Powrót do szkoły nigdy nie jest traktowany przez uczniów zbyt entuzjastycznie. Nawał nauki i nieprzespane noce nie kojarzą się nam zbyt dobrze. Chyba, że w grę wchodzi niezwykła szkoła, jaką jest Hogwart. To coś więcej, niż pospolita placówka. To również dom skrywający setki tajemnic. A co najważniejsze, z powrotem wiąże się obecność innych osób. Bardziej lubianych, bądź mniej. Hermiona nie wiedziała, co ją spotka w nowym roku. Czy zakiełkowane nadzieje w jej sercu będą miały prawo spełnienia się ? Jeszcze parę dni temu wyczekiwała powrotu, lecz teraz, gdy okazało się, że za chwilę ma udać się na szlaban i to w dodatku obecności Ślizgonów, a w tym Malfoy'a, straciła wszelkie chęci do dalszego życia. Postanowienie dotyczące bezustannej nauki i spędzenia czasu w bibliotece legło w gruzach.
- Naprawdę, nie rozumiem jak mogłeś się zachować wczoraj tak dziecinnie, Ron ! - powtórzyła po raz kolejny Hermiona, gdy wraz z rudzielcem i brązowłosym szła na kolację - Brakuje ci opanowania... Teraz razem z Harry'm musimy iść do tej całej Izby...
- To nie moja wina, że Malfoy to ostatnia oferma...- bronił się chłopak - McGonagall postąpiła niesprawiedliwie.
- Tak, Ronald. - burknęła kasztanowłosa - Ciekawe czemu profesor McGonagall nie podobają się głośne kłótnie na korytarzu...
- Przestań mnie oskarżać Hermiono ! - zirytował się Weasley, tracąc cierpliwość.
Siadali właśnie przy stole Gryffindoru - Jak coś ci nie pasuje to nie idź na ten szlaban lub po prostu się nie odzywaj...
- Ron...- mruknął ostrzegawczo Harry wyczuwając, że jego przyjaciel przekroczył granice. I miał rację, gdyż panna Granger z płonącymi oczami wstała od stołu, po czym dosiadła się do Ginny i jej koleżanek z roku.
- Nie rozumiem, o co jej chodzi. - westchnął ciężko Ron, nakładając sobie na talerz kurczaka z warzywami - Ostatnio stała się bardzo nerwowa...
- Myślę, że chodzi jej o Ślizgonów. - powiedział Harry, utkwiwszy swe bystre spojrzenie w Malfoy'u siedzącym po drugiej stronie sali.
- Przecież nie musi się ich bać, będziemy tam przy niej, nie ?
Potter pokiwał powoli głową.
- Tak. Ale nie widzisz, że coś zatrzyna się zmieniać ? W sensie, że coś złego dzieje się między Mioną, a Malfoy'em. Nie podoba mi się to.
Weasley w ogóle nie rozumiejąc do czego zmierza jego kolega, zmarszczył jedynie czoło i ochoczo zabrał się za swoją wieczorną porcję kurczaka, nieświadom niczego.
Po kolacji trójka przyjaciół udała się na trzecie piętro, do Izby Pamięci, gdzie czekała już na nich McGonagall wraz z trójką znienawidzonych Ślizgonów.
- Będzie ciekawie...- westchnął ciężko Harry, przerażony perspektywą godzinnego przebywania z Malfoy'em i spółką w jednym pomieszczeniu.
- Naprawdę, nie rozumiem jak mogłeś się zachować wczoraj tak dziecinnie, Ron ! - powtórzyła po raz kolejny Hermiona, gdy wraz z rudzielcem i brązowłosym szła na kolację - Brakuje ci opanowania... Teraz razem z Harry'm musimy iść do tej całej Izby...
- To nie moja wina, że Malfoy to ostatnia oferma...- bronił się chłopak - McGonagall postąpiła niesprawiedliwie.
- Tak, Ronald. - burknęła kasztanowłosa - Ciekawe czemu profesor McGonagall nie podobają się głośne kłótnie na korytarzu...
- Przestań mnie oskarżać Hermiono ! - zirytował się Weasley, tracąc cierpliwość.
Siadali właśnie przy stole Gryffindoru - Jak coś ci nie pasuje to nie idź na ten szlaban lub po prostu się nie odzywaj...
- Ron...- mruknął ostrzegawczo Harry wyczuwając, że jego przyjaciel przekroczył granice. I miał rację, gdyż panna Granger z płonącymi oczami wstała od stołu, po czym dosiadła się do Ginny i jej koleżanek z roku.
- Nie rozumiem, o co jej chodzi. - westchnął ciężko Ron, nakładając sobie na talerz kurczaka z warzywami - Ostatnio stała się bardzo nerwowa...
- Myślę, że chodzi jej o Ślizgonów. - powiedział Harry, utkwiwszy swe bystre spojrzenie w Malfoy'u siedzącym po drugiej stronie sali.
- Przecież nie musi się ich bać, będziemy tam przy niej, nie ?
Potter pokiwał powoli głową.
- Tak. Ale nie widzisz, że coś zatrzyna się zmieniać ? W sensie, że coś złego dzieje się między Mioną, a Malfoy'em. Nie podoba mi się to.
Weasley w ogóle nie rozumiejąc do czego zmierza jego kolega, zmarszczył jedynie czoło i ochoczo zabrał się za swoją wieczorną porcję kurczaka, nieświadom niczego.
Po kolacji trójka przyjaciół udała się na trzecie piętro, do Izby Pamięci, gdzie czekała już na nich McGonagall wraz z trójką znienawidzonych Ślizgonów.
- Będzie ciekawie...- westchnął ciężko Harry, przerażony perspektywą godzinnego przebywania z Malfoy'em i spółką w jednym pomieszczeniu.
***
Często wydaje nam się, że doskonale znamy drugą osobę. Możemy przebywać ze sobą ładne, parę godzin oraz bez przerwy rozmawiać lub wręcz przeciwnie - mijać się obojętnie i wyrabiać sobie zdanie na czyiś temat na podstawie uprzedzeń bądź sztucznych zachowań. Tylko jak możemy myśleć, że kogoś znamy skoro nigdy nie przeprowadziliśmy ze sobą poważnej rozmowy. Prawda jest taka, że nie mamy chęci poznania osobowości człowieka , gdy wcześniej doznawaliśmy samych przykrości z jego strony. Ludzi poznaje się codziennie.
Hermiona tej nocy nie mogła spać spokojnie. W jej głowie kłębiło się zbyt wiele myśli, które nie pozwalały jej swobodnie odetchnąć.
Szlaban w Izbie Pamięci skończył się parę godzin temu i przebiegł bez większych komplikacji. Malfoy z Zabinim i Parkinson stali po drugiej stronie pomieszczenia i pod czujnym okiem profesorki szorowali przeróżne trofea należące niegdyś do zasłużonych uczniów Hogwartu. Nikt się nie odzywał. Panowała napięta atmosfera. Najwięksi przeciwnicy zamknięci w komnacie, którzy marzą tylko o śmiercionośnym pojedynku. Jednak czy aby na pewno każdemu z nich zależało na uprzykrzaniu sobie życia? Trudno było nie zwrócić uwagi na ukradkowe spojrzenia, które Draco posyłał w kierunku kasztanowłosej Gryfonki i odwrotnie. W sercu Hermiony tliła się nadzieja - może to wcale nie koniec jej rozmów z blondynem, skoro zwraca na nią uwagę ? Zawiodła się jednakże, kiedy jej orzechowe oczy natrafiły na szare tęczówki Malfoya... Szare, zimne wręcz lodowate oczy, pozbawione jakichkolwiek uczuć. Oczy są ponąć odzwierciedleniem duszy - chyba nie w tym przypadku...
