa <33
WSZYSTKO JEST WSPANIAŁE . DRACO HERMIONA <3 KOCHAM ICG U CB !
Ojej dziękuję :* , cieszę się, że tak Ci się spodobało :DD
UsuńMuszę szczerze przyznać, że nie lubię szybko czytać postów, zwłaszcza Twoich. Uwielbiam się nimi delektować, o ile mogę tak to ująć. Posiadasz fantastyczną wyobraźnię, czego Ci z ręką na sercu trochę zazdroszczę:) Co do postu, to czytało się dobrze, choć poprzednie mnie wciągnęły trochę bardziej. Mimo to, świetna robota! Pozdrawiam gorąco, Rita.
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo Ci dziękuję za komentarz oraz miłe słowa ! :)
UsuńTak wiem, ten rozdział wyszedł mi nieco gorzej, jak wspomniałam miałam mało weny i dużo pracy :). Teraz postaram się stworzyć coś lepszego :3
Pozdrawiam i dziękuję <3
Czy pisałam już, że jesteś genialna?! Jeżeli nie to teraz piszę.
OdpowiedzUsuńTo po prostu cudo! Ta historia jest niezaprzeczalnie wspaniała! Jak na piętnaście lat jesteś mega utalentowana :)
Z każdym kolejnym rozdziałem zaskakujesz mnie coraz bardziej.
Nie wiem jak ty to zrobiłaś, ale zakochałam się w tym opowiadaniu :*
Pomysł z zakładem jest naprawdę intrygujący i już sobie wyobrażam romantycznego Dracona <3
Czekam na kolejny rozdział i całkowicie Cię rozumiem. Jest koniec roku, a sprawdzianów w jednym tygodniu więcej niż nieraz przez miesiąc dawali ;/
Hmm... no i jeszcze chciałam Cię zaprosić do przeczytania mojej nowej miniaturki
http://istnienie-dramione.blogspot.com
Pozdrawiam i życzę dużooo weny :)
Vik. A.
Nawet nie wiesz jak jestem Ci bardzo wdzięczna za tak miły komentarz !! <33
UsuńWięc bardzo, bardzo dziękuję !! <33
A do Ciebie już lecę :)) !!
Od czego tu zacząć. Nie "zostawiałam" wcześniej komentarzy, ponieważ czytałam na tablecie, na którym nienawidzę pisać. Uwielbiam Twoje opowiadanie. Wszyscy bohaterowie są tacy, jacy powinni być! Przede wszystkim Draco, który jest po prostu ideolo! Najgorsze jest to, że nikt na razie nie okazuje uczuć więc po prostu umieram, kiedy pojawi się jakieś małe Dramione, np. takie jak w tym rozdziale! bardzo podobała mi się metafora "jak dzień i noc". Obecny rozdział bardzo mi się podobał :) Nie mogę się doczekać romantycznego Dracona :p
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jak najszybciej ukaże się nowy rozdział.
Weny! :)
Fajnie, że skomentowałaś ten rozdział :)). Szczerze to nie wiem ile osób w ogóle to czyta, więc miło mi stwierdzić, że ktoś tam jednak jest :).
UsuńDziękuję jak zwykle za miłe słowa :33.
Co do uczuć...Hmm, to wszystko po kolei, ale spokojnie będą, ale jak wspomniałam nie śpieszę się. Zależy mi na powolnym, stopniowym zakochiwaniu się. Ale myślę, że za trzy rozdziały zacznie się to zmieniać :)). Co do rozdziału to już dzisiaj się za niego biorę :D.
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję ! Komentarze wiele dla mnie znaczą :)).
Hej.:)
OdpowiedzUsuńDopiero teraz znalazłam spokojną chwilę, żeby skomentować, mam nadzieję, że się nie obrazisz, że robię to tak późno.:)
Tak jak już wspominałam, podobają mi się refleksje, które snujesz w każdym rozdziale. Skłaniają człowieka do rozmyślań. Po za tym, ciekawie ukazujesz relacje Draco - Hermiona. Po każdym rozdziale czuję większy niedosyt. Co jeszcze.. Generalnie jestem zadowolona i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.:)
Przepraszam za bezsensowny komentarz, ale leki rzucają mi się na mózg.:)
Pozdrawiam serdecznie,
la_tua_cantante_
Bezsensowny ?? :o Mi on wiele daje do myślenia ! I naprawdę dziękuję za to, że w ogóle znalazłaś chwilkę :))).
UsuńDziękuję i pozdrawiam gorąco <3
Witam,
OdpowiedzUsuńjestem dopiero teraz, ale mimo to i tak zostawię komentarz, gdyż rozumiem jakie to ważne dla bloggerki :). Muszę Cię pochwalić. Rozdział ma mniej błędów, niż wcześniej. Idąc od początku, do gustu przypadła mi rozmowa Ginny i Hermiony oraz jak zawsze opis jesieni. Potem pojawił się Draco, on nawet nie musi nic mówić, aby było cudownie, wystarczy jedynie jego obecność. Sytuacja z Dominicem w Głównej Sali także niezła, ale Krukon działa mi na nerwy. Było mniej Dracona, za to więcej Harrego i Rona. Nie przeszkadza mi to , pozwala utrzymać tematykę HP. Nie przeszkadza mi także, że trzymasz się fabuły HP bo i tak wiele od siebie dodajesz. Najlepsze jest to, że nie mam pojęcia kiedy coś się wydarzy w związku z Draconem i dlatego chcę, a raczej muszę czytać dalej, bo to jest silniejsze ode mnie. Siedzę jak na szpilkach i czekam na ich większe zbliżenie, bo jak tu widać nadal są daleko. Dobrze, że się nie śpieszysz z ich uczuciem, bo to jeszcze bardziej ciekawi. Wypad do gospody Pod Świńskim Łbem doskonale opisany, tak jak i walka pod klasą oraz późniejsza konfrontacja Dracona i Hermiony. Twoje opowiadanie działa jak magnez. Zauroczył mnie Draco, jest tutaj inny niż we wszystkich Dramione i nie taki słodziusi, tylko mroczny i obojętny. Nie zmienia się od razu za co duży plus, Hermiona też czuje do niego niechęć.Ciekawe jak się potoczy z tym całym meczem...Mam nadzieję, że Gryfoni wygrają i spokojnie bo świetnie piszesz :*.
Życzę weny i pozdrawiam .
Lily Evans.
Bardzo Ci dziękuję ! Co do Dominica to musi trochę namieszać żeby było ciekawie, ale sama jeszcze nie mam do końca opracowanej jego roli tutaj. Chcę tylko zauważyć, że są trochę bliżej niż na początku. Napisałam, że Draco, gdy widzi Hermionę, czuje ciepło w sercu, ale to ignoruje. Więc już się coś zmieniło. Zmieni się więcej po trzech rozdziałach, gdyż mam już pewien pomysł :). Co do tej romantyczności to jeszcze nie wiem co to będzie...Lecę na spontana...Taa :)), w każdym razie zobaczymy co z tego wyjdzie. Mam nadzieję, że Was nie zawiodę.
UsuńDzięki i pozdrawiam :**
Co ty, nie zawiedziesz ! Ja cie ale mi się nudzi, że ci spam robię xd ale bywa nie ? Kocham Dracona ! A Dominic ma ważną rolę..Draco dzięki niemu jest zazdrosny , ciekawa wizja na marginesie :D
UsuńNa marginesie dziękuję :*
UsuńZacznę od tego, że u Ciebie wszyscy bohaterzy są sobą. Ron nie jest jakimś świrem, który jest zazdrosny o Hermionę. Teraz wszędzie tak jest, co jest nudne, u Ciebie jest ciekawa odmiana. Harry też występuje wiele razy i nadal jest tym skromnym chłopcem z blizną. Hermionę opisałaś najlepiej. Jej subtelność i zarozumialstwo. O Draconie nie wspomnę, bo się u Ciebie w nim zabujałam po uczy i chyba każdy wie dlaczego. Nie mogę się już doczekać jaki będzie finał tej opowieści.
OdpowiedzUsuńMuszę pochwalić Cię za oryginalną w jakimś stopniu fabułę. Teraz jest dużo Dramione, gdzie akcja toczy się po wojnie, bez urazy dla innych, ale ile można pisać o tym jak Hermi ma mieszkać z Draconem i się w sobie zakochują? To przereklamowane i denne. Tutaj natomiast nic nie jest naciągane, a akcja toczy się na piątym roku nauki, gdzie Draco i Hermiona dorastają i poznają swoje słabe i złe strony. Na pewno wybrałaś ten rok, gdyż uwielbiasz Zakon Feniksa lub jakoś fajnie to wszystko przekształcisz. Jak już ktoś wspomniał masz duży talent i bogatą wyobraźnię, ja tak nie umiem, ciekawe skąd to się bierze. Mniejsza o to. Nie mogę się doczekać romantycznego Dracona, wierzę że to będzie coś !