W dodatku czuła się nieswojo, gdyż Harry i Blasie zbyt często patrzyli na nich podejrzliwie.
Teraz leżała w swoim łóżku w dormitorium dziewcząt i z ciężkim sercem analizowała sobie wszystko w głowie. Wokół niej panowały egipskie ciemności- było blisko przed trzecią w nocy.
Do tej pory żyła w przekonaniu, że zna Malfoya. Przez pięć lat przekonywała się jakim był okrutnym człowiekiem. A teraz okazało się, że w pierwszym półroczu zaakceptowali siebie. Szarooki pokazał jej tak wiele oblicz. Od łagodnego do najbardziej bezdusznego i egoistycznego. Która z tych twarzy była tą prawdziwą ? Czy to wszystko było tylko grą czy czymś szczerym ? Mógł udawać przed innymi kogoś innego, ale jego oblicze wyszło samo, tak nieoczekiwanie. Odpowiednim posunięciem było teraz dalsze brnięcie w tą znajomość ?
Orzechowooka z każdą minutą czuła, że ich relacje przeradzają się w coś mocniejszego, zakazanego. Oczekiwała od Dracona czegoś głębszego. Szukała w nim chłopaka, z którym mogłaby swobodnie rozmawiać na wszystkie tematy. Chłopaka z którym mogłaby się śmiać z przewrotności losu. Chłopaka z którym mogłaby się dzielić smutkami i tajemnicami. Chłopaka który byłby mimo wszystko.
Po prostu poszukiwała przyjaciela, nikogo więcej. Takiego jak Ron i Harry. I dobrze wiedziała, że Malfoy potrzebuje jej żeby się nie stoczyć. Od dawna miała wrażenie, że nic nie jest na miejscu. Blondyn był czymś w rodzaju kluczowego puzzla, brakującego w układance. Pragnęła czegoś niemożliwego - od Dracona Malfoya, Ślizgona, arystokraty - to przecież całkiem inna bajka ! Zaangażowała się w coś, czego sama nie potrafiła zdefiniować. Było pewne, że wytworzyła się między nimi jakaś nietypowa więź. Ale w końcu to zupełnie nic nie znaczy, a przynajmniej nie powinno...
Czemu więc Hermiona była w takim kiepskim stanie psychicznym ? Czemu każde spojrzenie chłopaka ją paliło ? Czemu myślenie o nim, ją bolało?
Nie znała odpowiedzi na te pytania. Przeczuwała, że za niedługo stanie się coś, co na zawsze wpłynie na ich skomplikowane relacje. Intuicja nigdy jej nie zawodziła. Jaką niespodziankę przygotował dla niej los ? Obawiała się jurta. Naprawdę nie chciała już czuć tej dołującej pustki w sercu. Zdała sobie sprawę, że jest strasznie naiwna. Malfoy nigdy nie dał jej jasno nic do zrozumienia.
Nadzieja to pokusa stworzona by zapobiegać akceptowaniu rzeczywistości.
Szlaban w Izbie Pamięci skończył się parę godzin temu i przebiegł bez większych komplikacji. Malfoy z Zabinim i Parkinson stali po drugiej stronie pomieszczenia i pod czujnym okiem profesorki szorowali przeróżne trofea należące niegdyś do zasłużonych uczniów Hogwartu. Nikt się nie odzywał. Panowała napięta atmosfera. Najwięksi przeciwnicy zamknięci w komnacie, którzy marzą tylko o śmiercionośnym pojedynku. Jednak czy aby na pewno każdemu z nich zależało na uprzykrzaniu sobie życia? Trudno było nie zwrócić uwagi na ukradkowe spojrzenia, które Draco posyłał w kierunku kasztanowłosej Gryfonki i odwrotnie. W sercu Hermiony tliła się nadzieja - może to wcale nie koniec jej rozmów z blondynem, skoro zwraca na nią uwagę ? Zawiodła się jednakże, kiedy jej orzechowe oczy natrafiły na szare tęczówki Malfoya... Szare, zimne wręcz lodowate oczy, pozbawione jakichkolwiek uczuć. Oczy są ponąć odzwierciedleniem duszy - chyba nie w tym przypadku...
W dodatku czuła się nieswojo, gdyż Harry i Blasie zbyt często patrzyli na nich podejrzliwie.
Teraz leżała w swoim łóżku w dormitorium dziewcząt i z ciężkim sercem analizowała sobie wszystko w głowie. Wokół niej panowały egipskie ciemności- było blisko przed trzecią w nocy.
Do tej pory żyła w przekonaniu, że zna Malfoya. Przez pięć lat przekonywała się jakim był okrutnym człowiekiem. A teraz okazało się, że w pierwszym półroczu zaakceptowali siebie. Szarooki pokazał jej tak wiele oblicz. Od łagodnego do najbardziej bezdusznego i egoistycznego. Która z tych twarzy była tą prawdziwą ? Czy to wszystko było tylko grą czy czymś szczerym ? Mógł udawać przed innymi kogoś innego, ale jego oblicze wyszło samo, tak nieoczekiwanie. Odpowiednim posunięciem było teraz dalsze brnięcie w tą znajomość ?
Orzechowooka z każdą minutą czuła, że ich relacje przeradzają się w coś mocniejszego, zakazanego. Oczekiwała od Dracona czegoś głębszego. Szukała w nim chłopaka, z którym mogłaby swobodnie rozmawiać na wszystkie tematy. Chłopaka z którym mogłaby się śmiać z przewrotności losu. Chłopaka z którym mogłaby się dzielić smutkami i tajemnicami. Chłopaka który byłby mimo wszystko.
Po prostu poszukiwała przyjaciela, nikogo więcej. Takiego jak Ron i Harry. I dobrze wiedziała, że Malfoy potrzebuje jej żeby się nie stoczyć. Od dawna miała wrażenie, że nic nie jest na miejscu. Blondyn był czymś w rodzaju kluczowego puzzla, brakującego w układance. Pragnęła czegoś niemożliwego - od Dracona Malfoya, Ślizgona, arystokraty - to przecież całkiem inna bajka ! Zaangażowała się w coś, czego sama nie potrafiła zdefiniować. Było pewne, że wytworzyła się między nimi jakaś nietypowa więź. Ale w końcu to zupełnie nic nie znaczy, a przynajmniej nie powinno...
Czemu więc Hermiona była w takim kiepskim stanie psychicznym ? Czemu każde spojrzenie chłopaka ją paliło ? Czemu myślenie o nim, ją bolało?
Nie znała odpowiedzi na te pytania. Przeczuwała, że za niedługo stanie się coś, co na zawsze wpłynie na ich skomplikowane relacje. Intuicja nigdy jej nie zawodziła. Jaką niespodziankę przygotował dla niej los ? Obawiała się jurta. Naprawdę nie chciała już czuć tej dołującej pustki w sercu. Zdała sobie sprawę, że jest strasznie naiwna. Malfoy nigdy nie dał jej jasno nic do zrozumienia.
Nadzieja to pokusa stworzona by zapobiegać akceptowaniu rzeczywistości.
***
Tuż za biurkiem siedział Albus Dumbledore. Jego poczciwą twarz zdobił jak zawsze życzliwy uśmiech. Błękitne oczy wyglądały zza swoich okularów połówek na opiekunów czterech domów oraz profesor Umbridge, która czaiła się w kącie niczym drapieżnik szykujący się do ataku.