Czekam i czekam,
Weny ! :33
Zapomniałabym, pozdrowienia dla Ciebie Nelo i Jaspera !! :*
UsuńDziękuję !!! <33
UsuńHmm, tak staram się utrzymać tą naturalność bohaterów. Co do Rona, też mi czasem nie odpowiada, że tak się zmienia. Osobiście bardzo lubię jego postać. Wprowadza element komizmu, Harrego też uwielbiam. Wybrałam ten rok, gdyż Draco stanie się śmierciożercą za rok, a teraz jego uczucie się narodzi. Mam też pewien pomysł, całkiem inny i nieco zwariowany na sytuację w ministerstwie, która będzie miała miejsce pod koniec roku. Mam nadzieję, że jakoś wytrwam do końca, gdyż nowe rozdziały znów będę pisała na czym innym. Ale Jasper w stu procentach mi pomaga :*.
Też zauważyłam dużą liczbę opowiadań Dramione, gdy akcja toczy się po wojnie, ale mi to kompletnie nie przeszkadza. Lubię się w nie zagłębiać i każdy dodaje coś od siebie, co też nie jest nudne. Ale każdy ma swoje zdanie, ja bardzo się cieszę, że moje opowiadanie tak Ci się podoba !
Dziękuję :33
Przypominam sobie prolog i pamiętam ilu nas tu było ; czytelników. Ta opowieść przejdzie do historii, już jest więcej osób, które czytają.
OdpowiedzUsuńRozdział genialny, nawet nie wiesz co poczułam gdy zobaczyłam nowy. Czytając miałam łzy w oczach. Do tego ta niesamowita muzyka i ten cudowny szablon.
Co mam powiedzieć? Inni już doskonale napisali to co ja chciałam. BOSKIE, NATURALNE, IDEALNE. Przyznam, że tamte rozdziały bardziej mi się spodobały, ale ten też jest niezły. Nawet jak masz gorsze dni, to umiesz stworzyć coś extra. I Ci do bosko wychodzi. Spodobało mi się to :
Oczy Gryfonki i Ślizgona spotkały się na chwilę. Lód trafił na ogień, wąż na lwa, zieleń na czerwień. Hermionie przez ułamek sekundy wydało się, że zauważyła iskrę zainteresowania, w tych szarych, obojętnych oczach. Później znów zagościł w nich chłód.
oraz
Tym razem Ślizgon także odrzucił zaklęcie brązowowłosego. Tak więc lew przeciwko wężowi, ogień przeciw lodowi...Harry przeciw Blaisemu. Stali naprzeciw siebie, w mroku i uginali się przed strumieniami z różdżek, rzucając coraz to nowe uroki.
Stwierdzam krótko : Masz talent.
Zwróciłam dużą uwagę na ten zawód Hermi względem Dracona, też sie zawiodłam bo myślałam że teraz będą bliżej ale czekam i się doczekać nie mogę ! Pisz dziś ten rozdział a ja trzymam kciuki !
Pozdrownionka także dla naszego Jasa, który także odgrywa tu malutką rolę :**
Weny kochana :>
O tak Jasper pełni także ważną rolę ! :*
UsuńCo do komentarza to dziękuję Kasiu :3. Tak Hermiona się zawiodła, ale nie może być od razu kolorowo.
Pozdrawiam gorąco :**
Właśnie, cierpliwości ! :333
UsuńOdwala mi na punkcie Twojego Dramione ! :33
Haha :D...Spoko :))
UsuńTen fragment też mi się bardzo spodobał <33
UsuńCzytając wszystkie Wasze komentarze wzruszyłem się.. na prawdę :")
UsuńDziękuję za pozdrowienia!:) Będę czytał na bieżąco opowiadania Nely;))
Sam za parę tygodni zakładam bloga, ponieważ piszę swoje opowiadanie, ale niestety nie o Dramione tylko o Selenie Gomez i Dylanie O'Brien. Wiem, że pewnie nie będziecie zainteresowani moją historią. Nie jestem aż taki dobry jak Nela, nawet jej do pięt nie dorastam !
Dziękuję jeszcze raz!
I bądźcie aktywni na naszym blogu , lubimy robić niespodzianki ;))
Mój drogi, słyszałeś, że trening czyni mistrza? Tak samo jest w pisaniu. Zapewniam Cię, że z każdym rozdziałem będziesz coraz lepszy, a tak poza tym masz bardzo dobry styl pisania !! Więc nie dramatyzuj ! :D
UsuńNa pewno znajdą się zainteresowani ! :3.