- Zaprosiłam was tutaj - zaczęła Dolores piskliwym głosem, nie przywiązując wagi do tego, że owy gabinet w rzeczywistości nie należał do niej - aby omówić sprawę najwyżej rangi. Oczywiście chodzi o Hogwart. O Hogwart, który ostatnio podupada, jak niedawno zauważyliśmy z Ministrem Magii. Bez urazy, Albusie. - posłała pobłażliwe spojrzenie dyrektorowi, który kiwnął jedynie głową i uśmiechnął się szerzej. Zaczęła przechadzać się po pokoju, mierząc McGonagall, Snape'a, Flitwicka i Sprout podejrzliwym wzrokiem.
- W ubiegłym roku odbył się tutaj Turniej Trójmagiczny, który wpłynął niezbyt dobrze na reputację szkoły. - kontynuowała Umbridge z wymuszonym uśmiechem - Chyba wszyscy wiemy, czemu stało się tak, a nie inaczej. Na podstawie Dekretu numer 27, jestem uprawniona do podjęcia odpowiednich środków. Powinniśmy się starać przywrócić wiarygodność Hogwartowi...
- Ależ Hogwart jest wiarygodny i nie mydli wszystkim czarodziejom oczu. - wtrąciła wściekle profesor McGonagall.
Chyba nie tylko Minewra była zażenowana mową Wielkiego Inkwizytora. Przecież nie zebrali się tutaj, tylko po to, aby słuchać wywodów fałszywej przedstawicielki Ministerstwa, która stara się zatuszować ślady tego, że Sami Wiecie Kto powrócił.
- Nie do końca rozumiem, co masz na myśli używając słowa "mydli", Minewro. - odparła cierpko Dolores.
- Może to, że każdy ma prawo do wyrażania własnego zdania i dążenia do przekazywania prawdy. - powiedział Flitwick wysokim głosem.
Severus Snape stojący obok profesor Sprout uśmiechnął się kpiąco.
Umbridge w jednym momencie poczerwieniała po samą nasadę włosów. Już miała rzucić jakąś kąśliwą uwagę, lecz Dumbledore zdążył ją uprzedzić :
- Moi drodzy, porozmawiajmy spokojnie... Dolores, mogłabyś nam wytłumaczyć w jakim celu się tu zebraliśmy, bo szczerze powiedziawszy sam nic z tego nie rozumiem.
- Dobrze więc - podjęła sucho Inkwizytorka - przeglądając akta szkolne zauważyłam, że placówka nie odgrywa zbytniej roli jeśli chodzi o angażowanie się w sprawy czarodziejów...
- Dlatego w poprzednim roku zorganizowano turniej, który miał poprawić stosunki między szkołami...- wytłumaczyła Pomona, lecz szybko umilkła, gdy napotkała zabójcze spojrzenie Umbridge.
- Tak, problem tkwi w tym, że wydarzenia, które miały miejsce w poprzednim roku nic nie dały. Harry Potter...
- Dolores, przejdź do sedna sprawy. - przerwał jej Albus ostrym głosem. Nie miał zamiaru słuchać oszczerstw na temat jednego ze swoich wychowanków.
Kobieta obrzuciła go nienawistnym spojrzeniem i uśmiechnęła się złośliwie.
- Uważam, że powinniśmy wejść w układ ze szkołą magii położoną w Juneau w stanie Alaska.
- Jaki układ? - zdziwił się Dumbledore.
- Wymiana. - pisnęła z ekscytacją Dolores, prawdopodobnie zachwycona swoim niebywałym pomysłem - Wyślemy do nich naszych najlepszych uczniów, a do nas w zamian za to przybędą wychowankowie z Falconu. To bardziej radykalne rozwiązanie niż urządzanie w porządnej szkole zabaw...Wszystko zostało już ustalone z tamtejszym dyrektorem...
- Chwileczkę. - wszedł jej w słowo dyrektor. Już się nie uśmiechał, na jego czole pojawiła się głęboka zmarszczka - Praktycznie rzecz biorąc nic jeszcze nie jest ustalone, bo na nic nie wyraziłem zgody. Nie mogę wysłać swoich uczniów w niesprawdzone miejsce, a zwłaszcza, że nie znam dobrze tego całego Falconu.
- Myślisz, że nie troszczę się o bezpieczeństwo uczniów ? - zapytała kobieta urażonym głosem - Moim celem jest ich dobro, edukacja i rozwój. W Falconie będą mogli wykazać się umiejętnościami. Daję im szansę sprawdzenia się...
- Cóż, zgodzę się z Albusem...- odezwała się McGonagall.
- Och ! Zaraz przedyskutujemy sprawy organizacyjne. - zirytowała się wysłanniczka Ministerstwa. Z jej ust nie schodził wredny uśmieszek - Chciałam jedynie zdecydować wraz z wami, których uczniów przeniesiemy na dziesięć dni...Rozmyślałam nad prefektami, czyli panem Malfoy'em i panną Parkinson. Wydają się być kompetentni...
Snape który dotąd wpatrywał się obojętnym wzrokiem w sufit, wyprostował się dumnie i pokiwał głową.
- Lepiej nie mogła, pani wybrać. - rzekł cichym, szyderczym głosem.
- Słucham ? - oburzyła się McGonagall - Malfoya i Parkinson ? Ależ nie ! Są jednymi z najbardziej niegrzecznych osób w całej szkole!
- Ach, tak. - odparł Severus chłodno - To może od razu wyprawmy tam Pottera z Granger i Weasleyem...
- Zaraz, zaraz. Moi Puchoni też powinni dostać szansę...
- Nie zapominajmy o Krukonach. Słyną inteligencją...
- Panna Granger także jest prefektem. To najmądrzejsza uczennica...
- Proszę o spokój! - krzyknął Dumbledore stanowczo, acz łagodnie - Powinniśmy w takim razie patrzeć na umiejętności, zresztą nawet nie wiemy, czy takowa wymiana się odbędzie.
-Odbędzie. - warknęła Umbridge - Słusznie... Musimy pokazać Hogwart z jak najlepszej strony, dlatego też najlepsi uczniowie, prefekci pojadą. Przyznaję, że panna Granger jest jedną z najzdolniejszych uczennic, lecz brak jej samokontroli, co wyklucza całkowicie...
- Słucham ? - zdumiła się McGonagall. Jej obowiązkiem było bronienie swojej uczennicy - To najbardziej honorowa i uczciwa dziewczyna, jaką miał Hogwart. Jak może pani tak mniemać...
- Granger zawsze okazywała brak szacunku. - powiedział kpiąco Snape.
- Severusie ! - syknął ostro Albus.
- Ale co z resztą prefektów ? - drążył Flitwick.
- Puchoni...Ernie McMillian też by się nadał...
- Pan Malfoy najbardziej się nadaje...
- Cisza ! - krzyknęła piskliwie Dolores tracąc powoli cierpliwość. Opiekunowie domów kłócili się między sobą, jak małe dzieci - Niech już będzie ta Granger...- ustąpiła, na co Mistrz Eliksirów skrzywił się nieznacznie.
- I Weasley...- dodała Minewra.
- I pan Malfoy. - poprawiła ją Umbridge -Granger i pan Malfoy udadzą się do Falconu. - mówiąc to uśmiechała się podle. Odczuwała widocznie satysfakcję z tego, że skazuje pannę Granger na towarzystwo znienawidzonego Ślizgona.
- Tak nie może być ! - zaprzeczyła stanowczo opiekunka Gryfonów, spojrzała na swojego przyjaciela oczekując, że on także wyrazi sprzeciw, lecz zawiodła się, gdy zobaczyła błysk w błękitnych tęczówkach.
Na chwilę zapanowała cisza, podczas której Albus Dumbledore gorączkowo rozmyślał nad właściwym wyborem.
Wreszcie uśmiechnął się od ucha do ucha i powiedział pogodnie :
- Moim zdaniem, to idealny wybór.
Wszyscy zgromadzeni w gabinecie zastygli w bezruchu, patrząc na dyrektora, jak na obłąkanego człowieka. Nawet wybudzone postacie w ramach wytrzeszczyły oczy. Posyłanie Gryfonki i Ślizgona samych w obce otoczenie, na dziesięć dni było równoznaczne z misją samobójczą. Czemu więc Dumbledore tak ochoczo na to przystał? Owszem, ostatnio chodziły plotki, że dyrektor się starzeje, przez co stopniowo wariuje, ale żeby do takiego stopnia...
- Niech Merlin ma ich w opiece...- mruknęła tylko profesor Sprout rozgladając się po swoich towarzyszach z niepokojem.
Warto jednakże było zaufać Dumbledore'owi, który pomimo szalonych decyzji zawsze wiedział, co robi.
***
Hermiona wraz z Ronem siedziała w bibliotece, gdzie pracowała nad najnowszym zwałem prac domowych od Umbridge. Inni uczniowie, prawie sami piątoklasiści, siedzieli w pobliżu przy oświetlonych lampkami stolikach z nosami w książkach. Pióra skrzypiały gorączkowo, podczas gdy niebo za oknami stawało się coraz czarniejsze. Jedynym innym dźwiękiem było lekkie skrzypienie jednego z butów pani Pince, kiedy bibliotekarka myszkowała groźnie w przejściach, dysząc na karki tym, którzy dotykali jej cennych książek.
Do biblioteki wpadł zdyszany Harry. Przed chwilą skończyły się jego lekcje oklumencji ze Snape'em. Kiedy chłopak siadał koło Rona, uchwycił swoje odbicie w przeciwległym oknie. Był strasznie blady, a jego blizna wydawała się bardziej widoczna niż zazwyczaj.
- Dobrze się czujesz, Harry ? - spytała szeptem zaniepokojona kasztanowłosa.
- Nie wiem. - mruknął z niecierpliwością, po czym wyrzucił ze siebie jednym tchem - Zdałem sobie sprawę, że śni mi się ciągle Departament Tajemnic ! Snape nie chciał mi nic zdradzić, co się tam przechowuje, ale myślę, że ta broń, o której mówił pan Weasley jest właśnie tam ukryta...
- W Ministerstwie Magii... - wyszeptał ze zdziwieniem rudzielec.
- Widziałem drzwi Departamentu, kiedy byłem na przesłuchaniu, no wiecie z tym całym dementorem. - ciągnął zielonooki - Widzę w snach ciągle ten obraz i wiem, że coś musi tam być. Tego twój tata szukał tam tej nocy, w której został zaatakowany.
- Możliwe. - powiedziała Hermiona, wypuszczając z rąk pióro.
- Nie wiem nic na temat Departamentu. - zastanawiał się Ron - Pracujących tam ludzi nazywają Niewymownymi, bo nikt nie wie co tam robią. Dziwne miejsce na trzymanie broni...
- To ma sens. - stwierdziła orzechowooka - To pewnie coś ściśle tajnego. Harry...Co się dzieje ?
Gryfon przyciskał mocno swoje dłonie do czoła.
- Nic, wszystko w porządku...- odparł cicho - Tylko trochę mi słabo, nie przepadam za oklumencją.
- Rozumiem. - rzekła ze współczuciem Gryfonka - Chodźmy do Pokoju Wspólnego, może tam będzie lepiej.
Ale wcale tak nie było, gdyż w Domu Lwa panował istny chaos. Fred i George demonstrowali swój najnowszy produkt.
- Bezgłowe Czapki ! - krzyknął George, kiedy Fred zamachał szpiczastą czapką z puszystym piórkiem przed patrzącymi uczniami - Dwa galeony ! Spójrzcie teraz na mojego brata.
Fred, cały rozpromieniony, założył czapkę na głowę. Przez chwilę wyglądał trochę głupio, ale potem jego głowa zniknęła. Kilka dziewcząt krzyknęło, a wszyscy inni ryczeli ze śmiechu.
- Ciekawe jak te czapki działają...- zastanawiała się Hermiona, obserwując całe zamieszanie z pogardą. Siadali właśnie w swoich fotelach przy kominku - Może to jakieś Zaklęcie Niewidzialności. Na pewno nie będzie działać długo.
- Jutro zrobię zadania. - mruknął Harry i wepchnął swoje książki do torby.
- Zapisz to w swoim dzienniku zadań domowych ! - zaproponowała z entuzjazmem kasztanowłosa - Wiesz, żebyś nie zapomniał.
Harry i Ron wymienili między sobą zażenowane spojrzenia, lecz Gryfon sięgnął do torby i wyjął niepewnie terminarz.
- Nie możesz tego odłożyć na jutro, ty wielki nierobie ! - zbeształa Harry'ego książka, gdy zapisywał zadanie od Umbridge na jutro.
- Działa znakomicie ! - ucieszyła się Gryfonka.
Brązowowłosy obrzucił ją nieprzyjaznym spojrzeniem, mruknął że wraca do dormitorium i opuścił Pokój Wspólny z niewyraźną miną.
Gdy tylko zielonooki zniknął, Hermiona przestała się sztucznie uśmiechać.
- Jest z nim bardzo źle, Ron. - odezwała się po chwili namysłu - Po lekcjach ze Snape'em jego obrona może być słabsza. Lepiej idź za nim i go przypilnuj. Niech czuje, że ma wsparcie od swoich przyjaciół...
Ron kiwnął sztywno głową. Wstał z miejsca i na koniec posłał swojej przyjaciółce ciepły uśmiech.
- Nie martw się. Ma nas, a my mu zawsze pomożemy, nie ? Dobranoc, Hermiono.
Patrzyła jak rudzielec wychodzi, po czym westchnęła głęboko,
- Tak. Zawsze pomożemy mu i tobie...A kto pomoże mi ?
Wraz z wybiciem godziny 21 skierował się wolnym krokiem na niższe piętra. W myślach przeklinał dzień, w którym został wybrany na prefekta. Owszem, władza i nieco więcej przywilejów były całkiem ciekawe, ale nie rozumiał, czemu jego obowiązkiem jest pełnienie jakiegoś nieprzydatnego dyżuru. Od czasu, gdy w szkole pojawiła się Umbridge każdy z dokładnością przestrzegał regulaminu szkolnego. Zatem nie wiedział jaki jest sens w godzinnym okrążeniu korytarzy. Mógłby w tej chwili leżeć w łóżku z butelką Ognistej. Byłoby to o wiele lepsze niż takie łażenie. Chociaż nie, gdyby był sam znów myślałby o niej... Postać kasztanowłosej Gryfonki stanowczo zbyt często gościła w jego głowie. Wystarczyło, że nie skupiał się na niczym poważnym, a ona bez przerwy potrafiła siedzieć w jego umyśle. Starał się robić wszystko, aby nie myśleć notorycznie o Granger. Był już prawie w podziemiach, gdy niespodziewanie spotkał Snape'a. Opiekun Ślizgonów, jak zwykle miał na sobie czarną pelerynę, a tłuste, czarne włosy rzucały się w oczy. Zmierzył Dracona chłodnym spojrzeniem.
- Możliwe. - powiedziała Hermiona, wypuszczając z rąk pióro.