Wchodzę na tego bloga co minutę, sama nie wiem po co :D.
UsuńOOOO JASPER ZAKŁADA BLOGA? Wpadniemy i skomentujemy! :* Spokojna twoja rozczochrana :)). Wiadomo, że musisz się trochę nauczyć. Początki, nie?? :))
No tak ;D
UsuńSiemka :)). Nie myśl że zapomniałam o tobie. Byłam nad morzem na wycieczce więc mam małe opuźnienie. Mimo to przeczytałam notkę w piątek na telefonie. Dopiero teraz komentuję. Muszę cie opieprzyć ! Jak w ogóle możesz pisać że ten rozdział ci nie wyszedł ?!!! Jest boski ! Jak wszystkie, tyle osób ci to pisze...Jestem ci wdzięczna że nadal robisz to co robisz ! PISZ, PISZ ! Mi wszystko się spodobało, za dużo trochę Dominica, i niech Hagrid już wraca. Każdy pisze o romantycznym Draconie, ale nie wiadomo kto wygra?? Trzymam kciuki za Gryffindor choć wole Slytherin, ale chyba wiesz dlaczego tym razem wolę Gryfonów ;).
OdpowiedzUsuńTytuł rozdziału dobrze dobrany, oddaje w całości sytuację. Dlaczego nie? Łamią zasady więc i mały zakład ze Ślizgonem nie zaszkodzi. Według mnie wszystko jest tak jak powinno być. Czuje mały niedosyt ale zastępuje go ciekawość. Jak Jasper może nie czytać rozdziałów? Dziwne, ale faceci :))
Pozdrawiam :*
Tak Hagrid za niedługo wróci, spokojnie :3.
UsuńDziękuję ! :*
Czytam rozdziały:)
UsuńRozdział mi się spodobał, poprzednie bardziej mnie zaciekawiły. Tam gdzie dajesz więcej Dracona jest ciekawej :)). Super :D.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ;-)
Dziękuję :). Mam nadzieję, że się nie zniechęcisz ;*
UsuńFajny początek i końcówka ! :)
OdpowiedzUsuńGryffindor musi wygrać ! Też się niecierpliwie i jak wszystkich prosiłaś komentuję :*
Gig
No sama nie wiem kto wygra...Dziękuję Ci Gig :))
UsuńDroga Nelo! :) Początkowe zdania tak mnie zachwyciły, że musiałam czytać je parę razy, aby się nimi " delektować". Koniec był F.E.N.O.M.E.N.A.L.N.Y. Byłam w tak miły sposób zaskoczona tym układem, który bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńCzytając jednak środek czułam, że nieco męczyłaś się z treścią. Było bardzo dobrze, ale ja już wiem na co cię stać i tutaj to zauważyłam. Nie przejmuj się, ponieważ najważniejszą scenkę rozegrałaś jak już napisałam ...genialnie.
Szkoda tylko, że będę musiała znowu czekać. I kto wygra? Chyba obstawię Gryffindor.
Trochę ta walka pod gabinetem Snape'a ...za długa była. Przynajmniej mi się tak wydawało.
Ale ....wiesz, że jestem zakochana w twojej opowieści i nic nie może tego zmienić. Każdy ma te dni w których jest mu ciężko, z resztą u mnie najbardziej to widać.
Nie mogę się doczekać na dalszy ciąg i głowa do góry !!! bo wiem, po prostu to czuję, że będzie ci w następnej notce lepiej, w końcu wakacje się zbliżają.
Nie mów, że ci się nie udało, bo naprawdę jest super! Poważnie.
Chciałam ci podziękować również za rady i motywację pod moimi rozdziałami. Bardzo mi pomagają i motywują do tego, aby jednak się nie poddać. Teraz już wiem, na co najbardziej czekasz, aby się wyjaśniło :P następny rozdział u mnie... będzie powiedzmy kluczowy.
Pozdrawiam cię moooocno, życzę dużo weny .. i wszystkiego czego ci teraz potrzeba.
<3
Jejku naprawdę dziękuję Ci za tak miły komentarz kochana ! <33
UsuńNie wiesz ile radości mi sprawiasz...Tak, faktycznie trochę się dłużyło. Teraz dam z siebie więcej :)).