- Nie wiem nic na temat Departamentu. - zastanawiał się Ron - Pracujących tam ludzi nazywają Niewymownymi, bo nikt nie wie co tam robią. Dziwne miejsce na trzymanie broni...
- To ma sens. - stwierdziła orzechowooka - To pewnie coś ściśle tajnego. Harry...Co się dzieje ?
Gryfon przyciskał mocno swoje dłonie do czoła.
- Nic, wszystko w porządku...- odparł cicho - Tylko trochę mi słabo, nie przepadam za oklumencją.
- Rozumiem. - rzekła ze współczuciem Gryfonka - Chodźmy do Pokoju Wspólnego, może tam będzie lepiej.
Ale wcale tak nie było, gdyż w Domu Lwa panował istny chaos. Fred i George demonstrowali swój najnowszy produkt.
- Bezgłowe Czapki ! - krzyknął George, kiedy Fred zamachał szpiczastą czapką z puszystym piórkiem przed patrzącymi uczniami - Dwa galeony ! Spójrzcie teraz na mojego brata.
Fred, cały rozpromieniony, założył czapkę na głowę. Przez chwilę wyglądał trochę głupio, ale potem jego głowa zniknęła. Kilka dziewcząt krzyknęło, a wszyscy inni ryczeli ze śmiechu.
- Ciekawe jak te czapki działają...- zastanawiała się Hermiona, obserwując całe zamieszanie z pogardą. Siadali właśnie w swoich fotelach przy kominku - Może to jakieś Zaklęcie Niewidzialności. Na pewno nie będzie działać długo.
- Jutro zrobię zadania. - mruknął Harry i wepchnął swoje książki do torby.
- Zapisz to w swoim dzienniku zadań domowych ! - zaproponowała z entuzjazmem kasztanowłosa - Wiesz, żebyś nie zapomniał.
Harry i Ron wymienili między sobą zażenowane spojrzenia, lecz Gryfon sięgnął do torby i wyjął niepewnie terminarz.
- Nie możesz tego odłożyć na jutro, ty wielki nierobie ! - zbeształa Harry'ego książka, gdy zapisywał zadanie od Umbridge na jutro.
- Działa znakomicie ! - ucieszyła się Gryfonka.
Brązowowłosy obrzucił ją nieprzyjaznym spojrzeniem, mruknął że wraca do dormitorium i opuścił Pokój Wspólny z niewyraźną miną.
Gdy tylko zielonooki zniknął, Hermiona przestała się sztucznie uśmiechać.
- Jest z nim bardzo źle, Ron. - odezwała się po chwili namysłu - Po lekcjach ze Snape'em jego obrona może być słabsza. Lepiej idź za nim i go przypilnuj. Niech czuje, że ma wsparcie od swoich przyjaciół...
Ron kiwnął sztywno głową. Wstał z miejsca i na koniec posłał swojej przyjaciółce ciepły uśmiech.
- Nie martw się. Ma nas, a my mu zawsze pomożemy, nie ? Dobranoc, Hermiono.
Patrzyła jak rudzielec wychodzi, po czym westchnęła głęboko,
- Tak. Zawsze pomożemy mu i tobie...A kto pomoże mi ?
***
- Draco, musisz niezwłocznie udać się do dyrektora. - odezwał się Severus. W jego głosie pobrzmiewał tak rzadko spotykany szacunek, co wyraźnie podobało się blondynowi.
- Dyrektora ? - powtórzył Ślizgon upewniając się, że dobrze zrozumiał - Z jakiego powodu ?
Nie wiedział czego ten stary Dumbledore od niego chciał. Czuł jednak, że spotkanie z nim to ostatnia rzecz na jaką ma ochotę.
- Jak tam pójdziesz to się dowiesz. - odparł Snape z niecierpliwością - Chodź, zaprowadzę cię.
I ruszył ku schodom, nie oglądając się za siebie. Draco z niechęcią podążył za nim. Nigdy nie był w gabinecie Albusa i nie wiedział za bardzo, czego ma się spodziewać, ale szczerze mówiąc miał to gdzieś.
Korytarze były całkiem puste. Jedynym źródłem światła były płonące pochodnie, słabo oświetlające otoczenie. Postaci w ramach obrazu drzemały już głęboko.
Mistrz Eliksirów nie odzywał się ani słowem. Szarooki szedł za nim w pewnej odległości. Chłopak często zastanawiał się kim tak naprawdę jest Snape. Jego postać zawsze była okryta woalem tajemniczości. Mężczyzny nie traktowano zbyt poważnie, jeśli chodziło o rodzinę Malfoy'ów, lecz Draco przeczuwał, że nauczyciel ma większy wkład w działania Voldemorta. Severus był przecież sługą Czarnego Pana, a jednocześnie nauczycielem...
- Cytrynowy sorbet. - powiedział opiekun Ślizgonów, kiedy na siódmym piętrze stanęli przed posągiem chimery. Po wypowiedzeniu hasła, oczom chłopaka ukazały się kręcone schody, prowadzące do masywnych drzwi.
- Wiesz jak trafić. - mruknął tylko Snape i zaczął powoli odchodzić.
Blondyn wzruszył ramionami i pewnym krokiem wspiął się po schodach. Było mu wszystko jedno, chciał tylko jak najszybciej znaleźć się w swoim dormitorium. Bez żadnych ceregieli otworzył drzwi i wszedł zdecydowanie do środka. Myślał, że nic go już nie zaskoczy, lecz tak się nie stało. Zdumiał się i wkurzył, gdy zobaczył przed sobą Granger. Siedziała spięta przed biurkiem dyrektora.
- Witaj, Draco. - powiedział Dumbledore pogodnym głosem - Usiądź proszę.
Bez żadnego słowa chłopak wykonał jego prośbę. Stracił nawet ochotę do jakichkolwiek kąśliwych uwag. Teraz był pewien, że to co zaraz usłyszy, wpłynie negatywnie na jego humor,
Granger spięła się jeszcze bardziej, kiedy Malfoy usiadł obok niej. Obydwoje starali się na siebie nie zerknąć, ignorując wzajemnie swoją obecność.
- Z pewnością zastanawiacie się, czemu was tutaj wezwałem. To co mam wam do powiedzenia na pewno nie przypadnie wam do gustu...
- No co ty nie powiesz. - mruknął lekceważąco Ślizgon.
Dyrektora prawdopodobnie go nie usłyszał lub udał, gdyż nie skomentował wypowiedzi chłopaka.
-...lecz zostało ustalone przez grono pedagogiczne i waszym obowiązkiem będzie spełnienie wymogów...
- A co to jest ? - zniecierpliwił się Draco.
Albus spojrzał na po kolei na swoich uczniów, a w jego oczach pojawiło się współczucie.
- Zostaniecie wysłani na wymianę do Falconu. Akademii Władania Magią na Alasce. Sami. Na dziesięć dni. Będziecie godnie reprezentować naszą szkołę. Wszystko zostało już ustalone z tamtejszym dyrektorem.
Hermiona bezwiednie rozwarła usta i zesztywniała jeszcze bardziej, o ile było to możliwe. Draco z opóźnieniem zrozumiał sens słów dyrektora i przez chwilę wpatrywał się tępo przed siebie.
- Co proszę ? - zapytał wolno blondyn zaciskając dłonie w pięści.
- Naprawdę mam powtórzyć, Draco ? - odparł staruszek. Na jego twarzy błąkał się delikatny uśmiech, ale błękitne oczy pozostawały poważne.