Nie ma sprawy, to ja Ci dziękuję za Twoje cudowne opowiadanie i za to, że czytasz także moje. Ojoj kluczowy?? :o
No to czekam, czekam !! :DD I tak jestem już bardzo niecierpliwa od niedzieli ;).
Więc jeszcze raz dziękuję <33
Także pozdrawiam i życzę inspiracji oraz dużo wiary w siebie <33
Hej ! Wczoraj przypadkowo natknęłam się na twojego bloga. W niecały wieczór pochłonęłam te 7 rozdziałów. PISZESZ ŚWIETNIE !!! Czułam się, jakbym to ja byłam Hermioną.. Opisałaś to tak dobrze, że aż brak mi słów.. J.K. Rowling byłaby z ciebie dumna. Czekam na następny rozdział z niecierpliwością! I życzę Ci, abyś pisała dalej tak wspaniale. Powodzenia ! :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę Ci dziękuję ! Miałam łzy w oczach, gdy to czytałam...<33 Dziękuję, mam nadzieję, że Cię nie zawiodę.
UsuńPięknie *_* O matko i ty uważasz to za bezsensowne :O ? To ja nie wiem co dla ciebie jest dobre xD Pisz dalej, świetny styl, a fabuła genialna :*
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki !! :*
UsuńAwww romatyczny <3 lol az bym chciala aby oba domy wygrały. !!! <3
OdpowiedzUsuńNie mam czasu się rozpisać ale wiedz ze ten rozdział chyba podobał mi sie najbardziej
Dziękuję, we wtorek następny :))
UsuńZ radością Cię zawiadamiam, że zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award!:)
OdpowiedzUsuńhttp://embroiledlove-dramione.blogspot.com/
Dzięki ! <3 Już do Ciebie lecę :))
UsuńTo jest świetne! Niech Gryffindor wygra :)
OdpowiedzUsuńopewnejpani.blogspot.com
Hmm, zobaczymy :). Dziękuję za komentarz, już do Ciebie idę :))
UsuńUh, w sumie to za bardzo nie wiem od czego zacząć.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że długo zbierałam się do przeczytania Twojego opowiadania, ale jak w końcu się zabrałam, to nie potrafiłam się oderwać!
Wszystko jest cudowne. Osadzenie opowiadania w 5 części jest świetnym pomysłem, tym bardziej, że takie coś zdarza się naprawdę rzadko. Zwykle akcja dzieje się na 7 roku nauki, albo w życiu dorosłym bohaterów.
A Ty... Zaskoczyłaś mnie, oczywiście pozytywnie.
Wszystko bardzo umiejętnie dobierasz, jestem pod wrażeniem. Masz naprawdę bogatą wyobraźnie. Wszystkie opisy, przemyślenia, dialogi... Jeju, no zaraz się zakocham. Nie mam się do czego przyczepić.
Samo wykreowanie takiej postaci Malfoy'a jest niezwykłe. Jest prawdziwym Ślizgonem. Rzuca sarkazmami, jest ironiczny, obojętny. To, że w jego myślach pojawia się Granger - jestem jak najbardziej na tak!
Każdy bohater jest sobą. Nie zmieniasz Hermiony w nie wiadomo jaką laskę, co zdarza się niestety w co drugim dramione; Ron nie jest skretyniałym idiotą - co jest jak najbardziej na plus! A Malfoy jest Malfoy'em, i tyle.
Poza tym rozdziały, według mnie, są długie.
Wszystko tu mi się podoba. Tylko tak dalej dziewczyno, a zajdziesz naprawdę daleko!
Poza tym końcówka... Rozpływam się. Mam nadzieję, że Gryffindor wygra ten mecz.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
Zapraszam na drugi rozdział na: niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/
Pozdrawiam, M.