- Nie macie prawa wysyłać mnie gdziekolwiek bez mojej zgody i to w dodatku w jej towarzystwie ! - krzyknął wściekle.
Zazwyczaj nie reagował tak nerwowo, ale teraz naprawdę się wkurzył, że ktoś decyduje za niego ; że ktoś ma nad nim władzę.
- Ja też nie chcę z tobą nigdzie jechać. - szepnęła z bólem kasztanowłosa. Była blada jak ściana.
Dumbledore spojrzał bezradnie na swoich wychowanków. Wyraz twarzy miał nieustępliwy.
- Profesor Umbridge uznała was za najodpowiedniejszych...
- Jaki jest sens, w zajmowaniu się takimi sprawami podczas takiego niebezpieczeństwa ? - zainteresowała się Hermiona.
Voldemort powrócił, a oni wysyłają ich do nieznanej szkoły ! Chciała być przy Harry'm i Ronie, w tych ciężkich chwilach.
- Ministerstwo Magii samo o tym zadecydowało. - odpowiedział Dumbledore z pokrzepiającym uśmiechem - Wyjeżdżacie stąd w niedzielę. Opiekunowie waszych domów podadzą wam szczegóły.
- Nigdzie nie jadę. - warknął Malfoy i wstał z krzesła.
Hermiona poszła w jego ślady, kiwnęła tylko Albusowi na pożegnanie.
- Jeszcze jedno - zawołał za nimi mężczyzna - wolałbym żebyście nie wybierali się wieczorami na spacery nad jezioro.
Zarówno Hermiona, jak i Draco zatrzymali się gwałtownie. Po raz pierwszy tego dnia popatrzyli na siebie z przerażniem, po czym przenieśli swój wzrok na rozbawionego dyrektora. Skąd wiedział o ich przypadkowym spotkaniu nad jeziorem, przed świętami ?
- Dobranoc ! - powiedział ponaglająco staruszek , wyrywając Ślizgona i Gryfonkę z wielkiego szoku.
Opuścili szybko gabinet, zeszli po schodach i skierowali się w swoje strony, całkowicie nie zwracając na siebie uwagi.
Bali się tego wyjazdu, bo zdawali sobie sprawę do czego może między nimi dojść podczas tych dziesięciu dni...
----------------------------------------------------------
Cześć Wam !
Wracam do Was z tym oto rozdziałem. Pewnie spodziewaliście się tego, że opiszę szlaban w Izbie Pamięci - sama tak myślałam - ale ostatecznie zmieniłam zdanie. Piszę na telefonie dlatego też może być mnóstwo błędów i powtórzeń. Zmieniłam nieco fabułę. Z następnym rozdziałem oderwiemy się od kanonu i wyruszymy do Falconu. Powiem Wam, że już od dawna planowałam sobie takie coś, tylko nie wiem w jakiej mierze mi to wyjdzie. Kolejna notka pojawi się w...lutym ( przepraszam, brak czasu ). Gdyby coś miało ulec zmianie, powiadomię Was w Proroku.
Mam duże zaległości na Waszych blogach. Powoli zaczynam nadrabiać to i owo. Możecie mi też przypominać w komentarzach - chętnie do Was zajrzę.
To chyba tyle... Dziękuję Wam za obecność. Ostatnio idzie mi coraz gorzej, a Wy nadal tu jesteście.
A jeszcze jedno. Dziękuję becie za pomoc. Dzięki niej ten blog jakoś wygląda.
Pozdrawiam Was gorąco ;)
Nela.
Pierwsza, lecę czytać! :)
OdpowiedzUsuńZ ogromnym utęsknieniem czekałam na kolejny rozdział, a gdy się pojawił zaczęłam piszczeć i skakać z radości!
UsuńNawet nie wiesz jaki mam teraz mętlik w głowie! Wyjazd, obca szkoła, 10 dni, Alaska. Teraz tylko myślę nad tym, co może się tam wydarzyć. Jacy będą tam uczniowie i nauczyciele? Jak będzie wyglądać szkoła, czy będzie przyjazna? No i oczywiście, co wydarzy się pomiędzy naszymi bohaterami? Chciałabym, żebyś odpowiedziała mi na te pytania teraz, ale wiem, że odpowiedzi będą przychodzić z kolejnymi rozdziałami. Pozostaje mi tylko czekać :)
Życzę weny i zapraszam do siebie: http://dramione-draco-i-hermione.blogspot.com/
Dziękuję za miły komentarz. W wolnej chwili na pewno do Ciebie wejdę. Gdy tylko nadrobię wszystko w szkole, pojawie się u Ciebie. Pamiętam Twojego bloga :3
UsuńPozdrawiam <3
Druga :C
OdpowiedzUsuńNa początek chcę Ci powiedzieć, że strasznie się cieszę, że wróciłaś. Brakowało mi Twojego bloga tak, że ojeju. Rozdział po tak długiej przerwie był dla mnie czymś wspaniałym. Jakbym ponownie wgłębiła się w Twoją historię i na nowo się w niej zakochała. Notka bardzo dobrze napisana, zauważyłam kilka błędów, ale wyłapiesz je jak przeczytasz jeszcze raz rozdział. Przejdę teraz do fabuły, która oczywiście mnie tutaj nie zawiodła. Wprowadzenie wymiany, na pewno będzie ciekawą odskocznią od szkolnej rutyny i coś czuję ( w sumie nasi bohaterowie też), że przez te 10 dni coś się wydarzy. No wiesz... Alaska, zimno... no aż się będzie chciało przytulać, co nie? :P Dobra to tylko moja chora wyobraźnia. Jeszcze muszę nadmienić, że kiedy Dolores wypaliła z tym pomysłem to u mnie oczy się poszerzyły ze zdziwienia, ręce złączyły jak do modlitwy i powtarzałam pod nosem " Malfoy i Granger" xD Udało się! Mam dar przekonywania! :D Ostatnia scena złapała mnie za serce. Albus ty cwany, stary, podglądaczu! Życzę Ci dużo weny i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, nawet jeśli będzie dopiero w lutym.
UsuńZapraszam również do mnie, mam nadzieję, że Ci się spodoba!
http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com
Cieszę się, że pomysł z wymianą Ci się podoba ;). Owszem, do czegoś między nimi będzie musiało dojść ;)
UsuńJak odliczamy to trzecia :( :*
OdpowiedzUsuńNela, czemu tak krótko? ;( i dopiero za miesiąc- ale szybko zleci. Rozdział cudowny. Taki smutny, ta atmosfera*_*. Odniosę się do pomysłu Umbridge . Kocham na tą chwilę tą ropuche ! Tesknilam za tym wszystkim, a tu taka niespodzianka z tą wymianą. Na pewno do czegoś dojdzie, jejku ! Będzie się działo. Czuję że już Cos szykujesz i nas zaskoczysz. Hermiona sama miała wrażenie że coś się stanie między nimi. Szlaban był i te ich spojrzenia ach ! KOcham ten blog i twój styl. Jesteś naj ! Beta chyba nie zdążyła sprawdzić rozdziału bo parę literówek było ale tak to genial :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam kc
Nie chcę spamować, ale jak mogłaś być taka wredna i nie powiedzieć, że rozdział jest ^^
UsuńMam już plan w głowie, wystarczy przelać myśli na papier, a raczej telefon i stworzyć mega długi rozdział. Dziękuję Ariano ;)
UsuńBoziu, już nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz:** !
UsuńJest rozdział! Nela .. Ide czytac!
OdpowiedzUsuńTak tak ! Cudo cud
Usuńo kocham ! ;)
Dziękuję ;)
UsuńAch, nawet nie wiesz jak ogromnie się cieszę, że wróciłaś z kolejnym rozdziałem! Brakowało mi tego, na prawdę. Rozdział może nie należy do najdłuższych, ale ważne, że jest, że wróciłaś - a poza tym jeśli pisałaś go na telefonie to na prawdę wielkie ukłony w Twoją stronę. Zawsze podziwiam osoby, ktore tak się poświęcają i piszą nowe rozdziały na telefonie, a teraz sama będę miała okazję spróbować; rozwaliłam laptopa i na jestem skazana na telefon. Jestem ciekawa jak mi to wyjdzie, haha. :D Ale dość o mnie - przepraszam za takie zbaczenie.
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście bardzo, bardzo mi się podobał. Wiesz, Twoj styl pisania chyba jestem już w stanie rozpoznać wszędzie, haha. Jest bogaty w słownictwo i piękne wyrażenia, ktore, no cóż, za każdym razem podbijają moje serce. Jeśli chodzi o błędy to chyba za wiele ich nie wyłapałam; chyba nie było z nimi tak źle, więc się nie przejmuj. ;) Rozdział był dość spokojny, ale na swój sposób bardzo wciągający. Nie zauważyłam kiedy doszlam do końca tekstu. Hm, Draco i Hermiona jadą na wymianę! Jeju, super, bardzo się cieszę. Czuje, że podczas tych dziesięciu dni dużo się wydarzy i aj, nie mogę się tego doczekać. Umbridge mnie tak strasznie denerwuje... no gdy czytałam to, co mówiła, słyszałam jej głos w głowie. Ale pomysł z wymianą miała dobry. :D Końcowy zwrot Dumbledore'a jak zawsze celny... aż chyba zaraz wrócę do tamtego rozdziału, w którym byli razem nad jeziorem, i przeczytam go jeszcze raz. :)
Hm, luty, powiadasz? Szybko minie i zanim się obejrzymy będzie już kolejny rozdział.
Czekam z niecierpliwością i życzę dużo weny!
M.
Dziękuję za taki długi komentarz. Bardzo mi schlebiasz, tylko nie przeceniaj za bardzo moich możliwości (:. Czekam na rozdział u Ciebie:3
UsuńKońcówka! Była! Boska! HAHAHA Kochany dyrektor. Aż mi smutno ze ja go nie mam :D wszyscy zawsze wracają do wyjazdu <3 cieszę sie ze wreszcie dodalas, tyle na to czekałam. Ja tez muszę kiedys dodać ale to zależy od Lori. Mamy umowę ze jak mi cos powie to ja dodam. Wgl przepraszam za Chaotyczny komentarz, ale zaraz muszę wstać... I uczyc sie do nocy... :c a jutro sprawdzian. Żałuje ze nie uczyłam sie tego wcześniej. Rozdział świetny, beta sprawdzała?
OdpowiedzUsuńPodobały mi sie niektóre momenty, nie licząc tego w gabinecie oczywiście. Liczyłam na odrobine dłuższy... Tak 4848293 słów, ale ten i tak jest wspaniały. Dzięki za powiadomienie
-verrsace
Miał być dłuższy, ale pisanie na telefonie daje mi się w znaki xD. Też lubię Dumbledore' a xD
UsuńDziękuję ;*
Chcę więcej. Lubię bardzo tego bloga <3
OdpowiedzUsuńMiło <33
Usuńach, jakie cuudo!!!!!!!!! Wszystko perfekcyjnie, no i- któż inny mógł być wybrany na wymianę? ::D Niecierpliwie czekam na next!!!!
OdpowiedzUsuńHah, dziękuję za komentarz!;33 Fajnie, że nadal jesteś i czytasz ;*
UsuńAkcja jest na tym samym stopniu, co my teraz. Jutro wracamy do szkoły, ale niestety mnie nie wyślą na taką wymianę ;(. Jesteś bardzo pomysłowa i wpros drżę na wyonrażenie sobie, co będzie w kolejnej notce. Masz dar, to jest pewne ;d
OdpowiedzUsuńSzkoda że między Mioną a Dracze nie doszło do jakiejś poważniejszej scenki, wszystko idzie swoim tempem. Nawet te zastanowienia Hermiony bardzo mnie podbudowały, o tym że poszukuje przyjaciela, nikogo więcej, jak na razie, mam nadzieję:D. Śmieszna sytuacja w tym gabinecie Dumbledore'a i to wkurzenie Umbridge. Dajcie jej w kość xD.
No Nela, rozdział nie należy do najdłuższych, ale jest niesamowity ot, co. Zacznie się dziać:D
Weny i wesołego powrotu do szkoły ;(
Zabieram się za czytanie (;
OdpowiedzUsuńKochane ;). Profesjonalne...Każda scena delikatna i przyjemna.
UsuńPrzepraszam że tak krótko ale choroba nie służył ;(
Do zobaczenia ;)
Dziękuję ;). Nie ma znaczenia długość, wystarczy jedno słowo:D
UsuńJak zwykle bardzo dobrze oddałaś/oddaliście charakter postaci - Miony, Rona etc. To bardzo ważne w każdym opowiadaniu, które czytam. Cieszę się, że się tego trzymacie :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co się dalej wydarzy. Akcja rozwija się powoli, własnym tempem - super. Przeczytałam wszystko od początku, ponieważ miałam wiele zaległości, ale powiem, że było warto. Teraz mam bardzo klarowny obraz tej historii :D
Pozdrawiam ciepło,
http://precious-fondness.blogspot.com/
Dziękuję ;). Wow, wszystko narobiłaś? ;) Naprawdę się cieszę. Zajrzę na Twojego bloga w przyszłym tygodniu, jak już wszystko załatwie, o Twoim blogu też pamietam i na pewno wpadnę i skomentuje ;)
UsuńJejku no dopiero w lutym ;( i to jak kończysz w takim miejscu...
OdpowiedzUsuńAż nie mogę się doczekać tych dziesięciu dni mam nadzieję na bardzo szczegółowe opisy ^^ Jak zawsze świetnie się czytało
Wgl co się stało że tak krótki(jak na ciebie) rozdział ?
Pozdrawiam Syntia
Chciałam jak najszybciej dodać notkę i tak jakoś ;)
UsuńDziękuję! ;**
Nie zauważyłam rozdziału. Zbyt rzadko na blogspocie ----> :C
OdpowiedzUsuńKochana Nelo,
UsuńRozdział jak zawsze błyskotliwy, choć szczerze mówiąc liczyłam na trochę więcej akcji. Myślałam że opiszesz szlaban, byłoby to nie lada ciekawe wydarzenie. Ale z tego powodu, że piszę od dawna, wiem jak trudno jest się tak przełamać. Wena Ci uleciała, ale chyba powoli wraca i coś czuję że nasz zaskoczysz w kolejnej notce. Refleksje Hermiony podziałały na mnie optymistycznie. Nie musi się dużo dziać żeby było ciekawie.
Powodzenia kochana ;)
Dziękuję ;)
UsuńNie ma to jak czytanie rozdziału na nudnej lekcji matematyki.
OdpowiedzUsuńPs. Tylko jak psor zabierze mi phona, nie będzie kolorowo xD
Ps. Pozdro od Ari.
Melodia. .Nelo kochana co ja mam że jak to czytam to dostaję palpitacji serca. Chciałabym żebyś napisała kiedyś coś pikantnego typu miniatura +18. Oke na tematy. Mam znów cie chwali?? Tylko się nie leń i pisz w każdej wolnej chwili bo jak nie dowiem się co będzie dalej z naszą parą ala nie para to wiesz...jem właśnie naleśnika w kawiarni i już lecę na inne lekcje. Tak to jest w liceum ;((((((((( geo mat fiz. Przerąbane. Oksi doxi . Lecę o całuję.