Wiesz jak się poczułam po przeczytaniu tego komentarza ? <3
UsuńWczoraj miałam cholernie zły humor, a ty mi go poprawiłaś !! :*
DZIĘKUJĘ <3
Lecę do Ciebie :>
Zostawiałaś kiedyś adres, więc jestem Oczy mnie juz bolą od czytania ale nie mogłam się oderwać. Styl i pomysł godny podziwu. Pisanie w tym miejscu w akcji, nie powiem wziełaś sobie trudnego przeciwnika. Od czasu opowiadania Damy Kier dawano nie czytałam niczego dobrego tak mocno powiązanego z kanonem. Bardzo mi sie podoba, początkowe dwa rozdziały mnie nie porwały, miałam wrażenie, że wiem co będzie dalej. Ale dalej zaczęłaś czarować, mieszać i komplikować. Bardzo mi się podoba i na pewno przeczytam następny rozdział. Już nie mogę się doczekać wyniku meczu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Syntia
Bardzo dziękuję Ci za komentarz ! <3. Tak trochę zaryzykowałam z tą fabułą i umieszczeniem akcji w tym roku, ale niczego nie żałuję :). Przepraszam, ale początkowe rozdziały są fatalne i mają masę błędów. Poprawię je w wolnym czasie. Hmm, tak też czytałam bloga Damy Kier i jej pomysł bardzo mi się spodobał. Za niedługo akcja trochę odbiegnie od schematu HP, ale na razie się jej trzymam ;).
UsuńPozdrawiam ;)
Hahaha! Najlepsza końcówka! Jak dobrze, że się do siebie zbliżają.. co raz bardziej mi się podoba! Najlepiej jak wygra Gryffindor, bo Draco ukaże swoją romantyczną stronę:)
OdpowiedzUsuńJestem ciekaw, co będzie dalej! Biorę się za kolejny rozdział ; )
Jasper.
Ojoj...Dziękii ;**
Usuń"- Jeżeli mój dom wygra, przestaniesz spotykać się z Owneyem." Bardzo urocze zdanie <3
OdpowiedzUsuńSłodki Merlinie! Nie wiem, która opcja zakładu jest lepsza! *==*
OdpowiedzUsuńRomantyczna strona Draco... och, jak ja zazdroszczę Hermionie.
Z rozdziału na rozdział coraz lepiej, chociaż Twój blog już stał się jednym z moich ulubionych.
Pozdrawiam, Braknes.
Zgadzam się z Hermioną, Ginny powinna porozmawiać ze swoim chłopakiem. Swoją drogą to Harry jest ślepy..No proszę czyżby Draco był zazdrosny? Jakoś nie podoba mi się ten cały Dominic taki jakiś zbyt nachalny ;/ Hermiona ma jednak jakiś tam wpływ na Dracona oby się chłopak w końcu opamiętał bo jak na razie to myśli jak śmierciożerca, a nie jak człowiek. Końcówka jest super, ciekawa jestem kto z nich wygra?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dobra, ujawniam się! Już dłużej nie mogę. :3 Czytam Twój blog już drugi dzień i dotarłam dotąd. A nie zamierzam jeszcze kończyć na dziś! :D
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu poprzez Stowarzyszenie Księcia Półkrwi, na którym będziemy oceniać Twojego bloga i... Aww! <3 O Boże... Podchodziłam do tego dosyć sceptycznie, bo jestem leniem i mi się nie chciało, ale tak się wciągnęłam! :)) Kurde, zakochałam się w tym opowiadaniu. Co prawda wyłapałam kilka błędów, ale fabuła... O Boże mój, kochaaam! <3 Dobra... Już dalej nie mogę, spadam czytać dalej. Jeszcze coś pokomentuję. Ale już dalej nie mogę. Chcę się dowiedzieć co z tym zakładem. Awwwwwwwww(...)! <333333 *kurde, chyba za bardzo przesłodziłam komentarz. To nie w moim typie. Cóż, uroki Dramione z TAKĄ fabułą. Trafiłaś w mój gust!*
Pozdrawiam i życzę weny,
Hermenegilda. <3
Jednak z Rona nie zrobiłaś takiego idioty jak myślałam, że zrobisz, ale jakoś i tak mnie denerwuje xd
OdpowiedzUsuńUwielbiam Dracona, właśnie taki powinien być - prawdziwy Ślizgon z krwi i kości. A Hermiona pozostała inteligentną, trochę zadziorną Gryfonką. Wszystko poukładane i na swoim miejscu :) A no i trzymam kciuki za Gryfonów.
Lecę czytać dalej, pozdrawiam!
Ha czekałam na ten odcinek bo wiesz jak już kiedyś pisałam czytałam tą historię i chyba właśnie na tym odcinku wtedy skończyłam czytać choć rzuć we mnie Drętwotą nie mam pojęcia. Pamiętam że coś po głowie mi chodziło i o zakład ale nie mogłam sobie przypomnieć o co chodzi i teraz wiem. Ha mam nadzieję że Draco pokaże swoją romantyczną naturę już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńAcha i zapraszam do siebie raven-snake.blogspot.com po długiej przerwie pojawił się nowy pierwszy odcinek :)