Usuńczytwn
Hah, jak zawsze wesoło. Dziękuję ;*
UsuńZabieram się za czytanie ;)
OdpowiedzUsuńUsuwają mi się komentarze i nie wiem, czym jest to spowodowane. W każdym razie ten rozdział był nacechowany emocjonalnie. Podoba mi się zastanowienie Hermiony i cały charakter sytuacji. Jestem zainspirowana tym opowiadaniem i czekam na kontynuację ;)
UsuńŻyczę Ci dużo weny, no i czasu ;p
U mnie też sie udawało ale juz okej, przycisnelas pewnie cos niechcący xd
UsuńKamień spadł mi z serca...Cieszę się że twoim zdaniem dobrze mi idzie. Dziękuję ;)
UsuńOmg ale się cieszę! Nowy rozdział <3 z resztą boski ;3 jak zawsze. Wiem że jestem z tym nudna ale muszę to napisać... OPISY-SĄ-BOSKIE *.* po mistrzowsku ;) ciekawe rzeczy mogą się wydarzyć na Alasce, już nie mogę się doczekać ;3 szkoda ze rozdział będzie dopiero w lutym ale cierpliwie poczekam ;) życzę weny i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHermiona :*
http://dramione-nowa-milosc.blogspot.com/?m=1
Dziękuję ;). Wejdę na Twojego bloga od razu w wolnej chwili, jestem bardzo ciekawa akcji u Ciebie. Cieszę się że nadal jesteś <3
UsuńHej.
OdpowiedzUsuńOdkryłam niwdawno tego bloga. Mam taki swój jeden ulubioby, i nie sądziłam że któryś go pobije. Piszesz tak oryginalnie i wkładasz w to tyle serca ! Podoba mi się to że bohaterowie nie lecą do siebie i nie ma odzywek typu " Ohh, Dracon. Kocham Cie ale nie możemy być razem, mój Romeo ". Nie ma tu cukierkowato i sztucznie. Przedstawione jest życie które niesie za sobą złe rzeczy. Zyskalas stala czytelniczke. Wydaje mi sie ze wcześniej było więcej barwnych opisów. Nadal piszesz swietnie i trzymaj sie tego ;)
Ja zawsze jako anonimek ;)
Ola ----333
Cieszę się że to wszystko tak przypadło Ci do gustu. Fakt, na początku było więcej opisów ale teraz jest tak, jak jest xD. Dziękuję ;*
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPodziwiam cię, że chciało ci się pisać tak długi rozdział na telefonie :)
OdpowiedzUsuńWyszedł ci cudnie :)
Pozdrawiam i weny życzę :)
Dziękuję:***
UsuńNie mogłam się doczekać, aż pojawi się nowy rozdział. Pomimo tak długiego oczekiwania nie zawiodłam się, a wręcz przeciwnie jestem zachwycona rozdziałem *o* Czytało się go bardzo lekko i strasznie wciągał. Jedynym moim zawodem było to, że tak szybko go przeczytałam i teraz znów muszę czekać niewiadomy czas na kolejny rozdział ;/
OdpowiedzUsuńOj ciekawie będzie na tej wymianie! ^^ Mam nadzieje, że pomiedzy Draco i Hermioną bedzię iskrzyć!
Pozdrawiam i życzę weny <3
http://lolyy-dramione.blogspot.com/
Szczerze to czekałam na komentarz od Ciebie. Ułożyło mi że pamiętasz jeszcze o tym blogu ;D
UsuńWejdę do Ciebie i wszystko nadrobie jak znajdę chwilę. Obiecuje ;**
Bardzo się cieszę, że wróciłaś, bo Twoje opowiadanie jest jednym z moich ulubionych :) czekam na kolejne!
OdpowiedzUsuńhttp://slady-cieni-dramione.blogspot.com/
Dziękuję za komentarz ;)
UsuńZ chęcią zajrzę do Ciebie
Mówiłam Ci, jak bardzo się cieszę, że wróciłaś? Nie? To mówię to teraz! Rozdział cudowny! Jest bosku! Jestem na maxa zachwycona rozdziałem! A opisy! *_* Wszystko świetnie napisane! :) Czekam na więcej! :*
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam do mnie na następny rozdział! :*
http://hogwart-oczami-kate.blogspot.com/2015/01/14-kiedy-wykonujesz-ruch-pedz-jak.html
Dziękuję ! ;* wszystko nadrobie u Ciebie w przyszłym tygodniu :33
UsuńDwa dni temu pojawił się Rozdział 7 na zakrety-losu.blogspot.com, na który cię serdecznie zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńhttp://dramionemiedzymilocia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńI rozdział już jest! :)
Ps. Kiedy kolejny?
Zapraszam serdecznie na nowy rozdział, który pojawił się właśnie na http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńProszę także o uszanowanie mojej pracy i pozostawienie komentarza.
PS. Kiedy kolejny rozdział, kochana? :)
Pozdrawiam, M.
Rozdział dupy nie urywał, przeciągałaś akcję, której za bardzo nie było, bo chodziło głównie o informację czyli wymiana uczniów z Hogwartu do Falconu. Jedynie te przemyślenia Hermiony i Malfoya o sobie, że się nienawidzą, a to się robi jeszcze bardziej nudne, bo to jest w każdym rozdziale. Rozumiem, że to jest Dramione, ale zamiast porozmawiać lub kłócić się to mają te męczące przemyślenia. Ale ogólnie dobrze, że krótki, bo czytało się go naprawdę wygodnie i szybko. Możesz robić teraz takie, jak na brak czasu to są idealne, ale umieść trochę więcej akcji, bo nie powala jak już mówiłem 😁
OdpowiedzUsuńTeraz możecie hejtować do bólu 😄
Kłótnie kłótniami, ale szacunek musi być. Akcja zawsze jest, bo z tego składa się sam rozdział. A te przemyślenia, o to tu chodzi w dramione. Chyba lepiej, że tylko myślą niż od razu wskakują sobie w objęcia lub jak to napisałeś rozmawiają. Dystans ma być i to on trzyma nas w ciekawości.
UsuńGratuluję odwagi Jasper.
Dzięki za małe uświadomienie, ale liczę często na taką prawdziwą akcję, gdzie dowiemy się czegoś ciekawego lub irracjonalnego. Chciałbym, żeby Nela nas zaskoczyła czymś dobrym lub złym. Nie powiedziałem, że rozdział mi się nie podobał, a właśnie wręcz przeciwnie, bo był naprawdę świetny. Swoją opinią chcę dojść, aby Neli szło jeszcze lepiej, żeby ujawnił się jeszcze większy talent, który może wykorzystać w tym opowiadaniu. A często się nie docenia, więc w ten sposób chcę jej doradzić, aby mogła coś zmienić bądź wprowadzić.
UsuńNo, wytykaniem błędów szczególnie jej pomagasz! Chciałabym, żeby w każdym opowiadaniu w każdym rozdziale była wartka akcja, trzymająca w napięciu i żeby ciągle się coś działo - ale to niemożliwe. Czasem trzeba trochę poczekać, zanim dojdzie do czegoś szczególnego i potrzeba cierpliwości, a takimi słowami raczej nie pomagasz. (: Spokojne rozdziały, pełne przemyśleń są potrzebne, bo jeśli będzie za dużo akcji, można się szybko pogubić.
Usuń